MrPink napisał/a:
@up
Po pierwsze, mniej ludzi zacznie wpadać na pomysł rozbojów. Osobiście bałbym się napaść kogoś na ulicy, gdyż ta osoba może być uzbrojona. A poza tym, jeżeli myślisz, że obrona ma polegać na zastrzeleniu bandyty, to chyba jakoś źle zostałeś wychowany.
"Osobiście bałbym się napaść kogoś na ulicy, gdyż ta osoba może być uzbrojona" - napastnik ma tą przewagę, że korzysta z elementu zaskoczenia. Bandzior nie biegnie w stronę ofiary z wyciągniętą bronią. Bandzior podchodzi dostatecznie blisko i wyciąga gnata odważyli byś się wyciągnąć swojego?
"A poza tym, jeżeli myślisz, że obrona ma polegać na zastrzeleniu bandyty, to chyba jakoś źle zostałeś wychowany" - z założenia zarówno napastnik jak i ofiara posiadają broń. Załóżmy, że napastnik źle się zabrał za robotę i dał sygnał ostrzegawczy ofierze, że jest w niebezpieczeństwie. Ofiara wyciąga broń i liczy na to, że napastnik się podda (zakładając, że ofiara jest opanowana). Napastnik sięga po broń, ofiara oddaje strzał ostrzegawczy (rykoszet mógł by zabić przechodnia). Napastnik dostaje w kolano, ale to nie znaczy, że jest już unieszkodliwiony może nadal strzelać. Albo ofiara strzela i pudłuje i wtedy rozpoczyna się strzelanina.
Mamy gaz pieprzowy, paralizator itp. na kij zamieniać nóż na broń palną. Już kiedy wynaleziono muszkiet rozpaczano, że teraz wystarczy wycelować i strzelić by zabić (Pan Tadeusz). A bronią białą trzeba było umiejętnie się obchodzić byle machanie gówno dawało.