
Kolejna historia z życia wzięta (nie moja):
Siedzę sobie spokojnie w autobusie, aż tu wchodzi taka stara baba, śmierdząca na kilometr gównem, z miliardem różnorodnych siatek, toreb, koszyczków, czy c🤬j wie jeszcze czego. Myślę sobie - O nie, nie siadaj koło mnie, k🤬a. No ale jak c🤬jnia to c🤬jnia, p🤬lnęła się obok mnie, wyj🤬a na mnie połowę tych siat i jeszcze cieszy mordę. Przesiedziałem tak chyba z 2 przystanki, no ale k🤬a już nie mogę wytrzymać tego smrodu, no to wstaję, biorę swoją torbę i przesiadam się na wolne miejsce. Siedzę sobie jakiś czas zadowolony, że wyzwoliłem się z cuchnących oparów wydobywających się z istoty siedzącej obok mnie, aż tu wchodzi kolejna babura i już się gapi na miejsce obok mnie. Myślę sobie - o k🤬a, następna, o nie tym razem nie siądziesz tu, no i p🤬lnąłem swoją torbę na miejsce obok. Kobita lekko znietrzeźwiona zaistniałym faktem, chwiejnym krokiem zbliża się ku mnie, podchodzi i wypowiada następujące słowa: Dobry człowieku czy był byś tak uprzejmy i ustąpił byś mi miejsca. Myślę sobie: K🤬a mać p🤬lona wieśniaro, wyp🤬alaj na miejsce k🤬a, 10 kroków dalej i nie zawracaj mi tu dupy. Oczywiście ja jestem człowiekiem bardzo kulturalnym więc powiedziałem to co pomyślałem, tylko grzeczniej to ujmując. Babka się obejrzała, zauważyła to miejsce, o którym mówiłem i wiecie co powiedziała?? K🤬a mać, powiedziała, że ona woli na tym miejscu co jest moja torba. K🤬A i wiecie co zrobiłem, wziąłem zamaszystym ruchem moje bety, wykonałem następująco 10 p🤬lonych kroków i usiadłem na j🤬ym wolnym jak sto c🤬ji miejscu, k🤬a. Następne 5 minut było spokojnie, aż tu wchodzi taki kolo, w średni wieku, ok. 50, gapi się przez chwile na mnie, ja myślę: No k🤬a jego mać, jak mnie poprosi żebym mu ustąpił to go rozp🤬olę. Jak przewidziałem tak się stało, kolo podchodzi do mnie i p🤬li starą gadkę: Czy byłym tak dobry ... bla bla bla. Rozejrzałem się po autobusie... i wiecie co zobaczyłem. K🤬a mać zobaczyłem wolne miejsca na końcu autobusu. Więc grzecznie mu odpowiedziałem, że tam są jeszcze wolne miejsca. A wiecie co ten koleś mi odpowiedział, wiecie. K🤬AAA!! Spytał się mnie czy JA nie mógłbym się tam przesiąść. No to teraz mnie wk🤬ił koleś ale, że ja jestem tak bardzo dobrym "chłopczykiem" to rzuciłem mu w twarz tylko "NIE". Parę przystanków dalej już wysiadłem. Idę sobie do domu i rozmyślam o tym co się stało, na początku to miałem myśli typu, K🤬a co za ludzie, ale później to się śmiać z tego zacząłem.
Siedzę sobie spokojnie w autobusie, aż tu wchodzi taka stara baba, śmierdząca na kilometr gównem, z miliardem różnorodnych siatek, toreb, koszyczków, czy c🤬j wie jeszcze czego. Myślę sobie - O nie, nie siadaj koło mnie, k🤬a. No ale jak c🤬jnia to c🤬jnia, p🤬lnęła się obok mnie, wyj🤬a na mnie połowę tych siat i jeszcze cieszy mordę. Przesiedziałem tak chyba z 2 przystanki, no ale k🤬a już nie mogę wytrzymać tego smrodu, no to wstaję, biorę swoją torbę i przesiadam się na wolne miejsce. Siedzę sobie jakiś czas zadowolony, że wyzwoliłem się z cuchnących oparów wydobywających się z istoty siedzącej obok mnie, aż tu wchodzi kolejna babura i już się gapi na miejsce obok mnie. Myślę sobie - o k🤬a, następna, o nie tym razem nie siądziesz tu, no i p🤬lnąłem swoją torbę na miejsce obok. Kobita lekko znietrzeźwiona zaistniałym faktem, chwiejnym krokiem zbliża się ku mnie, podchodzi i wypowiada następujące słowa: Dobry człowieku czy był byś tak uprzejmy i ustąpił byś mi miejsca. Myślę sobie: K🤬a mać p🤬lona wieśniaro, wyp🤬alaj na miejsce k🤬a, 10 kroków dalej i nie zawracaj mi tu dupy. Oczywiście ja jestem człowiekiem bardzo kulturalnym więc powiedziałem to co pomyślałem, tylko grzeczniej to ujmując. Babka się obejrzała, zauważyła to miejsce, o którym mówiłem i wiecie co powiedziała?? K🤬a mać, powiedziała, że ona woli na tym miejscu co jest moja torba. K🤬A i wiecie co zrobiłem, wziąłem zamaszystym ruchem moje bety, wykonałem następująco 10 p🤬lonych kroków i usiadłem na j🤬ym wolnym jak sto c🤬ji miejscu, k🤬a. Następne 5 minut było spokojnie, aż tu wchodzi taki kolo, w średni wieku, ok. 50, gapi się przez chwile na mnie, ja myślę: No k🤬a jego mać, jak mnie poprosi żebym mu ustąpił to go rozp🤬olę. Jak przewidziałem tak się stało, kolo podchodzi do mnie i p🤬li starą gadkę: Czy byłym tak dobry ... bla bla bla. Rozejrzałem się po autobusie... i wiecie co zobaczyłem. K🤬a mać zobaczyłem wolne miejsca na końcu autobusu. Więc grzecznie mu odpowiedziałem, że tam są jeszcze wolne miejsca. A wiecie co ten koleś mi odpowiedział, wiecie. K🤬AAA!! Spytał się mnie czy JA nie mógłbym się tam przesiąść. No to teraz mnie wk🤬ił koleś ale, że ja jestem tak bardzo dobrym "chłopczykiem" to rzuciłem mu w twarz tylko "NIE". Parę przystanków dalej już wysiadłem. Idę sobie do domu i rozmyślam o tym co się stało, na początku to miałem myśli typu, K🤬a co za ludzie, ale później to się śmiać z tego zacząłem.