Filogyna napisał/a:
Tu możemy powrócić do sporu powstałego jeszcze za czasów walki braci polskich z katolikami o 'prawdę interpretacyjną': co jest więc ostatecznym kryterium prawdy teologicznej?
Mam wrażenie, że pomieszaliśmy trochę pojęcia. Chodziło mi bardziej o istnienie prawdy absolutnej jako takiej w sensie ontologicznym, czy epistemologicznym, bo problem prawdy miesza te dwie dziedziny. Natomiast kwestia prawdy w sensie teologicznym, to trochę inna sprawa. Widział bym to w dwóch kwestiach.
1. Prawda absolutna w teologi chrześcijańskie.Czyli twierdzenie, że jest jedna obiektywna prawda pochodząca od Boga, Bóg jest prawdą itd. Jest to gigantyczny wkład chrześcijaństwa w filozofię, i dzięki temu mogła wykształcić się nauka. Jako metoda dochodzenia do prawdy.
2.Prawda teologiczna czyli jak zauważyłaś, kto ma prawo decydować jak ma być. Nie wiem czy słowo prawda tu jest odpowiednie, tu bardziej chodzi o autorytet interpretacyjny. No i co by nie mówić KK jako bezpośredni kontynuatorzy Św. Piotra, są jak dla mnie najważniejsi.
Filogyna napisał/a:
Absolutność prawdy zakłada bowiem jej ogólną dostępność, intersubiektywność
Teoretycznie nie. Można uznać, że istnieje prawda, ale nie jest ona poznawalna. I są na to dosyć mocne dowody np. twierdzenie o niedowodliwości prawdy tarskiego
Filogyna napisał/a:
- jak twierdzenia matematyczne. Jeśli jednak prawdy nie są transparentne, możemy mówić o absolutnych przekonaniach.
Zresztą, brak transparentności prawdy nie oznacza nieistnienia prawdy jako takiej. Może być np. jak w fizyce. Nigdy nie otrzymuje się idealnie dokładnych wyników, ale każdy następny zbliża nas do prawdy.
Filogyna napisał/a:
Spróbuj przeczytać krytycznie Koran bez żadnych uprzedzeń
.
No muszę przyznać, że ciężko. Czytałem już jakiś czas temu, i nie dość, że sam koran się ciężko czyta, to jeszcze czytanie polega na przeskakiwaniu na te niektóre ciekawsze wersety.
Filogyna napisał/a:
Mnie się zdało przy lekturze, 'odłączając się' od współczesnych tarć religijno-politycznych, że Koran to przede wszystkim "księga sprawiedliwości"
Kompletnie się nie zgodzę. islam jeśli nawet to nie religia szatana to dużo jej nie brakuje. To zwyczajna ideologia podboju, nie mająca nic wspólnego ze sprawiedliwością, a już z pewnością z jakąś uczciwą etyką. Podstawowe rozróżnienie na naszych , i wrogów, ogólne zasady od których jest masę wyjątków, w zależności od miejsca siedzenia.
Filogyna napisał/a:
(np. agresja dopuszczalna jest, wbrew temu, co się ostatnio pisze, wyłącznie jako 'reakcja' na agresję). Nowy testament z kolei zostałby nazwany przeze mnie "księgą etyczną", a Stary - "księgą wiary" (może trochę inspirując się Kirkegaardem
).
I tu następna kwestia. ST I NT trzeba interpretować razem, i mieć pogląd całościowy. Tak samo uzupełnieniem Koranu są hadisy, i w tym kontekście islamu już kompletnie wygląda jak średniowieczny nazizm.
Filogyna napisał/a:
Przynależność kościelna jest w moim przekonaniu kwestią przygodną. Pojmowanie Boga, etyki i sprawiedliwości jest tym, co lepiej określałoby wierzącego.
W praktyce powiedział bym, że raczej pojmowanie Boga, etyki to kwestia bardziej przygodna wśród zwykłych ludzi. Bo ktoś jest np. katolikiem i będzie nim do śmierci, a niektóre poglądy teologiczne to może zmieniać od kazania do kazania. Zwyczajnie dlatego, że się czegoś nowego dowie.