
Amerykańska Izba Reprezentantów zatwierdziła zapis prawny, który według grup promujących prywatność i wolność słowa, jest zagrożeniem dla wolności obywateli.
Po kilkunastu tygodniach buntu społeczności internetowej, amerykański Kongres zdecydował się wstrzymać prace nad kontrowersyjna ustawą SOPA (Stop Online Piracy Act - Stop Piractwu w Internecie). Nie oznacza to jednak, że SOPA zniknęła z wokandy.
Chodzi tutaj o CISPA (Cyber Intelligence Sharing and Protection Act) - ustawa przeszła stosunkiem głosów 248 do 168. O co tyle szumu, skoro w założeniu CISPA ma służyć bardziej bezpiecznemu internetowi? Dlaczego niektórzy nazywają CISPA następcą SOPA?
Zapis nakazuje dostarczycielom usług internetowych dzielenie się zbieranymi informacjami z rządem, w tym z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych oraz Narodową Agencją Bezpieczeństwa, o ile w sieci zostaną wykryte jakiekolwiek zagrożenia (atak, złośliwy kod, strona phishingowa, botnet, itd). Firma ISP nie może w takim przypadku chronić danych osobowych osoby podejrzewanej.
W praktyce zapis ten zwalnia ISP od wcześniejszego zakazu ujawniania szczegółów dotyczących transmisji danych, o ile ten nie został zniesiony przez niezawisły sąd. Co więcej, firma ISP, która ujawni takie dane, nie może być później pozwana przez poszkodowanego.
Zachęcam do obejrzenia, dosyć intrygująca sprawa.
podpis użytkownika
Look down at me and you see a fool. Look up at me and you see a god. Look straight at me and you see yourself.