Jak masz kolegę z zachowaniem godnym zaocznej podstawówki to nic dziwnego.
konto usunięte
2015-05-28, 22:14
"murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść"
brakuję mi zakończenia tej historii, gdzie jest informacja po jakim czasie przyjechała karetka po inżyniera.
Jak dla mnie to ich pozamiatał
Cyrk
2015-05-28, 23:22
Czarny inżynier vs 2 białych murzynów - 1:0
A swoją droga patrz pan jak ten świat się zmienił. Czarny inżynier. Może jeszcze cygan inżynier

Chociaż to chyba za wiele...
O rany to albo jestesmy ksenofobiczni i blokujemy oraz utrudniamy obcym przybywanie i egzystencje w naszym pieknym kraju albo robimy tak jak na zachodzie (tj ruchnij mi matke,zone,siostre i ukradnij to co mam a ja powiem, ze to nie twoja wina) a tu widze w komentarzach postepowosc na calego.
Widze ze to juz eurosadistic.
@zgonex Kiedy ja poszedłem na studia, to zaczynały się one pięciodniowym egzaminem wstępnym. Pierwszego dnia rano matma, po południu fizyka, drugiego dnia chemia, trzeciego dnia angielski, czwartego dnia znów matematyka rano a po południu znów fizyka lub chemia (w zależności od kierunku). Piątego dnia rozmowa kwalifikacyjna, do której dopuszczeni byli wyłączni ci, którzy wszystkie pisemne części egzaminu zaliczyli pozytywnie. Po pierwszym roku odpadało ok. 20-25%, bo nie dawali rady z analizą lub algebrą. Wylecieć można było bez problemu i na trzecim i na czwartym roku. W efekcie, zaczynało nas 50 osób na roku, w na piątym było 27 osób, a w terminie obroniło się 11 osób. (potem jeszcze zapewne kilkanaście, ale nie znam szczegółów). Studia były trudne, wymagały pracy przez cały czas i w każdym momencie można było wylecieć.
Z obcokrajowców mieliśmy Brazylijczyka, dziewczynę z Cypru (która odpadła) i dwóch Wietnamców, którzy zaginali z matematycznych przedmiotów wszystkich. Jeden z nich na pierwszym roku nie chodził na zajęcia z analizy ani algebry. Nie był na żadnym kolokwium, nie chodził na ćwiczenia. Przyszedł na zaliczenie z analizy, poprosił prowadzącego o możliwość pisania kolokwium zaliczeniowego, na co ten niechętnie przystał, Wietnamiec usiadł, rozwalił zadania i po ok. 25 minutach oddał kartkę. Prowadzący wpisał mu 5,5, bo jak się okazało, Wietnamiec napisał w tym czasie bezbłędnie rozwiązania z obu grup. Z egzaminu został zwolniony z automatu, bo ci z piątkami mieli przepiane oceny. Podobnie było z algebrą, statystyką, równaniami różniczkowymi, metodami numerycznymi, teorią optymalizacji i kilkoma innymi kursami. Na pozostałe zajęcia chodził, notował itp, a na matematycznych pojawiał się tylko na zaliczeniu.
Może dziś wygląda to inaczej, ale kiedyś żeby zostać inżynierem, nie wystarczyło być Murzynem.
Na dobrym zadupiu musicie mieszkać, że murzyna nie widzieliście
Te, "incynier", wracaj do Afryki i nadzoruj budowę lepianek z gówna.
konto usunięte
2015-05-29, 11:42
Tak się gasi białą hołotę. Brawa dla Murzyna