Teza: w Polsce życie lub zdrowie ludzkie jest mniej warte niż lakier samochodu.
Próba dowodu.
Rozpatrzmy dwa przypadki.
1. Pożyczasz swój nowy samochód osobie, o której mało wiesz jeśli chodzi o jej umiejętności kierowania autem. Ty z nią nie jedziesz – zostajesz w domu.
2. Osoba z punktu 1 zaoferowała ci podwiezienie swoim własnym, starym samochodem. Dziękujesz i korzystasz z oferty.
W którym przypadku bardziej się boisz? Teraz odpowiedz.
Jeśli odpowiedziałeś, że w 1, to znaczy, że teza została udowodniona.
Udostępnij na Facebooku
Skopiuj link
konto usunięte
2017-01-21, 13:02
Odpowiedź 2.... dlaczego? żeby teza nie została udowodniona
za mądre na ten dziecinny portal
po jakich narkotykach masz takie rozkminy?
konto usunięte
2017-01-21, 13:32
konto usunięte
2017-01-21, 15:44
konto usunięte
2017-01-21, 22:05
Ani nie pożyczam swojej własności, ani nie korzystam z podwózek osób, których nie znam.
konto usunięte
2017-01-22, 0:52
1. Nigdy w życiu nie pożyczyłbym żadnego mojego samochodu. Nawet ojcu nie dałem mojego pierwszego Złomka - Escorta
2. Nigdy nie jeżdżę jako pasażer.
Poza tym stare auto nie oznacza z automatu niebezpieczne auto. Nie każde "stare" auto to bezwypadkowy 10 letni egzemplarz z Niemiec z przebiegiem 150 000 km (czwarty, albo piąty raz).
iQ_60 napisał/a:
1. Pożyczasz swój nowy samochód osobie, o której mało wiesz jeśli chodzi o jej umiejętności kierowania autem.
Naprawdę, jest ktoś tak głupi?
Tłumaczę i objaśniam: samochód jest droższy dla większości ludzi, bo musieli na niego zapracować, a życie i zdrowie dostali za darmo (z ich punktu widzenia). Darmowego się nie szanuje. Dopiero jak się straci zdrowie, to zaczyna się je doceniać i mieć głęboko dobra materialne.
konto usunięte
2017-01-23, 13:22
A tam samochód,pożycz mi żonę lepiej
konto usunięte
2017-01-23, 13:37
Nowy samochód, w Polsce, niezły haczyk śmieszku
Może średnio tu jest to zobrazowane, ale naprawdę mało osób z mojego otoczenia zdaje sobie sprawę, że jadąc jako pasażer powierzamy swoje życie danemu kierowcy. Tak naprawdę wystarczy ułamek sekundy, szarpnięcie kierownicy i wszyscy wyskakują z butów. Niestety część kierowców także nie do końca rozumie, że niejako pasażerowie powierzają mu swoje życie. Ja mając w aucie pasażerów jakoś podświadomie jadę bardziej "defensywnie". Wolę się spóźnić gdzieś kilka minut, niż mieć na sumieniu moich znajomych, czy nawet nieznaną mi osobę z blablacara. Znam także osoby z którymi raczej nie pojechałbym w trasę poza miasto jako pasażer.
Przeraża mnie także jak wiele osób lekceważy sobie zapinanie pasów. Osobiście za każdym razem kontroluje, czy wszyscy pasażerowie się zapieli. Osoba bez pasów nie tylko stwarza zagrożenie dla siebie, ale także dla współpasażerów. Osobiście znam faceta, który latając po samochodzie zabił swojego dobrego kumpla i nie życzę nikomu aby musiał żyć z takim obciążeniem psychicznym.