Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
Historia powrotu z pracy
Konto usunięte • 2013-08-04, 12:01
Historia moja, więc o ile istnieje równoległy świat, nikt nie mógł tego dodać.

Pracuję zazwyczaj do 1-2 w nocy. Raz w zimowy wieczór wracam sobie spokojnie do domu, a że pracuję w centrum Wrocławia a chyba był to jakiś piątek czy inny weekend było dużo pijanych osób. No ale nic, idę sobie w najlepsze, nagle spostrzegam grupkę 5-6 dresów. Niby nic, są wszędzie więc idę dalej. Jeden zaszedł mi drogę i woła "ej ziomek, podejdź tu", więc myślę sobie "będzie wp🤬l" od razu sięgam po portfel i telefon, bo już nie było sensu uciekać. Zbliżamy się do siebie, kiedy już myślałem że czas pożegnać się z piękną twarzą, Pan Dres klepnął mnie w ramię, krzykną "berek" i zaczął uciekać. Nie myśląc długo, zacząłem go gonić, oddałem mu berka i spokojnie pobiegłem w stronę domu. Reszta zaczęła mi bić brawo.

Powstaje z tej historii taki morał, że dres niekoniecznie chce Ci spuścić wp🤬l, może on chce się pobawić w berka.
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2013-08-04, 12:02
Ej dresie, kolegów szukasz??
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2013-08-04, 12:13 5
Stara, miejska legenda rodem z sąsiedniej Opolszczyzny. W oryginale było, że dresem było dwoje księży, którzy codziennie wieczorem biegali po osiedlu.
Zgłoś
Avatar
Kudkudak 2013-08-04, 12:22 48
Może miał orzyganą dłoń albo coś w ten deseń.
Zgłoś
Avatar
Harold 2013-08-04, 12:44
Tam gdzie pracuję mamy takiego pana Roberta i kiedyś opowiadał że jego kumpel miał manie prześladowczą( czy jak to się tam nazywa) więc po pewnym czasie gdy już o próbę morderstwa podejrzewał nawet własnego kota zamknęli go na terapię. Terapia jak terapia, psychotropy i pogadanki, gościu zaczął się już aklimatyzować aż tu nagle pewnego dnia biegnie na niego gościu taki 2 metry wysoki 1,5 szeroki, a że on nie do końca jeszcze wyleczony skulił się i zaczął zakrywać rękami, a tamten tylko do niego podbiegł klepnął w głowę i z uśmiechem powiedział:
- No, teraz ty jesteś Bogiem.
Po czym uciekł.

Gość podobno już zdrowy, ale jak sam stwierdził jego mania prześladowcza to nic w porównaniu z tym co można znaleźć na oddziale psychiatrycznym.
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2013-08-04, 13:13
gdybyś nie napisał tego o biciu brawa to nawet bym k🤬a uwierzył!
Zgłoś
Avatar
~Faper Noster 2013-08-04, 13:22 4
A gdzie był kierowca autobusu?

podpis użytkownika

21 = 3 * 7
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2013-08-04, 13:54 5
Kurczę, zapomniałem dodać na początku " Kompletnie mnie nie obchodzi czy w to wierzycie, czy nie".
Zgłoś
Avatar
damian88719 2013-08-04, 14:58
aha, jasne.

podpis użytkownika

Life is brutal, and full of zasadzkas
Zgłoś
Avatar
jacek44 2013-08-04, 15:04 24
Ja mam podobną historię jeszcze z czasów jak studiowałem

Wracam od swojej ówczesnej dziewczyny z całkiem miłego wieczoru we dwoje, jest jesień, godzina około 1-2 w nocy, piątek lub sobota. Parkingów pod blokiem oczywiście brak, więc kręcę się kręcę szukając miejsca i dupa. Nic. Musiałem odjechać tak z 700metrów od swojego bloku, żeby coś znaleźć. W końcu się udało. I tak sobie myślę - iść drogą na około to trochę słaba opcja, poza tym chciało mi się srać niemiłosiernie. Więc idę na azymut na skróty przez blokowisko.
Wchodzę za pierwszy blok, idę chodniczkiem jak należy, wychodzę za śmietnik i widzę grupę około 15 osobników osiedlowego kwiatu. No w p🤬dę sobie myślę. Wp🤬l murowany. Oni zobaczyli mnie, więc uciekać już nie ma za bardzo po co. Zdecydowałem, że przejdę obok. No i tak idę, idę, ich śmiech ucichł, no to sobie myślę - sekundy i leżę na glebie. Jednak nie. Przechodzę, jestem tak z 5 metrów za nimi i nagle głos zza pleców - "Ej ziomek, stój." Zatrzymałem się, odwracam i taka rozmowa
- Skąd jesteś?
- Mieszkam zaraz tutaj, kilka bloków dalej.
- A wp🤬l chcesz dostać?
- Nie.
- Aha, to spoko, miłego wieczoru, na razie.

Odszedłem wydygany na maksa, bo ciągle myślałem, że mi zaraz któryś skoczy na plecy. Ale spoko, bezproblemowo Tylko mnie ziomki niemiłosiernie wybrechali!
Zgłoś
Avatar
Bajdus1962 2013-08-04, 15:10
Jestem w stanie uwierzyć w tą historię, ale te bicie braw mnie zmyliło i mam wątpilwości czy jest autentycza, aczkolwiek jak byli naj🤬i to brawa, to nic nadzwyczajnego w tej sytuacji.

podpis użytkownika

,,Siłę człowieka, mierzy się ilością jego nieprzyjaciół.''
~Władysław St. Reymont, Ziemia Obiecana
Zgłoś
Avatar
Belzedup666 2013-08-04, 15:45
Jak można chodzić po swoim osiedlu i nie znać kwiatu młodzieży osiedlowej.
Ja mam zwyczaj przyczaić się niedaleko sklepu nocnego i zacząć drzeć japę: gks katowice, lub ruch chorzów. Sprawdzam w ten sposób czy są czujni. No ale jak ktoś p🤬deczki zza monitora nie wychyla to się chodzi z pełnymi porami.
Zgłoś
Avatar
Konto usunięte 2013-08-04, 15:54 6
Obracałem się kiedyś wśród ludzi z pod herbu ortalionowej armii i prawda jest taka ,że dres dresowi nierówny. Nie każdy szuka komu by tu doj🤬 chociaż i takich pełno. Sporo jest też osób z ambicjami ,którzy całkiem dobrze sobie w życiu radzą w uczciwej dobrze płatnej pracy. Abstrah🤬jąc ,to nie wyobrażam sobie nie mieć znajomości na ośce bo prawda jest taka ,że większe bezpieczeństwo zapewnią Ci zaznajomione dresiki z okolicy niż straż miejska bądź czasem policja.
Zgłoś
Avatar
Promek 2013-08-04, 15:56
A kierowca autobusu zatrzymal sie i wraz z pasazerami bil brawo.

p.s Historia z zimy a wstawiasz w srodku lata dlugo sie zastanawiales
Zgłoś
Avatar
morderuk 2013-08-04, 16:28 1
@Leginek
Nie tyle zapewnią ci bezpieczeństwo, tylko ci najzwyczajniej nie wp🤬lą po znajomości.
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie