


Papierosy to nie jest substancja psychoaktywna.
Wedlug tej tabeli po fecie jest sie mniej niebezpiecznym dla otoczenia niz po joykach? Co prawda przy fecie duzo zalezy od osoby - jak spozytkuje ta energie i nie chce rzucac stereotypami, ale nie wydaje mi sie zeby byla bezpieczniejsza od zielonego, zwlaszcza pod tym wzgledem.
I nie, nie jestem zadnym elohipisem czy czyms takim, i osobiscie nie zazywam, wiec jestem raczej obiektywny.
Pozdrawiam
Jak czytam te wasze żałosne wypociny to mi się rzygać chce. Sam znam osobiście człowieka co bierze here 30 lat dożylnie i ma się dobrze, pracuje, ma rodzinę, znajomych. Wasza świadomość o narkotykach to tyle ile usłyszeliście od mamy i nauczycielki w podstawówce.Proponuje samemu trochę na ten temat poczytać a nie powtarzać utarte schematy. Dołączam zdjęcie wiarygodnego rankingu substancji na podstawie badań w UK. Lecz pragnę zaznaczyć ( bo widzę, że większość nie potrafi czytać ze zrozumieniem), że on dotyczy tylko szkodliwości dla użytkowanika a nie tak jak ten w poście - użytkownika i otoczenia.
Obrazek
Jak czytam te wasze żałosne wypociny to mi się rzygać chce...
Właśnie o to chodzi żę cała 1 tabela z dupy wzięta jak i sam pomysł przedstawiania tego w ten sposób. O ile Można w miarę dokładnie określić destrukcyjność danej substancji na organizm ( alkohol na pewno nie jest na pierwszym miejscu), o tyle wpływu na otoczenie nie bardzo, Bo co by było wyznacznikem stopnia, liczba zbitych szyb, butelek? podbitych oczu, skradzionych pieniędzy? Najwięcej zależy tu od konkretnej osoby. Jeden będzie żył w miarę bezproblemowo, nie wchodząc nikomu w drogę, a inny wyniesie wszystko z domu, okradnie sąsiadów i będzie obciągał laski za działkę.Jeżeli uznać alkohol za narkotyk, bo "wpływa na świadomość" to równie dobrze powinnieście wrzucić też do worka "narkotyki": kawę, czekoladę, pornusy etc. Poza tym - cięzko określić wpływ negatywny na siebie i innych - bo czy np. alkoholik, który pije od lat ale zarabia bardzo dobrze albo żyje z wielkich oszczędności gromadzonych od pokoleń w rodzinie i jego dzieci mają iPhony, samochody, domy ale jednak nie mają przyjemności kontaktu z TRZEŹWYM ojcem bo tenże zawsze jest upity albo na kacu leczonym klinem, może byc porównywany do kogoś, kto zarabia minimalną krajową i całą pensję wywala na alko, dzieci zawsze chodzą głodne spać a żona stara się pozyczać i kombinowac kasę zeby choć w minimalnym stopniu zaspokoić potrzebom rodziny? No i jak porównać alkohol, który spożywa nałogowo z 3 miliony Polaków do kokainy (będącej narkotykiem dla bogaczy) czy całkowicie niepopularnej w Polsce metaamfetaminy i rosyjskiego "krokodyla" których to narkotyków uzywa znikomy promil narkomanów w ogóle?