Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#lat

10 ostatnich lat życia, jak byś chciał by wyglądały?
Konto usunięte • 2013-02-25, 22:39
Spot z Kanady, gdzie przeciętny mieszkaniec spędza swoją ostatnią dekadę chorując i pogłębiając swoją niesprawność. Fundacja "The Heart and Stroke" próbuje przez spot pokazać że można to jeszcze zmienić.
Nawet nie chcę myśleć jak to by miało u nas wyglądać

Małżeństwo.
Konto usunięte • 2013-02-10, 11:18
Czy po 15-stu latach małżeństwa można jeszcze mówić o seksie?
*
*
*
*
Mówić... można.
Ciekawa historia o pewnych bardzo wytrzymałych ruskach. Jeśli kogoś zainteresuje to jedno słowo i wrzucam zdjęcia w komentarzu.

W 1978 w rosyjskiej tajdze odnaleziono sześcioosobową rodzinę, która żyła tam przez 40 lat. Byli zupełnie odcięci od świata zewnętrznego. Do najbliższych sąsiadów mieli 150 kilometrów, nie widzieli nic o II wojnie światowej ani o lądowaniu na Księżycu.



Tajga nie jest zbyt przyjazna. Choćby z powodu zim, które są bardzo długie - mrozy przychodzą we wrześniu, śnieg leży do maja. To dom dla niebezpiecznych niedźwiedzi i głodnych wilczych watah. To ostatni, i co za tym idzie, największy taki las na Ziemi. Rozciąga się od arktycznych rejonów Rosji, na południe do Mongolii i na wschód aż do Pacyfiku. To prawie 12 milionów kilometrów kwadratowych.

Lato dociera tam na kilka miesięcy. Ale kiedy tajga kwitnie, może się wydawać nawet przyjazna.

W 1978 helikopter szukał w tajdze dobrego miejsca do lądowania. Na pokładzie była załoga geologów. Wtedy zobaczyli oni coś, czego nie powinno tam być. Setki kilometrów od granicy Mongolskiej, niedaleko od zbocza góry, spostrzegli polanę pokrytą długimi ciemnymi bruzdami. Pilot zszedł niżej i wtedy stało się jasne, że to ogród, a więc dowód na obecność ludzi.

To było zdumiewające odkrycie. Ogród znajdował się 150 kilometrów od najbliższych ludzkich siedzib.

Naukowcy, którzy mieli poszukiwać rudy żelaza, ostatecznie założyli bazę 16 kilometrów dalej. Zabrali prezenty dla ewentualnych mieszkańców tajgi i prowadzeni przez geologa, Galinę Pismenskayę, wyruszyli na zwiady.

– Wybraliśmy piękny dzień i zapakowaliśmy prezenty dla naszych potencjalnych przyjaciół – powiedziała Pismenskaya. – Ale zabrałam też pistolet.

Jak tylko ekipa wdrapała się na wzniesienie zaczęła napotykać ślady działalności człowieka - ścieżki, kłodę położoną w poprzek strumienia, aż w końcu małą szopę wypełnioną suszonymi ziemniakami.

– Przy strumieniu stał dom. Zniszczony przez czas i deszcz. Było tam okno, wielkości kieszeni na moim plecaku. Trudno było uwierzyć, że mieszkają tam ludzie. Ale mieszkali. Nasz przyjazd został zauważony – relacjonuje. – Mężczyzna wyglądał jak z bajki. Był bosy, przerażony, ale uprzejmy. Musieliśmy coś powiedzieć, więc zaczęłam "Witajcie. Przyszliśmy z wizytą".

Nie odpowiedział od razu – opowiada dalej Pismenskaya. – Ale wreszcie się odezwał: "Skoro podróżujecie z tak daleka, to możecie wejść".

W środku - istne średniowiecze. Jedna izba, bardzo brudna. Dwie kobiety, przerażone zaczynają szlochać i krzyczeć. – Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy stamtąd wyjść jak najszybciej – mówi geolog.

Ekipa oddaliła się od chaty. Po pół godziny pojawił się ojciec z córkami. Dziewczyny nadal były przerażone, ale ciekawość wzięła górę. – Zapytaliśmy czy kiedykolwiek jedli chleb. Mężczyzna odpowiedział "Ja tak. One nie. Nawet nigdy go nie widziały". Jego język był zrozumiały, natomiast siostry rozmawiały po swojemu, ich język zakłócony był przez długie życie w izolacji.

Po kilku wizytach geolodzy poznali historię rodziny Lykov. Ojciec, Karp Lykov był staroobrzędowcem - członkiem fundamentalistycznej sekty prawosławnej. On i jego współwyznawcy byli prześladowani. Najgorzej było, gdy komuniści zdobyli władzę. Po tym jak brat Lykova został zastrzelony, zgarnął on rodzinę - żonę i dwójkę dzieci - i uciekł do lasu.

Wycofywali się coraz głębiej w tajgę, aż w końcu zbudowali sobie stałą siedzibę. Urodziło się jeszcze dwoje dzieci. Żadne z nich nie miało nigdy kontaktu z ludźmi poza swoją rodziną.

Dzieci co prawda wiedziały, że istnieją miasta, że istnieją państwa inne niż Rosja, ale było to dla nich abstrakcją. Ojciec nauczył je czytać, ale czytać mogły tylko Biblię i modlitewniki.

Przeżycie tak głęboko w tajdze graniczyło z cudem. Jednak jakoś się udało. Buty mieli z kory, ubrania z konopii.

To, co Lykov zabrał podczas ucieczki - np. czajnik - zniszczyło się. Naczynia z kory brzozowej nie były zbyt wytrzymałe, więc gotowanie stało się o wiele trudniejsze.

Czystej wody i drewna było pod dostatkiem. W tajdze można było znaleźć także maliny, jagody i orzechy.

Jednak rodzina co jakiś czas znajdowała się na skraju głodu. Nie mieli czym polować, mogli tylko kopać pułapki. Byli bardzo wytrzymali - chodzili boso nawet podczas 40 stopniowych mrozów.

Radzieccy geolodzy byli jednak zaskoczeni inteligencją Lykovów. Tylko ojciec nie chciał uwierzyć, że człowiek postawił stopę na księżycu, dzieci były bardzo otwarte.

Początkowo stary Lykov zaakceptował tylko jeden prezent od przybyszy - sól. – Życie bez niej przez cztery dekady to była prawdziwa tortura – powiedział. Ale, ostatecznie, cywilizacja okazała się pokusą nie do odparcia i rodzina coraz więcej czasu spędzała w obozie geologów.

Najsmutniejsze było to, że niedługo po odkryciu zaczęli chorować. W krótkim okresie zmarła matka i trójka dzieci. Z powodu nieodpowiedniej diety chorowały na niewydolność nerek.

Po śmierci dzieci geolodzy chcieli zmusić ojca i córkę do porzucenia tajgi. Nie udało się.

Karp Lykov zachorował na zapalenie płuc. Naukowcy chcieli go przetransportować helikopterem do szpitala, ale starzec nie zgodził się. Zmarł we śnie w lutym 1988 roku.

Ostatnia córka, Agafia, nie chciała opuścić domu, nawet po śmierci ojca.

– Byliśmy zmuszeni ją tam zostawić – przyznali geolodzy.

Źródło: onet
Atomowa bateria
Konto usunięte • 2013-01-27, 17:35


Opis za: onet.pl
Cytat:

Chińczycy jak zwykle mają rozwiązanie każdego problemu. Na jednej z chińskich stron pojawiła się oferta sprzedaży nuklearnej baterii, która ponoć zapewni nam działanie urządzenia przez co najmniej 20 lat i to bez żadnego ładowania.

Bateria, opiera się na trycie, zaś firma City Labs, będąca jej producentem, zapewnia potencjalnego klienta, że promieniowanie wynikające z rozkładu tego pierwiastka jest całkowicie bezpiecznie i nie jest w stanie przeniknąć skóry. To prawda, tryt jest od lat wykorzystywany w zegarkach, którym zapewnia świecenie wskazówek w ciemności.

City Labs twierdzi również, że bateria jest bardzo odporna na zmienne warunki środowiskowe, natomiast zakres temperatur, w których może funkcjonować, rozpoczyna się na -50 stopniach, a kończy na +150 stopniach Celsjusza. Bateria ponadto wytrzymuje zmiany ciśnienia oraz wibracje.

