Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#japończyk

Samotni sadole, chcielibyście czasem mieć roskoszne fotki na których wasza dziewczyna troskliwie i z uczuciem was karmi, przytula, głaszcze ?



Pewien pryszczaty Japończyk (to chyba nie jest zaskoczeniem) wpadł na pomysł jak zrobić takie zdjęcia, nawet kiedy sie nie ma dziewczyny. Jedyne co potrzebujemy, to jasny fluid, jaskrawy lakier do paznokci i kolorowa, duża gumka do włosów.





a teraz wystarczy tylko złapać za aparat:

















ciekawszą opcje możemy uzyskać jesli dysponujemy peruką:





Powodzenia chłopaki - foteczki będa śliczne
Wypłata
Konto usunięte • 2013-07-18, 15:22
Co mówi Japończyk jak zobaczy swoją wypłatę?
O jeny!
Auta i penisy
BongMan • 2013-06-02, 12:33
Siedzą sobie przyjaciółki w knajpie i gadają.
Nagle jedna z nich mówi:
- Wiecie, w jakimś piśmie przeczytałam ostatnio, że faceci jeżdżą autami na podobieństwo swoich penisów.
Na to mówi pierwsza:
- No to chyba prawda, bo mój mąż jest Murzynem i jeździ długą limuzyną.
Druga na to:
- Mój jest Japończykiem i jeździ coupe. Może i mały, ale za to bardzo zwinny.
A na to trzecia:
- A mój jest Ż🤬dem i jeździ kabrioletem.
Azjaci...
Konto usunięte • 2013-05-05, 21:18
Prawdopodobnie fragment jakiegoś ekscytującego programu w japońskiej telewizji.




znalezione na stuffistolefromtheinternet.com
Japoński majster
Konto usunięte • 2013-04-05, 18:56
Wymodził takie oto coś
Problem z maszyną?
Konto usunięte • 2013-02-22, 18:15
Zaraz ktoś pomoże.


Takie coś tylko w Japonii
Toshifumi Fujimoto miał dość życia kierowcy ciężarówki. Postanowił poszukać sobie bardziej ekscytującego zajęcia. Kupił dobry aparat i ruszył tam, gdzie "coś się dzieje": do Syrii. Japończyk żyje z rebeliantami w mieście Aleppo, gdzie trwają najcięższe walki.

45-letni Fujimoto jeszcze przed wyjazdem do Syrii poszukiwał niecodziennych zastrzyków adrenaliny.
W 2011 roku był na placu Tahrir w Kairze, gdy trwała tam uliczne rewolta przeciw reżimowi Hosniego Mubaraka. W tym samym roku odwiedził na dwa tygodnie Syrię, korzystając z oficjalnej wizy turystycznej. W 2012 roku był w Jemenie, gdy tłumy oburzone antyislamskim filmem nakręconym w USA szturmowały amerykańską ambasadę.



W połowie grudnia 2012 roku podjął jednak swoja najbardziej szaloną wyprawę. Kupił japoński mundur polowy, dwa dobre aparaty i kamerę. W ten sposób zaopatrzony wsiadł do samolotu do Turcji i kilka dni później był już na granicy z Syrią, przez którą przedarł się nielegalnie przy pomocy przemytników i "przewodników turystycznych", którzy pomagają podobnym do Fujimoty.



26 grudnia na swoim profilu na Facebooku zamieścił pierwsze zdjęcia z Aleppo, największego miasta Syrii, które od miesięcy jest areną zaciętych walk pomiędzy siłami reżimu Baszara Asada i opozycji. W starciach zginęły tam już tysiące ludzi. Japończyk nie zna arabskiego. Od rebeliantów nauczył się kilku najprostszych zwrotów, które pozwalają mu komunikować się z nimi podczas walk.
Fujimoto nie zna też angielskiego. Jak pisze francuska edycja Huffington Post, jedynym sposobem, aby przeprowadzić z nim wywiad, jest komunikacja za pośrednictwem Google Translate.



Japończyk na front wyrusza codziennie sam, bowiem żaden przewodnik ma nie chcieć mu towarzyszyć. - Każdego ranka przechodzę 200 metrów i jestem w strefie walki, tuż obok żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej - stwierdził. Jak napisał na Facebooku "podoba mi się to!".

Fujimoto wykazuje się też straceńczą odwagą. Jak pisze franucski "Huffington Post", powołującą się na agencję AFP, gdy rebelianci poganiają go, aby uciekał, bo stoi w strefie ostrzału snajperów, on spokojnie robi zdjęcia i odchodzi. - Nie jestem celem dla snajperów, bo jestem turystą, a nie dziennikarzem - mówi z przekonaniem. - Tak poza tym, nie boje się kiedy do mnie strzelają, lub tego, że mogą mnie zabić. Jestem połączeniem samuraja i kamikadze - dodaje.

Japończyk nie przypomina większości fotoreporterów, bo nie nosi kamizelki kuloodpornej i hełmu. - To jest strasznie ciężkie, zwłaszcza kiedy trzeba biegać. Szybkość jest ważniejsza - napisał na swoim Facebooku łamaną angielszczyzną.



Pod zdjęciami strzelających zza barykad rebeliantów pisze między innymi: "Przestałem się bać granatników przeciwpancernych"
Śmierć nie jest problemem
Nonszalancja Japończyka i jego pogarda dla własnego bezpieczeństwa ma jednak ukryte przyczyny, bardziej prozaiczne niż "duch samuraja".

45-latek jest rozwiedziony i jak mówi, "nie ma rodziny, przyjaciół czy dziewczyny. Jestem zupełnie sam na świecie". Przyznaje, że ma trzy córki, ale nie miał z nimi żadnego kontaktu od pięciu lat.
W odpowiedzi na życzenia powodzenia od znajomego na Facebooku Japończyk napisał: "Człowiek nieuchronnie umiera. Takie jest jego przeznaczenie"

kradzione

profil naszego kitajca
Głowa kontra arbuz
Konto usunięte • 2012-11-28, 18:03
Ciekawe, jak by mu poszło z kokosem...