voidinfinity napisał/a:
Brzytwa Ockhama. Po co się rodzić i żyć, skoro celem jest śmierć?
Celem życia jest przeżycie i powołanie do życia potomstwa - bo wynika to biologicznego firmwaru. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że potrzeba oddychania to jest opinia.
1. Żeby coś się mogło skończyć, musi się zacząć,
2. Ewolucja zaprogramowała nas na przeżycie i potomstwo, byśmy przedłużyli gatunek. Jaki masz dowód, że przetrwanie gatunku jest dobre? Za każdym razem, gdy coś oceniasz jako dobre lub złe, oceniasz to przy założeniu, że coś innego jest dobre. Można tak tworzyć bardzo długie ciągi zależności, ale na koniec i tak sprowadza się to do tego, co dana osoba uważa coś za złe lub dobre.
voidinfinity napisał/a:
Ja z zasady nie patrzę na opinie niepoparte działaniem - bo uważam je za gówniarstwo. Jakieś chciejstwo, które gówno ma się do rzeczywistości. "Cherry picking". Chciałbym mieć firmę, ale nie chciałbym dużo pracować, ponosić ryzyka itd. itp.
Tak to by każdy chciał
Zgadzać się z opinią lub nie - twoje prawo i możesz ustalić sobie przy tym jakie zasady Ci się podobają. Ja zgadzam się np. jedynie z opiniami osób z rondlami na głowach (nie lubię za to durszlaków - kto to widział dziury w nakryciu głowy? Przecież to nie chroni przed deszczem!). Opinia wciąż pozostaje jednak opinią.
voidinfinity napisał/a:
Miarą jest sukces. To czy cel jest osiągnięty czy nie.
Jeżeli ustalasz sobie - zrobię 100 pompek, to prosto jest ustalić co w tym przypadku oznacza sukces. Jest to zrobienie 100 pompek. Sukces społeczeństwa ocenić można natomiast tylko przy założeniu, że posiadamy jeden obiektywny cel istnienia społeczeństwa. Ponownie - zgadzam się z twoimi opiniami dotyczącymi tego, jakie są cele społeczeństwa, ale to znaczy tylko tyle, że są co najmniej 2 osoby, które zgadzają się z tą opinią.
voidinfinity napisał/a:
Naprawdę uważasz, że w jakimś społeczeństwie na świecie jest więcej pracowitych niż leniwych?
Cóż, jeżeli większość świata jest leniwa, to może to pracowici są jakąś anomalią na tym świecie?
Czy jeżeli mamy dwie osoby. Jedna jest pracowita, a druga jest leniem, to co ma powstrzymać lenia przed pobiciem pracowitego i odebraniem mu owoców jego pracy? Zasady moralne? Trzeba jakieś założyć. Zasady współżycia społecznego? A dlaczego leń miałby poprzeć takie zasady? Bo ma gwarancję, że jemu też nikt nie zabierze? Poza tym leni jest na ogół więcej (chyba się zgodzisz). Większość ma zatem dostosować się do jakichś zasad, które im się nie opłacają? W imię czego? Wartości moralnych? Oczywiście, mógłbyś zapytać: a co ma powstrzymać pracowitego przed wybiciem leni? Cóż... nic! Tylko musi pamiętać, że stanowią większość. Oczywiście jest to nieco pierwotne i wręcz zwierzęce spojrzenie (ja chcieć! ja brać!), ale aby uznać je za złe, należy postawić jakieś założenia (zabijanie - złe, kradzież - zła).
voidinfinity napisał/a:
No ale chyba o tym właśnie piszę? Że nie ma uczciwego testu?
Nadaje się do życia = jest w stanie przeżyć.
Jak łyknie cyjanek, albo wejdzie pod tira - to znaczy że oblał.
