Tostuję więc ponownie, bo mało kto widział, a rzadko kiedy można spotkać się z takim sk🤬ysyństwem.
#cebulaki
Tostuję więc ponownie, bo mało kto widział, a rzadko kiedy można spotkać się z takim sk🤬ysyństwem.
"koledzy" mówią żeby kartę wyrzucić i telefon wziąć sobie albo sprzedać.
Ja twardo, że nie i koniec.
Zatem dzwonimy na numery w telefonie. Następuje standardowe szukanie pod "d" jak "dom" - pudło.
Potem "m' jak "mama" - jest!
Dzwonię. Biip...biip...
"-Tak słucham?
- Dzień dobry, znalazłem ten telefon na plaży, więc dzwonię żeby...
- TY C🤬JU J🤬Y, ZŁODZIEJU P🤬LONY, JA CIE NAMIERZĘ (ciekawe k🤬a jak?), JUŻ TO ZGŁOSIŁAM NA POLICJĘ I CIĘ ZNAJDĄ (no k🤬a jak?)/.../
- ale ja...
- JA CI K🤬A DAM SK🤬YSYNIE J🤬Y/.../
- ALE DZWONIE ŻEBY ODDAĆ TEN TELEFON!!!
- MASZ GO ODDAĆ ALBO PÓJDZIESZ DO PIERDLA/.../
(W tym miejscu odsunąłem telefon od ucha na jakieś 2-3 minuty.
Jak przestała drzeć mordę to kontynuowałem:
- słuchaj, telefon będzie do odebrania w sklepie spożywczym "xxx" w miejscowości "xxx" (sklep znajomego)...
- I LEPIEJ ŻEBY TAM BYŁ BO CIE ZNAJDĘ I ZAP🤬LĘ (nadal nie wiem jak?)"
po czym się rozłączyłem.
Jeszcze tego samego dnia się zjawił jaśnie Pan (pewnie synalek) razem z dwoma kolegami odebrać telefon.
Czy może wykosztowali się na flaszeczkę ew. browara? Może chociaż: "dzięki!"?
"- Masz k🤬a szczęście, że cały"
Dziś przeglądając wiadomości z regionu natknąłem się na takiego niusa:
Nawet 900 litrów oleju napędowego mogło trafić na jezdnię z pękniętego baku ciężarowego Mercedesa. Przyczyną uszkodzenia baku była lodowa bryła znajdująca się na jezdni.
Do zdarzenia doszło dziś przed godz. 1700 w miejscowości Jeleń (droga krajowa nr 20). Kierowca ciężarówki nie był w stanie ominąć, tak jak to zrobiła przed nim osobówka, zauważonej w ostatniej chwili leżącej na drodze lodowej bryły i najechał na nią. Z relacji kierowcy wynika, że sam kawałek lodu nie był duży, ale wystarczył żeby uszkodzić bak, z którego błyskawicznie zaczęło wyciekać na jezdnię paliwo.
Zdarzenie jak zdarzenie, lecz następny akapit przykuwa największą uwagę...
Kierowca jechał ze Szczecina z żywnością do jednego ze szczecineckich marketów spożywczych. Na miejscu zdarzenia dość szybko znaleźli się mieszańcy wioski z kanistrami i pojemnikami na olej napędowy. Niestety nie udało im się "złapać" wyciekajacego paliwa.
Teraz śmiać się z polaków-cebulaków, którzy łapią się każdej okazji żeby wejść w posiadanie choć kilku litrów paliwa za darmo, czy płakać, że nasz kraj jest w tak złej sytuacji, która zmusza ludzi do takich aktów desperacji?
Charakterystycznym elementem imprez tego tupu, potocznie nazywanymi "wiksa" są różnego rodzaju okrzyki, takie jak „jazda!", „lecimy!", „ruszamy!", „w górę!" czy inne -- najczęściej używane z efektem pogłosu. W różnych regionach Polski funkcjonują także inne określenia wiksy jak: jazda, rurka czy belka. O ile geneza tego pierwszego jest podobna, to dwa pozostałe określenia odnoszą się do muzyki kojarzonej z wiksą i charakterystycznego „rurowatego" metalicznego basu obecnego w co drugiej ósemce pomiędzy beatami. Zjawisko to zwane jest też niekiedy „manieczkami"...
Zastanawia mnie czy starczyło im nocy na stanie w tej kolejce.
Tak, jechałem golfem II. Tak, słuchałem umc umc. But I don't give a fuck.
Tak, używam znaków diakrytycznych i przecinków we właściwej ilości.
-dlaczego aż 10 diabłów pilnuje tego kotła?
-bo w tym kotle gotują się Amerykanie, oni są ambitni i każdy co chwilę usiłuje wyskoczyć
Lucyfer idzie dalej i zauważa kocioł, a przy nim 5 diabłów. Podchodzi i pyta:
-czy tu tylko 5 diabłów wystarczy?
-tak, w kotle gotują się Anglicy, są ambitni, ale przy tym trochę flegmatyczni więc 5 wystarczy
Następnie lucyfer podchodzi do kotła przy którym stoi jeden diabeł i zadaje mu pytanie:
-czy Ty tu sam wystarczysz, aby przypilnować kotła?
-tak bo w kotle gotują się Niemcy, to zdyscyplinowany naród, więc jeden diabeł wystarczy
Lucyfer idąc dalej zauważa kocioł, którego nikt nie pilnuje. Chodzi i szuka jakiegoś diabła, który by mu wyjaśnił zaistniałą sytuację, aż w końcu znajduje gdzieś odpoczywającego diabła, więc podchodzi i pyta:
-dlaczego nikt nie pilnuje tego kotła?
-bo w nim znajdują się Polacy
-Czy Ci ludzie nie chcą wydostać się z tego kotła?
-ależ chcą, tylko jak już jeden próbuje się wydostać i wspina się na ściankę, to reszta go łapie i ściąga w dół...
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie