Po obejrzeniu wymagana oczu kąpiel.
Po obejrzeniu wymagana oczu kąpiel.
Dlaczego ta pani nie uczy niewidomych dzieci?Oto jest pytanie...🤔
Bo niewidome dzieci nie potrafią podglądać. Widać że dziewczynki przekrzywiają głowy, domyślam się że gdzieś pomiędzy nosem a policzkiem robi się mała szparka i da się podejrzeć. Natomiast gdy prowadzący przykładają te zasłony na oczy, zasłony dolegają lepiej gdyż mają większe głowy. Profesor słusznie powstrzymał się od fanfarów, zdziwiło by mnie to gdyby przed dziewczynkami była ustawiona pionowa ścianka wykluczająca możliwość podglądania, a te dalej trafnie odpowiadały by co jest na kartce.
youtu.be/S89MEeirssY?si=t6opBnMYPNQC_DPu
Przed wiekami diagnozowanie czy leczenie światłem wydawałoby się szaleństwem. A dziś? RTG, radioterapia, laserowe skalpele... Albo łączność bezprzewodowa? Komunikacja na odległość... Te rzeczy przed laty wydawały się być magią.
RTG, laserowe skalpele czy radioterapia to nie jakieś tam "światło". I mylisz kolejność. To przed wiekami było mnóstwo "specjalistów" od "widzenia zmysłami" czy przepowiadania przyszłości z kurzych flaków na przykład. Zatem te "rewelacje" z komuszej telewizji to żaden postęp. Wręcz przeciwnie!
Po prostu chciałbyś żeby było inaczej, bo panicznie boisz się śmierci - jak przykładny poszukiwacz boga
Dobrze wiesz, że ludzie w twojej placówce nie zdrowieją dzięki wierze i cudom, a dzięki nauce i jej osiągnięciom. Wiara, jedynie dodaje otuchy tym głupszym. Efekt placebo został potwierdzony naukowo. Lepsza kondycja psychiczna pomaga w odzyskiwaniu kondycji fizycznej. Ten sam efekt można wywołać medykamentami psychoaktywnymi. To zwykła chemia, a nie jakieś boskie wstawiennictwo.
Wiara - przekonanie o czymś, na co nie ma się żadnego potwierdzenia. Można coś zobaczyć, czego się nie rozumie, ale wierzy się tylko w wytwory wyobraźni.
Wiedza, to jest klucz do poznania wszechrzeczy, a wiara jest słabością. Wiara jest chorobą umysłu. Wiarę należy leczyć. W imię wiary ludzie potrafią mordować się nawzajem i to powinien być dla Ciebie wielki redflag, moja droga. Robią to w jej imię od tysięcy lat. Założę się o każde pieniądze, ze wiara przez ten czas więcej ludzkich istnień pochłonęła, niż ocaliła. Więc nie byłbym taki skory, żeby zgodzić się z tym, że
Nie jestem aż tak odważna, żeby wątpić w moc wiary. Za dużo widzialam, choćby zawodowo.
Wiem, że dla większości tutaj piszę bzdury, ale naprawdę spotkalam się z sytuacjami, że można by mówić o cudzie.
Wiem, że wiedza, doświadczenie, zwinność palców i intelektu, (akurat w mojej dziedzinie) ma kluczowe znaczenie i nie neguję tego.
Ale ktoś?coś? czasem lekarzowi pomaga.
Gdybyś porozmawiał z ludźmi, którzy na co dzień stykają się z nierokującymi lub umierającymi pacjentami sądzę, że przyznaliby rację.
Poza tym. Jeśli umiera dziecko, jest zrobione wszystko, co było można zrobić, wg najlepszej wiedzy i sztuki, co pozostaje rodzicowi?
Najczęściej wiara.
Nawet, jak to dziecko ginie to rodzic czasem przeklina tego nieistniejącego Boga, czyli musi wierzyć, że jest - tylko jest dla niego okrutny.
Czy w takiej sytuacji nazwiemy takiego ojca głupcem? Gdy modli się o życie swego dziecka?
Ja nie.
Gdybyś porozmawiał z ludźmi, którzy na co dzień stykają się z nierokującymi lub umierającymi pacjentami sądzę, że przyznaliby rację.
Tak. Przyznaliby, że ich wiedza jest zbyt niekompletna, aby wyjaśnić niektóre przypadki ozdrowień. Dalej jednak to nie oznacza, że są to cuda i takim twierdzeniem dowiedliby tylko swojej niekompetencji. Człowiek szukający wiedzy robi to roztropnie i nie rzuca bezpodstawnych twierdzeń. Przypadki, o których piszesz dowodzą jedynie tego, że jeszcze wiele musimy się nauczyć. Wszak nie wiemy, co jest w oceanie, co jest nad naszymi głowami, ani jak działa to, co w nich mamy. Dlatego sugeruję powściągliwość poznawczą. Wiara to nic innego, jak wentyl bezpieczeństwa, żeby nasze rozumki nie pierdykły od złożoności tego świata.
Tak. Przyznaliby, że ich wiedza jest zbyt niekompletna, aby wyjaśnić niektóre przypadki ozdrowień. Dalej jednak to nie oznacza, że są to cuda i takim twierdzeniem dowiedliby tylko swojej niekompetencji. Człowiek szukający wiedzy robi to roztropnie i nie rzuca bezpodstawnych twierdzeń. Przypadki, o których piszesz dowodzą jedynie tego, że jeszcze wiele musimy się nauczyć. Wszak nie wiemy, co jest w oceanie, co jest nad naszymi głowami, ani jak działa to, co w nich mamy. Dlatego sugeruję powściągliwość poznawczą. Wiara to nic innego, jak wentyl bezpieczeństwa, żeby nasze rozumki nie pierdykły od złożoności tego świata.
Rozumiem Twój punkt widzenia
Nie mniej jednak, ja akurat wierzę w jakąś siłę, która jest nade mną i oczywiście nie ma to nic wspólnego z wiarą w KK.
@
Po prostu chciałbyś żeby było inaczej, bo panicznie boisz się śmierci - jak przykładny poszukiwacz boga
Synek, możesz zdradzić, gdzie ty się kształciłeś, bo poziom twojej odpowiedzi nasuwa tak wiele pytań w tej materii?
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie