

cóż, helem nie da się oddychać, więc oczywistym jest, że stracisz przytomność z niedotlenienia jeśli będziesz dłużej tym oddychać ( co ciekawe nie ma odruchu łapania powietrza, czy kaszlenia, więc się nadaje do morderstw, ofiara się nie skapnie )
jest to tez najlepszy i najpewniejszy sposób na samobójstwo, były już tu instrukcje jak zejść z pomocą helu

jest to tez najlepszy i najpewniejszy sposób na samobójstwo, były już tu instrukcje jak zejść z pomocą helu

podpis użytkownika
:oneko:
kokos_123 napisał/a:
( co ciekawe nie ma odruchu łapania powietrza, czy kaszlenia, więc się nadaje do morderstw, ofiara się nie skapnie )
![]()
łap piwo sk🤬ysynu
Ale opis toś doj🤬 mistrzowski...

podpis użytkownika
Przybyłem, zobaczyłem i oczom nie wierzę.
kokos_123 napisał/a:
jest to tez najlepszy i najpewniejszy sposób na samobójstwo, były już tu instrukcje jak zejść z pomocą helu![]()
Chyba raczej za pomocą czystego azotu...
Coś gdzieś kiedyś czytałem, że trwale łączy się z hemoglobiną, ale nie wiem ile w tym prawdy
a co to kondom wisi na żyrandolu
- Będę cię kochał wiecznie.
- Nigdy cię nie zdradzę.
- Weź do buzi, powiem ci jak będę kończył ...
podpis użytkownika
>Każdy mężczyzna w swoim życiu wypowiada te trzy kłamstwa:- Będę cię kochał wiecznie.
- Nigdy cię nie zdradzę.
- Weź do buzi, powiem ci jak będę kończył ...

AtomicFeelings, no i co by mu dał ten szlug? Hel to gaz szlachetny i nie reaguje z niczym.
Tilg_die_Schmach napisał/a:
Chyba raczej za pomocą czystego azotu...
ogólnie do tego sposobu stosuje się hel, co do azotu to nie wiem ( niby też by się dało, ale hel ma tą przewagę, że bardzo szybko tracisz przytomność bez odczuwania jakiegokolwiek dyskomfortu, a z azotem nie jestem pewny )
raczej bym stawiał na inne helowce, np argon itp. ( ale najlepiej to jednak zostać przy helu )
mygyry napisał/a:
Coś gdzieś kiedyś czytałem, że trwale łączy się z hemoglobiną, ale nie wiem ile w tym prawdy
hel właśnie jest bardzo mało reaktywny, jak reszta gazów szlachetnych ( nie wiąże się z hemoglobiną, ale wypełniając płaca, nie dopuszcza do wiązania się tlenu ) nie wywołuje też żadnych innych reakcji organizmu
to czad wiąże się z hemoglobiną ponad 200 razy lepiej od tlenu
brylant1412 napisał/a:
a co to kondom wisi na żyrandolu
to jest żarówka energooszczędna
podpis użytkownika
:oneko:

Może trochę uporządkujemy tę wiedzę na temat gazów i oddychania.
Na potrzebę wzięcia oddechu odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, to wzrost stężenia tego gazu we krwi daje sygnał do ośrodka oddechowego, żeby wziąć następny oddech. Spróbujcie się sztachnąć gazem ze świeżo otwartej dwulitrowej butelki z jakimś napojem gazowanym, a przekonacie się jak bardzo zacznie wam brakować tchu. Krótkotrwałe oddychanie czystym tlenem powoduje "wysycenie" krwi tym gazem i możliwość wstrzymania oddechu nawet na kilka minut. Ludzie uprawiający tzw. "free diving" w ten sposób przygotowują się do zejść pod wodę. Z czasem stężenie dwutlenku węgla osiągnie taki poziom, że trzeba będzie się go pozbyć, jednak zważywszy na fakt, że oddychało się czystym tlenem, nastąpi to znacznie później niż przy oddychaniu powietrzem.
Co innego zachodzi w przypadku oddychania azotem, helem, lub jakimkolwiek innym gazem obojetnym. W toku ewolucji u rganizmów płucodysznych wykształciła się reakcja na zwiększone stężenie dwutlenku węgla, gdyż tego gazu w naturalnej atmosferze jest bardzo niewiele. Dlatego łatwiej pobudzić ośrodek oddechowy, gdy stężenie dwotlenku węgla wzrasta z np. 0,3% do 1,3% niż gdy wzrastałoby nawet o kilka procent stężenie azotu. Azotu, którego w powietrzu jest prawie 80%, więc nie byłoby większego sensu, żeby ewolucja promowała reakcję na zmianę stężenia tego gazu. Jaki z tego wniosek?
Ano taki, że oddychając czystym azotem, ale mając możliwość usuwania na bieżąco dwutlenku węgla nawet nie zauważymy, że się dusimy. Nie wystąpi efekt "braku tchu" i będziemy sobie tak oddychać aż do momentu, w którym z niedoboru tlenu stracimy przytomność. Jeżeli w tym czasie będziemy mieć na głowie worek podłączony do butli z azotem, śmierć nastąpi szybko i ponoć bezboleśnie. Po prostu tracimy przytomność i jej już nie odzyskujemy.
I teraz rada. Jeżeli bawicie się w sztachanie helem, podtlenkiem azotu, albo sześciofluorkiem siarki w celach rozrywkowych, róbcie sobie przerwy pomiędzy kolejnymi wdechami tych gazów w celu "wywiania" resztek z płuc i dostarczenia odpowiedniej ilości tlenu. Krótko mówiąc - wdychając któryś z wymienionych przeze mnie gazów nie zauważycie momentu, w którym waszym mózgom zacznie brakować tlenu, bo na bieżąco będziecie usuwać z płuc dwutlenek węgla, ale wdychać będziecie gaz z niedoborem (albo wręcz całkowicie pozbawiony) tlenu.
Na potrzebę wzięcia oddechu odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, to wzrost stężenia tego gazu we krwi daje sygnał do ośrodka oddechowego, żeby wziąć następny oddech. Spróbujcie się sztachnąć gazem ze świeżo otwartej dwulitrowej butelki z jakimś napojem gazowanym, a przekonacie się jak bardzo zacznie wam brakować tchu. Krótkotrwałe oddychanie czystym tlenem powoduje "wysycenie" krwi tym gazem i możliwość wstrzymania oddechu nawet na kilka minut. Ludzie uprawiający tzw. "free diving" w ten sposób przygotowują się do zejść pod wodę. Z czasem stężenie dwutlenku węgla osiągnie taki poziom, że trzeba będzie się go pozbyć, jednak zważywszy na fakt, że oddychało się czystym tlenem, nastąpi to znacznie później niż przy oddychaniu powietrzem.
Co innego zachodzi w przypadku oddychania azotem, helem, lub jakimkolwiek innym gazem obojetnym. W toku ewolucji u rganizmów płucodysznych wykształciła się reakcja na zwiększone stężenie dwutlenku węgla, gdyż tego gazu w naturalnej atmosferze jest bardzo niewiele. Dlatego łatwiej pobudzić ośrodek oddechowy, gdy stężenie dwotlenku węgla wzrasta z np. 0,3% do 1,3% niż gdy wzrastałoby nawet o kilka procent stężenie azotu. Azotu, którego w powietrzu jest prawie 80%, więc nie byłoby większego sensu, żeby ewolucja promowała reakcję na zmianę stężenia tego gazu. Jaki z tego wniosek?
Ano taki, że oddychając czystym azotem, ale mając możliwość usuwania na bieżąco dwutlenku węgla nawet nie zauważymy, że się dusimy. Nie wystąpi efekt "braku tchu" i będziemy sobie tak oddychać aż do momentu, w którym z niedoboru tlenu stracimy przytomność. Jeżeli w tym czasie będziemy mieć na głowie worek podłączony do butli z azotem, śmierć nastąpi szybko i ponoć bezboleśnie. Po prostu tracimy przytomność i jej już nie odzyskujemy.
I teraz rada. Jeżeli bawicie się w sztachanie helem, podtlenkiem azotu, albo sześciofluorkiem siarki w celach rozrywkowych, róbcie sobie przerwy pomiędzy kolejnymi wdechami tych gazów w celu "wywiania" resztek z płuc i dostarczenia odpowiedniej ilości tlenu. Krótko mówiąc - wdychając któryś z wymienionych przeze mnie gazów nie zauważycie momentu, w którym waszym mózgom zacznie brakować tlenu, bo na bieżąco będziecie usuwać z płuc dwutlenek węgla, ale wdychać będziecie gaz z niedoborem (albo wręcz całkowicie pozbawiony) tlenu.