Łódzki Sąd Rejonowy skazał dwóch działaczy Młodzieży Wszechpolskiej za zniszczenie flagi Unii Europejskiej, do którego doszło podczas manifestacji przeciwko Komitetowi Obrony Demokracji.
Wyrok wydaje się absurdalny tym bardziej, że sąd postanowił skazać narodowców z art. 140 kodeksu wykroczeń, dającego możliwość nałożenia kary aresztu, grzywny lub ograniczenia wolności za dopuszczenie się… nieobyczajnego wybryku. Za taki sąd uznał więc zniszczenie unijnej flagi.
Łódzcy narodowcy zostali ukarani właśnie karą grzywny. W opinii szefa miejscowego MW, Szymona Łuczaka decyzja sądu jest wyrokiem politycznym. – To próba sankcjonowania wystąpień politycznych. Manifest, którego dokonali Wszechpolacy, choć kontrowersyjny, ponieważ promujący poglądy, które pozostają w mniejszości, ale są dopuszczalne prawem. Według mnie sąd wykorzystując art. 140 k.w. dyskryminuje osoby nie zgadzające się z obecną polityką międzynarodowej organizacji, jaką jest Unia Europejska – mówił Łuczak.
Narodowcy zapowiedzieli, że złożona odwołanie od wyroku.
Weźcie się nauczcie w końcu tępaki, że pojęcia takie jak "Naród" są pojęciami sztucznymi, stworzonymi w XVIII a rozpropagowanymi w XIX wieku.
Nie wiem jak powiedzieć ci to, co zaraz nastąpi w słowach, które zrozumiesz czyli przerywane epitetami i osobistymi wrzutami, ale postaram się. Nie wiem czy wiesz, ale ludzkość charakteryzuje dążenie do zbijania się w zbiorowości.
Arystoteles już o tym wspominał, chyba przerabiałeś tego pana, prawda? Uważaj dalej.
T. Żyro, Wstęp do politologii, s. 131 do 132, proszę poczytaj wywody profesora belwederskiego o narodach. Polecam, ciekawa lektura. Może się doedukujesz, zamiast czytać gwiazdę śmierci.
Czy ci się podoba, czy nie, to idea narodu sprawiła, że państwo jako instytucja zaczęło się unifikować. O tym pewnie też nie wiesz, a może wzorem autystycznego dziecka ignorujesz niewygodne fakty. By nie być gołosłownym, odsyłam Cię ponownie do książki profesora Żyro, strony od 121 do 126. W tych 5, uwaga! słownie pięciu stronach, zawarte jest clue całego problemu.
Tradycyjnie pojmowana państwowość była zbiorem dziwnym, gdzie władza nie miała żadnego realnego przełożenia. O tym chyba wiesz, no bo reklamujesz się jako ekspert, prawda?
Wiesz co wyróżniało takie państwo? Agregacja siły militarnej i zbieranie podatków. Troszkę mało, aby zbudować trwałe państwo, ba! z tymi podatkami było różnie, nie mówiąc o sile militarnej. Jeśli mieli władzę, to tylko w kręgach klasy dominującej czyli uwaga! szlachty, a tej było stosunkowo niewiele w porównaniu z pospólstwem.
Może dlatego, że faktyczną władzę w państwie mieli.. władcy ziemscy. Baronowie, diukowie, kniaziowie etc. mieli siłę i moc sprawczą, aby wcielać w życie prawo (które docierało do zakątków państwa z różnym skutkiem) i egzekwować pobieranie podatków. W ich interesie należało zapewnienie bezpieczeństwa obszaru jakim władali, wraz z wszystkimi zasobami i ludźmi. W dodatku, w dużych państwowościach, a terytorium jest wyznacznikiem potęgi, agregacja siły militarnej w "rękach" jednego podmiotu decydenckiego zwanego centrum politycznym, była rzadkością. Zgaduj dlaczego.
