Nie takie rzeczy odpieprzało się na stoczni, kiedy jeszcze w pełni funkcjonowała. Na każdym kroku można było dostrzec "zapracowanego wojaka" śpiącego gdzieś w szparze pod kadłubem, z przyczepioną obok sznurkiem włączoną szlifierką - coś trzeszczy, coś hałasuje, to znaczy że pracuje. I można kimać w spokoju