Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
Wierszyk przy kac kupie
Konto usunięte • 2014-03-09, 1:08
Mrok wieczorny, - premier rudy
Ni to gruby, ni to chudy .
Nos jak ż🤬dek, - ryj krzywawy,
Coś tam czochra sk🤬iel z Wawy.
Marszczy freda nieustannie,
Wczoraj walił nawet w wannie,
Myśli przy tym o kasiorze,
co zaj🤬 jeszcze może,
Bo to złodziej jakich mało...
Co ma kuśkę bardzo małą.
Zgłoś
Avatar
Bubles 2014-03-09, 1:30 14


Tak to zwykle wygląda.
Zgłoś
Avatar
Browarowy-Potwór 2014-03-09, 2:50 6
Nie lubię tego ryżego frajera, ale to jest słabe...

podpis użytkownika

Browar syci, browar poi, po browarze lepiej stoi.
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2014-03-09, 2:56 58
Chytrusek napisał/a:

Nie lubię tego ryżego frajera, ale to jest słabe...



Co pan poczniesz, co pan zrobisz,
Nie każdemu dziś dogodzisz.
Zgłoś
Avatar
Pater patriae 2014-03-09, 2:59 5
Ten pojazd po Tusku stał się nudny już jakieś 3 lata temu. Jestem ciekawy jak zareagują wszyscy, gdy on odejdzie, a dalej będziemy w ciemnej dupie. Kolejne lata anonimowego hejtowania w internetach na nowego wybrańca debilnego społeczeństwa - Jarosława I?

podpis użytkownika

Płyń pod prąd – z prądem płyną tylko śmieci.
Zgłoś
Avatar
KrisCFC 2014-03-09, 8:36 12
Gdy się z wierszem w kiblu skrywa
To wiersz dupy nie urywa
Przez to było słabo z kupą
Spróbuj srać do góry dupą...

podpis użytkownika

Przybyłem, zobaczyłem i oczom nie wierzę.
Zgłoś
Avatar
Tiquer 2014-03-09, 9:08
Trochę za krótka ta autobiografia, ale jest okej
Zgłoś
Avatar
Nerd 2014-03-09, 9:15
Słaba parodia początku baśni o trzech braciach i królewnie.

podpis użytkownika

I don't break bricks, I'm not Mario
But I'm still oldschool, like Atari, yo!
Zgłoś
Avatar
kamuha 2014-03-09, 9:18 8
Myślę że możesz zgłosić to do programu plagiat. Pogrubieniem i podkreśleniem zaznaczyłem co jeden z naszych wieszczy narodowych zerżnął z twojego dzieła.

p.s. ten złodziej o którym piszesz nie jest z Wawy - radziłbym szukać w 3mieście.

ALEKSANDER FREDRO - BAJKA O KRÓLEWNIE P🤬DOLINIE

Mrok wieczorny — babcia siwa
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, okulary,
Coś p🤬li babsztyl stary.