Wyobraźcie sobie telefon, który działa 20 lat bez potrzeby ładowania. Prawda, że byłoby to idealne rozwiązanie?



Oj przydałoby się takie coś, ale za drogie dla przeciętnego użyszkodnika chociaż kto wie...

Według kursu za 25.01 chiński juan kosztuje około 50gr czyli wg obrazka wychodzi około 3500zł za baterię. Ktoś policzy czy to opłacalne względem smartfonów, które trzeba ładować co dzień?

Wg producenta (strona-link) bateryjka nadaje się do micro urządzeń i sensorów ale za kilka lat albo już w tajemnicy coś takiego do urządzeń codziennego użytku będzie/jest.
Pewnie mało kto z was wiedział że znana każdemu piosenka "sto lat..." śpiewana zazwyczaj na urodzinach i przy tragicznym końcu popijawek z kolegami oryginalnie jest tak długa i tak zajebista

Niech mu życie słodko płynie, jak Wisła do Gdańska,
Niech mu pała zawsze stoi, jak szabla ułańska.
Niech mu latek jego życia, nigdy nikt nie zlicza,
Niech mu pała zawsze stoi, jak szpada górnicza.
Niech mu w kartach tyle szczęścia ile ma w miłości,
A kto zdrowia nie wypije, niech przeprosi gości.
Niech latarka policjanta w oczy mu nie świeci,
A kto kufla nie obali, niech ma głupie dzieci.
Niech mu rośnie ozimina, jare i warzywo,
A kto zdrowia nie wypije, niech mu stoi krzywo.
Niech mu oko komornika po kątach nie szpera,
A kto zdrowia nie wypije, niechaj go cholera.
Niech mu wszystkie piękne panie dają jak należy,
Kto ma w kuflu jeszcze pełno, niech w bociana wierzy.
Niechaj rodzą nam się dzieci także i po ślubie,
Kto ich zdrowa nie wypije, nie będzie miał w czubie.
Niech mu członka wciąż Japonka wachlarzem wachluje,
A kto zdrowia nie wypije, tego psem poszczuję.
A kto z nami się nie stuknie postąpi nieładnie,
Temu jajco w nocy spuchnie i kuśka opadnie.
Kto nam nie dotrzyma kroku, taki jest niewdzięczny,
Będzie wzwód miał raz do roku w dodatku wewnętrzny.
Niech nam Rektor jeden z drugim nigdy nie podskoczy,
Kto ich zdrowia nie wypije, niech się pod stół stoczy.
Niech im służą jak najdłużej serce i wątroba,
Kto się z nami nie napije, ten jest kawał żłoba.
Niechaj gwiazdka pomyślności chroni nas od kaca,
A kto z nami dziś nie pije, niech się sam przewraca.
Niech mu humor dopisuje wśród wesołej paczki,
Niech mu język nie opada poniżej łechtaczki.
Niech mu życie nie poskąpi penisa jurnego,
Niech mu żona nie odmawia stosunku rannego.
Niech go życie zawsze darzy uczuciem błogości,
Niech mu dziwy dupy dają do późnej starości...

Nie wiem jak wy ale ja juz zaczynam sie jej uczyć na pamieć [/b]
Dzieciństwo lat 80'ch & 90'ch
Konto usunięte • 2012-09-18, 17:20
Zachęcam do sprawdzenia samego siebie ile jeszcze pamiętamy z naszego dzieciństwa. Dotyczy to głównie pokolenia lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, która oglądała ofertę ówczesnej telewizji.

Trzynastominutowy filmik z idealnym podkładem muzycznym podkreślającym charakter tych opuszczonych miejsc.
Prypeć, niegdyś miasto liczące ponad 50 tyś. mieszkańców, teraz to miasto duchów.
Filmik przedstawia pozostałości, ruiny tego co po wydarzeniu z '86 pozostało.

Polecam oglądać na całym ekranie, jakość HD

Elżbieta II
Konto usunięte • 2012-06-03, 14:46

Królówka.
Polecam obejrzeć do końca.
Atleta
HanzoHasashi • 2012-02-05, 3:08
Jak na 60 lat to dziadek ma zajebistą rzeźbę ciała