

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Dalsze istnienie serwisu jest możliwe jedynie dzięki niewielkim, dobrowolnym wpłatom od użytkowników. Prosimy Cię zatem o rozważenie wsparcia nas poprzez serwis Zrzutka.pl abyś miał gdzie oglądać swoje ulubione filmy ;) Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany





Słabi tak czy srak utoną. Dzisiaj słabym jest człowiek uczciwy bez układów u Korwina słaby byłby człowiek głupi i leniwy.




A skąd ty to możesz wiedzieć, skoroś na oczy nie widział planu budżetu dowolnego roku rządów PO. Gdyby ktokolwiek wynalazł gospodarczy lek na wszystko, zapewne byłby on aplikowany zepsutym gospodarkom.
Głupim można nazwać tylko tego, który wypowiada się w tematach na których się nie zna.
Że co? Ty się niby tak znasz rozumiem?
A co teraz się robi w Szwecji (tak ukochanej przez wszystkich lewicowców), właśnie wprowadzają "złe kapitalistyczne" reformy, żeby ten ich sytem się nie załamał. Po raz pierwszy od bodaj 60 lat partie bardziej na prawo zaczynają być znaczącą siłą polityczną. Należy też pamiętać, że Szwecja nie była zniszczona po wojnie dlatego stać ją było na 50 lat prawie nic nie robienia bo nie musi odrabiać strat + mieli działającą sprawnie gospodarkę.
Co do naszego budżetu to serio, wierzysz że to ma jakiś sens? To jest tylko przelewanie wody z kubeczka do kubeczka gdzie po drodze gubią się kolejne litry wody, ale w papierach się zgadza bo przecież jak przelaliśmy z miejsca na miejsce to nic się nie zmieniło i gitara gra idziemy "charatnąć w gałę"...


Ale paradoksem tego jest, to że właśnie aby to zmienić potrzebna jest rewolucja.
Inaczej tego zapyziałego systemu nie ruszysz.


No, w całej Europie nasilają się teraz nastroje konserwatywne (paradoksalnie, to właśnie komuniści wprowadzali najbardziej konserwatywne światopoglądowo prawo), a państwa w większości wybierają liberalne reformy gospodarcze. Jest to uwarunkowane historycznie. Z drugiej jednak strony, we Francji po rządach konserwatysty, na urząd prezydenta wybrali socjalistę.
A ja się nie znam nieco mniej, niż kolega, którego zacytowałem: ja bowiem sobie zdaje sprawę z faktu, że przeciętny obywatel nie jest w stanie zweryfikować jakości reform gospodarczych; nie jest w stanie powiedzieć, czy Korwin rządziłby lepiej, niż Tusk. Nie widzi on tych subtelności, które zobaczyć mogą profesorowie ekonomii. Bo skąd wiecie, czy kryzysowi nie jest bardziej winny czynnik zewnętrzny, czy może faktycznie jest tak, że Tusk sp***olił? Ano uzależniacie swoją opinię od wartości (w waszym mniemaniu) poglądów obyczajowych (czyli subiektywnych).
W całej Europie się nasilają, bo ludziom zaczyna się gorzej powodzić. Np. To co się dzieje w Hiszpanii. Tam jest straszliwe bezrobocie wśród ludzi do 30 roku życia. Można mówić, że to jest wina rządów i tak dalej. Tylko sprawa wygląda tak, że ci ludzi najnormalniej nie mają żadnego wykształcenia ŻADNEGO. Często nawet skończonej podstawóki. Co jest tego efektem? Moim zdaniem prawo spod znaku "opiekuńczego państwa". Po prostu im się nie opłacało ani uczyć ani iść do pracy w czasie prosperite, bo dobry zasiłek był. Skończyły się zasiłki, albo przestały wystarczać i pojawili sie bezrobotni.
Co do Francji do tam jest sporo moim zdaniem sprzeczności. W sensie ludzie protestują przeciwko homo-ustawie, ale ona i tak przechodzi. Delegalizacja taty i mamy (wcześniej w Hiszpani wprowadzona). Nie rozumiem tego, ale pewnie dlatego, że nie interesuję się aż tak sytuacją polityczną Francji.
Zobaczmy teraz z perspektywy Polski. U Nas reformy polegają na tym co wcześniej wspomniałem. Przelewaniu/transferze środków. To są nasze "konserwatywne reformy", bo one konserwują w dalszym ciągu złą sytuację w Polsce. Ja to widzę tak, że Polska to taki PRL z nową naklejką, trochę się pozmieniały nazwy. Trochę urzędów zmieniło statuty, ale całe struktury są w mniejszym lub większym stopniu takie same. Ci sami ludzie tam pracują. Wystarczy popatrzeć na PKP, nawet taki sam sprzęt mają jak 30-40 lat temu...
Też nie twierdzę, że jak by przyszedł Korwin to wszystko momentalnie się zmieniło. Moim zdaniem by było jak za Balcerowicza. Wszyscy by psioczyli, ale po pewnym czasie okazało by się, że jednak ludzie musieli by zacząć pracować na ten produkt krajowy i w ten sposób za jakiś czas by wszystkim było lepiej. Znowu nie mam żadnej gwarancji, że tak jest, to takie gdybani. Ale takie gdybanie jest niemożliwe w obliczu tego co proponuje rząd. np. wprowadzenia euro. Co to zmieni? nagle zniknie nam deficyt czy jak? Przecież wprowadzenie euro to tylko koszty dla nas. Dodatkowo nie wiadomo jak to będzie z Grecją i Hiszpanią, i czy Niemcy będą w stanie udźwignąć i nas na swoich ramionach (jak to nam ładnie tłumaczą w telewizji).
Powołujesz się na prof. ekonomii. Ja się chciałem zapytać w jakim systemie byli kształceni niektórzy z nich? Czy PRLowski prof. jest równoważnym prof. kapitalistycznemu? Nie chcę też twierdzić, że wszyscy Ci ludzi są do bani. Chodzi mi bardziej o to, że oni ekonomii uczyli się w innych warunack i często tylko w teorii.
EDIT: Nie wiem czy wiesz co się jakiś czas temu działo na SGH. Otóż Szkoła Główna Handlowa uznawana za najlepszą uczelnię ekonomiczną w Polsce prawie zbankrutowała (z tego co wiem to dalej im to grozi, ale na razie jakoś tam problem jest odsunięty w czasie).

