Osiej napisał/a:
No tak, ale ja cały czas dążę do tego, że nie ma miary określającej czy rezultat jest dobry, czy zły. Czy bycie pasożytem jest złe czy dobre? Choćby wszyscy ludzie na świecie powiedzieli, że jest złe, to tylko ich opinia.
Działania mają cel - więc można określić czy cel został osiągnięty.
Celem jednostki jest w planie minimum podtrzymanie funkcji życiowych. Celem społeczeństwa w planie minimum jest podtrzymanie struktury społecznej, tak żeby poszczególni członkowie mogli współpracować celem zgromadzenia lub wykorzystania zasobów.
I o ile bycie pasożytem, może wpisać się w to pierwsze, to w to drugie nie ma szans. Dlatego pasożyt nie ma problemu z byciem pasożytem, natomiast społeczeństwo pasożytów nie lubi.
Osiej napisał/a:
No i właśnie jakby to niedorzecznie nie brzmiało: nie ma dowodów na to, że śmierć, starość lub rozżarzony pręt w tyłku są czymś złym. Dlaczego są złe? Tych wszystkich rzeczy się boję. Te wszystkie rzeczy mi się nie podobają. Czy to znaczy, że są złe? A jeżeli wszystkim ludziom na świecie te rzeczy się nie podobają? Czy to oznacza, ze są złe? Wiem, że to, co mówię, z punktu widzenia przeciętnego człowieka brzmi zwyczajnie głupio - twierdzę, że nie można powiedzieć z całą pewnością, że śmierć jest zła. Że to tylko opinia, z którą można się zgodzić lub nie. Ale wciąż nie ma dowodu na to, że śmierć jest zła. Powiesz, że śmierć jest zła, bo powoduje to, to i to. Musisz zatem przynajmniej dowieść, że jedna z rzeczy będących rezultatem śmierci jest zła. I tak w kółko. Czyjaś śmierć jest zła, bo powoduje cierpienie rodziny, cierpienie rodziny jest złe, bo powoduje nasz smutek (bo nie lubimy oglądać cierpienia) i tak w kółko. Moim zdaniem śmierć jest zła, ale nie umiem stworzyć ciągu logicznego, który by tego dowiódł.
Podstawowym celem życia jest zachowanie życia. Śmierć jest niepowodzeniem tego.
Osiej napisał/a:
Faktycznie, trochę pogmatwałem, ale miałem to samo na myśli. Tylko ja zwracam uwagę, że jeżeli zmienili zdanie, to dalej postępują zgodnie ze swoją opinią. Tylko, że ich opinia się zmieniła. Wczoraj uważałem, że A, dzisiaj podejmuję decyzję i wybieram B. Dlaczego? Bo dzisiaj uważam, że B! Czy wiąże się to z wysiłkiem/nakładem, czy nie, nie ma powodu, bym w którymkolwiek z przypadków wybierał coś innego, niż w mojej opinii jest dla mnie najlepsze. Oczywiście - jak mam płacić kaskę za wybór, to zrobię lepszy research, zainteresuję się i to może wpłynąć na moją opinię, ale to wciąż będzie opinia.
Ale jest różnica między:
1. mam opinię że najlepiej jest będzie w Korei Północnej
2. przeprowadzam się do Korei Północnej
Bo tak długo jak nie zacząłeś realizować czegoś, to możesz w każdej chwili (bezkosztowo) zmienić zdanie.
Osiej napisał/a:
Zgadza się. To są właśnie czynniki ograniczające naszą decyzję. Czynią one najlepszy wybór w danej sytuacji (np. założenie firmy) gorszym, bo np. nie starczy mi pieniędzy. Jednakże - jeżeli społeczeństwo głosuje, to każdy podejmuje decyzje myśląc tylko o sobie. Biedny pracownik ma źle? Ja się tym nie muszę przejmować (choć mogę). Nie muszę się też przejmować tym, że on boi się zakładać firmę, bo ryzyko, bo pieniądze. To jego problem i nikt nie ma obowiązku bawić się w dobrego wujka (choć jak chce, to może).
podobnie jak:
1. mam opinię, że lepiej byłoby mieć swoją firmę
2. zakładam firmę
Bo nawet jak ktoś jest dość ogarnięty - to nie ma gwarancji że mu wyjdzie. I sytuacji porażki lepiej było zostać na etacie, niż tracić czas i zasoby.
Tylko, że to wiadomo post-factum. Niestety nie ma lepszej metody określania czy coś się da zrobić, niż zrobienie tego (drugą najlepszą metodą jest doświadczenie życiowe, kogoś kto coś zrobił - choć nie jest doskonałe, oraz czasami się dezaktualizuje)
Tym bardziej nie powinno się pozwalać decydować bez wkładu własnego. Bez depozytu, który przypadnie w innym wypadku.
Osiej napisał/a:
Wyjedź. Nie utrzymuj ich. Załóż z innymi pracującymi swoje społeczeństwo - społeczeństwo ludzi sobie podobnych.
Nierealne. Czas i środki potrzebne na zbudowanie państwa, uzyskania niepodległości wykraczają grubo poza możliwości czasu jednego życia. Poza tym w każdym społeczeństwie następuje degeneracja - która powoduje, że ludzie robią się leniwi i nieskorzy do ryzyka. Czyli ostatecznie nie rozwiązuje to problemu, bo w końcu pojawi się grupa separatystów
Ale jeżeliby przyjąć, że społeczeństwa dzieliłyby się bez interwencji zbrojnej blokującej to - to doszedłbyś szybko do jakieś formuły anarchokapitalisytcznej
Osiej napisał/a:
Ty uważasz go za głupiego, ja uważam go za głupiego, on uważa się za głupiego. No, to jest nas trzech. And so what?
Lepiej dla ogółu? A co znaczy lepiej? Ogół uważa, że tak byłoby lepiej. O! To już możliwe. Jakieś wyobrażenie każdy z ogółu ma. Mogą to nawet przegłosować, a wtedy ten albo się zutylizuje, albo opuści społeczeństwo.
Zwyczajnie wystarczy dać się wykazać. Sprawdzić w praktyce tezę, że jest głupi i się do życia nie nadaje. Jeżeli się jednak nadaje - to nie ma ryzyka że ktoś go osądzi niesprawiedliwie. A jeżeli jest - to tak czy owak zwycięstwo
Osiej napisał/a:
Wiem. I jeżeli zagłosuję za ratowaniem życia głupiego, to to wszystko o czym mówisz będzie ciążyło na moim sumieniu. Jeżeli jednak zagłosuję inaczej, to mam na sumieniu jego śmierć. Ja nie potrafię podjąć decyzji, co do której wiem, że kogoś zabije. To niezgodne z moją moralnością i tyle. Może to jest zła moralność, może dobra. Ty prezentujesz inną, a jedyne, co mogę o niej powiedzieć to to, że się nie zgadzam. Bo nie wiem czy rację mam ty, czy ja.
A skąd wiesz, że zabije?

Nie wiesz - tylko eksperyment praktyczny może to zweryfikować.
A z doświadczenia ci powiem, że bardzo wielu ludzi zrobi na przekór zakazom, nakazom i różnym radom -
- choćby były w ich interesie. Nie ma się co przejmować innymi, chyba że łączą cię z nimi jakieś więzi emocjonalne. Śmierć np. Mietka żula nikogo nie obchodzi tak naprawdę.
Osiej napisał/a:
Jeżeli mam dwie opinie i nie wiem, która jest słuszna, to mogę tylko wyrazić swoją opinię. Ale przecież to tylko opinia. Ktoś ma inną. Niech też ją zatem wyrazi.
Ale generalnie nie ma co cenić opinii ludzi którzy niczym się nie wykazali.
Osiej napisał/a:
A dlaczego profesor jest autorytetem? Bo wielu ludzi uważa go za mądrego i wielu zagłosuje tak, jak on. Zresztą - sama opinia, że menele są głupi, a profesor mądry to tylko opinia ogółu. Brzmi to absurdalnie, podobnie, jak z kwestią tego, czy śmierć jest zła, ale nie ma obiektywnych dowodów na to, że jakikolwiek profesor jest mądrzejszy niż jakikolwiek menel. Ja uważam profesora za mądrzejszego. Moja opinia ma taką tylko moc sprawczą, że działam zgodnie z nią. Nie znaczy to jednak, że w rzeczy samej profesor jest mądry, a menel nie.
Profesor jest autorytetem, ponieważ nie każdy potrafi wykonać kroki niezbędne do tego by zostać profesorem. Za to do bycia menelem nie trzeba specjalnych kwalifikacji ani specjalnych czynności
Widzisz, znowu jest komponent "zrobić coś" - a nie mieć opinię.
Osiej napisał/a:
Dla Ciebie to ryzyko, że ktoś się z Tobą nie zgodzi i większość zagłosuje za ustrojem, który Ci się nie podoba. To jednak tylko Twoja opinia (tzn. to, że ustrój Ci się nie podoba, nie to, że jest ryzyko). Większość dostanie to, na co głosowała i będzie zadowolona. Możliwe, że będę smutny razem z tobą: co mnie obchodzi ich zadowolenie, jeżeli ja nie jestem zadowolony? Ale oni myślą tak samo o mnie...
Większość zagłosowałaby za tym żeby pomoc społeczna była 100%, a podatki 0%. Tylko tak się nie da. Znowu - nie opinia a działania. Jeżeli się czegoś nie da zrobić, to żadna opinia tego nie zmieni.
Osiej napisał/a:
Ahh... już wczoraj pisałem odpowiedź na te pytanie, ale jakoś długa wyszła, jak na odpowiedź na niezadane pytanie. Musiałeś wywołać!
Zatem: przykłady nie odpowiadają zakładanemu modelowi. Przecież w moim modelu głosują obywatele. Jeżeli sami przegłosują zamknięcie granic i niewolnictwo - ich prawo! Odpowiadasz: no ale oni cię nie wypuszczą jak to przegłosują. Cóż - proponowany ustrój zakłada, że najważniejszą zasadą jest prawo, do opuszczenia społeczeństwa. Jeżeli ten ustrój go złamie, to już nie jest zakładanym ustrojem. To tak, jakbym ja powiedział: a co, jeżeli w twoim wolnościowym ustroju, biedna część społeczeństwa zrobi przewrót i wprowadzi komunizm? Oczywiście - nie mogę dać Ci gwarancji, że założenia modelu zawsze będą obowiązywać. Zasadniczą kwestią (i nie potrafię jej rozwiązać) jest oszacowanie, jak prawdopodobne są założenia Twoje i moje i czy te prawdopodobieństwa wystarczą, by uznać założenie za dobre. Oszacowanie - trudne. Stwierdzenie czy wystarczy? Niemożliwe, bo to znowu tylko opinia.
Jest wiele problemów z tym co proponujesz.
1. Wynik głosowania może wprowadzić władzę opresyjną.
2. Władza opresyjna może usunąć święte prawo wyjazdu.
3. Nawet jeżeli nie - to nie masz gwarancji że sąsiednie państwo wpuści cię, lub przepuści przez swoje terytorium.
Osiej napisał/a:
No widzisz: jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie
Fajnie że masz poczucie humoru