Materiał własny, kamerę miałem zamontowaną przy masce na głowie... pozdrawiam. Piotr
Materiał własny, kamerę miałem zamontowaną przy masce na głowie... pozdrawiam. Piotr
Oczywiście. Już wyjaśniam dlaczego tak uważam ( i dobrze, że mam okazję to wyjaśnić):
Freediving różni się od nurkowania ze sprzętem do oddychania pod wodą tym, że nie oddycha się pod wodą powietrzem pod ciśnieniem sprężonym z butli do nurkowania. Ma się w płucach tylko to powietrze jakie zaczerpnęło się na powierzchni pod ciśnieniem atmosferycznym. Po zanurzeniu się, wraz ze wzrostem głębokości powietrze to jest coraz bardziej sprężane przez ciśnienie wody. Tym samym płuca są coraz bardziej ściskane i zajmują coraz mniejszą objętość. To powoduje, że zmniejsza się objętość freedivera i jego wypór wraz ze wzrostem głębokości. Dlatego na większej głębokości freediver ma znaczną pływalność ujemną ("ciągnie go w dół")
(...)
I teraz (zakładam, że odpowiadałem na pytanie zadane przez osobę niewytrenowaną, laika w temacie nurkowania na wstrzymanym oddechu) - jeśli taka osoba znajdzie się na głębokości 6 pięter pod wodą, będąc źle wyważona (początkujący się przeważają), nie posiadając odpowiedniej techniki nurkowania i wyrównywania ciśnienia to ulegnie panice, zabraknie jej sił, czasu i zapasu powietrza w płucach na wypłynięcie. Po prostu w warunkach znacznej ujemnej pływalności na tej głębokości pójdzie na dno choćby nie wiem jak się wierzgał. Po prostu go pociągnie.
W sumie brzmi przekonywująco ale... 15m. to głębokość gdzieś pomiędzy samolotem i autobusem czyli widno i jeszcze w miarę ciepło. Średnie warunki do spanikowania
Down to the darkness - w dół do ciemności.
Down into the darkness - w doł w ciemność.
Pozdrawiam
Szymon
PS: Za materiał piwo
Dziękuję, masz rację , źle to przetłumaczyłem
Freediving to fajny sport. Ale napisanie o nurze w Zakrzówku, "into darkness" to przegięcie na maksa. Ściany pionowe, woda czysta i 32 metry maks (tyle było jak zalało do wiat). W słoneczny dzień, na największej głębi, bez latarki, widzisz wszystko. Darkness to było dwadzieścia lat temu, jak się jeszcze siarkowodór na dnie unosił.
Co do samego treningu. Większość osób, które jako tako pływają, po wytłumaczeniu kilku rzeczy (przedmuchiwanie uszu i maski, unikanie hiperwentylacji) , schodzą i wracają na 10-12m. Serio, po 20-30 minutach w wodzie są w stanie to zrobić. Jest to prawie połowa głębokości o której piszesz a trening wcale nie jest ciężki.
Jakieś 20 lat temu trenowałem free - bo nie miałem kasy na butlę. Zakup pianki zrujnował studenta. Bez jakiejś specjalnej napinki, windy, balastu i balonu, (czyli constant weight) spokojnie przepływałem wzdłuż poprzez zakrzówkowy autobus na -18metrze. Zanurkowanie na wdechu w siarce na dnie, też było do obskoczenia.
Cześć.
Freediving to fajny sport. Ale napisanie o nurze w Zakrzówku, "into darkness" to przegięcie na maksa. Ściany pionowe, woda czysta i 32 metry maks (tyle było jak zalało do wiat). W słoneczny dzień, na największej głębi, bez latarki, widzisz wszystko. Darkness to było dwadzieścia lat temu, jak się jeszcze siarkowodór na dnie unosił.
Co do samego treningu. Większość osób, które jako tako pływają, po wytłumaczeniu kilku rzeczy (przedmuchiwanie uszu i maski, unikanie hiperwentylacji) , schodzą i wracają na 10-12m. Serio, po 20-30 minutach w wodzie są w stanie to zrobić. Jest to prawie połowa głębokości o której piszesz a trening wcale nie jest ciężki.
Jakieś 20 lat temu trenowałem free - bo nie miałem kasy na butlę. Zakup pianki zrujnował studenta. Bez jakiejś specjalnej napinki, windy, balastu i balonu, (czyli constant weight) spokojnie przepływałem wzdłuż poprzez zakrzówkowy autobus na -18metrze. Zanurkowanie na wdechu w siarce na dnie, też było do obskoczenia.
Fakt faktem, że to był wybitnie pochmurny i deszczowy dzień kiedy to nagrywałem... Fajnie, że masz takie doświadczenia... Nie kręci Cię powrócić do "korzeni"?
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie