Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#mity

Fakty i mity bitwy pod Grunwaldem.
i................g • 2013-11-18, 15:47
UWAGA!!! TEKST BAAAARDZO DŁUGI. Jeśli planujesz przeczytać, zarezerwuj sobie chwilkę czasu.

Bitwa pod Grunwaldem była najdonioślejszym wydarzeniem wojny toczonej w latach 1409-1411 pomiędzy Polską i Litwą, a Zakonem Krzyżackim. Wojna ta należy do największych i zarazem najważniejszych starć średniowiecznej Europy. Jednak wokół grunwaldzkiej bitwy narosło wiele mitów i legend. Artykuł ten ma na celu wyjaśnienie wielu niejasności, które do dziś dnia towarzyszą temu wydarzeniu.

15 lipca 1410 roku naprzeciw siebie stanęły wojska polsko-litewskie oraz Zakonu Najświętszej Marii Panny. Lewe skrzydło armii polsko-litewskiej składało się głównie z sił polskich dowodzonych przez marszałka Zbigniewa z Brzezia (w większości była to ciężka jazda). Prawe skrzydło tworzyło rycerstwo z Wielkiego Księstwa Litewskiego, pod dowództwem księcia Witolda (głównie lekka jazda). Nie należy zapominać, iż wśród sił prawego skrzydła były także odziały tatarskie prowadzone przez Dżalal ad-Dina, oddziały mołdawskie przysłane przez Aleksandra Dobrego, a także prawdopodobnie również oddziały serbskie. Centrum stanowiło zaciężne rycerstwo z Czech i Śląska, chorągwie małopolskie oraz trzy chorągwie smoleńskie. Całością dowodził król Władysław Jagiełło.

Długie wyczekiwanie w pełnym słońcu sprowokowało wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena do wysłania delegatów z dwoma nagimi mieczami (Krzyżacy sami nie zdecydowali się na atak, gdyż obawiali się zasadzki). Jednym z nich był wysłannik cesarza Zygmunta Luksemburskiego, drugi reprezentował księcia szczecińskiego Kazimierza (walczącego po stronie Zakonu). Jan Długosz opisuje ten fakt następująco: „Wielki mistrz pruski Ulryk posyła tobie i twojemu bratu… dwa miecze, ku pomocy, byś z nim i z jego wojskiem mniej się ociągał i odważniej, niż to okazujesz, walczył, a także żebyś dalej się nie chował i, pozostając w lasach i gajach, nie odwlekał walki”. Ponadto przybysze zadeklarowali gotowość do cofnięcia szeregów krzyżackich, by Polacy i Litwini mogli wyjść na odkryty teren.

Według Jana Długosza przed rozpoczęciem batalii 300 żołnierzy czeskich wycofało się bez wiedzy króla, zawrócili jednak, gdy podkanclerz Królestwa Polskiego – Mikołaj Trąba, napotykając ich na swojej drodze, wypomniał im strach przed wojskami zakonnymi. Pomimo tego podczas bitwy najemnicy z Czech i Moraw z chorągwi świętego Jerzego prawdopodobnie ponownie opuścili plac boju, za namową swojego chorążego Jana Sarnowskiego. Również i tym razem dostrzegł ich Mikołaj Trąba oskarżając Jana o zdradę.

Około południa Władysław Jagiełło odjechał w towarzystwie niewielkiej chorągwi na pobliski pagórek, skąd mógł bacznie przyglądać się wydarzeniom na polach grunwaldzkich. Niedługo potem całe wojsko królewskie zaśpiewało Bogurodzicę, a następnie rzuciło się do walki. Wbrew pozorom praktycznie nie było różnic w orężu obu walczących stron. Dowodem na taki stan rzeczy może być „Kronika Konfliktu” – polskie źródło powstałe na krótko po grunwaldzkiej bitwie. Czytamy w niej, iż Władysław Jagiełło nakazał włożyć swojemu rycerstwu słomiane przepaski na zbroje w celu odróżnienia od nieprzyjaciół. Ustalono także hasła, które brzmiały: Kraków, Wilno. Jednak pozostali walczyli tą samą bronią i podczas bitwy ciężko było odróżnić swoich od obcych, jeśli nie było w pobliżu chorągwi. Wyjątek stanowili bracia zakonni ubrani w białe szaty z czarnym krzyżem (w bitwie było 250). Różnojęzyczna była również gwara, jaką posługiwali się walczący żołnierze. Wśród wojsk zakonnych znajdowali się i Niemcy, i goście z zachodu, i Prusowie, i polscy poddani Krzyżaków. Natomiast w wojskach kierowanych przez Władysława Jagiełłę oprócz Polaków i Litwinów walczyli Tatarzy, Rusini, Wołosi, a nawet Czesi.

