Rozumiem, że puenta dowcipu zawiera się w tym, że pan młody się zesrał. Spoko, nawet zabawne. Piwko
taaaa, mój znajomy jak mi to opowiadał to też podobno "true story".... albo ten świat jest taki mały, ale ktoś tu z kogoś robi idiotę
Jak dla mnie kawał dobry

Życiowy, bo zapewne jak ktoś będzie brał ślub to będzie tak samo osrany przed ołtarzem
Tylko, że każdy ksiądz zapisuje sobie imiona i nazwiska na kartce. No ale ten akurat może zapomniał jak się czyta i dlatego wyszło tak zabawnie.
Słyszałem o pannie młodej, która rąbnęła formułkę: "i, że Cię nie dopuszczę aż do śmierci"
konto usunięte
2012-10-09, 14:32
Wow! Gratuluje! Pierwszy chyba kawal z ksiedzem na sadolu, w ktorym nikt nie nawiazuje do pedofili...
Tak, ale w komentarzu juz inaczej.
Spalony!!!!!!!!!!!!!!! Jak można zajebisty dowcip tak spier..... Tych autentykó coraz więcej na necie...
Oryginał:
Miejsce akcji: spora podwarszawska miejscowość, kościół
Uczestnicy akcji:
Panna Młoda - uczestnik bierny
Ksiądz - słynący z tego, że zapominał imiona tych, którym udzielał wszelkich sakramentów
Pan Młody - ponieważ był w kompletnym stresie, ktoś wpadł na pomysł, żeby go napompować hydroksyzyną, która podziałała jak najlepsze dragi z Berlina.
Tuż przed przysięgą Ksiądz zrobił to, co zwykle - zapomniał, z kim ma do czynienia. Opuścił mikrofon i zapytał:
- Jak pan ma na imię?
Długa chwila ciszy, Pan Młody nie zajarzył, a może nie usłyszał. Ksiądz zapytał jeszcze raz, bardzo wyraźnie i już do mikrofonu:
- Jak pan ma na imię?
Piętnaście sekund ciszy, z których każda - jak to w kościele - zdawała się wiecznością. Nagle spojrzenie Pana Młodego ożyło i zaczęło płonąć. Schwycił mikrofon i bardzo poważnie przemówił:
- Pan ma na imię Jezus.
Ja słyszałem o sytuacji w której ksiądz zaczal podnioslym glosem nawijac"imie ojca" a pan mlody w odpowiedzi wypalił "Witold"