Może zaskoczę cię nowiną, że bez pojęcia narodu, który wbrew pozorom nie jest sztucznym tworem, a kolejnym etapem zbiorowości ludzkiej, nie byłoby nowożytnego państwa. Oh nie! Twój światopogląd się sypie! Cały misternie napisany licencjat poszedł do pieca! Bez unifikacji, pod której podstawą był naród, nie byłoby tak szeroko zakrojonej władzy państwowej. Zero rozbudowanego aparatu administracji, wojska by chronić granicy, sprawnego prawa, podatków, w konsekwencji stanowienia dalszych praw obywatelskich. Mało tego, twór państwa narodowego, czyli wytworu cywilizacji bizantyjskiej zwanej trucizną przez uwaga! profesora Konecznego, wielkiego człowieka i autora wspaniałej książki "O wielości cywilizacji". Skąd pochodzi ta koncepcja? Od Bizancjum, którego spadkobiercami są pruskie Niemcy spowite konfliktem na linii papież-cesarz, oraz carskiej Rusi toczonej prawosławiem i silną ręką cara. Dzięki armii narodowej, którą łatwiej powołać, rozrastała się władza i jej zakres. Państwo gwarantowało ochronę obywatelowi, w zamian uzyskania tych praw miał wobec państwa obowiązki! Confetti proszę!
Współczesne państwo, w którym żyjesz, a za którym przemawiasz, bo rozumiem, że imponuje ci wszechobecność regulacji prawnych państwa, nie istniałoby bez pojęcia narodu. Ludzie zaczęli się organizować w rodziny, potem rody, szczepy, plemiona i następnie w narody. Łączyło ich wspólne postrzeganie rzeczywistości, ustrój rodowy i rodzaj trójprawa (odsyłam do książki Konecznego), język i interesy.
W dodatku, ten kraj w którym przyszło Ci żyć był przez wieki przykładem cywilizacji łacińskiej. Bardzo humanitarnej cywilizacji dodam. Echa tejże mamy do dziś, tak samo jak echa wieku wolności szlacheckiej, gdzie zamiast zbiorowości stawiano interes suwerenności grup społecznych. Tak jest do dzisiaj.
Mam jednak wrażenie, że nie zrozumiesz tego.
Nie wiem jak powiedzieć ci to, co zaraz nastąpi w słowach, które zrozumiesz czyli przerywane epitetami i osobistymi wrzutami, ale postaram się. Nie wiem czy wiesz, ale ludzkość charakteryzuje dążenie do zbijania się w zbiorowości.
Arystoteles już o tym wspominał, chyba przerabiałeś tego pana, prawda? Uważaj dalej.
T. Żyro, Wstęp do politologii, s. 131 do 132, proszę poczytaj wywody profesora belwederskiego o narodach. Polecam, ciekawa lektura. Może się doedukujesz, zamiast czytać gwiazdę śmierci.
Czy ci się podoba, czy nie, to idea narodu sprawiła, że państwo jako instytucja zaczęło się unifikować. O tym pewnie też nie wiesz, a może wzorem autystycznego dziecka ignorujesz niewygodne fakty. By nie być gołosłownym, odsyłam Cię ponownie do książki profesora Żyro, strony od 121 do 126. W tych 5, uwaga! słownie pięciu stronach, zawarte jest clue całego problemu.
Tradycyjnie pojmowana państwowość była zbiorem dziwnym, gdzie władza nie miała żadnego realnego przełożenia. O tym chyba wiesz, no bo reklamujesz się jako ekspert, prawda?
Wiesz co wyróżniało takie państwo? Agregacja siły militarnej i zbieranie podatków. Troszkę mało, aby zbudować trwałe państwo, ba! z tymi podatkami było różnie, nie mówiąc o sile militarnej. Jeśli mieli władzę, to tylko w kręgach klasy dominującej czyli uwaga! szlachty, a tej było stosunkowo niewiele w porównaniu z pospólstwem.
Może dlatego, że faktyczną władzę w państwie mieli.. władcy ziemscy. Baronowie, diukowie, kniaziowie etc. mieli siłę i moc sprawczą, aby wcielać w życie prawo (które docierało do zakątków państwa z różnym skutkiem) i egzekwować pobieranie podatków. W ich interesie należało zapewnienie bezpieczeństwa obszaru jakim władali, wraz z wszystkimi zasobami i ludźmi. W dodatku, w dużych państwowościach, a terytorium jest wyznacznikiem potęgi, agregacja siły militarnej w "rękach" jednego podmiotu decydenckiego zwanego centrum politycznym, była rzadkością. Zgaduj dlaczego.
Może zaskoczę cię nowiną, że bez pojęcia narodu, który wbrew pozorom nie jest sztucznym tworem, a kolejnym etapem zbiorowości ludzkiej, nie byłoby nowożytnego państwa. Oh nie! Twój światopogląd się sypie! Cały misternie napisany licencjat poszedł do pieca! Bez unifikacji, pod której podstawą był naród, nie byłoby tak szeroko zakrojonej władzy państwowej. Zero rozbudowanego aparatu administracji, wojska by chronić granicy, sprawnego prawa, podatków, w konsekwencji stanowienia dalszych praw obywatelskich. Mało tego, twór państwa narodowego, czyli wytworu cywilizacji bizantyjskiej zwanej trucizną przez uwaga! profesora Konecznego, wielkiego człowieka i autora wspaniałej książki "O wielości cywilizacji". Skąd pochodzi ta koncepcja? Od Bizancjum, którego spadkobiercami są pruskie Niemcy spowite konfliktem na linii papież-cesarz, oraz carskiej Rusi toczonej prawosławiem i silną ręką cara. Dzięki armii narodowej, którą łatwiej powołać, rozrastała się władza i jej zakres. Państwo gwarantowało ochronę obywatelowi, w zamian uzyskania tych praw miał wobec państwa obowiązki! Confetti proszę!
Współczesne państwo, w którym żyjesz, a za którym przemawiasz, bo rozumiem, że imponuje ci wszechobecność regulacji prawnych państwa, nie istniałoby bez pojęcia narodu. Ludzie zaczęli się organizować w rodziny, potem rody, szczepy, plemiona i następnie w narody. Łączyło ich wspólne postrzeganie rzeczywistości, ustrój rodowy i rodzaj trójprawa (odsyłam do książki Konecznego), język i interesy.
W dodatku, ten kraj w którym przyszło Ci żyć był przez wieki przykładem cywilizacji łacińskiej. Bardzo humanitarnej cywilizacji dodam. Echa tejże mamy do dziś, tak samo jak echa wieku wolności szlacheckiej, gdzie zamiast zbiorowości stawiano interes suwerenności grup społecznych. Tak jest do dzisiaj.
Mam jednak wrażenie, że nie zrozumiesz tego.
Nameczyles sie daremnie.
Bruksela chcialaby przejac wladze wiec wymysla sie propagande pt ze wojny toczyly panstwa wiec panstwo jest zle i jak zniknie wojen nie bedzie.Kazdy kto mowi cos o silnym panstwie etc jest nacjonalista a nacjonalista oczywiscie zly i takie pelikany jak nutzz lykaja to jak pały kolegow na podworku i wypisuja tu rozne banialuki.
"Ludzie zaczęli się organizować w rodziny, potem rody, szczepy, plemiona i następnie w narody."
No idąc tym tropem to ponadnarodowe superpaństwo jakim jest UE stoi na szczycie tej drabiny postępu i rozwoju.
kazkrin napisał:
"Ludzie zaczęli się organizować w rodziny, potem rody, szczepy, plemiona i następnie w narody."
No idąc tym tropem to ponadnarodowe superpaństwo jakim jest UE stoi na szczycie tej drabiny postępu i rozwoju.
staloby gdyby bylo odpowiedzialne tylko za wspolna polityke zagraniczna otwarte granice miedzy krajami czlonkowskimi i wolny handel(tak jak jego tworcy obiecywali na poczatku). ale nie jest. jest rakiem na czulej tkance spoleczenstwa. i dlatego europa umiera. pozera ja biurokracja i niewyobrazalna korupcja...
to samo zreszta dotyczy wiekszosci panstw. panstwo =/= narod
kazkrin napisał:
"Ludzie zaczęli się organizować w rodziny, potem rody, szczepy, plemiona i następnie w narody."
No idąc tym tropem to ponadnarodowe superpaństwo jakim jest UE stoi na szczycie tej drabiny postępu i rozwoju.
Tutaj jest pogrzebany przysłowiowy pies, bo państwo jako podstawowa forma politycznej organizacji człowieka osiągnęło swój szczyt. Wszelkie inne formy są sztucznymi tworami, opartymi bardzo często na przymusie i kłamstwie, a najczęstszym argumentem jest ten typu "pamiętacie co było dawniej? wojny, mordy? to musimy się złączyć, bo tak i innej drogi nie ma".
Oczywiście, że jest. W historii był okres równowagi sił, gdy istniały potężne państwa dysponujące taką siłą, iż równoważyła się ona i można było egzystować. Belle Epoque - taki piękny okres w życiu Europy. Istniały mocarstwa jak Cesarstwo Niemieckie, Cesarstwo Rosyjskie, Republika Francuska, Wielka Brytania, Cesarstwo Austro-Węgier. Jakie molochy, prawda? A mimo tego, aż do wybuchu Wielkiej Wojny, nie było poważniejszego konfliktu. Może dlatego, że była równowaga sił.
To raz, a dwa - sztuczne formowanie takiego tworu kończy się zawsze porażką. By nie być gołosłownym, wspominana przeze mnie książka profesora Konecznego, strona 155.
By panowała harmonia w cywilizacji, musi grać wiele elementów: taki sam "ustrój życia zbiorowego, prywatnego i publicznego, społecznego i państwowego, takie urządzenia materyalne, tudzież taki system moralno-intellektualny, iż wszystkie dziedziny życia, uczuć, myśli i czynów twozą zestroje o jednolitym umiarze, konsekwentne w zespole swych idei i czynów."
Zauważ, że ponadnarodowe państwa tego nie mają, co implikuje stwierdzenie, że ludzie stojący ta takimi tworami są a) albo kompletnymi idiotami b) albo są bezgranicznymi despotami.
Przychylam się do odpowiedzi b.
Przykładów masz ogrom, by daleko nie szukać Związek Radziecki. Dziś to przykład UE, dawniej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nie może grać, gdy każdy z muzyków ma własny Świat. Gitarzysta jest zakochany w stoner rocku i sypałby gruzy z wzmaka, basista to miłośnik funku i pomyka po gryfie z gracją oraz miękkością dźwięku, perkusista to legendarny sturęki z jazz bandu czyli ma w du.. wszystko i wszystkich, on ma swój własny świat (coś jak w Whiplash), drugi gitarzysta to dziecko lat 80 i wymiataczy gitarowych. W dodatku klawiszowiec tworzy ambient i post-rock. Wokalista to mroczny typ z śmierć metalowej kampeli. Rozumiesz alegorie?
By stworzyć taki byt ponadnarodowy, musi wszystko grać. Idea panslawizmu jest ciekawa, tylko nie gra w tym kilka czynników: religia, mentalność, ustrój państwowy i publiczny.
staloby gdyby bylo odpowiedzialne tylko za wspolna polityke zagraniczna otwarte granice miedzy krajami czlonkowskimi i wolny handel(tak jak jego tworcy obiecywali na poczatku). ale nie jest. jest rakiem na czulej tkance spoleczenstwa. i dlatego europa umiera. pozera ja biurokracja i niewyobrazalna korupcja...
to samo zreszta dotyczy wiekszosci panstw. panstwo =/= narod
Dokładnie tak. Są narody bez państwa, są państwa bez narodu, jednak aby naród coś znaczył musi wykształcić państwo. To podstawowa forma organizacji politycznej. By znaczyć coś w Świecie, decydować i wypełnić dwa podstawowe zadania człowieka: przetrwać i rozwijać się, naród musiał wykształcić taki złożony byt. Oddając swoje prawa, jeden i drugi Mścibór, Radowit czy Przemysław, powierzali swoje bezpieczeństwo w ręce tej elity, która sprawowała władzę.
Tak zostaliśmy stworzeni. Ludzie to gatunek społeczny, społeczeństwu musi ktoś przewodzić, po to się zbijamy w grupy. W dodatku, nie mówi się o tym głośno bowiem jest to niewygodna prawda, Słowianie potrzebują silnej ręki, aby działać poprawnie
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie