Lololoney napisał/a:
Fakt, faktem, że humaniści to straszni imbecyle, szczególnie ostatnimi czasy, ale prawda jest taka, że mało kto pracuje dokładnie w tym zawodzie do którego się uczył, więc to najeżdżanie na kierunki humanistyczne zaczyna już być trochę idiotyczne... Ogólnie jakość studiów leci na ryj w ostatnich latach i nie zanosi się na poprawę, zwłaszcza że zalewa nas masa ukraińskich "studentów" których trzeba przepychać na siłę...
Mało kto? Z Moich kolegów ze studiów ponad 80% pracuje w zawodzie. Kierunek techniczny...
to musi być jakaś mafia edukacyjna skoro od lat utrzymuje się armie nauczycielsko/profesorską, która produkuje armię bezrobotnych lub magazyniero/kelnero/kasjerów na co idzie mnóstwo publicznych i prywatnych pieniędzy
podpis użytkownika
miej wyj🤬e a będzie Ci dane
ellsworth napisał/a:
Mało kto? Z Moich kolegów ze studiów ponad 80% pracuje w zawodzie. Kierunek techniczny...
Powiedziałem mało kto, bo też sporo jest szeroko pojętych "kierunków technicznych" i inż. przed nazwiskiem nie zawsze jest gwarancją pracy... Jak już ktoś tu powiedział - 100% pewność uzyskania pracy po studiach mają tylko lekarze, księża, informatycy i kilka innych.
Ze studiami w ogóle jest ten problem, że ludzie dali się złapać w jakąś poj🤬ą pułapkę, że dyplom to droga do sukcesu. I robią k🤬a te dyplomy z kręcenia gówna w dołku w lewą, potem podyplomówkę z kręcenia w prawą i na koniec jeszcze kursy doszkalające z ubijania gówna w maselnicy. Szkoły zawodowe w tzw. międzyczasie gdzieś wyj🤬o, nie wiem, może na księżyc i ludzi z fachem w ręku i brakiem piwa w drugim przed południem ze świecą szukać.
W życiu nie zapytałem żadnego z moich pracowników przy rozmowie kwalifikacyjnej, czy mają studia jakieś pokończone. Chyba że z ciekawości albo dlatego, że mnie prosili o trochę luzu, bo mają sesję. Dlaczego? Bo c🤬j by im to wykształcenie dało, nie ma takiego kierunku. Pewnie dwie trzecie pracodawców ma ten sam problem.
Jak zatrudniłem ekipę wykończeniową z polecenia, gdzieś z Białegostoku, i mi nie sp🤬olili roboty, to kartkę z numerem do nich chciałem trzymać w sejfie, tacy byli k🤬a cenni. Jak próbowałem ich komuś polecić, to z reguły terminy mieli jak kardiochirurgia z NFZ - zapisz się pan na listę, może pana wnuki wpadną na wizytę. Za to specjalistów od marketingu i wszelkiej maści politologów od zaj🤬ia w pierwszej, lepszej Biedrze na co drugiej kasie.
C🤬j się z tymi ludźmi porobiło? Idź żesz tam, gdzie masz talent, człowieku albo znajomości. Jak mawiał mój dziadek "robota to wk🤬iające zajęcie, które trzeba wykonywać osiem godzin dziennie". Jak w trzy minuty potrafisz rozkręcić silnik od Passata, to na c🤬j się pchasz na speca od reklamy? Ech, ludzie...
Dobra, moim zdaniem takie nauki jak socjologia w Polsce są niedocenione, studia same w sobie nie są głupie, tylko ludzie mają słaby tok rozumowania i oczekują gwarancji przez papier.
Jestem debilem bez średniego (zabrałem się za zaoczną ostatnio). Zasuwam na produkcji/magazynie, różnie podróżnie. A moja dziewczyna studiuje logistykę i pyta mnie o takie rzeczy jak poka yoke, 5 razy S, FIFO, czyli standardy logistyki, które zna każdy cieć bez szkoły pracujący w takiej firmie, jak moja. Tylko, że ja po tej pracy inżynierem nie zostanę...
można też otwierać poranną zmianę w KFC.