Nadaje się do życia, więc jest w stanie przeżyć... a w jakich warunkach ma przeżyć? Załóżmy taką powierzchnię Wenus. Raczej ciężko byłoby tam przeżyć człowiekowi. Ale okej, powiedzmy, że musi umieć przeżyć w warunkach, które panują w miejscu, w którym żyje. Żulik zatem jak najbardziej nadaje się do życia. Przecież żyje! Czasem dostanie złotówkę pod sklepem, kupi winko. I żyje! A głupek, który bierze leki jak cukierki? W obecnych warunkach, w których są ograniczenia w sprzedaży leków, też żyje. Możesz powiedzieć - okej, ale bez części z obecnie panujących zabezpieczeń on by umarł. Cóż - podejrzewam, że znacząca większość ludzi nie byłaby w stanie przeżyć samotnie na pustyni. A przecież to tylko usunięcie kilku kolejnych czynników definiujących nasze środowisko. Jeżeli możemy usunąć ograniczenia w sprzedaży leków, to dlaczego mamy nie usuwać całego społeczeństwa i względnie znośnego do życia klimatu? Jak ocenić kiedy zmiany są zbyt duże? Kiedy zagrażają też Twojemu przeżyciu?
voidinfinity napisał/a:
Zagrożenia są nieuniknione. Trzeba po prostu z nimi żyć.
Widzisz - Tobie nie podobają się zagrożenia płynące z proponowanego przeze mnie ustroju, a mi, że głupek się nałyka tabletek i umrze. I każdy z nas ma prawo wyrazić tę swoją opinię
w wyborach.
voidinfinity napisał/a:
Autorytetem się jest w jakiejś dziedzinie. Czyli ponownie - autorytetem się zostaje w sytuacji w której jesteś "sprawdzony w boju". Kiedy zrobiłeś coś, masz doświadczenie. Co więcej jest to coś, co jest potrzebne społeczeństwu i nie każdy potrafi to robić.
Jak ktoś słucha w sprawach gospodarki autorytetu w lizaniu łokcia to życzę mu powodzenia.
Dobrze, ale jak ocenisz, że ktoś jest autorytetem w kwestii gospodarki, jeżeli jedyną miarą tego jest fakt, że uważa go za takiego odpowiednia liczba ludzi? Jestem profesorem, bo posiadam dorobek naukowy, który znalazł uznanie wśród innych profesorów. Tyle. Jestem autorytetem, bo autorytety uważają mnie za mądrego. I tak dalej, i tak dalej. Oczywiście - można powiedzieć, że ktoś jest autorytetem, bo coś odkrył, ale jeżeli np. ja opiszę jakieś nowe zjawisko w gospodarce i je wyjaśnię (Oh, ciekawa perspektywa!), to czy to znaczy, że moje opinie co do gospodarki będą trafniejsze? Raz kierując się opinią dokonałem odkrycia, czy znaczy to, że moja następna opinia również będzie dobra?
voidinfinity napisał/a:
Kasy już nie starcza - ponieważ zwiększa się deficyt budżetowy. Rząd zaciąga pożyczkę pod kątem przyszłych pokoleń. Oczywiście to zapewne opinia, że to nieuczciwe - wszak ci co się nie urodzili zapewne mają prawo wybrać żeby się nie urodzić, albo urodzić się gdzieś indziej
To mają pecha. Nie każdy rodzi się w bogatej rodzinie, tak samo nie każdy rodzi się w rodzinie, która opuści ten deficytowy okręt w porę. Dlaczego ktokolwiek z obecnie głosujących na PiS miałby przejmować się losem przyszłych pokoleń? Analogicznie można by zapytać - dlaczego przyszłe pokolenia miałyby potem przejmować się tymi starymi? Jak sobie dzisiaj Polacy zagłosują, tak na starość pożyją. Ja nie zamierzam w tym uczestniczyć i tyle. Jak ktoś chce - jego wola. Jak nie może wyjechać - jego problem.
voidinfinity napisał/a:
1. Nie spodziewam się by cokolwiek innego większość była w stanie uradzić. Dlatego uważam, że większość nie powinna rządzić.
