Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#onet



Onet i promowane przez niego wzorce.

,,Mam HIV i nie chcę o tym mówić moim partnerom seksualnym."

Mój HIV, moja sprawa.

,,Nie traktujcie mnie jak przestępcę tylko (!!!) dlatego, że komuś nie powiem, że jestem zarażona HIV".

Nie traktujcie mnie jako złodzieja tylko dlatego, że kradnę telefony w salonie. Nie traktujcie mnie jako pedofila tylko dlatego, że stoję przed podstawówką i się masturbuję. Nie traktujcie mnie jako debila tylko dlatego, że zaglądam na Onet.

,,Przesiadywaliśmy na klatkach schodowych, pod blokami. Zakochałam się. Na jednej z imprez on namówił mnie na heroinę, a ja chciałam mu się przypodobać. Głupia nastolatka. Ćpałam kilka miesięcy, zakaziłam się przez strzykawkę".

Nie traktujmy jej jako głupiej ćpunki tylko dlatego, że wstrzykiwała sobie herę w żyłę, z używanej strzykawki.

,,Ma jedno pragnienie: - Chciałabym obalić stereotyp, że jedyne, czego może pragnąć kobieta z HIV dodatnim, czyli taka jak ja, to normalność: mąż, rodzina, dziecko przede wszystkim. Nie ma mowy o rozwodzie, zdradzie, kochanku. Masz męża i zdrowe dziecko, więc się ciesz, bo złapałaś Pana Boga za nogi. Kto by pomyślał, że tak ci się uda. Tymczasem ja jestem zwyczajną kobietą, z problemami i pragnieniami jak inne. HIV nie wyzuło mnie z kobiecości".

Czyli kobiecość to nie normalność (ach ta paskudna normalność...!), mąż, rodzina, dziecko, miłość. Kobiecość - zdaniem autorytetu Onetu - to dawanie dupy na boku i swobodne uleganie swędowi narządów płciowych. Byle mąż i synek nie widzieli, że mamusia się puszcza. Panie, panowie - postępowa kobiecość. Dziwnie tożsama z definicją kurewstwa.

,,Panuje pogląd, że kobiety seropozytywne są kiepskie w łóżku. To mit. Nim wyszłam za mąż, spotykałam mężczyzn, którzy wiedząc, że jestem seropozytywna, decydowali się na seks ze mną. Może to była ciekawość? Nie wiem. Różnie reagowali. Jeden powiedział, że dla niego to taka adrenalina, jak igranie ze śmiercią."

Oczywiście mógłbym skomentować to jakoś oryginalnie, ale tu najlepsze zastosowanie znajdzie staropolskie, poczciwe: ja p🤬lę. I dźwięk uderzania otwartą dłonią w czoło.

,,I tu nie chodzi o przesłanie: „Uprawiajcie seks z osobami zakażonymi”. Tu mowa o tym, że seks jest możliwy i nie musi być wyrokiem śmierci, a osoby seropozytywne, mają do niego prawo, jak każdy inny człowiek."

Osoby seropozytywne mają prawo do seksu, ale ich partnerzy seksualni nie mają prawa do wiedzy, że ich partnerka ma HIV. Śmiało, bądźmy seropozytywni.

,,W polskim prawie na osobie zakażonej wirusem ciąży obowiązek poinformowania każdego partnera seksualnego o swoim statusie HIV. Nieujawnienie tej informacji bez względu na to, czy doszło do zakażenia, może być podstawą do oskarżenia o przestępstwo. Artykuł 161. paragraf 1. kodeksu karnego brzmi: „Kto, wiedząc, że jest zarażony wirusem HIV, naraża bezpośrednio inną osobę na takie zarażenie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Monikę oburza ten zapis. - Nie jestem zagrożeniem. Dlaczego to ja mam dbać o zdrowie mężczyzny, który chce mnie zaciągnąć do łóżka."

Czyli jak tę kretynkę napadnie nożownik, będzie mógł trzymać się linii: ,,To nie moja wina, że pacjentka nie robiła brzuszków i nóż wjechał tak gładko. Dlaczego to ja mam dbać o kondycję fizyczną kobiety, którą napadam w parku."

,,Chociażby Kanada – tam osoba seropozytywna, która uprawia seks używając prezerwatywy, nie musi mówić, że jest zakażona. Bardzo chciałabym uczestniczyć w czymś takim w Polsce. Być cząstką ruchu emancypacji osób seropozytywnych."

Trzeba natychmiast odsunąć pisowców od władzy i dopuścić do rządzenia postępową lewicę, tak jak w Kanadzie. Inaczej sami pozbawiamy się tego elementu niespodzianki przy poznaniu kogoś nowego. ,,Ma HIVa, czy nie ma? Przecież nie musi nam mówić. Matko, jakie to szalenie emocjonujące!" I od razu erekcja. Bo życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiadomo, która ma HIVa.

I perełka na koniec. ,,Marzy mi się emancypacja, coś w rodzaju „czarne jest piękne" czy „Gay pride"."

HIV jest piękny.

HIV pride.

Artykuł w całości podkradziony z facebookowej strony: "Raz prozą, raz rymem - walczymy z propagandowym reżimem".
Onet
józekdeluxe • 2017-12-23, 8:43
Wczoraj wieczorem tak się naj🤬em, że obudziłem się z otwartą stroną onetu.

Żona się do mnie nie odzywa. Nie piję do sylwestra.
Test Sprawdzianu szóstoklasisty.
M................l • 2014-03-31, 20:02
Widząc temat na onecie postanowiłem sprawdzić swą wiedzę. Więc odpaliłem test dla 6 klasy szkoły podstawowej. Znalazłem tam arcyciekawe pytanie. Prawdopodobnie matematyczne lecz coś w nim mi się nie zgadza. Chciałbym spytać się szanownej społeczności sadola czy też mają takie wrażenie iż pytanie jest co najmniej dziwne. A oto treść :
Do szkolnego koła przyrodniczego należy 24 uczniów. Podczas jednych zajęć 1/4 grupy zajęła się pomiarem opadów atmosferycznych, 1/8 uczniów ustalała kierunek i prędkość wiatru, 1/12 uczniów mierzyła wilgotność i temperaturę powietrza, a 4 uczniów zajęło się ustalaniem stopnia zachmurzenia. Reszta uczestników koła była nieobecna na zajęciach. Ilu uczniów było nieobecnych?
Odpowiedzi :
A.2
B.3
C.6
D.9
Pracodawca
MichasQ • 2013-12-01, 15:37
Przeczytałem dzisiaj pewien post na onecie i całkiem mądrze facet mówi, myślałem, że się tym z Wami podzielę.

"~polski prezes : Poradnik dla poszukujących pracy...

Zacznijmy od tego, że 90% pracodawców to oszuści. Konflikt interesów jaki występuje w relacji pracodawca-pracownik jest źródłem problemu. Tylko idealiści próbują wymyślać różnorakie humanistyczne teorie o wspólnocie interesów, o rozwoju osobowości poprzez pracę, zaspokajaniu potrzeb, samorealizacji, i inne tego typu dyrdymały. Praca jest koniecznością, bo aby żyć nie wystarczy oddychać – trzeba też jeść. W istotę pracy wpisany jest wysiłek, a motorem napędowym podejmowanych w tym zakresie działań jest zwyczajna ludzka chciwość, chęć posiadania, dominacji i władzy. Kluczowym momentem dla przyszłych relacji obydwu stron jest czas negocjacji warunków zatrudnienia. Polecam wszystkim pracownikom, aby ten proces przeprowadzić dokładając należytej staranności, unikać pośpiechu i pochopnych decyzji, o ile to tylko możliwe wyłączyć z tej fazy rekrutacji procesy emocjonalne i chęć zrobienia komuś na złość /np. dotychczasowemu pracodawcy/. W interesie przede wszystkim pracownika jest to, aby zasady świadczenia pracy i wynagradzania za nią były maksymalnie proste i przejrzyste. Pracodawca z reguły o to nie dba, wręcz w jego interesie jest je zagmatwać, aby potem móc dokonywać dowolnych interpretacji, naginać je lub bez twojej zgody zmieniać. Tak więc jeśli chcesz na dłużej pozostać w firmie i mieć przy tym dobre samopoczucie, a wraz z tobą twoja rodzina, przyjaciele i znajomi, posłuchaj kilku sprawdzonych rad:

1.Nie bierz nigdy pierwszej lepszej pracy, nawet jeśli od jakiegoś już czasu jesteś bezrobotny i kończą ci się środki do życia. Niejednokrotnie przypadkowy wybór przekreśla karierę zawodową i zatruwa całe twoje życie osobiste.

2.Nie gódź się nigdy na pracę za ochłapy, za najniższą stawkę pod dyktat pracodawcy, nawet na okresie próbnym. Mów jasno i wyraźnie ile chcesz zarabiać i jeśli pracodawca nie chce spełnić twoich oczekiwań zdecydowanym „nie” zakończ negocjacje. Bardzo częstym trikiem jaki stosują pracodawcy jest oferowanie wynagrodzenia „na początek”, a potem zobaczymy. Najczęściej po okresie próbnym stawka jest taka sama jak na początku /niekiedy taka sama pozostaje aż do końca zatrudnienia w danej firmie/, ty nie masz dokąd wrócić bo w byłej pracy zdążyli już kogoś zatrudnić, a znaleźć nową pracę wcale nie jest łatwo. Dowiadujesz się przy tym, że jako pracownik jesteś beznadziejny, ale pomimo to firma zatrudnia cię dalej. Dlaczego? Przecież żadna firma nie jest instytucją charytatywną, a żaden biznesmen filantropem. Po prostu: jesteś tani! Ktoś przecież musi pracować na te bryki z paką i na egzotyczne wakacje trzy razy w roku. Dodatkowo twoja pozycja negocjacyjna jest już dużo słabsza niż na początku. Musisz być bardzo ostrożny, aby swoimi żądaniami nie urazić pracodawcy. On będzie ci dawał do zrozumienia, że chcesz go oskubać, a przecież firma ma takie duże koszty i nie stać go na podwyżkę. To nic, że właśnie buduje dom dla córki, drugi na handel, a syna wysłał na zagraniczne studia. Do tego „jest kryzys i może wkrótce będą zwolnienia”. W związku z tym siedzisz cicho i ani mrukniesz.

3.W negocjacjach zawsze zachowuj godną postawę, miej poczucie własnej wartości, spraw aby pracodawca traktował cię jak współpracownika w interesach, dzięki którego pracy może osiągnąć sukces. Miej świadomość tego, że on potrzebuje ciebie co najmniej tak bardzo jak ty jego. W innym przypadku zatrudniłby żonę, rodzinę, albo dymał sam. Miej poczucie, że tak naprawdę to ty jesteś pracodawcą, ty sprzedajesz swoją pracę, a on jest pracobiorcą, on twoją pracę kupuje tak jak w sklepie. Ty ustalasz cenę za swój „towar”, a on ją tylko akceptuje i płaci. Jeśli się mu nie podoba, zawsze może iść do innego „sklepu”. Jest przecież wolny rynek i konkurencja. Nie pozwól mu jednak wyjść z towarem i zapłacić tyle ile się j e m u podoba.

4.Nie pozwól zwieść się swoim marzeniom o pracodawcy idealnym, dobrodusznym, jowialnym, luzaku, takim z którym tylko konie kraść. O pracodawcy partnerze, powierniku i przyjacielu. Wielu z nich przyjmuje tylko taką pozę, aby pozyskać cię do swojej firmy.

5.Wszystkie ustalenia z pracodawcą muszą się znaleźć w umowie o pracę, bez dwuznaczności. Przede wszystkim nie zgadzaj się pracować na czas określony dłużej niż 3 miesiące. Po to jest okres próbny aby cię pracodawca mógł dobrze poznać, ocenić twoje kwalifikacje i przydatność dla swojej firmy. Jeśli jest niezadowolony rozstańcie się, jeśli chce abyś dalej pracował wówczas żądaj umowy na czas nieokreślony /ten postulat musisz jasno sprecyzować na rozmowie kwalifikacyjnej/.

6.Zanim złożysz wypowiedzenie w dotychczasowej pracy koniecznie podpisz list intencyjny z nowym pracodawcą. Ustal w nim termin rozpoczęcia pracy, stanowisko, wysokość , składniki i zasady wynagrodzenia. Wszystko po to, abyś nie został na lodzie. Jeśli masz np. 3 miesięczny okres wypowiedzenia to wiedz, że przez ten czas wiele może się zmienić u twojego przyszłego pracodawcy, może zmienić się koniunktura, może zmienić się strategia dalszego rozwoju firmy np. poprzez redukcję zatrudnienia, może w tym czasie zostać zwolniony menedżer, który obiecał cię zatrudnić, a jego następca nie będzie chciał o tobie nawet słyszeć. List intencyjny lub zawarta umowa o pracę pomoże ci w razie niepowodzenia dochodzić roszczeń. W przeciwnym razie kiedy po 3 miesiącach zadzwonisz do swojej nowej pracy z pytaniem kiedy masz rozpocząć , możesz usłyszeć że „nie mogliśmy na Pana tak długo czekać” i że „nowa osoba już pracuje”.

7.Nigdy nie zgadzaj się na premie uznaniowe. Premia musi być wpisana na umowie o pracę i wyrażona konkretną kwotą lub procentem czegoś tam co tak naprawdę zależy tylko od ciebie, a nie np. od pana Józka, albo całej firmy razem wziętej, włącznie z portierem. Wtedy znajdzie się co najmniej tysiąc powodów, aby cię oszukać.

8.Wyrażaj zgodę tylko na premie miesięczne. Niech nie interesują cię premie kwartalne, roczne i tym podobne gruszki na wierzbie. Jasno sprecyzuj termin wypłaty premii miesięcznej /najlepiej zaraz po zakończeniu miesiąca/. Dlaczego tak. Otóż nasi mili oszuści zwykle wypłacają premie z dużym opóźnieniem, aby cię trzymać w szachu. Wychodzą z założenia, że jeśli odejdziesz z pracy oni nie wypłacą ci premii, bo niby za co? Masz na papierze – dostaniesz. Nie masz? To do widzenia. Niczego nie udowodnisz. Jesteś za kilka miesięcy w plecy, czasem za kwartał lub dwa.

9.Nigdy i pod żadnym pozorem nie zgadzaj się na wypłatę części wynagrodzenia „pod stołem”. Nie pozwól się okradać. Pomyśl przede wszystkim za co będziesz żył jeśli poważnie zachorujesz albo ulegniesz wypadkowi. Pracodawca na pewno o ciebie nie będzie się martwił. Przy tej okazji pomyśl też czasem o przyszłej rencie lub emeryturze liczonej od 1276 brutto, jaką ZUS ci wypłaci niezależnie od swej kondycji.

10.Nie akceptuj żadnych oszustw pracodawcy. Otwarcie i głośno wyrażaj swoje „rozczarowanie”, żądaj wyjaśnień. Albo zdobędziesz jego szacunek, albo będziecie musieli się rozstać.

11.Utrzymuj dobre relacje ze współpracownikami. Jeśli jesteś menedżerem zawsze bądź po stronie pracowników. Pozostaniesz w ich wdzięcznej pamięci. Wesprą cię, gdy będziesz w potrzebie. Dla pracodawcy jesteś tylko towarem. Kiedyś i tak wyrzuci cię do kosza.

12.Wierz w siebie i bądź elastyczny.

13.Obserwuj rynek pracy, który jest jakością dynamiczną i jako taka podlega ciągłym zmianom.

14.Obligatoryjnie zmieniaj pracodawcę średnio co 3 lata, a branżę co 10. Jeśli firma cię zwolni, łatwiej odnajdziesz się w nowej roli, niż gdybyś w jednym miejscu pracował bardzo długo.

15. Dbaj o swoją dobrą opinię. Bądź pracowity, sumienny i dokładny. Szanuj swojego pracodawcę, zawsze zwracaj się do niego z należną atencją, choćbyś był przekonany o tym, że jest on oszustem albo autentycznym debilem."
Zacyganione z onetu
Cytat:

"Co z tego, że możemy stosować środki wychowawcze, w tym pouczenia, skoro komendanci zabraniają takich praktyk. Każde wykroczenie ma kończyć się mandatem lub skierowaniem wniosku do sądu. Najważniejsza jest statystyka, później daleko pomoc obywatelom" – twierdzi policjant, który nie wytrzymał presji i przesłał do naszej redakcji skany dokumentów wraz z opisem sytuacji w swojej komendzie.

Afery radarowej ciąg dalszy. Tym razem głos w tej sprawie zabierają sami funkcjonariusze, przy okazji ujawniając mechanizmy działania polskiej policji. Przypomnijmy. Chodzi o ręczne radary Iskra-1, których używa drogówka. Kierowcom udało się udowodnić, że są one szczególnie podatne na zakłócenia, a w przypadku kilku pojazdów, nie potrafią wskazać tego, którego prędkość zmierzyły. Rzecznik policji, Mariusz Sokołowski, twierdzi, że w tym ostatnim przypadku, policjanci powinni odstąpić od sprawdzania pojazdów, a jeśli zatrzymają kierowcę, bo wiedzą, że jedzie za szybko, nie powinno się to kończyć mandatem.

Policjant w kropce

Po tych słowach do naszej redakcji napisał zbulwersowany policjant z podkarpackiej drogówki.

- Pan rzecznik nie wie, co mówi, co tak naprawdę dzieje się w komendach. Po pierwsze policjant ma obowiązek zareagować na wszelkie przestępstwa i wykroczenia, a nie odstępować od sprawdzania. Po drugie, o ile policjanci mogą stosować środki wychowawcze, w tym pouczenia, to zazwyczaj komendanci jednostek policji zabraniają podwładnym takich praktyk. Każde wykroczenie ma kończyć się mandatem lub wnioskiem do sądu. Niestosowanie się do tego typu rozkazów jest działaniem wbrew przełożonemu, a to z kolei ciągnie za sobą szereg konsekwencji karnych i dyscyplinarnych – twierdzi.

Funkcjonariuszom, którzy nie wystawią mandatów kierowcom złapanym miernikiem prędkości Iskra, może grozić zwolnienie, bo, jak twierdzi policjant, popsują statystykę.

– Skoro Iskry to badziewie, to co mają zrobić ci policjanci, co pełnią służbę? Jak mają zaspokoić statystyki? Mają zjechać po służbie i powiedzieć przełożonemu, że mają suszarkę badziewie i zgodnie z tym, co mówi rzecznik Sokołowski, wszystkich pouczyć? Jak by powiedział, że tylko poucza, to zaraz by wyleciał na bruk – uważa policjant.

Mandaty, tylko mandaty

Według niego w policji liczy się tylko statystyka, a pomoc obywatelom schodzi na dalszy plan.

– W policji liczy się tylko i wyłącznie statystyka, bo na jej podstawie są oceniani komendanci, a na podstawie tej oceny przyznawane kilkutysięczne premie – twierdzi.

A na statystykę największy wpływ mają nakładane mandaty karne, a nie stosowane pouczenia. To dlatego, jego zdaniem, policjanci są strofowani, by wypisywać ich jak najwięcej. Na dowód załącza dokumenty, w których zastępca komendanta wytyka rozliczanym patrolom zbyt dużą ilość pouczeń, w stosunku do wystawionych mandatów.

"Zbyt duża ilość pouczeń – w przypadku zbyt dużej ilości zastosowania tych środków przez poszczególnych policjantów, mają pisać notatki służbowe z uzasadnieniem powodu takiego postępowania".



Komentując zapisy w książce rozliczeń wyników, zastępca komendanta pisze: "Panowie policjanci słabe wyniki, mało osób legitymowanych, brak reakcji na pieszych, poprawić wyniki".

Każe także wyjaśnić dwóm funkcjonariuszom, co robili przez 12 godzin na służbie, bo nie zanotowali żadnych efektów pracy. Wytyka policjantom brak nastawienia na wyniki. Mało tego, w przypadku kolizji, do której doszło z udziałem psów, zastępca komendanta zaleca patrolom ustalanie właścicieli wałęsających się zwierząt i stosowanie wobec nich sankcji w postaci mandatów karnych. Zaznacza jednak, by nie stosowali pouczeń.


Nie cel, a narzędzie

O ko­men­tarz pro­si­my ko­men­dan­ta jed­nost­ki, któ­re­go pod­wład­ny jest au­to­rem tych wska­zó­wek.

– Prze­ło­żo­ny ma prawo, ale także obo­wią­zek wska­zy­wać pod­wład­nym kie­run­ki dzia­łań, które na­le­ży re­ali­zo­wać, mając oczy­wi­ście na uwa­dze bez­pie­czeń­stwo i po­rzą­dek pu­blicz­ny. Dzia­ła­nia po­li­cji po­dej­mo­wa­ne są na pod­sta­wie ana­li­zy stanu bez­pie­czeń­stwa i po­rząd­ku pu­blicz­ne­go, gdzie wska­zy­wa­ne są za­gro­że­nie i ich przy­czy­ny. Aby sku­tecz­nie eli­mi­no­wać za­gro­że­nia wła­ści­wym jest sto­so­wa­nie ade­kwat­nych środ­ków w sto­sun­ku do przy­czyn – mówi nam ko­men­dant po­wia­to­wy pod­kar­pac­kiej jed­nost­ki. Za­zna­cza jed­no­cze­śnie, że po­li­cja nie jest na­sta­wio­na na sta­ty­sty­ki – Sta­ty­sty­ki nie są celem, ale na­rzę­dziem do utrzy­ma­nia bez­pie­czeń­stwa. Celem po­li­cji jest za­pew­nie­nie bez­pie­czeń­stwa miesz­kań­com, co też czyni – do­da­je.

Po­dob­ne sta­no­wi­sko ma Ko­men­da Wo­je­wódz­ka Po­li­cji w Rze­szo­wie.

– Każdy z po­li­cjan­tów roz­li­cza­ny z efek­tów swo­jej pracy, nie przez ilość, ale ade­kwat­ność na­ło­żo­nych środ­ków praw­nych. Od funk­cjo­na­riu­szy ocze­ku­je się bo­wiem re­ak­cji ade­kwat­nej do za­gro­że­nia i po­sia­da­nej wie­dzy. Jed­nak w każ­dym przy­pad­ku de­cy­zja co do ro­dza­ju za­sto­so­wa­ne­go środ­ka praw­ne­go za­le­ży tylko od po­li­cjan­ta. Sta­ty­sty­ki nie są celem, a je­dy­nie na­rzę­dziem, które jest po­moc­ne w zo­bra­zo­wa­niu efek­tów pracy funk­cjo­na­riu­szy. Ilość po­uczeń i man­da­tów wy­sta­wia­nych przez po­li­cjan­tów nie jest kry­te­rium otrzy­my­wa­nia na­gród fi­nan­so­wych – za­pew­nia Bar­tosz Wilk z Wy­dzia­łu Ko­mu­ni­ka­cji Spo­łecz­nej KWP w Rze­szo­wie.

Problem nas wszystkich

Oka­zu­je się, że po­dob­ne sta­ty­stycz­ne pro­ble­my tra­pią po­li­cjan­tów w całym kraju.

– Czy w po­li­cji rzą­dzi sta­ty­sty­ka? Tak, prze­ło­że­ni są roz­li­cza­ni ze sta­ty­sty­ki, ko­men­dan­ci także. Jeśli sta­ty­sty­ka prze­stęp­cza spada, ko­men­dant za­czy­na wy­ma­gać, aby po­li­cjan­ci ści­ga­li Bogu ducha win­nych kie­row­ców, ka­ra­li man­da­ta­mi za spo­ży­wa­nie piwa pod chmur­ką i za inne tego typu dro­bia­zgi. Poza tym nasz dziel­ny rząd w ra­mach walki z dziu­rą bu­dże­to­wą wy­my­ślił, że część z niej uda się za­sy­pać, dre­nu­jąc kie­sze­nie po­dat­ni­ków za po­mo­cą man­da­tów. Po­li­cja to służ­ba mun­du­ro­wa. Ko­men­dant głów­ny za­we­zwa­ny na dy­wa­nik mi­ni­stra, trza­snął dziar­sko ob­ca­sa­mi i po­wie­dział "roz­kaz". Ko­men­dant głów­ny wzywa ko­men­dan­tów wo­je­wódz­kich i tak to leci w dół, za­trzy­mu­jąc się na sze­re­go­wym po­li­cjan­cie z wy­dzia­łu ruchu dro­go­we­go, pre­wen­cji czy dziel­ni­co­wym – mówi nam były po­li­cjant.

Za mało, ciągle za mało

O tym, że na­bi­ja­nie sta­ty­styk, to żadna no­wość, można do­wie­dzieć się też z po­li­cyj­nych forów.

"Mało, mało... pa­no­wie za MAŁO!!!! i tak co środa na na­ra­dach kie­row­nic­twa. Czy kie­dy­kol­wiek było dużo? Albo wy­star­cza­ją­co? Chyba nie. Wszech­obec­na pa­ra­li­żu­ją­ca naszą pracę sta­ty­sty­ka ma cią­gle za MAŁO" – pisze jeden z po­li­cjan­tów. "To co? sami mamy na­pa­dać na kogoś i two­rzyć bzdet­ną sta­ty­sty­kę? Czy dzia­ła­nie po­li­cji ma na celu nie do­pu­ścić do prze­stęp­stwa czy też od­wrot­nie... umoż­li­wić jego za­ist­nie­nie i na­stęp­nie za­trzy­ma­nie spraw­cy?? No cze­goś tu nie ro­zu­miem" - za­sta­na­wia się

Wąt­pli­wo­ści ma także inny po­li­cjant: "Czy to nor­mal­ne, aby kon­tro­l­ny ust­nie za­bra­niał nam ła­pa­nia nie­trzeź­wych kie­row­ców, bo mamy ich w tym roku dużo? Nie raz sły­sze­li­śmy, że mamy in­ter­we­nio­wać jak na przy­kład nie­trzeź­wy ro­we­rzy­sta wje­dzie ro­we­rem nam w maskę ra­dio­wo­zu, a w in­nych przy­pad­kach od­wra­cać głowę. Czy to jest nor­mal­ne?"

"To jest objaw cho­ro­by, jaka toczy po­li­cję, swo­istej "de­wia­cji", która spo­wo­do­wa­ła, że po­li­cjan­ci nie są po to, by było bez­piecz­nie, tylko po to, by sta­ty­sty­ka i wskaź­ni­ki się zga­dza­ły" – pod­su­mo­wu­je inny funk­cjo­na­riusz.

Pogoń za man­da­to­wy­mi sta­ty­sty­ka­mi gra­ni­ce ab­sur­du osią­gnę­ła w 2010 roku. Jeden z funk­cjo­na­riu­szy z Bia­ło­gar­du na­ło­żył sam na sie­bie man­dat, bo pod­czas peł­nie­nia służ­by nie udało mu się ni­ko­go in­ne­go uka­rać. Bał się za­ni­żyć sta­ty­sty­ki jed­nost­ki. Na­czel­nik sek­cji, który do­wie­dział się o spra­wie, za­bro­nił ofi­cjal­nie ta­kie­go po­stę­po­wa­nia i do­ra­dził po­li­cjan­tom, by na­stęp­nym razem to jeden dru­gie­mu wy­pi­sy­wał man­dat. Sa­me­mu sobie nie wy­pa­da.

