Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#podatki

Na co idą nasze podatki?
Vof • 2013-06-15, 17:40
Wydatki naszych "elit":



Drogie cygara, styliści, sklepy z ubraniami renomowanych projektantów, a także wynajem boiska do „haratania w gałę” oraz... nocny klub – na to idą setki tysięcy złotych z partyjnej kasy.

Z analizy wydatków Platformy Obywatelskiej przygotowanej przez „Newsweek” wynika, że w ciągu zaledwie trzech ostatnich lat partia Donalda Tuska dokonała kilkudziesięciu przelewów na konto spółki reprezentującej takie marki jak: Ermenegildo Zegna, Emporio Armani, Hugo Boss, Kenzo Burberry, Church’s czy J.M. Weston. W sumie w ciągu trzech lat Platforma Obywatelska na ubrania od znanych projektantów wydała niemal ćwierć miliona złotych.

Same ubrania jednak politykom PO nie wystarczyły, wiadomo przecież, że „nie szata zdobi człowieka”. Zatem aby wyglądać modnie i elegancko partia korzystała z usług kilku znanych stylistów. Rachunki za usługi specjalistów wizerunku i ubioru opiewają na sumy od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych.

Ponadto niemal 100 tys. złotych w ciągu trzech lat wydano w ekskluzywnym salonie z winami i cygarami. Nie jest to jednak najbardziej zaskakujący wydatek z partyjnej kasy. Największe zdumienie wzbudzać może przelew opiewający na 2,5 tys. zł do spółki Sigma Klub, wykonany tuż po wyborach w 2011 roku. Okazuje się, że spółka prowadziła wówczas dyskotekę Rich and Pretty i choć skarbnik PO zapewnia, że chodziło o „obsługę cateringową wieczoru wyborczego w 2011 roku”, wcale nie ratuje to sytuacji.

- Rich and Pretty, delikatnie rzecz biorąc, nigdy nie specjalizował się w tradycyjnym cateringu. Nieistniejący już lokal, jak sama nazwa wskazuje, słynął ze specyficznej klienteli: bogatych panów i pięknych pań. Na filmie z otwarcia Rich and Pretty, który jest do obejrzenia w Internecie, widać tancerki pląsające topless w witrynie klubu i specjalny pokaz polegający na tym, że trzy roznegliżowane hostessy wiją się na barowej ladzie i zlizują z siebie bitą śmietanę. Atrakcją wieczoru była zaś naga kobieta, z której goście mogli jeść sushi – czytamy na łamach „Newsweeka”.
Tak słowem wstępu, to nie ma chyba tygodnia jak nie czytam o coraz to nowszych absurdalnych wręcz podatkach wymyślanych przez Jana Antony Vincent-Rostowskiego vel. Rothfelda..

ale ten to już mnie położył na łopatki.. zresztą czytajcie sami, jak z małych dzieci chcą zrobić przestępców. Dodaję jeszcze komentarz przeczytany pod art. napisany czarnym humorem. Sarkazm który może się okazać realny.

Do redakcji.. nie przerzucajcie tego do Polityki i Religii.. Jest takie stare przysłowie, pewne są tylko Śmierć i Podatki, które płacimy niezależnie od poglądów politycznych oraz wiary. Wszyscy je płacimy !



Cytat:

Firma, w której pracujesz, zorganizowała spotkanie dla dzieci? Szykuj pieniądze na podatek. Resort finansów nie ma wątpliwości, że to przychód, który podlega opodatkowaniu - pisze "Rzeczpospolita"
Najlepsze, że jeśli twój pracodawca w odpowiedni sposób się nie zabezpieczył, to będziesz musiał zapłacić podatek nawet wtedy, gdy na takie spotkanie się nie wybrałeś. Stanie się tak w sytuacji, kiedy dział kadr firmy nie sporządził specjalnej listy wszystkich rodziców i uczestniczących w imprezie dzieci.

Zdaniem Ministerstwa Finansów uczestniczący w firmowej imprezie pracownik uzyskuje przychód. Jeśli natomiast bawi się tam również jego dziecko, przychód ten jest jeszcze większy - przekonuje resort w odpowiedzi na interpelację poselską.

Jeden z posłów zaczął bowiem dociekać, czy preferowany przez fiskusa sposób liczenia przychodu (suma wydatków na organizację imprezy dzielona przez liczbę zaproszonych) należy stosować także do dzieci. Czy także one otrzymują nieodpłatne świadczenie, od którego należy odprowadzić podatek?

"Do przychodów ze stosunku pracy zaliczane są również wypłaty oraz świadczenia dotyczące rodziny pracownika, jeżeli podstawą ich uzyskania jest stosunek pracy lub stosunek pokrewny łączący pracownika z pracodawcą. W konsekwencji również pokryte przez pracodawcę koszty imprezy choinkowej organizowanej dla dzieci pracownika czy otrzymane dla dzieci pracownika paczki świąteczne stanowią przychód tego pracownika ze stosunku pracy, a nie jego dzieci. Gdyby bowiem nie łączący pracownika z pracodawcą stosunek pracy, członek rodziny pracownika (dziecko) nie otrzymałby tego świadczenia" - czytamy w odpowiedzi na interpelację.

Zdaniem Tomasza Piekielnika, doradcy podatkowego z kancelarii Piekielnik i Partnerzy, pracownik, który uczestniczy w firmowym spotkaniu z całą rodziną, może w oczach fiskusa uzyskać z tego tytułu całkiem spory przychód. Fiskus zsumuje bowiem wartość świadczeń przypadających na każdego członka rodziny.

Według ministerstwa wartość świadczenia, jaką pracodawca powinien doliczyć do przychodu danego pracownika, należy obliczyć, dzieląc łączną kwotę wydatków poniesionych przez pracodawcę na zorganizowanie imprezy przez liczbę zaproszonych uczestników, a więc rodziców oraz dzieci, a następnie tak ustaloną wartość jednostkową przypisać osobom biorącym udział w tej imprezie. Przychód pracownika stanowić będzie iloczyn wartości jednostkowej świadczenia oraz liczby członków rodziny pracownika biorących udział w imprezie z uwzględnieniem pracownika, jeżeli także był jej uczestnikiem.

W takiej sytuacji niezbędna jest dokładna lista osób zaproszonych i ewidencja osób, które na tę imprezę się stawiły. Jeśli jej nie przygotowano, wówczas fiskus może próbować opodatkować wszystkie zaproszone osoby.

Zwolnienie z podatku przysługujące na świadczenia z zakładowego funduszu pracy przysługuje do kwoty 380 zł rocznie. Od kwoty powyżej pracodawca musi potrącić zaliczkę na podatek dochodowy. Zwolnienie przysługuje dzieciom zmarłych pracowników - tutaj limit wynosi 2280 zł rocznie.

Sprawa wciąż budzi liczne kontrowersje. Przypomnijmy, że zasady rozliczania imprez dla pracowników są przez sądy oceniane niejednolicie. Uchwałę w tej sprawie ma wydać w poszerzonym składzie NSA. Na wniosek PKPP Lewiatan zająć się nim ma również Trybunał Konstytucyjny.



komentarz:

Cytat:

Kontrolerzy skarbowi nadeszli cichaczem.Dzieci w przedszkolu bawiły się klockami,zajadając cukierki i ciastka.Nie było czasu na ukrycie dóbr.Pięciogodzinna kontrola wykazała rażące uchybienia podatkowe prawie u wszystkich maluchów.Jacuś miał w kieszeniach czternaście cukierków a urzędnicy doskonale wiedzieli,że rodzice malca są bezrobotnymi od lat.Jacuś poszedł siedzieć.Nie pozwolono zabrać mu nawet czapeczki.Martynka nie potrafiła powiedzieć skąd wzięła 14 zł a więc sumę pozwalającą na zakup pięciu lizaków o smaku truskawkowym.Tata Martynki powiesił się w ubiegłym roku na śliwce po otrzymaniu od skarbówki kary stu tysięcy złotych za nieopodatkowanie zysku ze sprzedaży sąsiadowi połowy kury.Wspaniałomyślnie nie uwzględniono obowiązku podatkowego z tytułu darowizny pazurów kury na rzecz sąsiadowego psa,ale i tak kwota kary była tak ogromna,że tata dziewczynki musiałby pracować sześćset lat aby na nią zarobić.Przeciwko Lesiowi wytoczono na miejscu postępowanie skarbowe ponieważ nosił markowe spodnie i posiadał przy sobie zdjęcie z chomikiem,którego posiadania nie zgłosili rodzice Lesia ani on sam do urzędu skarbowego.Posiadanie zwierzątek domowych było w Polsce dozwolone,ale obowiązywał podatek od luksusu ich posiadania.Chomik był stary co znaczy,że Lesio migał się z płatnością długi,długi czas i groziła mu astronomiczna kwota kary.Beatka podpadła wprowadzeniem na rynek szyszek,które sprzedawała koleżankom za ciastka i tym sposobem nabrała nietypowej dla malucha wagi,która jednoznacznie wskazywała na życiowy dobrobyt.Urzędnicy skrupulatnie rewidowali plecaczki dzieciaków,odrywali szwy w poszukiwaniu pieniędzy.W kurtce Krzysia znaleziono osiem groszy polskich i dwa miedziane druciki.Krzyś długo opierał się pod naporem krzyżowych pytań.W końcu wyjawił,że pieniądze uzyskał ze sprzedaży gumki ścierającej.Gumki nie odnaleziono,podobno zeżarł ją Wituś,ale same zeznania wystarczyły do nałożenia kary sześciu tysięcy złotych i przepadku mienia za nieopodatkowany dochód.Andrzejka zostawiono w spokoju.Był wnuczkiem majora z dawnych lat i synem uczciwego handlarza poważanego w środowisku. Kierownik Urzędu Skarbowego był szwagrem andrzejkowego dziadka więc nie wypadało szarpać dzieciaka.Brat dziadka był prokuratorem i kiedy kierownik spowodował po pijanemu wypadek łaskawie przymknięto na to oko bo ten od nieruchomości też musiał żyć.Taka drobna kurtuazja w stosunkach międzyludzkich.Mała Joasia nie miała tyle szczęścia.Zerwano jej bursztynowe korale z szyi i zabrano telefon.Tak rażącego bogactwa ludu nie mogło państwo zaakceptować.Joasia nie była w stanie przedstawić żadnych rachunków,źródła pochodzenia dóbr i dokumentacji środków,które pozwalałyby jej na zakup tak drogich przedmiotów.Po godzinie śledztwa wyjawiła,że wszystko otrzymała od ŚW.MIKOŁAJA, który jednak nie występował w rejestrze przez co zachodziło uzasadnione podejrzenie,że jest to przedstawiciel szarej strefy a więc do natychmiastowego sprawdzenia.Wątek św.Mikołaja przewijał się w zeznaniach dzieci jeszcze kilkakrotnie, ale kierownik zalecił ostrożność w śledztwie zwracając uwagę na przedrostek "€œświęty"€ gdyż mogło się to wiązać lub naruszać interesy wyżej postawionych osób lub instytucji z rodzaju tych nietykalnych.



http://podatki.wp.pl/kat,70474,title,Skarbowka-dobiera-sie-milusinskim-do-skory,wid,15698860,wiadomosc.html
Rząd
Konto usunięte • 2013-04-25, 14:22
Rząd, który obieca niepodnoszenia podatków, dotrzyma słowa wymyślając nowe.

Władze Amsterdamu chciały nałożyć grzywnę na Ż🤬dów, którzy podczas wojny nie płacili podatków. Chodzi o setki osób, które przetrwały Holocaust w ukryciu lub trafiły do obozów koncentracyjnych. Nieznany fakt z historii Holandii odkryła 23-letnia studentka Charlotte van den Berg - informuje serwis Timesofisrael.com

Amsterdam zaczął ścigać Ż🤬dów, którzy - zdaniem władz - zalegali z podatkami w 1947 roku. Chodzi o niezapłacone w czasie II wojny światowej podatki mieszkaniowe osób, które ukrywały się przed nazistami lub trafiły do obozów koncentracyjnych. Wiele z tych mieszkań było wówczas zajętych przez członków partii holenderskich nazistów - informuje serwis Timesofisrael.com. Po wojnie Holendrzy próbowali ściągnąć z lokatorów "zaległy" podatek.

Do dokumentów potwierdzających prowadzenie przez Amsterdam takich działań dotarła przypadkiem 23-letnia studentka Charlotte van den Berg. Natrafiła na nie prowadząc badania na temat Ż🤬dów mieszkających w tym mieście.

Rzecznik władz Amsterdamu zapowiedział, że miasto zajmie się tą sprawą. Zadeklarował, że specjaliści postarają się sprawdzić, czy i jak dużo pieniędzy Amsterdam odebrał Ż🤬dom, którzy przetrwali Holocaust.

źródło


Napinaczom i wielbicielom Hitlera przypominam, że w obozach zginęło także ok. 3 mln obywateli naszego kraju (na ok. 5.6 mln Polaków, którzy stracili życie podczas drugiej wojny światowej).
W opałach absurdu - Polska
Konto usunięte • 2013-03-05, 10:28
Niedawno w gazecie znalazłem oto taki artykuł .
Ukazuje on jak zj🤬e łby mają te małpy które obradują w tym cyrku w stolicy .

Cytat:

Za deszcz, samochód, mieszkanie, śmieci, brak dzieci - trzeba będzie zapłacić. Gminy licytują się z rządem, kto więcej wyciśnie z obywatela. Ponieważ w podziale wpływów z państwowych podatków są na przegranej pozycji, więc kombinują tam, gdzie mogą. Czasem brzmiałoby to humorystycznie, gdyby wkrótce nie trzeba było za te pomysły płacić
Ostatnio mówiło się o nowych podatkach i opłatach za:

Stare samochody. To najnowszy pomysł posła PiS Maksa Kraczkowskiego z sejmowej komisji gospodarki. Podatek miałby zniechęcić Polaków do importu używanych aut. Zyskać miałyby nasze fabryki Fiata i Opla. Czy podatek ma szanse wejść w życie? Zapowiadało go już Ministerstwo Gospodarki, gdy kierował nim Waldemar Pawlak. Ale teraz rząd milczy.

Brak dzieci. Dla singli i bezdzietnych rodziców. Według wiceszefowej ZUS-u Mirosławy Boryczki, dorosły, który nie ma dzieci, powinien płacić wyższe składki emerytalne. Tak samo jak bogatsi płacą wyższe podatki. ZUS liczy, że zachęciłoby to bezdzietne pary do rodzenia potomstwa. Bykowe to pomysł rodem z PRL. Pomysł już podchwycił PiS. Minister pracy obiecał w tej sprawie rozmowy z ZUS-em.

Deszczówkę. Płacić miałby każdy, kto ma swój kawałek ziemi. Samorządy twierdzą, że nie cała woda wsiąka w prywatną działkę. Jej nadmiar odprowadza gminna kanalizacja, jeśli takowa w okolicy jest. Podatek od deszczówki funkcjonuje już w kilku miastach, np. w Poznaniu, Koszalinie, Bytomiu, Wrocławiu. Płaci się 8-10 groszy za metr powierzchni dachu. Za 150-metrowy dom wychodzi ok. 15 zł miesięcznie. Samorządy naciskają, żeby Sejm opisał na nowo podatek w ustawie, bo regulowanie go przez gminy jest podważane przez sąd. Obowiązywać mógłby od 2014 r.

Własne mieszkanie i dom. Pomysł jest taki, żeby Polacy zamiast regulowanego przez państwo podatku od nieruchomości, który dziś wynosi maksymalnie kilkaset złotych rocznie, zaczęli płacić podatek od wartości swojego lokum. Czyli tzw. podatek katastralny. Na to rozwiązanie mocno naciskają zadłużone po uszy samorządy. W 2011 r. zarobiły na podatku od nieruchomości 16 mld zł. Na katastrze zarobią kilka razy więcej. Najwięcej (nawet kilka tysięcy) zapłaciliby właściciele domów, dużych mieszkań i mieszkańcy największych miast, gdzie ceny nieruchomości są najwyższe. Tusk obiecał, że katastru nie wprowadzi, ale taka możliwość pojawiła się w założeniach polityki miejskiej do 2020 r. (przygotowanej przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego).

Śmieci. Od lipca w całej Polsce zacznie obowiązywać opłata śmieciowa. Już dziś płacimy za wywóz śmieci, ale nowa oplata będzie nawet o kilkaset procent wyższa (w blokach zamiast 10-20 zł będzie się płacić 50 zł miesięcznie). Samorządy tłumaczą, że do tej pory było tanio, bo śmieci trafiały na wysypisko. Teraz trzeba je segregować. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że przy okazji gminy chcą na tym zarobić. Na przykład Warszawa zadeklarowała, że chce zarabiać na śmieciach 600 mln zł rocznie.

Jazdę samochodem osobowym. Poseł PO Stanisław Żmijan z Lubelszczyzny wpadł niedawno na pomysł, żeby każdy właściciel samochodu płacił e-myto. Teraz obowiązuje ciężarówki za jazdę po drogach krajowych - od 16 do 53 groszy za każdy kilometr. Pomysł upadł, bo poseł zapomniał, że już dziś kierowcy dokładają się do dróg wysoką akcyzą doliczoną do ceny paliwa. Ale pomysł może wrócić w każdej chwili. System do poboru opłat już jest.

Wjazd do centrum miasta. Duże miasta naciskają na ministra transportu, żeby podwyższył ceny płatnego parkowania, bo dziś maksymalna opłata za pierwszą godzinę wynosi 3 zł. Nie wiadomo, ile wzrośnie. Samorządy dostałyby prawo ustalania, ile będą kosztować kolejne godziny parkowania. Płatne byłoby też parkowanie w weekendy. Minister nie mówi "nie".

