Śmiali się, gdy poszedłem na politologię. Mówili, że to bez przyszłości, że nie znajdę po tym pracy. Teraz to ja się śmieję, gdy nakładam im mniej frytek lub nie dodam sosu.
Witaj użytkowniku Sadol.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Dalsze istnienie serwisu jest możliwe jedynie dzięki niewielkim, dobrowolnym wpłatom od użytkowników.
Prosimy Cię zatem o rozważenie wsparcia nas poprzez serwis Zrzutka.pl abyś miał gdzie oglądać swoje ulubione filmy ;) Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (
więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Cholera, sam wrzuciłem może z 20 minut po Tobie. Czyżby sadisticowa szukajka się psuła, czy może u mnie spostrzegawczość już nie ta?
A ja skończyłem politologię, siedzę sobie teraz w urzędzie i nie narzekam (nie, nie mam tatusia, mamusi, cioci dziadka kierownika). Rozkręcam swój biznes, mam pomysł na kolejne, będę kandydował w wyborach samorządowych. Jak się ma łeb, to człowiek zawsze da sobie radę. Zawsze powtarzam, że wiedza broni się sama.
konto usunięte
2012-11-10, 18:17
Z tego co ja się uczę - wiesz praktycznie wszystko o polityce, struktury, działania, wszystko od a do z jak działa, budowy każdej ustawy itp., uczysz się także historii od ok. XIX wieku, poza tym głównych filozofów nurtów politycznych itd., dokształcasz język jaki sobie wybierzesz i jakiś przedmiot matematyczny - ale to wszędzie na każdych studiach jest. Ogólnie tak w skrócie to tak wygląda, sam sobie odpowiedz na pytanie co można wiedzieć po przedmiotach takich jak: nauka o polityce, nauka o prawie, polityka społeczna, historia powszechna XX wieku, nauka o państwie, statystyka, ekonomia i lektorat z języka. Jest luźno przynajmniej, a kierunek jest dla ludzi którzy nie mają z tym problemów lub ich to interesuje, bo dla wielu to mogłaby być katorga, jak jakaś polibuda dla mnie
konto usunięte
2012-11-10, 18:37
Kolega na wypracowaniu z polskiego na temat książki 'kamienie na szaniec' napisał podobnie; 'Niemcy śmiali się gdy zabijali Zośkę, ja śmialem się jak spuszczalem bombe atomową na Berlin' dostał banie
konto usunięte
2012-11-10, 22:59
@Ranger - mój bliski ziomek po zrobieniu inżyniera na PWR, nie mając żadnego doświadczenia ani znajomości (w 2007 rapował o tym jak "zamotać tę flotę") bez trudu znalazł pracę w Schneiderze> Bynajmniej nie za najniższą krajową.
Paru innych znajomych po polibudzie również nie narzeka na brak dochodowych zajęć.
Z drugiej strony mam kumpli po zarządzaniu, którzy sprzedają kanapki na lotnisku czy po innych historiach sztuki, którzy cieszą się pełnią wolnego czasu.
Dobry kierunek to podstawa jeśli już chcemy studiować.
@gordonviet, wyznacznikiem nie jest ''paru twoich znajomych, który tą robotę znaleźli'' tylko ci z ich roczników, którzy tej roboty nie znaleźli. U mnie po technikum w zawodzie pracują 3 osoby na 27 osobową klasę, a niby ten fach to jeden z tych deficytowych na naszym rynku.
Wbrew pozorom to nie uniwersytety produkują bezrobotnych tylko właśnie politechniki. A to dlatego, że nie dość, że jest stosunkowo niewielu chętnych to jeszcze większość osób na roku jest tam z całkowitego przypadku albo po prostu nie miała innego wyjścia, bo albo politechnika albo na bezrobocie(na uczelnie techniczne stosunkowo łatwo się dostać). Trudno taką osobę nazwać fachowcem, ale najważniejsze, że jest ''mgr. inż.''.
konto usunięte
2012-11-10, 23:19
Ranger napisał/a:
@gordonviet, wyznacznikiem nie jest ''paru twoich znajomych, który tą robotę znaleźli'' tylko ci z ich roczników, którzy tej roboty nie znaleźli. U mnie po technikum w zawodzie pracują 3 osoby na 27 osobową klasę, a niby ten fach to jeden z tych deficytowych na naszym rynku.
Wbrew pozorom to nie uniwersytety produkują bezrobotnych tylko właśnie politechniki. A to dlatego, że nie dość, że jest stosunkowo niewielu chętnych to jeszcze większość osób na roku jest tam z całkowitego przypadku albo po prostu nie miała innego wyjścia, bo albo politechnika albo na bezrobocie(na uczelnie techniczne stosunkowo łatwo się dostać). Trudno taką osobę nazwać fachowcem, ale najważniejsze, że jest ''mgr. inż.''.
Mówiłem tutaj o studiach z własnego, przemyślanego wyboru a nie o odrzutach z przypadku.
Wiesz, jak w wieku 20 kilku lat nie ma się pomysłu na siebie, to bardzo trudno będzie coś w życiu osiągnąć i wyjść na prostą.
@gordonviet, tylko że jak ktoś ma pomysł na siebie i chce coś w życiu osiągnąć to nie ma znaczenia, jaki kierunek studiów skończy. Ale takie coś to rzadkość, a szczególnie w tym kraju, który perspektyw nie daje prawie wcale.
Oprócz ludzi, którzy wiedzą co chcą robić są też tacy, który pomysłu na siebie nie mają i właśnie takich ludzi powinny ''prostować'' uczelnie wyższe. Tylko, że to jest trudne zadanie, kiedy każdy kretyn może zdobyć wpajany przez rodziców i uczelnie papierek( ''bo studia to podstawa'', ''bo jak będziesz po studiach to robota sama cię znajdzie'' itp. itd.).
A wystarczyłoby zmienić system naboru na taki, który jest np. w Stanach Zjednoczonych i społeczeństwo siłą rzeczy zostałoby zlustrowane - ktoś kto nic nie umie kopie rowy(bo to też ktoś musi robić), ten kto wykazuje się wiedzą idzie na studia, a jeśli ktoś chce iść na studia, a nie ma kasy to idzie do wojska, które zagwarantuje kształcenie po odbyciu kontraktu.
Ja poszedłem na ten kierunek z własnej chęci i woli, bo nic innego nie umiem, wszystko inne jest jeszcze bardziej nudne, więc wybrałem najlepsze z najgorszych

W tym kraju trudno kraść nawet, więc musiałem iść na studia.