

To nie był jej pierwszy poród. Kobita wiedziała co i jak. Ja z drugim też ledwie żonę zdążyłem dowieźć, bo ginekolog tego samego dnia uspokoił ją, że jeszcze ma czas. Urodziła w pokoju przyjęć, w bardzo miłej atmosferze, a papierologię uzupłniono już po fakcie.
podpis użytkownika
Krok w tył daje szerszą perspektywę