I moim zdaniem masz prawo to zdanie wyrazić podczas wyborów. Może nawet zagłosowałbym tak samo

To nic nie zmienia, bo jak udowodnisz, że twoja opinia jest lepsza niż inne? Powiesz większości, że jak zagłosują na X, to Polska zmieni się w Koreę Płn., to nawet jeżeli masz rację, a oni Ci uwierzą, to nic nie stoi na przeszkodzie, by radośnie wykrzyknęli "O tak, zawsze marzyliśmy, aby żyć pod butem jedynego wodza!".
voidinfinity napisał/a:
2. Nie bardzo widzę jak prawo wyjazdu miałoby być zagwarantowane. W totalitaryzmie albo pójdziesz do sztumy albo dostanie kulkę za pyskowanie - nawet jak jesteś "w prawie".
Ja nie bardzo widzę, jak jakiekolwiek prawo miałoby gdziekolwiek być zagwarantowane. Masz wolnościowy rząd - co go powstrzymuje przed uwięzieniem cię? Ustalone zasady. Tak samo tutaj. Ustalone są zasady - jeżeli dana decyzja Ci się nie podoba, to możesz wyjechać, o ile nie zdecydowałeś się na opuszczenie kraju po podjęciu decyzji o zakazie wyjazdu (jeżeli taka decyzja została podjęta później). Jeżeli natomiast urodziłeś się w kraju, z którego nie można wyjechać - podziękuj rodzicom. Oczywiście - jeżeli taka jest twoja wola, to możesz poprzeć np. decyzję o zapewnieniu wszystkim dzieciom równego startu, aby nie cierpiały z powodu ułomności rodziców. Może bym to poparł... nie wiem. To jest właśnie piękno (szpetota?) tego, co proponuję: dowolne kształtowanie ustroju nieograniczone niczym. A jeżeli zmiany Ci się nie spodobają - wyjedź.
voidinfinity napisał/a:
3. No i w takim razie po co to wszystko?
W systemie o którym ja mówię, nie ma takich problemów - a ty jak to w socjalizmie chcesz bohatersko walczyć z problemami, nieznanymi w innych
ustrojach.
Po co? Ponieważ chcę dać ludziom wybór. Ty mówisz - "Ten Pan jest mądry/Ten zestaw praw jest mądry, od dzisiaj będziemy postępować tak, jak on mówi." Mówisz, ze są jakieś zasady i one są dobre i teraz ich słuchamy. Cały czas powtarzam, że to, czy zasady są dobre czy nie, to tylko opinia. Dlaczego więc całe społeczeństwo ma być w takim kształcie, jaki Ty uważasz za słuszny?
Nieznanymi? Jeżeli dobrze rozumiem, odnosisz się do problemu, w którym "nikt mnie nie chce, co robić" (zaproponowałem w ostatniej wypowiedzi rozwiązanie tego problemu, więc albo odnosisz się do tego problemu, albo do którejś wcześniejszej wypowiedzi, jednak nie wiem której). Czy taki problem nie istnieje w Twoim ustroju? Czyli co? Albo nie mam potrzeby wyjeżdżać (bo po 1) nie chcę, a po 2) nikt mnie nie wyrzuca) albo mogę jechać gdzie mi się żywnie podoba. Tylko, że wymaga to spełnienia któregoś z dwóch założeń:
1) Masz gwarancję, że nigdy Ci się nie zechce oraz gwarancję, że społeczeństwo nie zechce Cię usunąć. Jeżeli natomiast zechcą Cię usunąć, to aby pozostać musiałbyś zabronić organizacji usunięcia swojego członka i swoją wolą pozostania ograniczyć wolę większości do pozbycia się Cię.
2) Masz gwarancję, że możesz jechać gdzie Ci się podoba, bo żadne państwo nie zabroni Ci wstępu na swój teren. Czemu jednak mieliby nie zakazywać? Ich wybór kogo wpuszczą a kogo nie.
Każde z tych założeń oznacza ograniczenie prawa większości do decydowania o składzie grupy. Czyli co, przyjmujemy kilka tys. uchodźców pomimo sprzeciwu społeczeństwa?