@SQT, za bardzo się starasz wmówić ludziom że są ćpunami a za mało ogarniasz to, co się dzieje w większości cywilizowanych państw świata, paradoksalnie, nie tylko w Europie.
Jak wiemy nie od dziś, marihuana jest - owszem - środkiem psychoaktywnym, ale dokładnie takim samym środkiem jest jakże popularny i legalny w kraju tytoń czy alkohol z którego państwo kroi grubą ilość kasy liczoną w miliardach złotych w skali roku. To, co różni ganję od alkoholu czy fajek to to, że jest to też uznany środek medyczny wykorzystywany w leczeniu parunastu poważnych/nieuleczalnych i parudzesięciu "zwykłych" chorób. W Polsce, na skutek wpisania marihuany do tabeli z narkotykami, Ministerstwo Zdrowia może na bardzo małą skalę prowadzić terapie alternatywne z ich użyciem szacuje się, że tylko 5% pacjentów ma do nich dostęp. W UE średnia wynosi około 60-70%. Jest to w rozumieniu prawa sprzeczne z konstytucją RP, bowiem każdy pacjent ma prawo do własnej ochrony życia i zdrowia. Dopóki na coś poważnego nie zachorujesz - czego nie życzę - nie ogarniesz tego, że chwast, który rośnie w ziemi działa wiele razy lepiej i bezpieczniej, niż prochy dostępne w aptekach. Od ganji na przestrzeni setek lat nikt nie udokumentował śmiertelnego przypadku spowodowanego przedawkowaniem, po alkoholu i fajkach, czyli legalnych narkotykach, te liczby idą w setki tysięcy i w Polsce i na świecie. Nawet zwykłe leki na grypę powodują w skali roku kilkaset przypadków śmiertelnych, co ciekawe, bez przedawkowania ich i po lekturze ulotek.
Teraz najlepsze:
Urugwaj: państwo legalizuje marihuanę i...samo ją rozprowadza w sieci punktów, walcząc tym samym z mafią i likwidując dziurę w budżecie.
Czechy - depenalizacja (posiadanie zioła i krzaków w domu na własny użytek w niedużej ilości, nie jest przestępstwem a jedynie wykroczeniem, czyli, policjant pouczy a nie aresztuje.
Hiszpania - legalne posiadanie i mała uprawa do 2 krzaków
Belgia - legalne kilka gram i jeden krzak
Holandia - nie trzeba pisać
Wielka Brytania: po nowelizacji legal do 100 gramów
Skandynawia: po nowelizacji, legal małych ilości bodaj 15 gram
Rosja, Ukraina: legal
USA: medycznie w całym państwie, nieduża ilość na użytek prywatny w około 15-20 stanach, 18 czeka na zatwierdzenie nowej noweli prawa stanowego
Kanada: legal
Niemcy: tak jak w Czechach
Co najlepsze, odnośnie medycznej marihuany istnieją odmiany bez dużej zawartości THC (czyli bez kopa) a z dużą ilością CBD, który działa leczniczo. U nas nawet te odmiany nie są legalne.
Teraz to i owo o nabijaniu statystyk: pan poseł z programu miał rację, że większość tych ludzi nie siedzi, bo dostaje zawiasy, ale zapomina o tym, że wybryk za jednego jointa zamyka ścieżkę kariery w wielu miejscach, szkoła, policja, straż miejska, polityka na każdym szczeblu. Ktoś, kto raz zapalił z ciekawości i miał pecha, dostaje od systemu wielkiego fu*ka i ma spore szanse, aby zasilić rzesze bezrobotnych, na których każdy z nas się składa. Od tego prosta droga do penerstwa, złodziejstwa i szarej strefy.
W obecnej sytuacji, po pierwsze, nie można rozpatrywać marihuany jako narkotyku, tylko jako coś na wzór medycznego środka psychoaktywnego, co ciekawe, takich medykamentów w obiegu w Polsce są setki, na wiele chorób. Różni je od maryśki to, że niszczą zwłaszcza wątrobę i jelita oraz powodują wiele ograniczeń społecznych. Nie ma sensu walka o legalizację a jedynie o DEPENALIZACJĘ, czyli nieformalną zgodę Państwa na posiadanie dajmy na to jednego krzaka hodowanego w domu (dla mnie, niech te osoby nawet będą spisywane w Urzędach Gmin czy w Starostwach Powiatowych) i legal 5 gram przy sobie. To bezpieczna ilość. Co ciekawe, Kwaśniewski, który podpisał tę ustawę już zrobił wycof, przeprasza za błąd i działa na rzecz wspomnianej depenalizacji.
Jeśli ultraprawica tak bardzo chce walczyć z narkotykami, okej, fajnie. Ale jak narkotyki, to narkotyki. Prohibicja na alkohol powyżej 15% i w butelkach większych niż 0,5 litra, zakaz handlu papierosami, zniknięcie ze stacji paliw leków bez recepty, które w odpowiedni sposób zażywane mogą działać psychoaktywnie. Do tego kontrole na chacie wszystkich chorych stosujących legalne lekarstwa na receptę dłużej niż dwa lata i mamy idealne, sterylne społeczeństwo. Mentalną białoruś w sercu Europy.
Gwoli ścisłości, nie palę marihuany, nie jestem jej "użytkownikiem" a jedynie dostrzegam nieład, jaki panuje w tej materii i wymaga zainteresowania i ogarnięcia. Na szczęście zagraniczne a także i krajowe media coraz częściej poruszają ten temat. Liczę, że nowelizacja ustawy i artykułu bodajże 61 i 61a pozwoli na przywrócenie normalności w kraju. A gdyby kiedyś powstał tu drugi urugwaj a kasę z legalizacji zioła odpowiednio zagospodarować, skończyłyby się roczne kolejki do lekarzy, ot, moje trzy grosze do dyskusji.