

Z dużej wysokości taki gówniak może ręce połamać, a czasami jakaś dupa samobójca skacze i ktoś zdziwiony, że jej nie łapią. Pudzianowskiego albo mnie chociaż jestem od niego większy by taka spadająca połamała. Szacun jakby nie było dla strażaka.
Żeby dzieciak leciał równo po paraboli w kierunku strażaka i się nie miotał w powietrzu trzeba go najpierw ogłuszyć za nogi o ścianę, dopiero później wyrzucamy z płonącego budynku.
TylerPL napisał/a:
Żeby dzieciak leciał równo po paraboli w kierunku strażaka i się nie miotał w powietrzu trzeba go najpierw ogłuszyć za nogi o ścianę, dopiero później wyrzucamy z płonącego budynku.
Ciebie chyba codzien przed wycieczka do przedszkola starzy w ten sposób ogluszali takie sp🤬oliny opowiadasz.
podpis użytkownika
Bo pić to trzeba umieć!
zlaskipanskiejbozydarr napisał/a:
Ciebie chyba codzien przed wycieczka do przedszkola starzy w ten sposób ogluszali takie sp🤬oliny opowiadasz.
Ponoć włosy w kołysce się zapaliły i dziadek łopatą gasił. Potem byłem adoptowany, ale mnie oddali. Rodzice starali się o możliwość aborcji do 18 roku życia, ale niestety bez skutku.
Muszę przyznać, że spodziewałem się innego scenariusza. Nie łatwo złapać coś tak ciężkiego z tej odległości - brawo dla strażaka.