Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#patologia

Gdy masz kwarantannę...
Konto usunięte • 2020-03-22, 18:19
... i chcesz sobie urozmaicić życie...
Ze straszakiem na lekcję
Konto usunięte • 2020-02-02, 21:56
Uczeń Zespołu Szkół Politechnicznych w Głogowie celował na lekcji do nauczyciela z atrapy pistoletu.

W Koninie około godz. 10 funkcjonariusz śmiertelnie postrzelił 21-letniego mężczyznę - poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej policji. Policjanci chcieli na jednym z osiedli wylegitymować trzech młodych mężczyzn. Jeden zaczął uciekać. "Doszło do sytuacji, w której policjant zmuszony był użyć broni. Mężczyzna został postrzelony. Mimo reanimacji zmarł" - wyjaśnił mł. insp. Borowiak.

Policja poinformowała w komunikacie, że podczas interwencji i legitymowania trzech mężczyzn doszło do sytuacji, w której "policjant musiał użyć broni". Do interwencji doszło na ul. Wyszyńskiego. Funkcjonariusze podeszli do 21-latka i dwóch 15-latków. - To mieszkaniec Konina - powiedział podkomisarz Marcin Jankowski, rzecznik komendanta miejskiego policji w Koninie.

"Tuż przed 10:00 na ul Wyszyńskiego policjanci chcieli wylegitymować trójkę młodych mężczyzn. Jeden z nich zaczął uciekać w związku z czym jeden z policjantów rozpoczął pościg. Mężczyzna pomimo okrzyków »stój policja« nie reagował i uciekał dalej" - podał w komunikacie podkomisarz Marcin Jankowski.

"Doszło niestety do sytuacji że policjant musiał użyć broni. Mężczyzna pomimo reanimacji prowadzonej przez dwóch policjantów niestety zmarł. Trwają oględziny miejsca zdarzenia. Przy mężczyźnie policjanci znaleźli nożyczki i woreczek foliowy z białym proszkiem. Czekamy na przyjazd prokuratora. Na chwilę obecną to wszystkie informacje jakie możemy podać" - czytamy w oświadczeniu Komendy Miejskiej Policji w Koninie.

Źródło

K🤬a po co mu były nożyczki? Na nóż nie było stać? W sumie ciekawe, czy to jakiś patus ćpun, czy miał pecha.
Przystanek Woodstock
szpon2 • 2019-06-27, 12:27
Zeszłoroczny wyjazd na Przystanek Woodstock to był ogromny błąd. Syf, smród, na glebie leży jakiś nieprzytomny gość, cały obrzygany, spodnie mokre bo się zeszczał. Trzeba uważać żeby nie wdepnąć w jakąś strzykawkę, bo wala się tego co nie miara.

Jakiś gość w dredach pije wodę z kałuży bo chyba odwodniły go piguły. W przeciągu 1 godziny podeszło do mnie pięciu różnych dilerów i pytali się czy chcę może kupić [substancja którą akurat mieli]. Jakaś laska w koszulce z Che Guevarą z nieogolonymi nogami i zarośniętymi pachami podniosła spódniczkę pokazując włochatą cipę mówiąc "to może być twoje za 20 złotych".

Wszędzie walały się odchody. Ludzie bez kozery walili na hejnał jabole z butelek. Obok jakiś typek posuwał na trawniku leżącą tam kompletnie gołą grubą lochę, taką ważącą luźno ponad 100 kilo. Oboje wydawali z siebie dźwięki jak zwierzęta. Po chwili typek skończył i zmienił go kolega, który do tej pory się tylko przyglądał. Głośniki bombardowały uszy jakimś niezrozumiałym bełkotem przeplatanym piszczącymi dźwiękami. Mało co nie przewróciłem się o faceta, który zwyczajnie pomiędzy ludźmi kucnął, ściągnął pory i zaczął srać. Smród zmieszanego potu, moczu i fekaliów był nie do zniesienia.

A to był dopiero dworzec we Wrocławiu.