milk_powder napisał/a:
@sayagin666
niestety fakty są takie, że ellaone uniemożliwia zapłodnienie tylko i wyłącznie. po zagnieżdżeniu zarodka dość paradoksalnie, ale podtrzymuje ciążę. zapłodnienie to niekoniecznie szybki proces. otwórz książkę od biologii i poczytaj trochę.
może pora przestać walić konia, skoro uniemożliwienie zapłodnienia to sztuczne poronienie?
Domyślam się, że ta odpowiedź jest jednak do mnie. Tak się składa, że na biologii znam się całkiem dobrze, i zapłodnienie to
jest dość szybki proces. Uwzględniając wszystko od początku do końca szacuje się, że zapłodnienie mieści się w 12-24 godzinach od stosunku. Tabletki "dzień po" nie działały by więc raczej na zasadzie którą próbujecie tu przedstawić. Ich składnik aktywny to najczęściej octan uliprystalu, czyli przeciwieństwo progesteronu. Brak progesteronu w okresie zapłodnienia jest analogiczny do sytuacji, w której zanika ciałko żółte, czyli powoduje nieprzygotowanie błony śluzowej macicy do implantacji zarodka i skutkuje wystąpieniem krwawienia miesiączkowego. Gdyby te tabletki miały zapobiegać zapłodnieniu, to moim zdaniem powinny się nazywać "dzień przed" i zawierać przeciwieństwo hormonu luteinizującego, które teoretycznie opóźniłoby pęknięcie pęcherzyka Graafa i powodowałby uwolnienie komórki jajowej kilka dni po stosunku.
@Edit, pogrzebałem, dowiedziałem się. Jest dokładnie tak jak mówie, i to w jednym! Tabletka wzięta przed owulacją hamuje jajeczkowanie, a po owulacji zapobiega implantacji. Potwierdza to również człek zacny pode mną, podający się za farmaceute, więc twój argument jest inwalidą.