W powietrzu wisi też pomysł wprowadzenia dodatkowych opłat za wjazd do centrum, tak jak na Zachodzie. Chciałaby ich np. Warszawa. Ratusz mówi, że wróci do pomysłu, kiedy w stolicy zostaną wybudowane obwodnice i metro. Najwcześniej w 2015 r.

Zbieranie grzybów. Za prawo do grzybobrania w lesie trzeba by wnosić opłatę, podobną jak za zgodę na łowienie ryb. To na razie tylko pomysł leśników.

Wypłatę z bankomatu. Ministerstwo Finansów pracuje nad ustawą wprowadzającą opłaty za wyjmowanie gotówki z bankomatu. Od każdej transakcji pobierane byłoby kilka złotych prowizji. Na opłaty naciskają bankowcy. Płaczą, że nie stać ich na utrzymanie i rozwój sieci bankomatów. Choć w zeszłym roku banki w Polsce zarobiły 16 mld zł.

Wizytę na dworcu. Każdy, kto korzysta z pociągów, miałby płacić za możliwość poczekania na dworcu. Chodzi o tzw. opłatę dworcową. PKP chciałby, żeby płacili ją przewoźnicy kolejowy. Po kilka złotych od każdego pasażera. Przewoźnicy opłatę doliczą jednak do ceny biletu. PKP chce w ten sposób zarobić na utrzymanie dworców. I wraca do pomysłów rodem z PRL, kiedy trzeba było kupować peronówki.



Dlaczego, gdy rośnie bezrobocie, zamiast pomysłów na tworzenie miejsc pracy politycy wymyślają nowe podatki? - Jak nie ma pieniędzy, to najłatwiej zabrać je obywatelom - mówi ekonomista Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha. - Politycy nie wiedzą, jak stworzyć miejsca pracy. A wymyślić podatek jest łatwo.

Są to oczywiście tylko pomysły co nie znaczy, że zostaną wdrożone w życie, jednak sam konspekt powala na nogi, który może zrodzić się tylko w głowie zj🤬ego człowieka - którym są wszystkie łby rządu .
Jeszcze chwila i masowo będziemy popełniać samobójstwa
Podatki wg Cejrowskiego
Konto usunięte • 2013-02-13, 13:51
Polecam ogólnie cały cykl filmów Cejrowskiego- To mnie wkurza - mądrze gada!
Masz 16 lat, możesz zmienić płeć
Konto usunięte • 2013-02-05, 17:34


Do Sejmu trafił projekt ustawy u ustalaniu płci autorstwa Anny Grodzkiej - informuje dzisiejsza "Rzeczpospolita". Nowe prawo dawałoby możliwość szybkiej zmiany płci metrykalnej zapisanej w dokumentach każdemu, kto ukończył 16 lat.
Ruch Palikota kwestionuje określanie płci przy urodzeniu dziecka na podstawie dwóch kryteriów: wyglądu narządów płciowych niemowlęcia i badań genetycznych. Od płci metrykalnej ważniejsza miałaby być tzw. tożsamość płciowa - "utrwalone, intensywnie doświadczane odczuwanie i przeżywanie własnej płciowości, które odpowiada lub nie płci metrykalnej".

"Urzędnicy nie mogą narzucać płci"

Ustawa dawałaby prawo przyspieszonego uzgodnienia płci metrykalnej i tożsamości płciowej. Wystarczyłby wniosek złożony do sądu okręgowego, z załączonym oświadczeniem o niezgodności płci metrykalnej i tożsamości oraz orzeczeniem dwóch lekarzy specjalizujących się w psychiatrii i seksuologii. Prawo do formalnej zmiany płci miałaby każda osoba po ukończeniu 16. roku życia. Zdaniem posłów RP tożsamość płciowa kształtuje się właśnie do tego czasu. - Urzędnicy nie powinni odgórnie narzucać, czy ktoś jest chłopcem czy dziewczynką - uzasadniają posłowie RP.

Projekt zakłada, że zmiana zapisu w dokumentach nie byłaby uzależniona od przeprowadzonych wcześniej zabiegów medycznych i kuracji hormonalnych. Oznaczałoby to, że osoba pozostająca pod względem fizycznym mężczyzną otrzymywałaby nowy akt urodzenia oraz dokumenty wystawione na kobietę potwierdzające zmianę imienia i nazwiska.

Cały tekst w dzisiejszej Rzeczpospolitej