Snuje bajdy niestworzone,
O królewnie P🤬dolonie,
O trzech braciach jak niewielu,
O matuli ich z burdelu,
Opowiada stare dzieje…
A na dworze wicher wieje.
Siądźcie społem panny, smyki,
Młodojebce, stare pryki
I nadstawcie dobrze uszy!
Choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie…
Zostaw pan w spokoju spodnie!
Bo się wnet zawoła Mamy!…
Cyt! Uwaga! Zaczynamy!
Za morzami, za rzekami,
Za lasami, za górami,
Żył przed bardzo wielu laty,
Król potężny i bogaty,
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
Lecz niezmiernie rozżalony,
Z racji córki, P🤬dolony,
Która przecie dobra, miła
Lecz… nadmiernie się k🤬iła.
A dawała bez wyboru
I rycerzom, panom dworu,
I kucharzom, i stolarzom,
Czasem nawet i malarzom!
Na leżąco, na stojaka,
W dupę, w cycki i na raka.
Czy na dworze, czy w salonie,
Czy w klozecie, czy na tronie,
W każdej chwili, w każdym czasie
Wciąż myślała o k🤬sie.
Próżno mówił jej król stary,
Że we wszystkim trzeba miary,
Nie wypada bowiem pannie
Tak się k🤬ić bezustannie.
Na nic się to wszystko zdało,
Wciąż jej c🤬ja było mało
I na całym króla dworze
Nikt chędożyć już nie może.
Wszyscy byli rozj🤬i.
Nawet księża, kapelani.
Raz ją tak swędziała dupa.
Że zgw🤬ciła i biskupa,
A gdy ten ją zerżnął marnie
— Poszła dawać pod latarnię.
Aż z burdelów w całym mieście,
Do samego króla wreszcie,
Od kurewskiej całej nacji
Przyszły k🤬y w delegacji.
Ta najbardziej rozj🤬a,
Padłszy przed nim na kolana,
Z wielkim trudem tłumiąc łkanie
Rzecze: „Królu nasz i Panie!
Ty panując od lat wielu
Ojcem byłeś dla burdelu.
Upadają obyczaje!
Twoja córka dupy daje!
Na ulicy! bez pieniędzy!
Przez co wpycha nas do nędzy.
Nikt nas dziś już nie p🤬li,
Bo darmochę każdy woli!
A więc najjaśniejszy panie,
Sprawiedliwość niech się stanie!”
Król na łzy kurewskie czuły,
Kazał dać ze swej szkatuły
Każdej k🤬ie po dukacie,
Po czym zamknął się w komnacie.
W nocy zaś przywołał swego
Astrologa nadwornego,
By ten patrząc w gwiezdne szlaki
Znalazł wreszcie sposób jaki,
By królewnę można było
— Dobrowolnie, czy też siłą —
Wrócić znów do cnoty granic,
A gdy to się nie zda na nic,
Niech przynajmniej w swojej sferze
Obłapników sobie bierze.
Więc astrolog wziąwszy lupę,
Zajrzał raz królewnie w dupę,
Wielkim cyrklem p🤬dę zmierzył,
Po czym zamknął się w swej wieży.
Tak był w pracy pogrążony,
Taki przy tym roztargniony,
Że szukając prawd na niebie
W roztargnieniu srał pod siebie.
Kręcił, wiercił teleskopem,
Wreszcie wrócił z horoskopem
I rzekł: „Smutną wieść, niestety
objawiły mi planety,
Że królewny nic nie wstrzyma.
Na jej szał lekarstwa ni ma!
Chyba, że się znajdzie jaki,
Tęgi jebak nad jebaki,
Który ją tak zerżnie pięknie,
Że królewnie picza pęknie!
Żywym ogniem się zapali,
Na kawałki się rozwali.
Wtedy będzie p🤬dolona
Z czaru swego wyzwolona!
I znów stanie się prawiczką
Z malusieńską, ciasną piczką.”
Król, choć płakał ze zmartwienia,
Zamknął córkę do więzienia,
By się więcej nie puszczała.
Tam codziennie dostawała,
Prócz świetnego utrzymania,
Tysiąc świec do brandzlowania,
Wazeliny beczkę całą…
Lecz jej tego było mało.
Ciągle płacze, ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy!”
Wszystkim było ogłoszone
Że kto zbawi P🤬dolonę
Ten dostanie ją za żonę
I podzieli się królestwem
by raz skończyć z tym kurestwem.
Więc zjeżdżają się jebacze,
Czarodzieje, zaklinacze,
I rycerze, królewicze,
By królewnie zerżnąć piczę!
Każdy swoich sił próbuje,
Lecz choć tęgie mieli c🤬je
Na nic się to wszystko zdało,
Bo królewnie wciąż za mało.
Król, gdy widział co się dzieje
Stracił całkiem już nadzieję,
Płakał, martwił się dzień cały
Aż mu jaja posiwiały
Bo już siwy był na głowie.
…A tymczasem heroldowie
Wieści dziwne rozgłaszali
Coraz dalej, dalej, dalej…
Aż dotarły hen daleko,
Gdzie za siódmą górą, rzeką,
Stała sobie mała chatka,
W niej mieszkała stara matka
Wraz z synami swymi trzema,
Którym równych w świecie nie ma.
Każdy dzielny, tęgi, zwinny,
ale każdy z nich był inny
I w tym nie ma nic dziwnego:
Każdy z ojca był innego.
Bo w młodości swojej czasie
Matka strasznie puszczała się.
Była stróżką przy burdelu
I kochanków miała wielu.
Syn najstarszy miał c🤬j długi
I gruby na kształt maczugi,
A po bokach jego były
jak postronki - grube żyły,
Jakieś sęki, jakieś guzy -
Jaja miał jak dwa arbuzy!
A że ciągle mu bez mała
ta ogromna pyta stała,
C🤬jogromem go nazwano.
P🤬doliza nosił miano
Syn następny, bo lizanie
Stawiał wyżej nad j🤬ie,
I nie było mistrza w świecie,
Co prześcignął go w minecie.
Cieszą matkę takie dzieci,
Lecz niestety — smuci trzeci,
Który rodu był zakałą,
Bo miał kuśkę całkiem małą,
A cieniutką na kształt glizdy
I nie palił się do p🤬dy.
Dobrze, gdy z matczynej woli
Raz na miesiąc pop🤬li.
A że mało tak obłapia,
Bracia mieli go za gapia.
No i matka nawet czasem
Nazywała go Głuptasem.
Tak im słodko życie idzie,
Ani w zbytku, ani w biedzie.
Starsze bowiem dwa chłopaki
Zarabiali w sposób taki,
że pobożne, starsze panie
Brały ich na utrzymanie.
A i matka, chociaż stara,
Też dawała za talara.
Tylko trzeci syn - wyskrobek
Wypinał się na zarobek.
Że nie udał się niewiastom,
Dawał dupy pederastom
I ku wielkiej matki złości
Nie brał nic od swoich gości.
Tak im się więc dobrze żyło,
I wygodnie, dobrze, miło.
Aż dotarła i w ich strony
Wieść o losie P🤬dolony.
Na zarobek więc łakoma
woła matka C🤬jogroma
I tak rzecze: „Ty, mój synu
Idź! Dokonaj tego czynu!
Gdy sp🤬olisz P🤬dolonę
To dostaniesz ją za żonę.
Pół królestwa twoim będzie!
Tak królewskie brzmi orędzie.”
Syn usłuchał rady matki.
Zaraz włożył czyste gatki.
Wymył c🤬ja - i bez zwłoki
Raźno ruszył w świat szeroki.
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała P🤬dolona.
Pyta dębem mu stanęła,
Więc się ostro wziął do dzieła
I za pierwszym sztosem leci
Błyskawicznie drugi, trzeci,
Czwarty, piąty — aż nareszcie
Wyrżnął sztosów tysiąc dwieście
I utracił siłę całą —
Lecz królewnie wciąż za mało!
Tak był potem osłabiony,
Że zleźć nie mógł z P🤬dolony,
Aż musiały dworskie ciury
Ściągnąć go za dupę z dziury,
I zanieśli omdlałego,
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy,
Że to mało dla jej piczy!
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko k🤬s staje,
Baśń się baje, czas ucieka,
C🤬jogroma matka czeka,
W końcu martwić się zaczyna -
Że nie widać sk🤬ysyna.
Aż ją doszły straszne wieści…
Powstrzymując łzy boleści,
P🤬doliza do się wzywa
I w te słowa się odzywa:
— „Bratu, rzecz to nie do wiary,
Nie powiodły się zamiary.
K🤬s zmarniał mu, niestety —
Idź więc ty, spróbuj minety!”
I P🤬doliz wnet bez zwłoki,
Ruszył prędko w świat szeroki.
W końcu zaszedł do stolicy.
Tam się udał do ciemnicy,
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała P🤬dolona.
Zaraz ją za piczę łapie
I minetę tęgo chlapie
Język jego na kształt węża
To się spręża, to rozpręża,
To się wije jak sprężyna,
W p🤬dę wwiercać się zaczyna,
To po wierzchu, to od środka.
Kręci na kształt kołowrotka,
To się zwija znów jak fryga,
że gdy patrzeć — w oczach miga.
Doba tak za dobą mija,
On jęzorem wciąż wywija.
Lecz z nim także to się stało
Że utracił siłę całą.
Więc i jego dworskie ciury
ściągnęły za dupę z dziury,
I wyniosły omdlałego,
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy,
Że to mało dla jej piczy!
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko k🤬s staje,
Baśń się baje, czas ucieka,
P🤬doliza matka czeka,
I już martwić się zaczyna —
Bo nie widać sk🤬ysyna.
W końcu widząc, że nie wraca
Myśli: „Na nic moja praca…
Biedna dola jest matczyna.
Oto już drugiego syna
Losy wzięły mi zdradziecko!
Jedno mi zostało dziecko,
I do tego całkiem głupie”.
…Głuptas miał to wszystko w dupie.
Raz spokojnie po jedzeniu
Chciał pochrapać sobie w cieniu.
Coś mu jednak spać nie daje,
Coś go ciągle gryzie w jaje.
Więc się prędko zrywa z trawy,
W portki patrzy się ciekawy
A tu się po jajach szwenda
Niby chrabąszcz — wielka menda!
Głuptas już rozpinał gacie,
By ją zgubić w sublimacie,
Gdy wtem menda nieszczęśliwa
Ludzkim głosem się odzywa:
„Nie zabijaj chłopcze luby!
Czemu pragniesz mojej zguby?
Menda też stworzenie boże,
Że inaczej żyć nie może
I że czasem w jajo utnie —
Nie gubże jej tak okrutnie!”
Głuptas to do serca bierze,
Myśli sobie: „Biedne zwierzę,
Że mnie utniesz, cóż to złego?
Przecież nie zjesz mnie całego.
A pocierpieć czasem mogę
Idź więc dalej w swoją drogę!”
A tu nagle menda znika
I zmienia się w czarownika,
Czarownika - czarodzieja,
I do swego dobrodzieja,
Co się w strachu z miejsca zrywa,
W takie słowa się odzywa:
— „Że litości miałeś względy
Dla bezbronnej, słabej mendy
I żeś jej darował życie -
Wynagrodzę cię sowicie.
Dam ja ci wskazówki pewne
jak sp🤬olić masz królewnę.
Sił twych mało tu potrzeba
Jest kondona - samojeba,
Który ma tę dziwną siłę,
Że gdy włożysz na swą żyłę
I rozkażesz - on za ciebie
sztos za sztosem ciągle jebie
Czarodziejską mocą cudną!
Ale zdobyć go jest trudno...
Dupa strzeże go zaklęta,
Na przechodniów wciąż wypięta,
Z której mocą złego ducha
Ustawicznie ogień bucha.
I czy z bliska, czy z daleka,
Żarem swoim wszystko spieka.
I w tym mocnym, wielkim żarze
Dupa się całować każe,
Lecz gdy powiesz do niej słowa:
- «Niech się ogień w dupie schowa!
Sama się pocałuj właśnie!»
- Wtedy ogień w dupie zgaśnie.
I powoli, z dobrej woli,
Kondon zabrać ci pozwoli.
Za twą dobroć ja ci mogę
Do tej dupy wskazać drogę.
Weź ten kłębek z sobą razem,
On ci będzie drogowskazem!
Rzuć na ziemię i idź wszędzie,
Gdzie się kłębek toczyć będzie.
Lecz pamiętaj zawsze święcie
Czarodziejskie to zaklęcie!”
Tu czarownik, niby mara,
Zniknął i rozwiał się jak para.
Głuptas wstaje ucieszony,
Bierze kłębek, rozbawiony,
I nie mówiąc nic nikomu
Po kryjomu znika z domu.
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko k🤬s staje.
Głuptas idzie, nie ustaje,
Coraz nowe mija kraje.
Gdy stu granic minął słupy
Zaszedł wreszcie aż do dupy,
Z której ogień wieczny tryska.
A podszedłszy do niej z bliska,
Rozżarzonej nad pojęcie,
Czarodziejskie swe zaklęcie
Głuptas z całej siły wrzaśnie:
„Sama się pocałuj właśnie!”
Wtedy dupa zawstydzona,
Puściła go do kondona.
Więc z kondonem, ucieszony,
Pędzi wnet do P🤬dolony.
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy,
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała P🤬dolona.
Wkłada kondon na k🤬sa
I… O dziwo! U głuptasa
C🤬j, co zawsze był jak z ciasta,
Na olbrzyma się rozrasta!
Na sto c🤬jów się rozdziela
Każdy gruby, jak ta bela,
Każdy twardy, jak ze stali,
Każdy długi na sto cali!
Wszystkie c🤬je z całej siły
Na królewnę się rzuciły,
Każdy się jej w piczę wwierca,
Każdy końcem sięga serca,
Każdy jej się w piczy grzebie,
Każdy jebie, jebie, jebie…
Głuptas leży bez wysiłku,
Czasem klepnie ją po tyłku
Czasem w cycki pocałuje,
A samojeb piczę pruje.
Aż królewna P🤬dolona
Zchędożona, sp🤬olona,
Ze zmęczenia ledwo żywa,
Krzyczy: — C🤬a się rozrywa!
Takie przy tym tarcie było,
Aż się w piczy zapaliło.
By ugasić pożar ciała,
Straż zamkowa przyjechała
Z toporami, z bosakami,
Sikawkami i kubłami,
Słowem — z całym inwentarzem
Używanym przy pożarze.
I po długiej, ciężkiej pracy
Ugasili ją strażacy.
Tak została P🤬dolona
Z czaru swego wybawiona,
I znów stała się prawiczką
Z malusieńką, ciasną piczką.
Głuptas dostał zaś w podziękę
Pół królestwa i jej rękę.
Król był taki ucieszony,
Ze zbawienia P🤬dolony,
Że pomimo swej starości
Kapucyna rżnął z radości,
Tak się znowu poczuł młody
Potem zaś wyprawił gody
Głuptasowi z P🤬doloną -
Mnie na gody zaproszono.
Więc jak mówię, też tam byłem.
Jadłem, piłem, p🤬liłem,
Bawiłem się z nimi społem,
Aż zasnąłem gdzieś pod stołem…
Tu bajka dobiega końca
Już za oknem patrzeć słońca
Przy kominku babcia siwa
Coś mamrocze, głową kiwa
Dając dziatwie pouczenia
O rozkoszach chędożenia.
Których i Wam czytelnicy
Autor tej powiastki życzy!
Zgłoś
Avatar
Icepick 2014-03-09, 9:36 1
Pater patriae napisał/a:

Ten pojazd po Tusku stał się nudny już jakieś 3 lata temu. Jestem ciekawy jak zareagują wszyscy, gdy on odejdzie, a dalej będziemy w ciemnej dupie. Kolejne lata anonimowego hejtowania w internetach na nowego wybrańca debilnego społeczeństwa - Jarosława I?



P🤬lisz jak potłuczony. Będziemy w ciemnej dupie bo zostawi nas z tym bagażem.
Przykładów daleko szukać nie trzeba. Studiuję na UEP. Miałem zajęcia z profesorem Maciejem Żukowskim, nawiasem bardzo mądry facet. Na temat kondycji gospodarczej naszego kraju w kontekście niedawnych zmian w OFE i emeryturach powiedział mniej więcej tak:
"Nie byłem wielkim fanem reformy emerytalnej z 99 roku, a w każdy razie nie formie w jakiej ona przeszła. Ale ze względu na finanse publiczne i rosnące obciążenia z tytułu emerytur była co najmniej pożądana. Dobrze się stało, że przesunięto ten ciężar również na rynek - to chyba jedyny pozytywny aspekt tych zmian. Gdyby Trybunał zakwestionował zmiany (OFE), ja przy obecnej sytuacji gospodarczej nie podjąłbym się doradzania nikomu. Zwyczajnie bym się bał. Państwo, a zwłaszcza gospodarka jest w takim stanie, że ciężko przewidzieć jej reakcje na jakiekolwiek działania".

Tyle w temacie.

podpis użytkownika

Dabis improbe, poenas! - Poniesiesz karę niegodziwcze
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2014-03-09, 9:46 10
kamuha napisał/a:

Myślę że możesz zgłosić to do programu plagiat. Pogrubieniem i podkreśleniem zaznaczyłem co jeden z naszych wieszczy narodowych zerżnął z twojego dzieła.

p.s. ten złodziej o którym piszesz nie jest z Wawy - radziłbym szukać w 3mieście.

ALEKSANDER FREDRO - BAJKA O KRÓLEWNIE P🤬DOLINIE

Mrok wieczorny — babcia siwa
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, okulary,
Coś p🤬li babsztyl stary.



Mój Szerloku Ty kochany,
Tyś jest życiem zbyt styrany,
Usiądź proszę, popuść zwieracz,
Zamiast o plagiacie gderać.
Idąc Twoją interpretacją,
Ten wiersz, mógł być inspiracją.
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2014-03-09, 10:46 1
nie obawiajcie sie, przeciez ostatnio na sadisticu zaczeli sie ujawniac sp🤬oleni wyborcy kaczynskiego i to bardzo licznie, dowod na to, ze ten sk🤬ialy narod nie zasluguje na zycie na poziomie, druga ukraina, najlepiej co to potrafi robic to krasc. byleby pojesc, zapic, zar🤬ac i pospac.
tak wiec glosujcie na po, pis, sld, psl. obyscie zap🤬lali za mozliwosc oddychania i miske ziemniakow
Zgłoś
Avatar
Pater patriae 2014-03-09, 12:12
Icepick napisał/a:



P🤬lisz jak potłuczony. Będziemy w ciemnej dupie bo zostawi nas z tym bagażem.
Przykładów daleko szukać nie trzeba. Studiuję na UEP. Miałem zajęcia z profesorem Maciejem Żukowskim, nawiasem bardzo mądry facet. Na temat kondycji gospodarczej naszego kraju w kontekście niedawnych zmian w OFE i emeryturach powiedział mniej więcej tak:
"Nie byłem wielkim fanem reformy emerytalnej z 99 roku, a w każdy razie nie formie w jakiej ona przeszła. Ale ze względu na finanse publiczne i rosnące obciążenia z tytułu emerytur była co najmniej pożądana. Dobrze się stało, że przesunięto ten ciężar również na rynek - to chyba jedyny pozytywny aspekt tych zmian. Gdyby Trybunał zakwestionował zmiany (OFE), ja przy obecnej sytuacji gospodarczej nie podjąłbym się doradzania nikomu. Zwyczajnie bym się bał. Państwo, a zwłaszcza gospodarka jest w takim stanie, że ciężko przewidzieć jej reakcje na jakiekolwiek działania".

Tyle w temacie.



a) Sytuacja w Polsce nie jest jedynie skutkiem działań Tuska, a decyzji podjętych już w latach 90, gdzie Polska rozsprzedała prawie wszystko za grosze, a żeby nikt nie zagroził już na rynku tym złodziejom, stworzono bardzo wysokie progi wejścia na rynek. Tusk, to po prostu kolejna marionetka w którą głupi tłum może porzucać jajkami.
b) Albo c🤬jowo parafrazujesz, albo ten Twój profesor nie potrafi się jasno wypowiedzieć, bo z tego co napisałeś to coś tam bąknął sobie i c🤬ja da się wywnioskować.

podpis użytkownika

Płyń pod prąd – z prądem płyną tylko śmieci.
Zgłoś
Avatar
czaspogardy 2014-03-09, 13:51
Panie premier, k🤬o ruda
Oddaj hajs co żeś zajumał
C🤬j Ci w grób, c🤬j na imię
Sprawiedliwość wkrótce przyjdzie

Żony zabić, potem zgw🤬cić
Prawa wojny będą z nami
Zobaczymy grono posłów
Zwisających z przęseł mostów

Krew czerwona lecz mózg bardziej
Trzeba więc przestrzelić czaszkę
Piękny dźwięk gdy będą konać
Pod ich krzyki zwalę konia

Za głód dzieci, za nędzę starców
Za nepotyzm, rząd podatków
Za to wszystko, bando psów
Z owiec wyjdą wilki znów
Zgłoś
Avatar
Icepick 2014-03-09, 14:45
Pater patriae napisał/a:



a) Sytuacja w Polsce nie jest jedynie skutkiem działań Tuska, a decyzji podjętych już w latach 90, gdzie Polska rozsprzedała prawie wszystko za grosze, a żeby nikt nie zagroził już na rynku tym złodziejom, stworzono bardzo wysokie progi wejścia na rynek. Tusk, to po prostu kolejna marionetka w którą głupi tłum może porzucać jajkami.
b) Albo c🤬jowo parafrazujesz, albo ten Twój profesor nie potrafi się jasno wypowiedzieć, bo z tego co napisałeś to coś tam bąknął sobie i c🤬ja da się wywnioskować.



a) Racja.
b) Mam wrażenie, że nie wyłapałeś istoty tej wypowiedzi. Fakt była wyrwana z kontekstu. Chciałem mianowicie pokazać, że nawet utytułowani ludzie, którzy akurat w tym przypadku systemami emerytalnymi zajmują się od lat nastu, przy tym znakomici ekonomiści, boją się doradzać w tej sprawie w obecnej sytuacji. Innymi słowy: jest tak c🤬jowo, że nawet oni nie wiedzą co teraz zrobić.
Samą wypowiedź tłumaczę uwstecznionym i nie ogarniającym sytuacji systemu emerytalnego czyli głównie Tobie.
Prezydent podpisał ustawę o OFE i jednocześnie odesłał ją do Trybunału w celu weryfikacji. Gdy TK negatywnie zaopiniuje te zmiany to prawdopodobnie trzeba będzie je cofnąć. W związku z tym i powolnym rozkładem PTE i zarządzanych przez nie funduszy(do czego doprowadziła zmiana), a także kiepską kondycją finansów publicznych i ZUS-u trzeba będzie podjąć jakieś kroki. Pytanie jakie? Na to nie umie odpowiedzieć nawet profesura.

podpis użytkownika

Dabis improbe, poenas! - Poniesiesz karę niegodziwcze
Zgłoś