W całej Europie się nasilają, bo ludziom zaczyna się gorzej powodzić. Np. To co się dzieje w Hiszpanii. Tam jest straszliwe bezrobocie wśród ludzi do 30 roku życia. Można mówić, że to jest wina rządów i tak dalej. Tylko sprawa wygląda tak, że ci ludzi najnormalniej nie mają żadnego wykształcenia ŻADNEGO. Często nawet skończonej podstawóki. Co jest tego efektem? Moim zdaniem prawo spod znaku "opiekuńczego państwa". Po prostu im się nie opłacało ani uczyć ani iść do pracy w czasie prosperite, bo dobry zasiłek był. Skończyły się zasiłki, albo przestały wystarczać i pojawili sie bezrobotni.
Twoje zdanie nie pokrywa się z prawdą. W Hiszpanii był boom budowlany (gdy boom się skończył, gospodarka się posypała... Teraz podobno można kupić w Hiszpanii 4 bloki z domem i winnicą za około milion euro...) i gówniarze w wieku koło 16 - 20 lat, masowo zaczęli rzucać szkoły, by zarabiać 2000 euro miesięcznie na budowie.
Co do Francji do tam jest sporo moim zdaniem sprzeczności. W sensie ludzie protestują przeciwko homo-ustawie, ale ona i tak przechodzi. Delegalizacja taty i mamy (wcześniej w Hiszpani wprowadzona). Nie rozumiem tego, ale pewnie dlatego, że nie interesuję się aż tak sytuacją polityczną Francji.
Gdyby u nas 60% byłoby za homo związkami, a 30 % zdecydowanie przeciw, te 30% by protestowało. Nie widzę w tym nic dziwnego. A jeśli chodzi o tę drugą sprawę... Nie słyszałem nigdy o tym, spróbuję czegoś się o tym dowiedzieć.
Zobaczmy teraz z perspektywy Polski. U Nas reformy polegają na tym co wcześniej wspomniałem. Przelewaniu/transferze środków. To są nasze "konserwatywne reformy", bo one konserwują w dalszym ciągu złą sytuację w Polsce.
Rozwiń myśl, bo, tak prawdę mówiąc, nie wiem o co ci chodzi.
Ja to widzę tak, że Polska to taki PRL z nową naklejką, trochę się pozmieniały nazwy. Trochę urzędów zmieniło statuty, ale całe struktury są w mniejszym lub większym stopniu takie same. Ci sami ludzie tam pracują. Wystarczy popatrzeć na PKP, nawet taki sam sprzęt mają jak 30-40 lat temu...
W 91 pkb per capita Polski wg parytetu siły nabywczej wynosiło 4,5k usd. Teraz to już 20. Nie mówmy więc, że Polska to PRL z nową naklejką.
Też nie twierdzę, że jak by przyszedł Korwin to wszystko momentalnie się zmieniło. Moim zdaniem by było jak za Balcerowicza. Wszyscy by psioczyli, ale po pewnym czasie okazało by się, że jednak ludzie musieli by zacząć pracować na ten produkt krajowy i w ten sposób za jakiś czas by wszystkim było lepiej. Znowu nie mam żadnej gwarancji, że tak jest, to takie gdybani. Ale takie gdybanie jest niemożliwe w obliczu tego co proponuje rząd. np. wprowadzenia euro. Co to zmieni? nagle zniknie nam deficyt czy jak? Przecież wprowadzenie euro to tylko koszty dla nas. Dodatkowo nie wiadomo jak to będzie z Grecją i Hiszpanią, i czy Niemcy będą w stanie udźwignąć i nas na swoich ramionach (jak to nam ładnie tłumaczą w telewizji).
70% interesów Polski, to handel z krajami strefy euro. Polscy przedsiębiorcy tracą miliardy (może przesadzam, może setki milionów) na przewalutowaniu pieniędzy. Poza tym, euro jest walutą silniejszą, niż złoty i chociażby z tego powodu winniśmy euro przyjąć. Oczywiście wpierw, to znaczy przed przyjęciem euro, winniśmy poczekać na ustabilizowanie polskiej waluty. Już nawet Korwin (z którym się zgadzam w niektórych kwestiach; ja jednak nie jestem arbitrem prawdy, tak jak, zdaje się, i on nim nie jest) postuluje o to, by przywrócić pierwotną ideę UE, jako europejskiego sojuszu gospodarczego.
Powołujesz się na prof. ekonomii. Ja się chciałem zapytać w jakim systemie byli kształceni niektórzy z nich? Czy PRLowski prof. jest równoważnym prof. kapitalistycznemu? Nie chcę też twierdzić, że wszyscy Ci ludzi są do bani. Chodzi mi bardziej o to, że oni ekonomii uczyli się w innych warunack i często tylko w teorii.
EDIT: Nie wiem czy wiesz co się jakiś czas temu działo na SGH. Otóż Szkoła Główna Handlowa uznawana za najlepszą uczelnię ekonomiczną w Polsce prawie zbankrutowała (z tego co wiem to dalej im to grozi, ale na razie jakoś tam problem jest odsunięty w czasie).
Na uczelniach wyższych uczy się zwykle zdań bezwzględnie dowodliwych. Ale nie wiem jak jest z ekonomicznymi. Słyszałem tylko tyle, że podobno kto skończy SGH, ma pewną dobrze płatną pracę. Nie wiem ile w tym wszystkim prawdy. Ta kwestia ekonomii marksistowskiej... W sumie ciekawy problem. Ja jednak nie potrafię odpowiedzieć ci na to pytanie.


Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie