Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#czarny humor

Powrót do przyszłości w moim wydaniu
W................d • 2015-01-16, 17:18
Był piątek, jakoś środek lipca 2035 roku. Miałem 24 lata i jako świeżo upieczony magister seksuologii miałem za sobą pół roku pracy w zawodzie. Tej pamiętnej soboty postanowiłem, że czekający mnie wieczór spędzę tak, jak nigdy wcześniej- pójdę na imprezę. Stać mnie. Nie po to od początku etatu oszczędzam, żeby teraz nie pozwolić sobie na taką ekstrawagancję, myślałem sobie. W normalnych okolicznościach, na drugi dzień oczywiście szedłbym do pracy jednak na jutro przypadał najważniejszy i jednocześnie jedyny wolny od pracy w ciągu roku dzień- Dzień Niepodległości UE. Jako uprzywilejowany człowiek z wyższym wykształceniem kończyłem pracę godzinę wcześniej niż reszta niewyedukowanej gawiedzi, dlatego punkt 20 opuszczałem już biuro. Mijając bufet pracowniczy zaburczało mi w brzuchu. Przez ostatni miesiąc tryb hiperoszczędzania wiałem ustawione na „ON” dlatego zamiast jeść co drugi dzień tak, jak robili to wszyscy, posiłek spożywałem co dzień trzeci. Dzięki korporacyjnym zarobkom i tak mogłem robić to częściej niż raz na tydzień.

O pozwolenie na jednorazowy zakup alkoholu zatroszczyłem się już wcześniej. Zamiast kupować nielegalne, przemycane ze wschodu piwo i ryzykować wieloletnim więzieniem, po krótkiej bo 30 minutowej kontroli dokumentów i rewizji w pełni legalnie wkroczyłem do sklepu monopolowego i za równowartość miesięcznych zarobków stałem się przeszczęśliwym posiadaczem dwóch owocowych piw o mocy 2,5%, za które zapłaciłem oczywiście dowodem osobistym wydanym przez Centralny Bank UE (nie chciałbym mieć problemów). Byłem tak szczęśliwy, że trasę do mieszkania pokonałem biegiem. Mieszkałem wtedy w dystrykcie 3, w całości przeznaczonym dla pracowników korporacji. Na swoje osiedle o oryginalnej nazwie Gehause 7 wkraczałem w akompaniamencie zachodu słońca. Pamiętam ten szczegół, dlatego że słońce zachodziło dokładnie nad blokiem, w którym mieszkałem, a różowa poświata jaką rzucało doskonale komponowała się z fasadą bloku, pomalowanego w kolory tęczy. Wiatru nie było wcale, dlatego flagi wiszące na masztach, przedstawiające 40 gwiazdek na ciemnoniebieskim tle leniwie zwisały ze swoich masztów. Piękny widok.

Bałem się stanu, w jakim będę po piwach, jednak na przekór całemu światu poradziłem sobie z nimi bardzo szybko bo w niecałe 2 godziny. Wbrew wszelkim mitom smakowały całkiem dobrze i umiliły mi oglądanie nowego, pokrzepiającego programu w Telewizji Europa pt. Wszyscy jesteśmy przeciętniakami . Byłem zwarty i gotowy, by wyruszyć na przygodę swojego życia. Każdy obywatel landu Polska pracujący w korporacji , miał prawo do jednej wizyty w dystrykcie nr 1 rocznie. Większość wykorzystywała go do tego, by na własne oczy podziwiać styl życia Panów firm, w których pracowali, ze mnie jednak przebiegła bestia- wykorzystam go do wyjścia na imprezę, myślałem sobie. Szaleństwo do późna wiązało się oczywiście z porannym odczuwaniem braku snu, czego nie robi się jednak dla takich wrażeń! W razie czego mam zapas nowego europejskiego hitu- bez kofeinowej kawy, nie powinienem mieć więc problemu w jutrzejszym, obowiązkowym udziale w całodziennej paradzie równości i homoseksualności na ul. Aleje Europejskie. Kocham życie w nowoczesnej Europie!
Król małp
WhitePride • 2014-11-11, 0:41
Znalezione dzisiaj gdzieś w czeluściach internetu.

Na MGIMO(Moskowskij Gosudarstwiennyj Institut Miezdunarodnych Otnoszenij) profesor zadał kolokwium "Odpowiedzieć na ultimatum małego afrykańskiego państwa". Studenci prace napisali, oddali i rozeszli się. Na kolejnych zajęciach profesor mówi:
Poziom prac generalnie wysoki ale mam dwa zastrzeżenia: "na c🤬j" piszemy rozłącznie, a "J🤬a Czarna Małpo" wielkimi - zwracamy się przecież do króla.

Jak było to do pieca.
Z dziś
A................3 • 2014-11-02, 20:18
Spotkałem się ze dziś ze swoją dziewczyną, bo mieliśmy zapalić sobie soczystego lolka, poszliśmy na zajebiste wzgórze gdzie widok jest na prawdę mega na całe miasto. Więc rozpalamy, gdy skończyliśmy palić po jakiś 30min dopadło gastro (wcześniej kupiliśmy białego liona) No i tak jemy po czym moja dziewczyna mówi:
- w sumie ten biały jest lepszy od czarnego

chwila przerwy, po czym dodaje:
- no w sumie wszystko jest lepsze od czarnego

Jestem z niej dumny
W kiosku
djtommy • 2014-10-31, 16:10
W kiosku.

- Dzień dobry panie Darku!
- Jaki on tam, k🤬a, dobry?
- A co się stało?
- Nie widzisz pan? Ludzi żywcem murują! Ode wschodu budowa, od zachodu budowa, ode południa i północy, wszędzie budowa! I hałas od rana, że łeb urywa! Walą tymi młotami, szlifują, wylewają betony, ryją koparami, a wszystko pod mojemi oknami! Spać nie da rady, bo już od siódmej raban, jak w płonącym burdelu!
- To chyba dobrze? Stolyca nam pięknieje!
- Piękna to ona była, ale przed wojną. A pan coś dzisiaj taki wesołek?
- Panie, cała nasza rodzina się cieszy! Córka dostała kredyt na mieszkanie! Wreszcie się ode mnie wyprowadzi i będzie na swoim.
- I z czego się pan cieszysz? Że córcia wp🤬liła się w długi? I na jakim swoim? Raczej na bankowym! Do starości będzie zap🤬lać na te chałupe bez względu na stan zdrowia i stan cywilny. Ale z jednego możesz się pan cieszyć: w końcu się od pana wyprowadziła!
- Pan to z największej radości tragiedyję uczyni! A co? Miała wynająć mieszkanie od obcych ludzi? Napychać komuś kieszenie?
- Panie, p🤬lisz pan, jak rasowy prostaczek spod K🤬szewa. Znaczy co? Bank jest cacy, a na ten przykład Jan Kowalski to kawał c🤬ja? Ja myślę, że jest dokładnie odwrotnie. Nikt tak pana ślicznie nie wyr🤬a, jak bank. Ile masz pan lat?
- W grudniu będzie równe pięćdziesiąt.
- I jak się pan czujesz?
- Gdyby nie ten kręgosłup, to całkiem całkiem.
- To znaczy?
- Dźwigać nie mogie, siedzieć nie mogie, tylko chodzić mogie i leżeć mogie, ale leżeć to tylko na twardym.
- To chiba tylko do kryminału się pan nadajesz, bo do roboty ni c🤬ja! W kryminale pochodzisz pan po spacerniaku i poleżysz na twardej pryczy. He, he. he...
- Aleś pan dowcipny!
- A córunia ile ma latek?
- Trzydzieści.
- A na ile lat wzięła kredyt?
- Na czterdzieści.
- A pan jak się będziesz czuł za dwadzieścia lat? Bo chiba nie lepiej niż dzisiaj?
- Strach pomyśleć...
- No właśnie! Zdrowia nie starczy, a może i życia, na spłacenie kredytu. Nikt o tym, k🤬a, nie myśli, bo młodzi we swojej naiwności są przekonani, że będą cały czas silni, piękni i sprawni. A tu c🤬ja do dupy nie słodkiej wódki - powiedział alfons do prostytutki! I co się robi? Dzieci będą zap🤬lać na niespłacone mieszkanko? Dzieci pójdą w p🤬du! Wyjadą do Kanady albo Szczecina, a ty, dziadu, męcz się sam!
- Już mnie pan nie dołuj... Wzięli kredyt i trudno...
- Wreszcie zaczynasz pan myśleć, ale mądry Polak po szkodzie. I jeszcze jedno panu powiem. A co będzie, jeśli szanowna córeczka za, powiedzmy, lat dziesięć zechce rozwieść z ukochanym mężulkiem? Kto zostanie z bankowym długiem? I co ze wpłaconymi pieniędzmi?
- Chiba się nie rozwiodą...
- Panie, p🤬lisz pan jak potłuczony! A pan się nie rozwodził?
- Rozwodziłem.
- A dlaczego się pan rozwiódł?
- Bo okazało się, że moja Krysia miała gacha.
- No widzisz pan, japko pada niedaleko jabłonki. Córcia też może poderwać sobie jakiegoś gacha i co wtedy?
- A idź pan w diabły!
- Na razie nie wybieram się do piekła. Za to dzisiaj jadę ze swoim kolegom na k🤬y do Pułtuska.
- A dlaczego do Pułtuska?
- Panie, bo jak k🤬a z Pułtuska da panu dupy, to żadna k🤬a na świecie tak panu nie da!
- To znaczy jak?
- Za darmo! Ha, ha, ha! Do widzenia.

zaj🤬e z fb
Girls in Saudi Arabia
M................4 • 2014-09-30, 18:01
Why the girls in Saudi Arabia are always high after having sex not with their husbands?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Cause they are stoned.

Mój pierwszy. Orajcie.
Parę kawałów
MadChemist • 2014-09-11, 11:50
W jaki sposób muzułmanie praktykują bezpieczny seks?

- oznaczają kozy, które kopią

Jak się nazywa budynek pełen talibów?

- więzienie

Co mówi się do Pakistańczyka w święta Bożego Narodzenia?

- litr mleka, bochenek chleba i paczkę Marlboro poproszę.
Sadystyczna rodzinka
f................1 • 2014-08-12, 19:06
Pewna rodzinka wybrała się na wakacyjny wyjazd. Jednak po dwóch godzinach jazdy droga zaczęła się już dłużyć i wszyscy byli znudzeni, do czasu gdy zauważyli przechodzącego przez ulicę pieska. Ojciec dodał gazu, samochód przyspieszył i rozsmarował pieska na dwóch metrach asfaltu. Rodzinka zaczęła się cieszyć na widok atrakcji, wszyscy się śmieją za wyjątkiem Jasia który siedzi po środku ze smutną miną i nie odzywa się. Po godzinie sytuacja się powtarza, tym razem przez ulicę przechodzi kotek, ojciec dodaje gazu i podobnie jak za pierwszym razem rozsmarowuje go na asfalcie. Rodzinka znów się cieszy, a Jasio dalej się nie odzywa, siedzi tylko ze spuszczoną głową. Mama Jasia która to spostrzegła odwróciła się do chłopca i zapytała go:
-Jasiu dlaczego jesteś taki smutny?
-Bo ja nie widziałem...

Odchudzanie twarzy
T................a • 2014-07-14, 4:02
Ojciec poprosił mnie kiedyś, bym pomógł mu przy naprawie naszego leciwego
samochodu. Zgodziłem się, bo akurat nie miałem nic lepszego do roboty. Kazał
mi usiąść za kierownicą, a sam położył się na kocu pod tylną częścią samochodu.
Grzebał tam chwilę, a po chwili krzyknął, bym odpalił silnik. Przypadkiem
zwolniłem hamulec ręczny, a samochód stoczył się do tyłu o jakieś pół metra,
może metr. Podskoczył, jakby najechał na spowalniacz lub dość duży kamień.
Wyskoczyłem ze środka i podbiegłem do miejsca, w którym leżał ojciec. Spytał,
czy nic mu nie jest, on ciągle leżąc zapewnił, że wszystko w porządku. Zdziwiło
mnie, że przed chwilą leżał za tylnym kołem, a teraz znajdował się na wysokości
drugich drzwi. Gdy wstał, zobaczyłem, że zimowa czapka, która wcześniej
szczelnie opinała jego głowę teraz wisi luźno, a wiatr, który tego dnia wiał mocno
rzuca nią na wszystkie strony. Ojciec podciągnął nakrycie głowy, które zsunęło
mu się na oczy odsłaniając głowę, która po bokach była spłaszczona.
Zamurowało mnie. Z jego nosa popłynęła stróżka gęstej krwi. Jego oczy były
dziwnie wypukłe, jakby wychodziły z oczodołów. Spytałem ponownie, czy aby
na pewno wszystko z nim w porządku. Znów zapewnił, że tak. Dokończyliśmy
naprawę, a potem wróciliśmy wspólnie do domu. Ojciec poszedł do łazienki, by
się umyć, a ja modliłem się, by niczego nie zauważył. Gdy wyszedł, był dziwnie
zadowolony. Cały czas masował się po szczęce, by w końcu wypalić: "Nie wydaje
ci się, że schudłem na twarzy"? Oczywiście powiedziałem, że tak. Zmarł w nocy.