



Mam na widłaku około 1000 godzin przelatanych i wiem co niesie w tym zawodzie ryzyko, widlakowy jest jak pilot śmigłowca musi uważać
Zbysław napisał/a:
Mam na widłaku około 1000 godzin przelatanych i wiem co niesie w tym zawodzie ryzyko, widlakowy jest jak pilot śmigłowca musi uważać
Nie zesraj się!... "pilot śmigłowca" hahaha
Zbysław napisał/a:
Mam na widłaku około 1000 godzin przelatanych i wiem co niesie w tym zawodzie ryzyko, widlakowy jest jak pilot śmigłowca musi uważać
Szkolenia są pewnie ciężkie i kosztowne, nikt się nie garnie do tego zawodu to i płacą dobrze
podpis użytkownika
Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.
Zbysław napisał/a:
Mam na widłaku około 1000 godzin przelatanych i wiem co niesie w tym zawodzie ryzyko, widlakowy jest jak pilot śmigłowca musi uważać
Gdyby nie ty, to firma już dawno by zbankrutowała

Suchar, ale zawsze mi się przypomina w takich przypadkach:
Baba z chłopem jadą załadowaną po sianokosach furmanką. Wyprzedza ich w pewnym momencie motocyklista bez głowy.
Za chwilę wyprzedził ich drugi motocyklista, także bez głowy. Za jakiś czas trzeci - też bez głowy.
Chłop nagle klepnął się ręką w czoło i woła do baby:
— Ej, stara! Rzuć no tam tę kosę gdzieś wyżej.
Baba z chłopem jadą załadowaną po sianokosach furmanką. Wyprzedza ich w pewnym momencie motocyklista bez głowy.
Za chwilę wyprzedził ich drugi motocyklista, także bez głowy. Za jakiś czas trzeci - też bez głowy.
Chłop nagle klepnął się ręką w czoło i woła do baby:
— Ej, stara! Rzuć no tam tę kosę gdzieś wyżej.
Jeden głupszy od drugiego. Ot, codzienność w tych azjatyckich gównokrajach.
Jakaś taka niewyraźna z twarzy. Zdecydowanie brak Rutinoscorbinu.