
#chamstwo



Czas akcji: kilkanaście minut temu
Stoję sobie przy kasie z zakupami, przede mną 3 osoby, w tym jedna, stojąca tuż przede mną, która jest bohaterem całej akcji.
To był starszy facet, na oko 55-60 lat. Zakupy włożył sobie do takiego tekturowego pudełka (mniej więcej jak ta skrzyneczka po mandarynkach w marketach). Wypakowuje je na taśmę a pudełko bezczelnie wyp🤬ala za siebie. Pracuje w gastronomi (barman z powołania) i wiem że k🤬ica strzela obsługę, gdy muszą sprzątać po takich idiotach. No nic, kulturalnie zwróciłem mu uwagę, że nie powinien śmiecić tutaj, bo pracownicy zostają po 2 godziny po pracy i muszą sprzątać wszystko co tacy ludzie jak on wyrzucają. Zaczął się drzeć, wysuwać z dupy argumenty "Ja płacę, więc mogę robić co chcę". Zapytałem (nadal będąc miłym) czy byłby zadowolony gdyby ktoś mu do ogródka wrzucał śmieci a on musiałby je sprzątać codziennie. "To jest market i oni muszą sprzątać po mnie" usłyszałem. Zaczął się wydzierać na mnie, że smark, że pewnie nie mam dowodu a chcę kupić alko (Jim Beam Honey, polecam, zajebisty do herbaty w zimne dni) i wtedy nastąpiła pierwsza pointa tego opowiadania:
-Jeszcze tego brakowało, żeby pouczał mnie smark który nie ma nawet włosów na jajach (wokół było od c🤬ja ludzi, śmiał się na głos że mnie zgasił, j🤬iec)
-Lepiej nie mieć włosów na jajach niż mieć impotencję. ja się golę, a Ty masz flaka...
Wk🤬ił się na całego, zaczął się drzeć gdzie jest kierownik, chciał z nim rozmawiać. Miła ekspedientka poprosiła kierownika, ten przyszedł i wysłuchał co staruszek ma do powiedzenia. Powiedział mu, że ja robię syf, że zostawiam koszyk po zakupach pod taśmą (tam jest jej codzienne miejsce, na koniec zmiany zanosi się je "pod prysznic') a on nie może sobie wyrzuć śmiecia? Powiedział że oni od tego są, by sprzątać po takich jak on. Reakcja pana kierownika mnie zaskoczyła, w kulturalnych słowach kazał mu wyp🤬alać ze sklepu (z zakupów nici) skoro nie potrafi się zachować. Koleś wk🤬iony musiał wyjść, mnie kierownik przeprosił za kłopot, a ja jak zwykle podziękowałem, życzyłem miłego dnia i do widzenia.
Serio k🤬a, jak nie chcecie być c🤬jowo obsługiwani w jakimkolwiek publicznym miejscu (restauracja, klub, sklep) zachowujecie się jak ludzie. Nie wiem czy to wina tej zezwierzęconej Warszawy (stolica!) ale ludzie mnie tu wk🤬iają na każdym kroku.
Peace!

19 XII 2013, godzina widoczna na nagraniu. Warszawa, skrzyżowanie ulic Orzyckiej i Wydmińskiej. Zauważyłem zaparkowany radiowóz Policyjny z Ruchu Drogowego. Celowo używam sformułowania "zaparkowany" gdyż stał wyłącznie z zapalonymi światłami awaryjnymi, bez włączonych świateł uprzywilejowania. Zaparkowany był w taki sposób, że postanowiłem zwrócić uwagę na panom Policjantom. Na nagraniu nie widać mojego rozmówcy, ale jego twarz przez chwilkę przewija się w filmie.
Rozumiem. Szary Kowalski może być niedouczonym kierowcą. Kierowca zawodowy przechodzi dodatkowe kursy, jeździ więcej, powinien być bardziej rozważny. Ale Policjanci?! I to w dodatku z wydziału Ruchu Drogowego, żeby tak lekceważyć przepisy?! Przecież swoim zachowaniem i AROGANCJĄ spowodowali realne zagrożenie dla pieszych!!! Czy faktycznie drobna stłuczka tłumaczy i przede wszystkim upoważnia ich do takiego zachowania?!
Moim zdaniem, jeżeli funkcjonariusz, z którym rozmawiałem był jednocześnie kierowcą tego samochodu - to oprócz poniesienia konsekwencji wynikających ze złamania przez niego przepisów ruchu drogowego powinien być przeniesiony do innej formacji z powodu nieznajomości tychże przepisów! Jeśli tacy niedouczeni funkcjonariusze sprawują kontrolę nad ruchem drogowym, to właśnie mamy odpowiedź, dlaczego dochodzi do tylu zdarzeń!
Jego zachowanie jest kpiną i obrazą dla munduru, który nosi!
Materiał mojego ojca



Był juz filmik ale usunięto go z YT a temat trafił do sucharów, więc wrzucam w skondensowanej wersji. Kocham Premier League



Gdy wychodziłem na pole, aby dać pieskowi amciu zauważyłem, że na moim wjazdku zatrzymał się samochód na Warszawskiej rejestracji. Po chwili ruszył z pełnym impetem mieląc cały wjazdek (wysypany z drobnego kamienia) i robiąc dosyć spore dziury na odległosci około 7metrów.
Wk🤬iłem się niezmiernie, na moje szczęscie nawracał z powrotem (chyba pomylił drogę) więc wyszedłem by go zatrzymać, gdy to uczyniłem moim oczom ukazał się typowy warszawiak:
słuchawka BLUTACZ w uchu, okulary przeciwsłoneczne (chociaż nie ma słońca i pada deszcz) i takie tam, mniejsza o to. Miał około pięćdziesiątki.
Kulturalnie zapytałem czy nie mógł ruszyć normalnie nie robiąc szkód, odpowiedział "A co gówniarzu masz jakiś problem? Zjeżdzaj nie mam czasu"
Drzwi od mojego domu zostawiłem otwarte więc wszystko było słychać, wyszedł mój ojciec i wtedy już było wesoło ^^
Zapytał się tego kolesia: "mam Cię buraku warszawski nauczyć jeździć?" Klótnia dość konkretna, ojciec kazał przynieść grabie, więc po nie poszedłem, gdy wróciłem, ojciec kazał gościowi grabić cały wjazdek


Jego mina przy grabieniu była bezcenna


- I z czego się c🤬je śmiejecie?
materiał własny, jak c🤬jowe to wyj🤬.



Wchodzi nauczycielka i od samych drzwi krzyczy:
- Dzień dobry dzieci, k🤬a! co tu tak jebie?
Cisza...dzieci wzrok spuszczony, tylko Jasiu czerwony na gębie, widać, że coś przeskrobał.
- JASIU! To na pewno od Ciebie tak jebie!
- A wie pani, mama mi kupiła nowe majtki.
- Och Jasiu, Jasiu. Nowe majtki powinny pięknie pachnieć, a nie tak okrutnie j🤬!
- Ale ze starych zrobiła mi kołnierzyk.
Już.