


I magiczne: "wyciągacie karteczki, piszemy sprawdzian" hue hue hue
Tak gadacie o tych sprawdzianach i mi się aż przypomniało z technikum.
Kiedyś coś babkę z matmy klasa wk🤬iła, więc wyciągamy karteczki. Ocena była wagi 10
Nie wiem do tej pory czy to zgodne z zasadami ale wszyscy byli zesrani bo dostali pały. Ale za to można było jeść na lekcji i jakoś nikt nie siorbał i nie mlaskał
Kiedyś coś babkę z matmy klasa wk🤬iła, więc wyciągamy karteczki. Ocena była wagi 10



Humor jak w podstawówce, na lekcji przyrody, jak poruszany był temat rozmnażania ssaków.
Z perspektywy starego konia pragnę stwierdzić, iż nadal nie rozumiem dlaczego większość nauczycieli woli zareagować na taki wybryk wścieklizną niż jakoś inteligentnie zakpić z nędznego poczucia humoru swoich wychowanków i obrócić tą sytuację na swoją korzyść. Nie wiem jaka to była lekcja, ale spokojnie mógł narysować tam układ współrzędnych, przestylizować ciula na jakąś literę, czy jakkolwiek inaczej pokazać, że ma dystans do cudzej głupoty. Takie coś zawsze działa lepiej niż wścieklizna i wyciągamy karteczki. Odkąd pamiętam zawsze szanowało się tych wykładowców i nauczycieli, którzy potrafili pokazać ludzką stronę oraz wyznaczali jasne granice: "teraz możecie żartować, sam się przyłączę" albo "dobra przegięliście, spokój". Z kolei sztywniacy wiecznie musieli wszystkich uciszać nieważne jakimi karami się nie posługiwali.

BKKW napisał/a:
Rzeczywiście, zajebiście śmieszne.
Powiedział bym że nawet w c🤬j śmieszne
