@pjm77
Ale co ma do rzeczy to ile to znalezione żarcie ma konserwantów? Przecież za to samo gówno płacisz w sklepie.
Freeganie nie jedzą zepsutego jedzenia. Oni mają pojęcie co się nadaje do jedzenia a co nie. Można ich porównać do doświadczonego grzybiarza. To są ludzie, którzy świadomie wybierają taki sposób na pozyskiwanie żywności. Nikomu krzywda się nie dzieje z tego powodu.
Na dodatek, wbrew waszym kołtuńskim wyobrażeniom freeganie to nie są jakieś brudasy i pomyleńcy. Wiadomo, że łatwiej i bez przypału pójść sobie do sklepu i kupić żarcie, ale każdy ma wybór i postepuje jak chce. Traktujcie to jak taki miejski survival. Ja tych ludzi szanuję za ich spryt i dystans do tego co myślą o nich inni.
Teraz porównajcie sobie dwa przykłady:
1. Normalnie wyglądający freeganin dostaje dobre jedzenie z restauracji lub znajduje je pod sklepem.
2. Siedzisz sobie na dworcu PKP, czekając na pociąg i podchodzi do ciebie czerwony z mordy, śmierdzący, wytatuowany menel w obrzyganej koszulce i prosi cię o drobne na bułkę.
Kto wg was ma więcej godności osobistej? Ten co sobie potrafi poradzić i wygląda jak normalny człowiek, czy śmierdzący, żebrzący chlor?