konto usunięte
2009-09-17, 21:28
Za kajta kiedys, dopadlem kota moich dziadkow. Zlapalem go za ogonek i ruchem jednostajnie przyspieszonym pociagnalem pod wlos. Trzask lamanych kosci byl dla mojego dziececego ucha wrecz nieziemski. Co prawda, mialem moze z siedem lat, wiec nad cudem tego aktu nie moglem sie w pelni radowac. Ale wspomnienie pozostaje. Zal mi czasem tego kociszcza, gdyz z polamanymi konczynami tylnymi(dolnymi) nie mogl dlugo myszy lapac, skonczylo sie dekapitacja szpadlem wykonana przez mojego wujka. Ale zal ten na szczescie nachodzi mnie niezmiernie rzadko.
konto usunięte
2009-09-17, 21:37
dlaczego nikt mu głowy nie odgryzł :/??
konto usunięte
2009-09-17, 21:56
Łba sobie przecież nie odstrzeli.
Skojarzył mi się ze stworkiem z dooma 3
konto usunięte
2009-09-18, 9:27
Chociaż by go zdeptali albo coś...
biedny kot ,dobrze że czasem znajdzie się ktoś z sercem i będzie próbował pomóc.
konto usunięte
2009-09-19, 0:11
Sub _ Zero napisał/a:
biedny kot ,dobrze że czasem znajdzie się ktoś z sercem i będzie próbował pomóc.
znaczenie slowa 'pomoc' nabiera niezbyt ciekawego zabarwienia w tym przypadku
konto usunięte
2009-09-19, 11:18
ktoś napisał głupiego posta i buk chciał zabić kotka?
co on ma pieluche? no i chyba raczej nie por🤬a nigdy...