Loaloa napisał/a:
Wojtuś jest najlepszym przykładem na to, że można zjeździć cały świat i nadal być tępym i zacofanym kołtunem.
Bo fetysz na jeżdżenie po świecie jest ogólnie elementem kultury wynikającym z tego że niższe warstwy zaczęły dominować sferę publiczną i ją upraszczać. Kiedyś podróżnicy to byli badacze, dyplomaci i handlarze, którzy podróżowali w konkretnym celu a nie dla samej pustej idei podróżowania.
Z czasem podróżowanie zrobiło się tanie i niższe warstwy społeczne zaczęły z tego korzystać. Tylko jako niższe warstwy, bez edukacji i znajomości historii, nie wiedzieli że większość podróżuje w jakimś konkretnym celu, a nie tylko żeby pooglądać i potem poopowiadać innym sebixom.
Podróżowanie dawno temu przestało być znakiem inteligencji, otwarcia, etc. Ludzie sobie kretyńsko wmawiają że jak pojadą do Egiptu, nażrą się zatrutego żarcia na ulicy i bezmyślnie popatrzą na piramidy o których zapomną, to są jacyś otwarci na coś. Tyle z tym realnej inteligencji co nic.
Tak samo jak z wódką. Arystokracja piła alkohole głównie w postaci wina w ramach swoich kulturalnych wydarzeń. Bale. Teatry. Jakieś inne pierdoły. Ludzie prości na to patrzyli, ale z racji bycia prostymi to z picia wina wzięli tylko kwestie upicia się. Jako że łatwiej się upić wódką (i taniej) to zaczęli robić wódkę i wódka jest dzisiaj bardzo popularnym trunkiem.
Albo jeansy które oryginalnie były domeną pracowników bo były wytrzymałym materiałem, dobrym do pracy fizycznej a jak się chciało pokazać kulturę to się nosiło coś co bardziej przypominało dzisiajsze spodnie garniturowe.