Bój trwał ponad sześć godzin i skończył się przed zachodem słońca. Przewagę na placu boju praktycznie przez cały czas miały wojska dowodzone przez króla Władysława Jagiełłę. Nie należy zapominać, iż Krzyżaków nie pokonali sami Polacy. Dokonały tego wspólne armie Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

O klęsce Krzyżaków w dużej mierze zadecydowała wyższość taktyki zastosowanej przez Władysława Jagiełłę. Polski król nie śpieszył się w z rozpoczęciem bitwy, wiedząc doskonale, iż jego armia czeka na wroga w lesie, a rycerze Zakonu wprost smażyli się w pełnym słońcu. Parogodzinne oczekiwanie w żelaznej zbroi na rozpalonym polu może spowodować wyczerpanie nawet bez wysiłku fizycznego. W bitwie zginęło około 8 tysięcy Krzyżaków, w tym 203 rycerzy zakonnych (z 250 biorących udział w bitwie), a do niewoli dostało się od 2 do 4 tysięcy walczących po stronie krzyżackiej. Według źródeł straty strony polskiej były dość niskie. Jan Długosz pisze, iż pod Grunwaldem poległo jedynie 12 znaczniejszych polskich rycerzy. Pozostaje niedosyt, gdyż brakuje informacji o całkowitej liczbie strat w armii polsko-litewskiej…

Dlaczego Polska nie odzyskała Pomorza Gdańskiego pomimo zwycięstwa pod Grunwaldem? Powodów było zapewne kilka:

Zakon miał liczne zamki, a armia polsko-litewska składała się głównie z jazdy, nieprzygotowanej do prowadzenia długotrwałych walk oblężniczych.
Zwycięska armia polsko-litewska po bitwie nie była w najlepszym stanie. Można przypuszczać, iż każda zbroja wymagała naprawy, wielu ludzi odniosło rany, a niektóre konie były kulawe po zmaganiach z Krzyżakami. Co więcej szlachta nie widziała sensu dalszej walki z Zakonem.
Litwini zaraz po bitwie wycofali się z dalszej walki. Być może ponieśli zbyt duże straty lub też bali się dominacji Polaków we wspólnocie po całkowitym triumfie nad Krzyżakami.
Władysław Jagiełło oczekiwał orzeczenia słuszności prowadzonej wojny z Krzyżakami od papieża. Jednak zarówno papież jak i cesarz wstawili się za Zakonem. Jagiełło oskarżany o to, że przyjął chrzest z powodów politycznych nie chciał sprzeciwiać się woli papieża. Ponadto mógł obawiać się wojny z cesarzem.
Wielka bitwa, wielkie zwycięstwo, niezbyt korzystny pokój. W taki sposób interpretowało postanowienia toruńskie wielu historyków. Jednak bez wątpienia zwycięstwo pod Grunwaldem zachwiało potęgą Zakonu i pokazało, iż Polska urosła do roli mocarstwa w środkowo-wschodniej Europie (status ten utrzymała do polowy XVII wieku). Zwycięstwo grunwaldzkie uznano w Polsce i na Litwie za przełom w zmaganiach z Zakonem, a już w 1412 roku, dzień 15 lipca uznano za święto państwowe.

Sprawy niewyjaśnione

Według słynnego filmu Aleksandra Forda „Krzyżacy” Władysław Jagiełło rozpoczął bitwę od wysłania lekkiej jazdy litewskiej, która wpadła w wilcze doły przygotowane przez Krzyżaków. Uczeni są jednak zdania, że zakonnicy mieli za mało czasu na wykopanie tych pułapek. Czy aby na pewno? Mając szpiegów w lesie król Polski doskonale znał poczynania Krzyżaków i (moim zdaniem) nie zdecydowałby się na wysłanie lekkiej jazdy na ciężkozbrojnych braci Zakonu.

Jak liczne były walczące armie? Tego nie dowiemy się już chyba nigdy, ponieważ kwestia liczebności wojsk do dziś dnia budzi wiele wątpliwości wśród badaczy i historyków. Francuz Enguerran de Monsterlet w XV wieku pisał, iż siły Jagiełły liczyły milion ludzi (w tym 400 000 Tatarów), a odziały zakonne oszacował na 300 000. Anonimowy kronikarz z Lubeki oceniał wojska polsko-litewskie aż na 6 milionów żołnierzy, w tym ponad milion Tatarów. Nie wiem czym się oni kierowali, ale z pewnością takie wartości w XV wieku są mocno wyolbrzymione. Badacze wielkość obu armii obliczali na podstawie liczby walczących chorągwi, w każdej określili liczbę kopii i mnożyli przez 3, przy założeniu, iż każdy poczet składał się z kopijnika i 2 czeladzi. Wyniki powinny być zatem w miarę obiektywne. Tak się jednak nie stało, gdyż dowolnie rachowali liczbą kopii w chorągwiach, zarówno polskich, jak i krzyżackich. Inną drogą do poznania prawdy podążył Stefan Maria Kuczyński. Jako podstawę obliczeń przyjął możliwości mobilizacyjne walczących wojsk. Uwzględniając wojska zaciężne oraz gości Zakonu stwierdził, że siły krzyżackie liczyły 27 000 zbrojnych (w tym 21 000 kawalerii) oraz 6000 piechoty i artylerii. Polską armię ocenił na 18 000 jazdy i około 3000 piechoty. Przewaga wojsk Jagiełły wynikała ze wsparcia 11 000 armii Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz 2000 Tatarów. Niestety również i te badania okazały się nieobiektywne, gdyż uczony zawyżył liczbę armii po stronie Krzyżaków. Najmniej budzące wątpliwości są rezultaty pracy Andrzeja Nadolskiego. Ocenił on rozmiary kontyngentów możliwych do zmobilizowania przez Krzyżaków w oparciu o tak zwane służby, które obowiązywały poddanych Zakonu na terytorium pruskim oraz o liczebność najemników zaciąganych przez władze zakonne na początku XV wieku. Wykorzystał również rezultaty badań niemieckich historyków. Nadolski obliczył liczebność wojsk krzyżackich na około 15 000 zbrojnych, a połączonych sił polsko-litewskich na około 30 000.

Aż do bitwy pod Grunwaldem Krzyżacy byli postrzegani, jako świetni wojownicy, co wywodziło się głównie z ich wcześniejszych działań (między innymi podbicie Prus). Nikt nie umniejsza ich zdolności w boju, ale bracia mieszkający w Prusach szybko otrzymywali różne stanowiska administracyjne. Według znalezionych przeze mnie źródeł Zakonem Najświętszej Marii Panny musiało zarządzać około 250 osób. Podczas bitwy Krzyżacy nie potrafili odeprzeć ataku wojsk polsko-litewskich. Możliwe, iż było to spowodowane nie tylko świetną taktyką Jagiełły, ale i „zastojem” rzadko ćwiczących urzędników Zakonu Najświętszej Marii Panny. Być może właśnie z tego powodu kronikarz Jan Długosz pominął opis ich śmierci.

bezczelnie zaj🤬e z mints.blog.pl/
1. II wojna światowa rozpoczęła się od ostrzału Westerplatte

Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić na podstawie badań historyków, że pierwsze niemieckie bomby spadły 1-go września nie na polską składnicę wojskową Westerplatte w Wolnym Mieście Gdańsku, a na położony wtedy blisko granicy z nazistowskimi Niemcami Wieluń. Niemieckie siły lotnicze Luftwaffe zbombardowały miasteczko niszcząc prawie doszczętnie zabudowania i infrastrukturę, oraz zabijając setki ludzi.

Do tej pory jednak nie jest to wiedza powszechna. Przekonanie o tym, że Westerplatte było pierwsze pokutuje jednak z wielu powodów. Z jednej strony dlatego, że to tam odbywają się wczesnym rankiem co roku 1-go września państwowe obchody wybuchu II wojny światowej. Z drugiej – może zdradzieckie wystrzały z pancernika Schleswig-Holstein, który wcześniej pokojowo wpłynął do gdańskiego portu, mają bardziej "odpowiedni" (z braku lepszego słowa) wymiar symboliczny.


2. Polska kawaleria szarżowała na niemieckie czołgi


Mit, który zbudowała niemiecka propaganda, a posługują się nią teraz… pojedynczy niedouczeni narodowcy, widzący w tym wydarzeniu którego nie było, jakiś szlachetny, porywczy romantyzm. Z drugiej strony zdarzają się także lewacy, krytykujący autodestrukcyjny patriotyzm na podstawie tej rzekomej szarży kawalerii na niemieckie czołgi.

Historię wylansowała nazistowska propaganda w celu wyśmiania polskiego wojska i ukazania technologicznej przewagi nad nim. Niemcy opisywali, że polska kawaleria atakując lancami i szablami, rzuciła się bezmyślnie pod gąsienicę ich czołgów. Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Kawaleria atakowała piechotę, ale nie czołgi. Poza tym oddziały konne miały w swoim wyposażeniu także m.in. armaty przeciwpancerne, do których ciągnięcia służyły rumaki.

3. Bitwa pod Wizną to polskie Termopile

Wiznę w ostatnich latach rozsławił szwedzki zespół metalowy Sabaton. Polacy uwielbiają, gdy mówi się o nas za granicą, dlatego też pokochaliśmy tę muzyczną grupę. Na swojej płycie z 2008 roku – obok np. "Ghost Division", utworu o dywizji pancernej Rommela (Wehrmachtu) podczas inwazji na Francję – znalazł się także "40:1", kawałek o żołnierzach broniących Wizny.

Mit głosi, że garstka żołnierzy (stąd tytuł "czterdzieści do jednego"), broniła strategicznego przejścia, walcząc dzielnie i odpierając ataki Niemców. Niczym Spartanie, którzy w wąwozie termopilskim przegrali, ale doprowadzili do potężnych strat w wojskach Persów.

Coraz więcej faktów wskazuje jednak na to, że powszechna pamięć o obronie Wizny ma się tak do prawdy historycznej, jak komiks Franka Millera "300" i jego filmowa adaptacja, do prawdziwej bitwy pod Termopilami.

Historycy wskazują m.in. na to, że ta przeprawa wcale nie była kluczowa dla wojsk niemieckich, a obrońcy w schronach na Strękowej Górze szybko zostali rozgromieni, lub nawet opuścili swoje stanowiska. Cały czas nie wiemy też do końca co stało się z kapitanem Raginisem, który dowodził obroną – oficjalna wersja podaje, że rozsadził się granatem, ale są też nawet pogłoski o tym, że życie skrócili mu jego podkomendni. Coraz głośniej przebija się do świadomości społecznej, że porównywanie tego wydarzenia z Termopilami to wynik komunistycznej propagandy.

4. Istniały "polskie obozy koncentracyjne"

Oczywiście mit ten nie jest obecny w naszym kraju, ale poza jego granicami. Wywodzi się z niefortunności wielu języków, w których przymiotnik "polskie" może oznaczać zarówno prowadzone przez Polaków, jak i znajdujące się na ziemiach polskich.

Ostatnio nawet prezydent Barack Obama w swoim przemówienia użył tego niefortunnego – delikatnie mówiąc – sformułowania. Na szczęście szybko jego biuro zareagowało na wpadkę i przeproszono.

Fakty oczywiście są takie, że w czasie drugiej wojny światowej to nazistowskie Niemcy tworzyły obozy koncentracyjne, a Polacy byli jednym z narodów, który najbardziej ucierpiał z ich strony.

Trudno mówić także o geograficznym uzasadnieniu nazywania obozów "polskimi", ponieważ większość z nich znajdowała się na terenach przedwojennej Trzeciej Rzeszy. Część historyków odróżnia jednak "obozy koncentracyjne" (Konzentrationslagern) od "obozów zagłady" (Vernichtungslager – poświęconych prawie wyłącznie eksterminacji ludności). Tego drugiego rodzaju rzeczywiście było więcej na terytorium Polski, ale tylko ze względów logistycznych – łatwiej było przewozić tam polskich Żydów i Polaków na śmierć.

Piszę tu oczywiście o czasach II wojny światowej. Przed wojną, a także zaraz po niej istniały w Polsce miejsca, które część historyków określa mianem obozów koncentracyjnych.

5. Polska armia była słaba

Choć oczywiście nasza armia była gorzej wyposażona i mniejsza niż połączone siły Niemców, Słowacji i ZSRR, to nie można powiedzieć, że była armią słabą. Według szacunków polskie wojsko mogło mieć nawet 1 milion żołnierzy, co czyniło z niej poważnego przeciwnika. To prawie 400 tys. więcej żołnierzy niż wynosiły siły ZSRR w kampanii wrześniowej (Niemcy miały 1,8 mln, a Słowacy 50 tys.).

Głównym problemem był niespodziewany atak ze wschodu, a także niedogodny dla nas układ granic. Po części istotnym czynnikiem była także zastosowana taktyka Blitzkrieg – wojny błyskawicznej – do której nie było przygotowane nasze wojsko.

Żołnierze polscy dysponowali nie tylko piechotą i kawalerią, o której wyżej piszę, ale także oczywiście czołgami (w liczbie 880), samolotami (400 maszyn) czy działami (4300 sztuk). Mit o tym, że byliśmy zacofani jeśli chodzi o liczby i technikę w stosunku do Niemców o lata świetlne jest nieuprawniony. Niestety przewaga była wystarczająco znacząca, żeby naziści wygrali.

6. Wojnę wygrali Amerykanie

To oczywiście Hollywoodzki mit, bo w Polsce każdy wie, że wojnę wygrali czterej pancerni i ich pies. Bohaterstwo żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych oczywiście także nie może być podważane.

Faktem jest jednak, że to front wschodni zaangażował największe siły, najwięcej czasu i krwi żołnierzy. I choć oczywiście Stalin w zamian za pozbycie się Hitlera ustanowił siebie upiornym władcą marionetek, to nie można odmówić armii radzieckiej tego, że to właśnie ona miała prawdopodobnie największy wpływ na wygraną z nazistowskimi Niemcami.

7. Alianci to ci dobrzy

Musimy zdawać sobie sprawę, że filmowy mit o szlachetności żołnierzy alianckich i brutalności pozbawionych skrupułów nazistów, nie sprawdza się gdy patrzymy na historię okrutnej wojny.

Oczywiście wojna z samego założenia wymaga zabijania. Alianci jednak także dopuszczali się zbrodni wojennych, choć oczywiście na skalę nieporównywalną z np. Holokaustem (wykluczamy z aliantów ZSRR, który np. Norman Davies traktuje raczej jako trzecią siłę).

Znane są takie przypadki jak te z belgijskiej miejscowości Malmedy. Doszło tam do masakry 84 alianckich jeńców, ale także do zbombardowania przez lotnictwo USA miasta, które było już wtedy kontrolowane przez ich wojska. Głośny jest też przypadek zbombardowania Drezna nalotami dywanowymi, przez co zginęło kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Największa zbrodnia aliantów miała jednak miejsce daleko od granic Europy. Stany Zjednoczone zrzuciły pod koniec wojny dwie bomby atomowe na miasta Hiroszimę i Nagasaki w Japonii.
Piwne mity- chrzczone piwo w lokalu
a................n • 2013-09-04, 18:53
Witam wszystkich,

Chciałem się podzielić z wami filmikiem w którym nie będzie o jacy to źli są ciapaci, ani o kibolach ( dobrych albo złych), nie będzie o najistotniejszych sprawach "jak jest" ( dwóch cz🤬chów gdzieś na zadupiu w stanach pobiło białego, czy o bijatyce w porcie), też nie zobaczycie wypadku z Rosji. Nawet nie będzie o religii czy o pedałach. Więc dlaczego warto jednak obejrzeć ten dość długi film?

Ponieważ człowiek będący jak sam się określa "prosument, właściciel Browaru Kopyra, piwosz, piwowar, krytyk piwny, bloger, certyfikowany sędzia piwny PSPD" opowiada o czymś co jest dla każdego bardzo ważne ( nawet jeżeli chodzi o wirtualne czyli zwykłą zmienną typu int)czyli o Piwie. Do tego gada mądrze i zna się na rzeczy.



Mam nadzieje że się będzie podobać.

Dobra żartowałem jebie mnie to czy się wam będzie podobać, mnie się podoba.

__________________________________
Tradycyjna końcówka posta:
Jeżeli było to przypiąć na głównej jako najważniejszy temat.
To mój któryś tam temat więc proszę o cośtam.
Zjadający się wąż
cerastes • 2013-05-21, 19:21
Był art. na temat kanibalizmu w świecie zwierząt.. który przypomniał mi dość ciekawy temat samozjedzień u niektórych węży. Na filmiku albinotyczny młody osobnik gatunku Heterodon nasicus..



Oczywiście już od najdawniejszych czasów w różnych kulturach przedstawiany był symbol zjadającego się węża.

Uroboros



Uroboros (stgr. οὐροβόρος; także urobor) – staroegipski i grecki symbol przedstawiający węża z ogonem w pysku, który bez przerwy pożera samego siebie i odradza się z siebie.

Symbolika znaku:

Jako symbol gnostyków urobor wyraża jedność duchową i fizyczną wszechrzeczy, która nigdy nie zaniknie i będzie trwać w nieskończoność w formie ciągłej destrukcji i odradzania się. Urobor pierwotnie był symbolem rzeki, jaka miała opływać Ziemię, nie mającej źródeł, ani ujścia, do której wlewały się wody wszystkich rzek i mórz na świecie.

Jest to symbol nieskończoności, wiecznego powrotu i zjednoczenia przeciwieństw (coincidentia oppositorum). Gryzący własny ogon wąż wskazuje, że koniec w procesie wiecznego powtarzania odpowiada początkowi. Mamy tu do czynienia z symboliką cyklicznego powtarzania - obiegu czasu, odnawiania się świata i światów, śmierci i odrodzenia, wieczności po prostu.

W symbolice alchemicznej urobor to symbol zamkniętego, stale się powtarzającego procesu przemiany materii - procesu, który w formie faz podgrzewania, parowania, chłodzenia i kondensacji cieczy ma prowadzić do sublimacji substancji. Urobor to odpowiednik kamienia filozoficznego.

W psychologii analitycznej Carla Gustava Junga urobor to metafora wczesnodziecięcej fazy rozwoju, w której jeszcze nie zaszedł proces różnicowania na świat zewnętrzny i wewnętrzny, a zatem fazy, w której nie uformowała się jeszcze tożsamość seksualna. Dopiero powstająca świadomość „ja” pozwoli przełamać fazę uroboralną, różnicując świat na matriarchalny i patriarchalny.
Dzięki Internetowi możemy nie tylko wykryć u siebie szereg śmiertelnych chorób, ale także rozprawić się mitami, które od wieków trawią ludową medycynę. Tylko co jeśli Internet nie ma racji i marzenie o księciu skończy się wysypem brodawek na twarzy?

#1. Czytanie po ciemku psuje wzrok

Nasze oczy mają mięśnie, które jak każde inne naprężają się i rozluźniają. Gorsze oświetlenie albo siedzenie blisko ekranu telewizora wcale nie wywiera na nich żadnego, nieodwracalnego efektu. Jedynie spoglądanie wprost na silne źródło światła (np. Słońce) może negatywnie wpłynąć na ludzki wzrok.

#2. Kontakt z żabą wywołuje brodawki

Mimo że skórę żab lub ropuch często pokrywają brodawki, to nie one wywołują zmiany skórne u ludzi. Prawdziwym sprawcą brodawek jest wirus brodawczaka ludzkiego, który rozprzestrzenia się przy kontakcie z innym człowiekiem.

#3. Czekolada i smażone dania wywołują pryszcze

Chociaż dla własnego zdrowia lepiej jest unikać słodyczy i smażonych potraw, najnowsze badania nie widzą związku między obecnością w diecie tego rodzaju jedzenia a pogorszeniem się stanu cery. Dziwne, bo ja widziałem i mój dermatolog też…

#4. Nie wolno pływać po jedzeniu

Zalecenia, by nie wskakiwać do wody zaraz po obfitym posiłku, wcale nie są takie głupie - dzięki temu unikniemy spazmów w żołądku. Jednak nawet jeśli zdecydujemy się popływać, to w żaden sposób nie zagrozi to naszemu życiu.

#5. Mokra głowa + wyjście na dwór = przeziębienie

Wbrew obiegowej opinii naszych matek, ciotek i babć, przeziębienie nie jest wywołane przez działanie chłodnej pogody na organizm. Odpowiadają za to setki różnych wirusów, którymi możemy się zarazić, np. od kichającego faceta w tramwaju. Jesienno-zimowe kolejki przed gabinetami lekarskimi są skutkiem tego, że ludzie w tych porach roku więcej czasu spędzają w pomieszczeniach i łatwiej wymieniają się mikrobami.

#6. Cukier jako turbodoładowanie

Niektórzy rodzice twierdzą, że przez cukier ich dzieci stały się zbyt aktywne. Badania przeprowadzone na szeroką skalę nie zdołały potwierdzić tej opinii. Co wiadomo na pewno to to, że nadwyżka słodyczy w diecie dzieci powoduje otyłość i próchnicę.

#7. Kawa pomaga wytrzeźwieć


W pewnym sensie kawa pomaga w stanie upojenia alkoholowego - może sprawić, że pijany człowiek stanie się bardziej aktywny. Jednak to nie to samo, co wytrzeźwienie.

#8. Choroba weneryczna od deski klozetowej

Jeśli wasz partner tłumaczy się, że złapał francę, bo korzystał z dworcowej toalety, nie wierzcie mu. Te choroby przenoszą się wyłącznie przez bezpośredni kontakt seksualny. Chociaż istnieje ryzyko złapania przeziębienia (patrz punkt 5.), to używanie w miarę czystych toalet i mycie rąk powinno załatwić sprawę.

#9. Serce zatrzymuje się przy kichaniu

Możecie kichać spokojnie. Przy kichnięciu serce może bić nieregularnie przez zmianę ciśnienia krwi, ale nigdy się przez to nie zatrzyma.

#10. Oblizywanie rany zapobiega infekcji

Ludzie czasem wsadzają skaleczony palec do buzi z nadzieją, że taki zabieg odkazi ranę. (Niektórzy nawet dają ją do oblizania swojemu psu). Być może nie zdają sobie sprawy, że jama ustna jest pełna bakterii i zetknięcie otwartej rany ze śliną tylko zwiększa ryzyko zakażenia.

#11. Woda utleniona dezynfekuje rany

Powszechnie stosowana woda utleniona również nie pomoże. Piana, która buzuje z naszej rany po polaniu jej nadtlenkiem wodoru to zwykła reakcja chemiczna zachodząca przy kontakcie z enzymem krwi. Nie ma nie tylko żadnego działania odkażającego, ale także nie przyśpiesza gojenia się rany.

#12. Golenie wzmacnia włosy

Jeśli za młodu odradzano wam zgolenie dziewiczego wąsa, bo rzekomo tylko go tym wzmocnicie, to najprawdopodobniej padliście ofiarą kolejnego mitu. Golenie i strzyżenie to powierzchniowa procedura, a o teksturze i wyglądzie włosów decydują czynniki znajdujące się pod skórą. Odrastające włoski wydają się ciemniejsze i grubsze, ale w rzeczywistości są takie same jak te, których się wcześniej pozbyliśmy.

Źródło: JM
Złe Chiny, złe...
Ork.Fajny • 2012-11-22, 18:20


"Chiny to dyktatorskie zło, wyzysk biednych i brak poszanowania praw człowieka!"


To znany wszystkim mit powtarzany przez wielu polityków każdego głupawego kraju który źle czuje się(co nie jest samow sobie złe) z Chińską siłą i próbuje ją jakoś zdyskredytować.
A jak się niestety(lub stety) po raz kolejny okazuje Chiny są bardziej wolnościowe od większości demokratycznych krajów naszej umierającej Europy.

Prowincja Zhejiang. Budowa jednej z wielu dróg łączących wiele miast tego azjatyckiego kraju. Nic by nie było w tym ciekawego gdyby nie jeden pan, jego papierek...

... i dość ciekawa, jak na europejskie standardy, reakcja lokalnych władz.
Gdy wcześniej wspomniana budowa doszła do punktu w którym wypadałoby wyburzyć parę budynków by móc dalej ją poprowadzić jeden z mieszkańców pewnego budynku postanowił, że nie chce wynosić się ze swojej własności. Okazanie prawa własności do części budynku rozpoczęło negocjacje które nie zadowoliły mieszkańca i nie doprowadziły do żadnego porozumienia.
Efekt? Wyburzona została część z której inni mieszkańcy zgodzili się wynieść do innych zaproponowanych mieszkań lub otrzymali zapłatę wraz z nową ziemią na nowy dom.
I tak oto możemy podziwiać kawałek domku wyrastającego z nowej, jeszcze nie otwartej, drogi.

Więc podsumowując i powtarzając początkowe słowa, wychodzi na to że ten zły kraj Chiński zna się lepiej na poszanowaniu prawa do własności swoich obywateli niż jego europejscy koledzy i w żaden sposób swojej rzekomej despotycznej dyktatury nie wykorzystał by wywalić tego pana.
Zdjęcia ze środka(w źródle naturalnie) jak i cała ta sytuacja także nie wskazują by ten pan jakoś był powiązany z partią i miał wpływy.
A może to jednak tylko jakieś chińskie pijarowskie zagranie?

Źródło: *click!*

Parę słów wyjaśnienia:
Wiem że odezwą się głosy mówiące o tym że po przeszkadza ogółowi. Ale p🤬lić je. Faszyzmem jest odbieranie komuś czegoś bo większość tego chce. Jestem całkowicie anty-demokratyczny i to chyba normalne że uważam "ogół" za niemający nic do powiedzenia nt. jednostki.
Wiem też że odezwą się głosy w jak debilną sytuację się ten człowiek wpakował, ale jako wyznawca zasady chcącemu nie dzieje się krzywda to także mało mnie interesuje.
Co w tym sadystycznego? Uznajmy że ten budynek został sadystycznie potraktowany. Wiem... Słabe...
Fakty i mity katastrofy w Elektrowni Czarnobyl.
C................1 • 2012-08-03, 22:04
Fakty
Liczba ofiar (oficjalnie):
1. 2 strażaków umiera w nocy 26.04.'86

2. Kolejnych 28 umiera w ciągu kilku miesięcy.

3. Oficjalna liczba zgonów wynosi 51 ofiar.

Liczba ofiar (nieoficjalnie):

1. 600 pilotów śmigłowców.
2. Co 4 z górników zmarł przed 40 rokiem życia; ok. 2,5tys.
3. ok. 20 tys. likwidatorów zmarło do 2005 roku; ok 200tys jest inwalidami.
4.łączna liczba ofiar wg. różnych źródeł jest szacowana od 60 osób nawet do kilkunastu tysięcy.

Reaktor nr4:

1. Pokrywa reaktora nr 4 ważyła 1200T.
2. 30 śmigłowców gasiło ogień w reaktorze.
3. Jeden pilot wykonywał do 33 przelotów dziennie.
4. Nad płonącym reaktorem wykonano w ciągu dwóch dni 410 przelotów, podczas których zrzucano do reaktora 80kg worki z piaskiem.
5. Zrzucono w sumie 6tys. Ton piasku i kwasu bornego, który neutralizuje promieniowanie.
6. Zdalnie starowane roboty, spychające gruz do krateru ulegały uszkodzeniu i były zastępowane ludźmi.
7. 'Bioroboty' - żołnierze [ok. 3,5tys] w wieku 20-30 lat, którzy musieli sprzątać okolice reaktora 4, oraz zgarniać radioaktywny gruz z dachu.
8. 'Bioroboty' sami musieli sobie zrobić ołowiane pancerze oraz osłony.
9. Pracowali po 2-3min za pierwszym razem a potem po 40 sek. w 8-osobowych grupach [w tym oficer].
10.Niektórzy wychodzili na dach nawet po 5 razy.
11. Oczyszczanie strefy wokół reaktora, trwało 24h/24h 7 dni w tygodniu.
12. Żołnierze biorący udział w usuwaniu skutków tragedii dostali po 100 rubli premii oraz dyplomy.



Sarkofag:
1. 170m długości, 66m wysokości.
2. Budowę sarkofagu rozpoczęto w sierpniu 1986r.
3. Demola 4tys. - dźwig pracujący przy budowie
4.Likwidatorzy na znak wygranej 'bitwy o Czarnobyl' zatknęli flagę na kominie
5.Niektórzy z likwidatorów podpisują się na ostatniej płycie zamykającej sarkofag.
6.Do dzisiaj 3tys. likwidatorów czuwa nad stanem rozpadającego się sarkofagu.
7. Koszt budowy nowego sarkofagu wynosić będzie 300mln dolarów; ma on mieć 108m wysokości i być wybudowany nad starym sarkofagiem.

Promieniowanie:

1. Promieniowanie w małych ilościach, nawet przez pewien czas nie jest szkodliwe.
2. Mutacje dotyczą głównie dzieci, które narodziły się podczas skażenia, bądź w niedługim czasie po katastrofie.

Ważne dane:

1. Elektrownia oddalona była o 15km od miejscowości Czarnobyl i o 3km o miasta Prypeć.
2. Prypeć na dzień 26.04.'86 liczył ok. 45 tys. mieszkańców.
3. Czarnobyl na dzień 26.04.'86 liczył ok. 15 tys. mieszkańców.
4. 30km strefę wokół reaktora zamieszkiwało 130 tys. osób.
5. 100tys. żołnierzy oraz 400tys cywilów pracowało w zwalczaniu skutków tragedii.
6. 10tys. górników z Rosji i górniczego zagłębia Ukrainy brało udział w przekopywaniu tunelu pod 4 reaktor.
7. Radioaktywne cząsteczki zapadają się w ziemię na 5 cm rocznie.

Mity
Mitem jest że:

1. Człowiek od promieniowania świeci.
2. U żyjących już napromieniowanych ludzi występują mutacje.

Click