

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Dalsze istnienie serwisu jest możliwe jedynie dzięki niewielkim, dobrowolnym wpłatom od użytkowników. Prosimy Cię zatem o rozważenie wsparcia nas poprzez serwis Zrzutka.pl abyś miał gdzie oglądać swoje ulubione filmy ;) Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany


Wymieniłem 3 absolutnie różne kraje, które są na różnych poziomach rozwoju i wyznają inne kultury i każdy ma problem z powodu dostępu do broni. I co? Chcesz powiedzieć, że Polacy będą inni? Że u nas będą używać broni w ostateczności? Nie, będziemy sobie grozić i się strzelać. Broń powinna być dostępna tylko dla służb i ludzi, którzy na prawdę takiej potrzebują i są w sytuacjach zagrożenia życia (taksówkarze, kierowcy tirów), a nie dla szerokiej publiki. Na świecie jesteśmy uważani za hołotę i to nie bez powodu. Kiedy osiągniemy poziom Kanady lub Islandii to wtedy pewnie, legalizujmy chociażby czołgi i samoloty.
Każda statystyka Ci powie, że legalizacja broni kończy się po prostu źle w krajach, które nie są na poziomie Finlandii, Szwajcarii lub Norwegii.
Co do populizmu - pierwsze słyszę o zniesieniu zasiłków, ale inne jego poglądy są jak najbardziej populistyczne, ba! Sam o mało nie wysrałem cegły kiedy usłyszałem, że jest przeciwny islamowi w PL

A na co są wg Ciebie wydawane pieniądze, które rząd zarabia na akcyzach?


w 2007 bodajże 2 ekonomistów dostało Nobla za udowodnienie, że zasiłki przyczyniają się do bezrobocia.
Korwin o tym mówił od początku lat 90' może i wcześniej. Jego pech, że dowodu nie przeprowadził.

@DUST DEVIL
Jesteś niepoważny bo wyjechałeś do kraju który doszedł do swojego bogactwa DROGĄ KORWINA tyle, że wiele lat temu. Naprawdę wkurzają mnie takie mądrale które pojechały do krajów o korzeniach 100% kapitalistycznych i mówią głupoty jak to "metody Korwina są niemożliwe do przeprowadzenia".
@dionizodoros
Można te wszystkie reformy przeprowadzać stopniowo - np nie znosić minimalnej pensji tak szybko [czyli dostawałbyś do ręki to co "zarabiałeś" brutto]. Najpierw przeprowadzić na szeroką skalę kampanię informacyjną, poinformować inwestorów żeby gromadzili kapitał [takie prywatyzacje "na szybko" mogą sprawić, że kwoty będą niższe]. Pisanie na kolanie - oczywiście na przemyślenie tego wszystkiego potrzeba czasu, rozważenie wielu związków przyczynowo - skutkowych. Chce tylko zaznaczyć, że to nie musiałoby się dziać na zasadzie "dzień dobry od jutra anarchia".
Najpierw można [jeszcze państwowego] ubezpieczyciela poinformować, żeby przed prywatyzacją służby zdrowia wykonał kalkulacje i zaoferował ubezpieczenia dla ludzi. Dopiero później go sprywatyzować - albo i nie. Tylko działałby na zasadzie wolnej konkurencji bez jakichkolwiek przymusów czy bonusów za ubezpieczenie u państwowego ubezpieczyciela. Coś jak PKO BP.
Co do dróg - przepraszam Cię czy Korwin chce zburzyć te co już istnieją? No bo Cię nie rozumiem teraz. Nowe drogi powstaną bez obaw a jak się stare drogi sprzeda [gmina przecież też może wykupić drogę] to i znajdzie się ktoś kto je utrzyma.
Z tym manipulowaniem przy walucie pomyślałem o Chinach którym to przynajmniej na razie nieźle wychodzi. Jak już pisałem - nie znam się, musiałbym poczytać. Ten pomysł to od tak luźno rzucona sugestia pod dyskusję z kimś kto się zna.
Te wszystkie składki w dużej mierze zostałyby takie same np. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu etc. bo tam jest na co się składać.
Poprawiłoby się za to znacznie życie na tzw. prowincji gdzie np ludzie nie chodzą do teatru bo nie mają ale i tak dorzucają do niego pieniądze przez ministerstwo kultury żeby ktoś w Krakowie poszedł taniej.
Co do inwestycji w Polsce - uważasz, że nie byłaby atrakcyjnym krajem? Gdzie w Europie czy może na świecie masz jakieś eldorado inwestycyjne z jednej strony bez nadmiaru urzędników [co za tym idzie korupcji], z dużą rezerwą wykształconych pracowników, o względnie niskich kosztach pracy i do tego bez zagrożenia lokalnym konfliktem zbrojnym?



Ad1. Nie wiem, dlaczego miałyby się ustalić na niskim poziomie. jeśli by zostały na dotychczasowym, a obniżone zostałyby podatki (które raczej niewiele wnoszą do zysku przedsiębiorstwa), to ludzie by zaczęli kupować więcej. Problemem pozostawałby socjal: prawa nabyte trzeba szanować i ludziom, którzy mają emerytury z ZUSu trzeba dalej płacić.
Z prostego powodu - nie byłoby płacy minimalnej. Teraz 70 % obywateli zarabia poniżej 2600 zł netto (oczywiście duże miasta do tego drastycznie zawyżają średnią pensje w Polsce). Także skoro firmy mogłyby obniżyć pensje, jednocześnie zachowując popyt na pracę (bo wciąż utrzymuje się w Polsce bezrobocie i ciągłe szukanie pracy), to na pewno to zrobią. Każdy, ale to każdy, wyznaje zasadę - im większy zysk, tym lepiej.
!Timon, dagins,
Ja nie wiem, czy można byłoby utrzymać bez problemu infrastrukturę, czy nawet w interesie prywatnych firm nie byłoby jej utrzymywać. Musicie mi jednak ostrożność wybaczyć - jeśli obmyślamy system gospodarczy, który to ma być antytezą obecnego, trzeba dbać o to, by był możliwie jak najbardziej koherentny, trzeba zadawać pytania i jak najbardziej krytycznie, tzn. zgodnie z najczarniejszym scenariuszem na nie odpowiadać: jeśli pierwsze zasady systemu takiego odeprą wszelkie próby obalenia tegoż systemu, wtedy dopiero można myśleć nad wprowadzeniem jego. Bo to, że w innych państwach wprowadzali liberalizm, albo quasi liberalizm, nie oznacza, że jego skuteczność jest udowodniona doświadczeniem: specyfika każdego rynku jest inna.
Ad4. Chyba się dogadamy, chociaż państwowa edukacja absolutnie nie. Rok temu skończyłem ogólniaka i uważam, że zmarnowałem 12 lat życia w państwowych szkołach.
Może obecny system edukacji jest niewydolny, ale nie oznacza to jednak, że to właśnie nie edukacja jest motorem napędowym rozwoju Państwa. Kilka trywialnych przykładów:
Hellada, Cesarstwo Rzymskie, Wielkie Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, II rzesza, USA. Co łączy te kraje? Były najbogatsze i najpotężniejsze swojego czasu, lecz ich bogactwo poprzedzały inwestycje w edukacje.
Dobitny przykład - Niemcy po reformie Humboldta. Do tej pory samo moje miasto, Wrocław, wychowało koło 20 noblistów - wszyscy byli Niemcami. Polacy dostali w sumie 7 Noblów, w tym 4 literackie i jeden pokojowy... W dziedzinie nauki zaś, reprezentuje nas kobieta, która została wykształcona przez francuski system edukacji. Czyż nie widzimy odwiecznego przeskoku gospodarczego pomiędzy Polska, a Niemcami? Krajem, który np. w XIX wieku posiadał pięćdziesiąt kilka uniwersytetów, podczas gdy Polska, utrzymywała 4...

Z prostego powodu - nie byłoby płacy minimalnej. Teraz 70 % obywateli zarabia poniżej 2600 zł netto (oczywiście duże miasta do tego drastycznie zawyżają średnią pensje w Polsce). Także skoro firmy mogłyby obniżyć pensje, jednocześnie zachowując popyt na pracę (bo wciąż utrzymuje się w Polsce bezrobocie i ciągłe szukanie pracy), to na pewno to zrobią. Każdy, ale to każdy, wyznaje zasadę - im większy zysk, tym lepiej.
Ale olbrzymie koszty generuje ZUS, podatki i ochrona rynku pracy. Część przedsiębiorców skorzysta z tego i obniży pensje, ale część będzie miała świadomość tego, że pracownik dobrze opłacany i wypoczęty to pracownik wydajny. Rozmawiałem z kilkoma przedsiębiorcami i mówili, że to nie jest kwestia tego, że nie chcą podnieść pensji komuś, tylko, że ich na to nie stać.
Może obecny system edukacji jest niewydolny, ale nie oznacza to jednak, że to właśnie nie edukacja jest motorem napędowym rozwoju Państwa.
Nigdzie nie napisałem, że jest inaczej. Po prostu uważam, że prywatny system edukacji, brak przymusu szkolnego zaprowadziłby mnie dużo dalej. Mógłbym się skupiać na naukach ścisłych, które mi podchodziły a musiałem siedzieć w szkole na plastyce, albo na matematyce wałkując miesiąc jedno proste twierdzenie.
Zobacz, ze takie MIT-pierwsza uczelnia techniczna na świecie jest prywatna.
Bo to, że w innych państwach wprowadzali liberalizm, albo quasi liberalizm, nie oznacza, że jego skuteczność jest udowodniona doświadczeniem: specyfika każdego rynku jest inna.
Podstawowe zasady działania są wszędzie takie same, bo ludzie myślą podobnie. Chcą zarobić i wymienić zarobione pieniądze na pewne dobra. Im więcej będą mogli wymienić, tym więcej dóbr ktoś inny będzie mógł wyprodukować, bo będzie miał popyt. Chociaż oczywiście, bezkrytyczne podejście nie jest rozsądne.

Tu mnie masz, nie przemyślałem dokładnie wypowiedzi i popadłem w skrajność. Skrót myślowy dotyczył tego, że polityce UK jeszcze 20 lat temu bliżej było do Korwina niż którejkolwiek obecnej partii u władzy.
Można poczytać o działalności p. Thatcher. Dodatkowo kiedy Polska bawiła się w centralne sterowanie po 1945 to w UK panował kapitalizm. Wraz ze wzrostem dobrobytu zaczęli od niego odchodzić [w myśl zasady, że po co się wysilać jak jest dobrze] - przyszedł kryzys i 'Żelazna Dama' przypomniała związkowcom, że nie pracuje się dla samej pracy tylko dla efektów.
Z informacji które docierają do Polski z UK nie słychać aby państwo jakoś bardzo wpierniczało się ludziom w życie.
Mniejsza biurokratyzacja to jedno, mniejsze obciążenie pracodawcy kosztami zatrudnienia to drugie. Podatki w obecnym kształcie nie funkcjonują w UK od zawsze.
Nie wiem jak TERAZ wygląda tam prawo budowlane i prawo własności bo UK stało się teraz państwem socjalnym. Czy nie ma pełnego równouprawnienia? Cóż to jakie przepisy na to wskazują? [nie wiem, to się pytam].
Sesja jest nie mam niestety czasu żeby poświęcić dzień czy dwa na analizowanie zmian w przepisach UK.

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie