Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#pedofil

RĘCZNIKOWY MORDERCA
JoSeed • 2025-03-23, 15:43
Jakiś czas temu ktoś z Was, Sadole, wspominał o tejże postaci, zatem rzucę nieco światła na kolejnego polskiego seryjniaka...

TADEUSZ KWAŚNIAK


Nasz bohater urodził się 24 stycznia 1951 roku w Lądku-Zdroju. Niewiele wiadomo o jego wczesnym życiu, z rodzicami , Władysławem i Reginą nie był specjalnie związany., z ojcem popadał w ciągłe konflikty. Miał dwóch braci, którzy byli żonaci i prowadzili normalne życie.
W młodości Tadeusz nie potrafił nawiązać trwalszych relacji. Był typem samotnika. Uczył się przeciętnie, zdobył wykształcenie zawodowe, pracował jako cieśla. Jednak jego głównym zajęciem oraz źródłem dochodu były kradzieże.

Z wyglądu nie rzucał się w oczy. Był niepozornym brunetem o ciemnych oczach, mial 176 cm wzrostu. W 1982 roku złamał kość piętową, co było przyczyną jego specyficznego chodu.
Większość dorosłego życia spędził w więzieniu, za kratami spędził łącznie 12 lat.

PIERWSZY ATAK
20 kwietnia 1990 roku 10-letni chłopiec z Bytomia został zaczepiony przez nieznanego mężczyznę. Kwaśniak, pod pozorem odebrania zostawionej mu przez ojca dziecka koperty, wszedł za malcem do mieszkania przy ulicy Budryka. Tam zaczął dusić go ręcznikiem. Pierwsza próba morderstwa okazała się jednak nieskuteczna. Chłopiec udawał, że nie żyje i to uratowało mu życie... Gdy sprawca wyszedł z mieszkania, dziesięciolatek zwlekł się z tapczanu, zawiadomił o wszystkim rodziców, a ci - policję. Sprawca zabrał pieniądze, odzież, zegarki, ręczniki, kosmetyki i czekolady.
Na podstawie jego zeznań sporządzono pierwszy portret pamięciowy przestępcy.



PIERWSZE MORDERSTWO
7 maja 1990 rok - Radom. Jego ofiarą padł 10-letni Wojtek. Podobnie jak za pierwszym razem, mężczyzna dusił go ręcznikiem. Tym razem skutecznie. Martwego chłopca z ręcznikiem zaciśniętym na szyi znalazł jego starszy brat. Z domu zniknęły pieniądze i inne cenne rzeczy.


Wojtek

KOLEJNE ZBRODNIE
Grześ. 24 maja 1990 roku, Wrocław.
Godzina 11. Przy ulicy Buskiej, jedenastoletni Grześ zostaje zaczepiony przez mężczyznę, który - niby - przyszedł po pieniądze na kolonie, które ojciec chłopca zostawił w szarej kopercie w domu. Grześ zabiera mężczyznę do mieszkania, ten mówi mu, że przez jego ojca stracił pracę i musi go ukarać. Gw🤬ci chłopca. Leżącego na tapczanie – na brzuchu - dusi ręcznikiem. Zabiera pieniądze, walutę i biżuterię. Jakby mało było tragedii, dwa dni później wysyła z Warszawy list: "Zemsta!!! Czekałem 14 lat". Nie wie tylko, że chłopiec przeżył i potrafi go dokładnie opisać...





Sebastian. 31 maja 1990 roku, Szczecin.
Godzina 15.45. Ojciec znajduje zwłoki dziewięcioletniego Sebastiana. Chłopiec leżał na dywanie twarzą do podłogi, z zawiązanym mokrym ręcznikiem na szyi. Obok zwłok znalazł kartkę: "Zemsta wreszcie Z". Świadkowie, około godziny 12 widzieli w windzie mężczyznę, który pasował do poprzednich rysopisów. Z mieszkania zginęły prezerwatywy i klucze.


Sebastian

Krzyś. 6 czerwca 1990 roku, Kutno.
Godzina 15. Zwłoki dziecka w mieszkaniu znajduje matka. Krzyś leżał na brzuchu, a na szyi miał zawiązany mokry ręcznik. Sprawca zabrał pieniądze, złotą obrączkę, kosmetyki, kurtkę i kanapki przygotowane dla chłopca. Na lustrze w łazience, szminką napisał: "Zemsta". Tego dnia w Kutnie między godziną 7.15 a 7.50 policjanci zanotowali serię zaczepek chłopców idących do szkoły. Świadkowie widzieli, jak chwilę przed ósmą Krzyś i nieznany mężczyzna szli do mieszkania.

Łukasz. 18 czerwca 1990 roku, Oława.
Dziesięcioletniego Łukasza, z mokrym ręcznikiem na szyi, znalazła około godz. 14.30 jego siostra. Sprawca zabrał pieniądze, walizkę, biżuterię, odzież męską i klucze. Podczas sekcji zwłok w ustach chłopca znaleziono nasienie. Przy zwłokach była kartka z napisem "Nareszcie dokonałem oczekiwanej zemsty B". Ekspertyza wykazała, że tym razem pisała ją ofiara, a nie sprawca.

Rafał. 7 marca 1991 roku, Wrocław.
Około godziny 7.30, dwunastoletniego chłopca morderca zaczepił pod pretekstem oddania - koniecznie w mieszkaniu - listu od cioci z RFN. Zainteresowany telewizorem, kazał chłopcu szukać instrukcji, pieniędzy i biżuterii. Nagle zmusił go, by się rozebrał i wypił pół piwa. Drugie pół wypił sam. Potem brutalnie zgw🤬cił chłopca i... wyszedł. Była godzina 8.30.

Łukasz. 18 kwietnia 1991 roku, Sosnowiec.

Ta sama metoda, ten sam scenariusz. Zaatakowany chłopiec przeżył. Łukasz, mimo traumy po gw🤬cie, dokładnie opisał napastnika. Zapamiętał nie tylko brązową dyplomatkę, czarne spodnie, ciemną kurtkę ortalionową, ale także charakterystyczne białe adidasy. Przesadnie czyste sofiksy.

KRYPTONIM "ZEMSTA"

Portrety pamięciowe sporządzone dzięki dzieciom opublikowane zostały w mediach, w programie "997", pojawiły się też na przystankach i w taksówkach. Kolejnym krokiem było wyczulenie dyrektorów wszystkich szkół w Poznaniu na przypadki zaczepiania uczniów przez nieznanego mężczyznę. Policjanci przekazali im numer na komendę z poleceniem, by dzwonili od razu, gdy któreś z dzieci zgłosi niepokojący incydent.

Do ustalenia tożsamości zabójcy-pedofila przydały się również zeznania chłopca ze Zbąszynia. Tam 3 stycznia 1991 roku Kwaśniak dokonał tylko kradzieży. Chłopiec podając rysopis sprawcy, zwrócił uwagę na zabandażowany palec wskazujący lewej ręki, siniec pod lewym okiem i rankę na prawej skroni. Na policję zgłosił się również ojciec chłopca, którego 22 lutego zaczepił nieznany mężczyzna i wszedł do jego mieszkania...

22 kwietnia 1991 roku, godzina 8.30. Na komendzie trwa odprawa. Nagle policjanci dostają informację od dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 6, że na osiedlu Rusa kręci się mężczyzna, który zaczepiał idących na lekcję uczniów. Chwilę później, kolejny telefon. Tym razem w parku osiedlowym, zauważa go kobieta. Mówi dyżurnemu, że mężczyzna jest podobny do tego, z portretu z "997". Komenda opustoszała. Na Rataje pojechali policjanci. Prywatnymi i służbowymi samochodami, po cichu. Bez syren.
Podejrzany spokojnie szedł osiedlową alejką. Policjanci zajechali mu drogę. Zatrzymanie było błyskawiczne., była godzina 10.45.

- Przez radio dostałem informację, że go mają. Czekałem na nich, ale i na niego. Miałem stanąć oko w oko z zabójcą dzieci, wyjątkowo brutalnym gw🤬cicielem, homoseksualistą, a jednocześnie człowiekiem, który potrafił wzbudzić zaufanie wśród ofiar, wykazując zadziwiającą łatwość nawiązywania kontaktów z dziećmi - wspomina Jerzy Jakubowski, prowadzący sprawę "Zemsta".

PRZESŁUCHANIE
Jak opowiada Jakubowski:
Na początku, Tadeusz Kwaśniak nie chciał się przyznać, udawał, że nie wie o co chodzi. Z czasem jednak pękł i zacząć szlochać. Gdy się uspokoił powiedział: - Tak, panie naczelniku, zabiłem paru chłopaczków, ale jestem teraz zmęczony i proszę o przerwanie przesłuchania. Jutro będę zeznawać. Po spisaniu wstępnych zeznań, zatrzymany trafił do aresztu na ulicę Młyńską. Następnego dnia, detalicznie z najdrobniejszymi szczegółami opowiedział o każdym włamaniu, gw🤬cie, zabójstwie. Wszystko to potem potwierdził przed prokuratorem. Był niezwykle precyzyjny także podczas wizji lokalnych w różnych miastach. Ta w Poznaniu odbyła się 16 czerwca, w niedzielę. O godzinie 6 rano, na ratajskim osiedlu. Dlaczego tak wcześnie? Policjanci obawiali się reakcji poznaniaków. Kilka dni później we Wrocławiu pobili go współwięźniowie w areszcie...






Kwaśniak nigdy nie wytłumaczył, co znaczyły napisy "zemsta" na miejscach zbrodni. Poza protokołem mówił, że to "przez ojca" i że "zemści się na nim jak wyjdzie z więzienia za 15 lat". Już wtedy wiedział, że ominie go kara śmierci. ..

KARA
Niestety, Tadeusz Kwaśniak nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości i nie otrzymał zasłużonej kary. Powiesił się w swojej celi 24 lipca 1991 roku.
Został pochowany na poznańskim cmentarzu Miłostowo Śledztwo umorzono. ..
Grób mordercy istnieje do dzisiejszego dnia.


Zdjęcie z 2021 roku - wykonane przez Andrzeja Gawlińskiego.

Obowiązkowa lektura w temacie Kwaśniaka

RZEŻNIK Z WILDY
JoSeed • 2025-02-25, 16:55
Kazimierz Polus to prawdopodobnie najsłabiej opisany powojenny polski morderca.
Niewiele wiemy o jego dzieciństwie i młodości. Był rodowitym poznaniakiem, który na świat przyszedł 10 września 1929 r. Ukończył tylko siedem klas podstawówki., nie miał wyuczonego zawodu, pracował jednak przez czas jakiś jako dozorca.
Pochodził z Wildy, ponad połowę swojego życia spędził w zakładach karnych. Był człowiekiem zaburzonym, a najczęstsze zarzuty, które mu stawiano i za które go karano, to molestowanie dzieci i rozboje.
Mężczyzna od czasu swojego pierwszego kontaktu z zakładem karnym gdy miał 19 lat, właściwie nie potrafił już funkcjonować w normalnym świecie i był zatrzymywany wielokrotnie.
Przejrzałam wiele materiałów o tym człowieku, książki i wzmianki w necie, nie trafiłam na żadne inne zdjęcie owego Kazimierza, niż to:



W 1950 r. Polus się ożenił. Jego nadmierny popęd seksualny i zdrady niszczą małżeństwo i już po roku żona wnosi o rozwód. Nie mieli dziec.
Pierwszy raz w konflikt z prawem wszedł najprawdopodobniej w 1953 r., gdy miał 24 lata. Napadł wtedy na młodego mężczyznę i go zgw🤬cił. Sąd skazał go na 10 lat więzienia. Ostatecznie na wolność - za dobre sprawowanie - wyszedł po siedmiu latach.
Długo jednak na wolności nie zabawił. Po kilku miesiącach znów dopuścił się czynów lubieżnych i ponownie został skazany - na 10 lat więzienia i tym razem wyrok odsiedział w całości.
Gdy wyszedł z kaliskiego zakładu karnego, wyjechał do Szczecina. Zatrudnił się w Szczecińskich Zakładach Celulozowo-Papierniczych. Pracował tam przez 4 lata.

PIERWSZE ZABÓJSTWO
Maj, 1971 rok. 8-letni Irek spacerował po placu Orła Białego w Szczecinie. Chłopieć był nauczony, by nie rozmawiać z obcymi, jednak gdy sympatyczny mężczyzna powiedział, że chce mu sprezentować nowy rower, chłopczyk dał się w końcu namówić i udał się z nim do wynajmowanego mieszkania. To właśnie tam Kazimierz Polus go zaatakował, dotykał w miejsca intymne, a następnie zabił. Ciała Irka nie można było znaleźć przez wiele miesięcy, w końcu jednak okazało się, że zabójca zawinął zwłoki w worek i wywiózł na pobliskie wysypisko śmieci. Po pewnym czasie śledztwo zostało umorzone ze względu na brak dowodów.
Później Polus swoją zbrodnie motywował tym, że tylko podczas jej dokonywania był w stanie osiągnąć satysfakcje seksualną. Wiele razy podkreślał, że gdyby nie to, do zabójstw nigdy by nie doszło...


MORD PO RAZ DRUGI
Polus w roku 1975 przenosi się do Poznania.
Tym razem jego ofiarą stał się 17-letni Henryk, którego mężczyzna poznał na dworcu PKP dokładnie 14 grudnia 1975r. To był mroźny, zimowy dzień. Nastolatek udawał się na kurs do Mosiny, z ramienia szkoły, do której uczęszczał. Gdy zabójca usłyszał, że młody chłopak szuka pracy, zaproponował, że mu pomoże. Wspólnie udali się w rejony dzisiejszej Malty gdzie, gdy chłopak odmówił mu współżycia, zabił, uderzając go wielokrotnie ciężkim kamieniem w głowę. Trzeba przyznać, że Kazimierz Polus miał też niesamowite szczęście do ukrywania zwłok. I tym razem, pomimo zgłoszenia zaginięcia Henryka, nie udało się ustalić jego miejsca pobytu, a ciało znaleziono dopiero 8 lat później.
Podobnie jak przy poprzedniej zbrodni i tym razem zabójca jako motyw swoich działań wskazywał satysfakcje seksualną.

Rok później Polus zostaje zatrzymany pod zarzutem molestowania 13-letniego chłopca i trafia za kratki. Zostaje skazany na 5 lat pozbawienia wolności, ale udaje mu się wyjść wcześniej (!) i niestety... koszmar zaczyna się od nowa.

DO TRZECH RAZY SZTUKA...
Grudzień, 1982 rok.
Kazimierz poznaje 21-letniego, niepełnosprawnego, Janusza B., który rozpoczyna z nim pracę w MPK w Poznaniu. Janusz jest zdeterminowany, by wyjechać do pracy za granicę, w czym oczywiście Polus deklaruje mu pomóc. Zapewnia go o swoich znajomościach, dzięki którym może załatwić nielegalne paszporty i zająć się organizacją podróży. Gdy ustalają datę wyjazdu, zabójca zaprasza młodego mężczyznę do swojego mieszkania przy ul. 28 czerwca, gdzie dokonuje kolejnego, brutalnego mordu, a następnie rozczłonkowuje jego zwłoki.
W pobliżu ulicy Rolnej wsiada do taksówki i udaje się w okolice ulicy Grunwaldzkiej gdzie porzuca zwłoki. Rozczłonkowane zwłoki, w tym głowę ofiary, przypadkowo odnajduje synek 35letniej poznanianki....
W prasie umieszczony został komunikat - kto rozpoznaje... Komunikat przynosi efekt, ofiara została rozpoznana.



Milicja wpada na ślad Polusa, w jego domu znajdują przedmioty należące do Janusza.
Kazimierz Polus zostaje zatrzymany 5 stycznia 1983 roku, ale do wszystkich trzech zabójstw przyznaje się dopiero po 11 dniach. Wcześniej twierdzi, że jest niepoczytalny i należy go leczyć.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu w styczniu 1984r. Zarzucono mu dokonanie trzech zabójstw na tle seksualnym oraz przywłaszczenie pieniędzy, należących do jednej z jego ofiar.

WYROK
Polus przed sądem udawał chorobę psychiczną, prosił, by go "wyleczyć". Biegli ocenili jednak, że mężczyzna jest poczytalny. Wyrok zapadł szybko, bo już 13 kwietnia 1984 r. "Rzeźnika z Wildy" skazano na karę śmierci i pozbawienia praw publicznych na zawsze. Sąd tłumaczył, że w przypadku Polusa kary więzienia nie przynoszą oczekiwanych efektów - mężczyzna aż 29 lat z 54 swojego życia przebywał w zakładach karnych, a wciąż dopuszczał się kolejnych przestępstw.
Apelacje i odwołania od wyroku nic Polusowi nie dały. Z prawa łaski nie skorzystała Rada Państwa.
Wyrok wykonano 15 marca 1985 r. w Areszcie Śledczym przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu.
Pochowany został na cmentarzu Miłostowo. W 2016 roku jego grób przestał istnieć, obecnie jest tam pochowana inna osoba.
Aresztowanie pedofila
MałpaAlbinos • 2025-02-24, 8:53
Policja w Kalifornii aresztowała „Ryana”, 28-letniego Araba, który czekał na 14-letniego chłopca

Z okazji opuszczenia tego padołu przez jednego mordercę-pedofila przedstawię krótko sylwetkę kolegi po fachu, można by rzec, bo seryjnego mordercę i pedofila - Henryka Kukułę,

Henryk Kukuła (58 l.) nazywany też monstrum z Chorzowa to gw🤬ciciel i zabójca dzieci, jeden z najgorszych zwyrodnialców, jakich znała Polska. Pierwszą ofiarę zabił, gdy miał 14 lat. Lata spędzone w zakładzie wychowawczym a później karnym niczego go nie nauczyły.

Ponoć od dziecka sprawiał problemy wychowawcze. Był agresywny wobec rówieśników. Według relacji matki, gdy Kukuła był dzieckiem, uderzył głową o stół. Kobieta nie zabrała go do szpitala, a źle zaleczony uraz mógł powodować u chłopca napady agresji. Leczył się w poradni zdrowia psychicznego, jednak matka pozwoliła mu odstawić przepisane leki.

Pierwszy raz zabił, gdy miał 14 lat. Był rok 1980, gdy w Chorzowie dopadł młodszą koleżankę Karinę S. 5-letnia dziewczynka nie miała szans w starciu z bestią: znaleziono ją martwą w piwnicy, miała rozerwaną pochwę.
Kukuła trafił do ośrodka wychowawczego w Krupskim Młynie, ale i tam dała o sobie znać jego natura psychopaty.

10 stycznia 1984 roku Henryk Kukuła zakatował na śmierć syna jednego z wychowawców – 9-letniego Radka Zrobił to będąc jeszcze niepełnoletnim. Dziecku, z zadanych ciosów, pękł m. in. przedsionek serca. Po bójce Kukuła miał pójść obierać ziemniaki…
Za tę zbrodnię Monstrum z Chorzowa trafiło do więzienia. Jednak zamiast 15 zasądzonych lat, pobyt za kratkami trwał dużo krócej. Najpierw, na mocy amnestii wyrok został skrócony, a następnie sąd postanowił warunkowo wypuścić go na wolność. Tam Kukuła wytrzymał trzy miesiące zanim zabił po raz kolejny.

W lipcu 1990 r. w Rudzie Śląskiej seryjny morderca zgw🤬cił i zamordował dwóch chłopców Roberta (7l.) i Radka (5 l.). Jednego z nich zabił, wpychając mu dłoń do gardła, drugiego udusił paskiem. Tym razem trafił za kratki na dłużej. Skazano go na 25 lat więzienia, do których doliczono mu jeszcze kilka lat ze starego wyroku, a następnie rok za atak na strażnika.

Kary odbył i dziś mógłby chodzić po wolności, ale na szczęście dla nas, po tej stronie muru - został objęty ustawą o bestiach i trafił do Gostynina - 2020rok.

A to zdjęcie jegomościa z Rejestru Sprawców Przestępstw Seksualnych.:



Menel pedofil
Kutasovitch124 • 2024-11-19, 16:40
EDIT:

Cześć, nie wrzucam tu nigdy ale taka sytuacja mi sie przytrafiła dzisiaj jak wracałem do domu z roboty. Siedze w busie słucham se na luzie muzyki, słuchawka w jednym uchu to słysze co sie dzieje dookoła. Nagle widze i słysze jak jakiś nak🤬iony menel drze jape na jakiegoś 8 latka że mu miejsca nie ustępuje, wyzwiska pomine ale przesadził mocno pytając dzieciaka czy dziecak op🤬li mu pałe, wk🤬iłem sie bo nie będzie pedofil do dziecka tak mówił, to podchodze pytam czy wyk🤬ić mu w zęby, uspokoił sie i reszte trasy widze jak na mnie co chwile spogląda i trzyma coś w ręce w kieszeni, przyjrzałem sie, trzymał kose, to podszedłem po cichu i mu wyjąłem ten nóż z kieszeni (kieszonkowcem nie jestem ale trudne to nie było jak naj🤬y był). Wyprosiłem go z autobusu i próbowałem wyjaśnić sytuację, oczywiście dżentelmen do niczego sie nie przyznał to zaczęły lecieć wulgaryzmy w obie strony. W tamtym momencie stwierdziłem że najlepszym wyjściem będzie po prostu użycie gazu, żeby po pierwsze się odp🤬lił, a po drugie zrozumiał swój błąd. Stanął jak wryty to nagrywać zacząłem i dalej to już widać jak sie skończyło, jeszcze pod koniec tylko krzyczał że mnie znajdzie i mnie zajebie czyli klasyk.

Przebiegły pedofil z Peru.
Dyngus • 2023-06-26, 14:54
42-latek przebrał się za uczennice i podglądał dziewczynki w toalecie.

Huancayo, Peru.

// szkoda że z taką obstawą psów bo pewnie mielibyśmy co oglądać na hardzie.