


podpis użytkownika
Si vis pacem, para bellum.podpis użytkownika
J🤬 was wszystkich c🤬le.Słabo. Za dzieciaka pamiętam, jak matki z 11 piętra zrzucały swoim gówniakom napoje, a nie było wtedy plastikowych...
Tak, byłem tam, to wtedy doznałeś tego urazu głowy powodującego urojenia...
Słabo. Za dzieciaka pamiętam, jak matki z 11 piętra zrzucały swoim gówniakom napoje, a nie było wtedy plastikowych...
Ja pamiętam jak balony z 10 litrami wody zrzucałem i kolegi matkę byśmy trafili. A były dwa.
Tak, byłem tam, to wtedy doznałeś tego urazu głowy powodującego urojenia...
Jeszcze matka dla zabawy zrzucała mu piłkę lekarską, cegły, pustaki, maszynkę do mięsa ze stołem, telewizor Rubin, balię z wodą, kowadło, młotki, puszkę z gwoźdzmi. Jak to wszystko wyj🤬a przez okno to w mieszkaniu które odziedziczyła po ojcu znalazła w pawlaczu poniemieckie granaty trzonkowe. To i je wyj🤬a Geraldiniemu z 11 piętra, wyszarpując wcześniej kulkę na sznurku z trzonka. Śmiechom nie było końca.
podpis użytkownika
"Najlepszą formą obrony jest atak" - Adolf HitlerPewnie dlatego teraz kuleje i trochę się jąka...
podpis użytkownika
Jeśli bycie przystojniakiem jest złe, to ja nie chce być dobryPodzielę się jedną mojego kolegi, 100% prawdziwa.
Znajomy w podstawówce (rok 2000) miał kawałk wyłamanego zęba, górna
jedynka. Raz zapytałem go dlaczego ma pół zęba wybitego, a on mówi mi że
bawił się z kumplami w parku. Rzucali w siebie kijami, kamieniami itp. (takie zabawy wtedy to
coś normalnego). I mówi mi że jeden patyk rzucony do góry zawisł na drzewie.
On brał nowe patyki i rzucał w tego na gałęzi, zamiast kontynuować zabawę tymi co miał w ręku

I tak niefortunnie rzucił do góry jeden patyk, że spadając walnął go w twarz i wybił kawałek jedynki.

Jak mi o tym opowiadał to się śmiałem, jak można tak nie pomyśleć?
Widzę ciekaw sytuacje z przeszłości kilku użytkowników,
Podzielę się jedną mojego kolegi, 100% prawdziwa.
Znajomy w podstawówce (rok 2000) miał kawałk wyłamanego zęba, górna
jedynka. Raz zapytałem go dlaczego ma pół zęba wybitego, a on mówi mi że
bawił się z kumplami w parku. Rzucali w siebie kijami, kamieniami itp. (takie zabawy wtedy to
coś normalnego). I mówi mi że jeden patyk rzucony do góry zawisł na drzewie.
On brał nowe patyki i rzucał w tego na gałęzi, zamiast kontynuować zabawę tymi co miał w ręku .
I tak niefortunnie rzucił do góry jeden patyk, że spadając walnął go w twarz i wybił kawałek jedynki.
Jak mi o tym opowiadał to się śmiałem, jak można tak nie pomyśleć?
Fascyk🤬anujące. Masz więcej takich gównianych historyjek ? Jak tak to sralman wskaże ci odpowiedni portal na tego typu wysrywy.
Słabo. Za dzieciaka pamiętam, jak matki z 11 piętra zrzucały swoim gówniakom napoje, a nie było wtedy plastikowych...
w termosie normalnie z okna