Trochę marnowanie jedzenia.
Kiedyś remontowałem z ekipą dość duże mieszkanie. Razem z nami pracowało kilka innych ekip, których nie znaliśmy. Za każdym razem, gdy zostawiałem po fajrancie coś do picia w butelce, te parszywce wypijały i bezczelnie zostawiały pustą butelkę na środku pokoju. Przedostatniego dnia pracy kupiłem żółtą oranżadę "Helleny", którą w ciągu dnia wypiłem. Ostatniego dnia nie korzystaliśmy z chłopakami z WC tylko z tej butelki...
Jakie to żenujące, żeby kraść czyjeś jedzenie, jak jakiś szczur...
saves napisał/a:
Ostatniego dnia nie korzystaliśmy z chłopakami z WC tylko z tej butelki...
i po pierwszym łyku parszywiec wypluł ... lepiej było rozrobić w stosunku 1 do 4 albo 5 (moczu do oranżady) - załapało by się więcej osób. Później przedstawić panom zrobione video z napełniania buteleczki - ewentualnie wymowne zdjęcia z tego procesu wydrukować i położyć na środku pokoju pod butelką ...
up
Człowieku, to było w czasach, gdy telefony komórkowe widziało się na amerykańskich filmach.
Znajoma pracowała na stacji benzynowej i tam mieli też takiego wyjadacza. Raz podłożyli mu kanapki z psią karmą. Zjadł wszystko i do dzisiaj nie wie dlaczego się z niego śmiali.
"zrobiłeś mi dzień" - ach.. tępe gimbusy..
Dlatego dobrym rozwiązaniem w corpo jest stołówka, ale jako sieciówka.