

My tak za dzieciaka rzucaliśmy dekielkiem od starego czajniczka. Owinął mi się na palcu i poleciał jak ten kalosz. Mało kolesia nie zabiłem - trafiłem go w skroń i upadł oszołomiony + wiadomo krew. Do dziś jak mi się przypomni, to serce mi nap🤬la. Oczywiście inne dzieciaki wrzeszczały teksty w stylu "zabiłeś go, zabiłeś!"