



Główne dane statystyczne:
ok 100 000 żołnierzy
ok 100 000 policjantów (ogólnie wszystkich)
ok 38 000 000 ilość obywateli w kraju
1,3 ilość sztuk broni na 100 mieszkańców
Znajomość budowy, obsługi, konserwacji jakiegokolwiek broni palnej: prawie żadna.
Możemy spać spokojnie
ok 100 000 żołnierzy
ok 100 000 policjantów (ogólnie wszystkich)
ok 38 000 000 ilość obywateli w kraju
1,3 ilość sztuk broni na 100 mieszkańców
Znajomość budowy, obsługi, konserwacji jakiegokolwiek broni palnej: prawie żadna.
Możemy spać spokojnie

Polski przemysł zbrojeniowy - wiesz jaki jest mój komentarz?
C🤬j nie przemysł i p🤬da nie zbrojeniowy.
C🤬j nie przemysł i p🤬da nie zbrojeniowy.

czesiek99, Irak ma 34.2 ale jakoś sobie k🤬a nie przypominam, żeby udało im się pokonać amerykanów czy nawet dżihadystów w tramkach. To raz.
Dwa, jak jest wojna TO RZĄD PRZEPROWADZA KONFISKATĘ BRONI K🤬A WASZA MAĆ. Więc skończcie już p🤬lić jak to bezbronnym krajem jesteśmy bo nie mamy miliarda karabinów maszynowych na mieszkańca
PS: przypominają mi się wspomnienia oficera FSB o survivalu w czasie wojny. Jedną z pierwszych porad był kategoryczny zakaz noszenia broni na widoku, bo wtedy stajesz się pierwszym celem do odstrzału - i przez wroga, i przez swoich.
Można było nosić pistolet w gaciach, ale jak tylko ktoś chciał ciebie przeszukać to musisz od razu kulturalnie poinformować, że masz w kieszeni broń. I dokładnie opisać gdzie ją można znaleźć. Jeśli tego nie zrobisz, a ktoś wymaca ją, to momentalnie ciebie zap🤬li na miejscu. Ba! Nie powinno się nosić JABŁEK w kieszeniach, bo ktoś może pomyśleć, że to granat. A ty tu p🤬lisz swoje... Nigdy, jako cywilowi, ci się umiejętność konserwacji broni nie przyda. A jeśli wstąpisz do partyzantki to ciebie nauczą tego, nie bój się.
PPS: a ty masz pozwolenie na broń? Bo jeśli nie masz, to nie masz prawa na p🤬lenie o broni, bo się na niej nie znasz. Na dodatek ja ciebie nie znam, może się okazać, że masz problemy psychiczne i jesteś ostatnią osobą w Polsce, której powinno się dawać broń do ręki.
Dwa, jak jest wojna TO RZĄD PRZEPROWADZA KONFISKATĘ BRONI K🤬A WASZA MAĆ. Więc skończcie już p🤬lić jak to bezbronnym krajem jesteśmy bo nie mamy miliarda karabinów maszynowych na mieszkańca

PS: przypominają mi się wspomnienia oficera FSB o survivalu w czasie wojny. Jedną z pierwszych porad był kategoryczny zakaz noszenia broni na widoku, bo wtedy stajesz się pierwszym celem do odstrzału - i przez wroga, i przez swoich.
Można było nosić pistolet w gaciach, ale jak tylko ktoś chciał ciebie przeszukać to musisz od razu kulturalnie poinformować, że masz w kieszeni broń. I dokładnie opisać gdzie ją można znaleźć. Jeśli tego nie zrobisz, a ktoś wymaca ją, to momentalnie ciebie zap🤬li na miejscu. Ba! Nie powinno się nosić JABŁEK w kieszeniach, bo ktoś może pomyśleć, że to granat. A ty tu p🤬lisz swoje... Nigdy, jako cywilowi, ci się umiejętność konserwacji broni nie przyda. A jeśli wstąpisz do partyzantki to ciebie nauczą tego, nie bój się.
PPS: a ty masz pozwolenie na broń? Bo jeśli nie masz, to nie masz prawa na p🤬lenie o broni, bo się na niej nie znasz. Na dodatek ja ciebie nie znam, może się okazać, że masz problemy psychiczne i jesteś ostatnią osobą w Polsce, której powinno się dawać broń do ręki.

@Up
Drugi raz dziś muszę przyznać Ci, że argumenty masz dobre. Jednak od naszej wymiany zdań ani Ja, ani Ty nie zmienimy swoich poglądów.
Za w pełni zdrowego psychicznie nie mogę siebie uznać (bo to mogłoby świadczyć o mej chorobie), ale w normach się mieszczę.
A co do pozwolenia, to na razie nie, ale kiedyś na pewno. Prędzej wyrobię europejską kartę broni, bym mógł z czarno-prochowca za granicą postrzelać.
Podejrzewam, że na wypadek wojenki zabunkrowałbym się w domu, kupując wcześniej wózek batonów i trochę musującej multiwitaminy. Natomiast na wypadek partyzantki wystarczy: plecak, saperka, maczeta, trochę snickersów, kolorowe (biała, czerwona i niebieska) prześcieradła, woda, mała apteczka i srajtaśma (tak dla luksusu). Ale jak sam zauważyłeś, może przydarzyć się wpadka, a w takiej sytuacji właśnie broń może okazać się tą kartą przetargową, dzięki której przeżyje dzień więcej.
Ale o czym My tu bajdurzymy. Wojny nie ma, a i tak się między sobą gryziemy.
Drugi raz dziś muszę przyznać Ci, że argumenty masz dobre. Jednak od naszej wymiany zdań ani Ja, ani Ty nie zmienimy swoich poglądów.

Za w pełni zdrowego psychicznie nie mogę siebie uznać (bo to mogłoby świadczyć o mej chorobie), ale w normach się mieszczę.
A co do pozwolenia, to na razie nie, ale kiedyś na pewno. Prędzej wyrobię europejską kartę broni, bym mógł z czarno-prochowca za granicą postrzelać.
Podejrzewam, że na wypadek wojenki zabunkrowałbym się w domu, kupując wcześniej wózek batonów i trochę musującej multiwitaminy. Natomiast na wypadek partyzantki wystarczy: plecak, saperka, maczeta, trochę snickersów, kolorowe (biała, czerwona i niebieska) prześcieradła, woda, mała apteczka i srajtaśma (tak dla luksusu). Ale jak sam zauważyłeś, może przydarzyć się wpadka, a w takiej sytuacji właśnie broń może okazać się tą kartą przetargową, dzięki której przeżyje dzień więcej.
Ale o czym My tu bajdurzymy. Wojny nie ma, a i tak się między sobą gryziemy.

czesiek99, to napisałem jeszcze przed naszą dyskusją w innym temacie, więc obecnie możesz spokojnie tego posta zignorować
