Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#zamówienie

Jedno piwko
m................0 • 2015-06-29, 9:16
- Dzień dobry poproszę piwo

- Proszę pana to jest McDonald's

- Ok, w takim razie poproszę McPiwo
Dlaczego ludzie są teraz takimi dupkami?
Z................r • 2014-10-24, 13:44
Hasając po internetach natrafiłem na stronę Pokolenie Ikea gdzie przeczytałem poniższy wpis. Stwierdziłem, że jest na tyle życiowy, że warto się z wami nim podzielić.

Cytat:

Kelnerka była młodą blondynką z małego miasteczka. Miała czarną bluzkę, czarną spódnicę i strach w oczach. Wystarczyło na nią spojrzeć, żeby wiedzieć, że jest to jej wakacyjna praca, że jest tu może drugi albo trzeci dzień i się bardzo stara.

Włosy związała w koński ogon.

Mój znajomy był blondynem, który pracował w dużej kancelarii, zarabiając tam przez miesiąc tyle ile ona będzie zarabiać przez rok. Miał białe błyszczące zęby, opaleniznę z Azji i dobry garnitur.

Ten garnitur kosztował tyle ile ona miała zarabiać w pół roku.

Kelnerka szła niosąc nasze zamówienie do stolika przy którym siedzieliśmy w kilkanaście osób. Postawiła przed nim carpaccio, mówiąc proszę oto gnocchi, a następnie kawałek dalej do mnie i zostawiła mi gnocchi z gorgonzolą. Mówiąc: a dla pana carpaccio.

Uśmiechnąłem się.

Kelnerka pomyliła się dwa razy w trakcie jednego zamówienia. Raz myląc nazwy potraw. Dwa to ja zamawiałem carpaccio a blondyn gnocchi.

Blondyn momentalnie się wk🤬ił. – Co to jest? Carpaccio pani od gnocchi nie odróżnia? Jakim trzeba być tłukiem żeby nie widzieć, czym jedno się od drugiego różni? – wrzasnął.

Kelnerka zaczerwieniła się i powiedziała przepraszam.

- Wszystko już ok. – powiedziałem pojednawczo i podałem mu jego talerz.

Kelnerka nadal czerwona odeszła od naszego stolika.

- K🤬a kogo oni tu zatrudniają? – sapnął blondyn. – Dostają dotację z PFRN – u czy jak??

Koleś zachował się jak c🤬j. Po części dlatego, że był c🤬jem.

Ale im dłużej o tym myślałem tym bardziej dochodzę do wniosku, że to wyraz jego bezradności. Bezradności człowieka, który na nic nie ma wpływu i który w końcu mógł się na kimś wyżyć z czego skwapliwie skorzystał.

Nie ma wpływu na to, że szef jebie go jak burą sukę.

Nie ma wpływu na to, że musi wchodzić w dupę klientom.

Nie ma wpływu na to, że robotnicy wykańczający jego gigantyczne mieszkanie – oczywiście na warszawskim Wilanowie, mają go w dupie i śmieją się z niego za jego plecami.

Nie ma wpływu na to, że żyje na kredyt.

Może właściwie tylko przyp🤬olić kelnerce. I to robi. Bo jak już napisałem jest c🤬jem.

Ale to problem nas wszystkich. Nasz problem polega na tym, że w każdym momencie swojego życia jesteśmy zależni. A chcielibyśmy być niezależni.

Dawniej jeśli kiedyś zabrakło ci wody w studni to kopałeś nową. Przeciekał dach? Wchodziłeś na dach i go naprawiałeś, bo inaczej ciekło ci na głowę. Było ci zimno w dupę? Tkałaś sobie na drutach ciepły sweter. Kiedyś mieliśmy poczucie sprawstwa. Tego, ze każdy nasz problem da się łatwo rozwiązać.

Jak chciałeś mieć żonę i pochodziłeś z określonej klasy i społecznej i miałeś jakieś tam pieniądze z góry było wiadomo jak to będzie wyglądać. Jego rodzice jechali do twoich rodziców, (ewentualnie twoi do jej), umawiali się ile krów, ile świń, ile ziemi oraz ile ubrań i pierzyn a później był ślub. Po ślubie była noc poślubna a później wywieszało się zakrwawione prześcieradło na płocie i wszystko było jasne.

Przed długie lata kobieta szukając faceta czuła się jak w wiejskim sklepie gdzie były tylko gumofilce i grabie. Ale miała nad tym poczucie kontroli, sprawstwa. Wiedziała, że jeśli spełni pewne warunki to na pewno będzie miała męża. Lepszego, gorszego ale będzie miała.

Teraz czuje się jak w hipermarkecie. Jest cały regał gumofilców, cały regał grabi i problem jak odróżnić czym jedne różnią się od drugich. Nie dość że nie wie jak wybrać właściwe, to jeszcze boi się, że jeśli będzie się zastanawiać za długo to za chwilę wszystko inne laski rozdrapią i zostanie z niczym. Chwyta więc na oślep, przymierza, szamoce się, zdejmuje, wyrzuca gdzieś parę komuś na głowę i przepycha się biodrami o jak najlepsze.

Bo teraz czujemy że nie mamy na nic wpływu. A chcielibyśmy być niezależni. Chcielibyśmy się zachowywać cały czas według zasady płacę i wymagam.

Jeśli zepsuje nam się samochód nie możemy go naprawić. Jest to za trudne. Musimy zadzwonić do warsztatu, umówić się na wizytę, wezmą od nas dużo pieniędzy a i tak nas wyp🤬olą (my wyp🤬olimy ich, kiedy przyjdą do nas).

Nie ma wody w kranie? Możesz co najwyżej zadzwonić do wodociągów i się pokłócić. Chcesz kupić mieszkanie? Musisz wziąć na nie kredyt, którego nie rozumiesz i spłacać je według zasad, których nie rozumiesz.

Nie masz wpływu na to czy ktoś ci zarysuje samochód na parkingu w centrum handlowym, kiedy poszłaś/poszedłeś kupić tam rzeczy, które nie są nam do niczego potrzebne aby zrobić wrażenie na tych osobach, które nie są nam do niczego potrzebne.

Nie mamy wpływu na pracę. Możemy przełożyć papiery z prawej strony biurka na lewą. Z lewej na prawą. Zjeść na nich śniadanie. Wyrzucić je do kosza. Podrapać się po dupie.

Aby zacząć cieszyć się życiem – musisz to zrozumieć. Na większość rzeczy po prostu nie masz wpływu. A skoro nie masz to po co nimi się przejmować?

Kelnerka po prostu pomyliła dania. Nie stało się nic więcej.



Źródło
restauracja
marc-men • 2014-01-10, 19:37
Przyjezdny wchodzi do najsłynniejszej restauracji w mieście. Na ścianie widzi napis "Jeśli nie umiemy zrealizować twojego zamówienia, płacimy ci tysiąc złotych".
Podchodzi kelner a facet kombinuje:
- Poproszę jaja nosorożca zapiekane z kawiorem w sosie ze skorpionów, podane na ryżowym toście.
Kelner notuje, idzie do kuchni gdzie rozpętuje się piekło. Po chwili wybiega stamtąd wściekły właściciel knajpy, podchodzi do gościa, rzuca na stół odliczoną kwotę i mówi przez zęby:
- Załatwiłeś mnie koleś, wygrałeś kasę. Chcę jednak żebyś wiedział, że po raz pierwszy od dziesięciu lat zabrakło nam ryżowych tostów.
W dobie aktualnej nagonki na pijanych kierowców oraz pracowników służb komunikacyjnych pod wpływem wydaje mi się, iż temat ciekawy. A i nawiązując do ostatniego wypadku z udziałem tramwaju gdzie były dwie ofiary śmiertelne... zobaczcie jakiż to przetarg ogłosiło MZK w Przemyślu

Nazwa i adres Zamawiającego: Miejski Zakład Komunikacji Sp. z o.o. , ul. Lwowska 9, 37-700 Przemyśl, woj. podkarpackie,

Przedmiot zamówienia: Przedmiotem zamówienia są sukcesywne dostawy niżej wymienionych rodzajów piwa w sztukach:

1. Tatra jasne puszka 0,5 5700
2. Tatra-Mocne puszka 0,5 2500
3. Tatra jasne butelka 0,65 2100
4. Żywiec puszka 0,5 2000
5. Żywiec butelka 0,65 1200
6. Warka jasne pełne puszka 0,5 2500
7. Warka Strong puszka 0,5 1200
8. Warka jasne pełne butelka 0,65 1200
9. Warka Radler puszka 0,5 300
10. Heineken butelka 0,5 250
11. Heineken butelka 0,65 400
12. Leżajsk jasne pełne puszka 0,5 6500
13. Desperados butelka 0,4 550

No jak dla mnie to kogoś zdrowo pop🤬liło

źródło: mzk.przemysl.pl/serwis/index.php?option=com_wrapper&view=wrapper&a...
Dobre słowo
cezar43 • 2012-10-28, 0:05
W restauracji klient składa zamówienie:
- Poproszę bigos i dobre słowo.
Po chwili kelner przynosi bigos i stawia go przed klientem.
- A dobre słowo?
- Niech pan tego nie je.