Mandatu z radaru nie będzie

Po­mi­mo sta­ty­stycz­nych pro­ble­mów tra­pią­cych po­li­cjan­tów, Ko­men­da Głów­na Po­li­cji pod­trzy­mu­je sta­no­wi­sko rzecz­ni­ka Ma­riu­sza So­ko­łow­skie­go. W przy­pad­ku po­mia­ru kilku po­jaz­dów ra­da­rem Iskra-1, po­li­cjant nie może wy­sta­wić man­da­tu. Wy­ja­śnia do­kład­nie, dla­cze­go.

– Sto­so­wa­ny obec­nie przez Po­li­cję radar Iskra-1, w przy­pad­ku grupy po­jaz­dów do­ko­nu­je po­mia­ru pręd­ko­ści naj­szyb­ciej ja­dą­ce­go po­jaz­du pod wa­run­kiem, że jego pręd­kość bę­dzie więk­sza o co naj­mniej 4 km/h od po­zo­sta­łych. Dla­te­go też w in­struk­cji ra­da­ru wska­zu­je się, że (…) przy do­ko­ny­wa­niu po­mia­ru pręd­ko­ści naj­szyb­ciej ja­dą­ce­go po­jaz­du na tle grupy, osoba do­ko­nu­ją­ca po­mia­ru musi mieć bez­względ­ną pew­ność o traf­nej oce­nie wi­zu­al­nej wy­róż­nia­ją­ce­go się wyż­szą szyb­ko­ścią po­jaz­du (…)".

Jeśli więc do po­li­cjan­ta do­ko­nu­ją­ce­go po­mia­ru zbli­ża się grupa po­jaz­dów, a żaden z nich nie po­ru­sza się z istot­nie wyż­szą pręd­ko­ścią, to za­cho­dzi nie da­ją­ca się usu­nąć wąt­pli­wość, co do tego któ­re­go po­jaz­du w isto­cie pręd­kość zo­sta­ła zmie­rzo­na - o ile radar w ogóle do­ko­na po­mia­ru, bo­wiem przy zbli­żo­nej pręd­ko­ści sa­mo­cho­dów, po­wi­nien blo­ko­wać moż­li­wość wy­ko­na­nia po­mia­ru. W związ­ku z tym, brak jest pod­staw do stwier­dze­nia, że kon­kret­ny kie­row­ca na­ru­szył prze­pi­sy ruchu dro­go­we­go, a co za tym idzie brak jest rów­nież pod­staw do sto­so­wa­nia wobec niego nie tylko po­stę­po­wa­nia man­da­to­we­go, ale nawet środ­ków od­dzia­ły­wa­nia wy­cho­waw­cze­go, ja­ki­mi są po­ucze­nie lub zwró­ce­nie uwagi. Na­le­ży bo­wiem mieć na wzglę­dzie, że środ­ki od­dzia­ły­wa­nia wy­cho­waw­cze­go mogą być sto­so­wa­ne je­dy­nie wobec spraw­ców wy­kro­czeń, a w opi­sy­wa­nym przy­pad­ku nie można stwier­dzić, że mamy do czy­nie­nia z na­ru­sze­niem prze­pi­sów – in­for­mu­je Piotr Bie­niak z Ze­spo­łu Pra­so­we­go Ko­men­dy Głów­nej Po­li­cji.

Pouczenia nie wystarczą

Nie ozna­cza to, że po­li­cjan­ci mają cał­ko­wi­cie zre­zy­gno­wać z wy­pi­sy­wa­nia man­da­tów. W przy­pad­ku Ikry cho­dzi tylko o tę jedną sy­tu­ację. Abs­tra­hu­jąc jed­nak od niej, po­li­cja jest zda­nia, że man­da­ty wy­sta­wiać trze­ba, bo po­ucze­nia w nie­któ­rych przy­pad­kach po pro­stu nie są wy­star­cza­ją­ce. Cho­dzi o bez­pie­czeń­stwo. I tylko ze wzglę­du na nie kła­dzie się na man­da­ty tak duży na­cisk.

– W pra­wie wy­kro­czeń obo­wią­zu­je za­sa­da pierw­szeń­stwa sto­so­wa­nia środ­ków od­dzia­ły­wa­nia wy­cho­waw­cze­go nad środ­ka­mi stric­te re­pre­syj­ny­mi. Jeśli jed­nak re­alia ruchu dro­go­we­go w Pol­sce są takie, że do około 30 proc. wy­pad­ków dro­go­wych do­cho­dzi na sku­tek nad­mier­nej pręd­ko­ści, a kon­se­kwen­cją tego jest około 40 proc. ofiar śmier­tel­nych, to sto­so­wa­nie po­uczeń w sto­sun­ku do spraw­ców tego typu wy­kro­czeń po­win­no mieć cha­rak­ter in­cy­den­tal­ny. Nie może bo­wiem być tu mowy o po­peł­nie­niu czynu mniej­szej wagi, któ­re­go spo­łecz­na szko­dli­wość jest nie­wiel­ka. Można mieć rów­nież uza­sad­nio­ne wąt­pli­wo­ści, czy za­sto­so­wa­nie po­ucze­nia bę­dzie wy­star­cza­ją­ce do osią­gnię­cia za­mie­rzo­nych celów za­po­bie­gaw­czych i wy­cho­waw­czych – uważa Piotr Bie­niak z KGP. – Zde­cy­do­wa­nie zbyt da­le­ko idą­cym uprosz­cze­niem jest spro­wa­dza­nie dys­ku­sji o bez­pie­czeń­stwie ruchu dro­go­we­go do roz­wa­żań, czy w sta­ty­sty­kach le­piej wy­pa­da­ją na­ło­żo­ne man­da­ty niż po­ucze­nia. Zgod­nie z prze­pi­sa­mi każdy funk­cjo­na­riusz po­li­cji i w każ­dym przy­pad­ku może pod­jąć cał­ko­wi­cie su­we­ren­ną de­cy­zję o za­sto­so­wa­niu po­ucze­nia wobec spraw­cy wy­kro­cze­nia i nikt tego prawa po­li­cjan­tom nie od­bie­ra, a wręcz ode­brać nie może. Nie jest jed­nak żadną ta­jem­ni­cą, że po­li­cja, re­ali­zu­jąc cel nad­rzęd­ny, jakim jest po­pra­wa bez­pie­czeń­stwa ruchu dro­go­we­go ana­li­zu­je ilość po­uczeń sto­so­wa­nych przez po­li­cjan­tów, w szcze­gól­no­ści w od­nie­sie­niu do wy­kro­czeń po­le­ga­ją­cych na prze­kro­cze­niu do­zwo­lo­nej pręd­ko­ści, co w pew­nym sen­sie kreu­je okre­ślo­ną po­li­ty­kę re­pre­syj­ną. Zwo­len­ni­cy bar­dziej li­be­ral­ne­go po­dej­ścia po­win­ni jed­nak zda­wać sobie spra­wę, że każ­de­go roku na pol­skich dro­gach ginie około 4 tys. osób, co sy­tu­uje Pol­skę na jed­nym z ostat­nich miejsc w zjed­no­czo­nej Eu­ro­pie – do­da­je.

Kolejne odwracanie uwagi od klęski über Tüska
D................o • 2012-01-31, 10:24
Jak zwykle ani słowa w mediach o kolejnej dramatycznej klęsce płemieła, ale za to nowa nagonka na PIS - "Wniosek o ukaranie Suskiego za "rasizm i ksenofobię". O tym prawdopodobnie bedzie sie mowic w najbliższych dniach, beda zapraszani goscie, psycholodzy, inni murzyni w celu debatowania i lamentowania jak zły jest PIS i jego posłowie. Z resztą miał racje, murzyn to murzyn, a może niedługo bedą kary za mowienie na Anne Grodzką per Pan?

Cytat:

Dziennikarze zamiast zajmować się wczorajsza klęską Tuska na szczycie EU gdzie Polska zasiadając przy nim i tak nie będzie miał prawa głosu czy veta, i będzie tam tylko jako obserwator nic poza tym, na domiar złego zapłacimy za Greckie długi ponad 6 miliardów nie będąc jednocześnie w Eurostrefie gdzie emeryt grecki idzie na emeryturę w wieku 55 lat pobierając średnią emeryturę 1100 euro.
Dziennikarze zajmują się Suskim który zresztą przeprosił za te słowa od razu jak ktoś widział to potwierdzi moje słowa, dlatego sądzę że toz znowu odwracanie uwagi przez rząd Tuska wczorajsza klęską.

Dlaczego dziennikarze nie są bezstronni gdzie jest opozycja która powinna mówić klęsce gdzie są bezstronni dziennikarze , w jakim my państwie żyjemy ?


W końcu sprawa porwanego dziecka ucichła to trzeba nagłośnić co innego.

żal.pl