
#komputery



Trzej mężczyźni plądrują sklep komputerowy.
Grożą, że zabiją każdego kto spróbuje ich powstrzymać.




Naukowcy z Carnegie Mellon stworzyli symulację opartą na „dylemacie więźnia”, od lat znanym modelu teorii gier. Wirtualne boty żyły w wyimaginowanym społeczeństwie i komunikowały się ze sobą. Mogły albo ze sobą współpracować, albo oszukiwać. Współpraca dawała korzyść obu stronom, jednak jeśli któremuś agentowi udało się oszukać oponenta – zyskiwał zdecydowanie więcej. Najbardziej skuteczne jednostki kopiowano i przechodziły do kolejnej tury. Wprowadzono też niewielką możliwość pomyłki.

Boty otrzymywały nagrodę jeśli współpracowały oraz jeśli udawało im się oszukać przeciwnika (fot. Nicky Case)
Model ma zastosowanie w codziennym życiu. Podobnie zachowują się ludzie, kiedy stają przed dylematem, czy chcą przystąpić do strajku, wziąć udział w zmowie cenowej, albo zaangażować się w pracę nad różnymi projektami. Wirtualne maszyny stawały przed podobnymi dylematami.
Badacze spodziewali się zaobserwować najlepszą strategię: wet za wet. Polega ona na kopiowaniu zachowań przeciwnika. Jeśli ktoś traktuje Cię dobrze – odwdzięcz się. Jeśli ktoś Cię oszuka – oszukaj i jego. Ten sposób zachowania faktycznie dominował w wirtualnej społeczności botów. Jednak po kilkuset generacjach, ku zaskoczeniu naukowców, maszyny przestawały współpracować i zaczynały toczyć między sobą cykliczne wojny .

Po kilkuset turach pojawiał się zaznaczony na zielono czas pokoju, a zaraz potem wyniszczające wojny –
żółty kolor (fot. Simon Dedeo)
Okazało się, że Sztuczna Inteligencja rozpoznawała swoje własne idealne kopie, traktując każde odstępstwo jako przyczynek do ataku. W ten sposób SI wynalazła „botobójstwo” i wyniszczającą wojnę, w której ginęły również te maszyny, które stosowały najbardziej optymalną strategię „wet za wet”. Po tym okresie pozostawało kilka maszyn, które zaczynały ze sobą współpracować przez kolejne kilkaset pokoleń, aż w końcu losowe błędy osiągały poziom krytyczny co znowu doprowadzało do wszczęcia bratobójczych walk.

Boty wypracowywały różne strategie, z których najbardziej efektywna była „wet za wet” (fot. Nicky Case)
Strategia stosowana przez Sztuczną Inteligencję przypomina zachowanie ludzi znane chociażby ze „Starego Testamentu”:
Następnie Gileadczycy odcięli Efraimitom drogę do brodów Jordanu, a gdy zbiegowie z Efraima mówili: „Pozwól mi przejść”, Gileadczycy zadawali pytanie: „Czy jesteś Efraimitą?” – A kiedy odpowiadał: „Nie”, wówczas nakazywali mu: „Wymówże więc Szibbolet”. Jeśli rzekł: „Sibbolet” – a inaczej nie mógł wymówić – chwytali go i zabijali u brodu Jordanu. Tak zginęło przy tej sposobności czterdzieści dwa tysiące Efraimitów.
(„Księga Sędziów”; „Biblia Tysiąclecia”):
W wielu konfliktach zbrojnych to zachowanie wielokrotnie się powtarzało. Podczas wojny domowej w Finlandii w 1918 roku, Finowie rozpoznawali rosyjskich szpiegów przez to, że nie potrafili wymówić słowa „yksi”, co oznaczało „jeden”. Ten sposób rozpoznawania wrogów wypracowała sobie również Sztuczna Inteligencja w wirtualnym świecie, czego efekty nie prowadzą do pozytywnych wniosków.
Źródło: chip.pl/2017/09/si-wynalazla-ludobojstwo-wojne/

Sam nie jestem wielkim fanem nowinek, ale warto zobaczyć, czego możnemy spodziewać się w przyszłości.

Jedno i drugie, kiedy coś się sp🤬oli, nie powie Ci co.


Dalsza część na stronie : gloswielkopolski.pl/artykul/1086748,wolsztyn-dostali-laptopy-od-gminy-...
Uprzedzę komentarze i rzucę klasykiem




Kto by się spodziewał, że Battlefield 4 nie tylko sprowadzi na Electronic Arts gromy ze strony fanów, lecz także doprowadzi korporację przed sąd? Firma prawnicza Robbins Geller Rudman & Dowd LLP wystosowała pozew zbiorowy przeciwko Electronic Arts. Powód? Wprowadzanie w błąd odnośnie jakości gry Battlefield 4.
Głównym zarzutem jest to, że pomimo zapewnień o dobrym stanie produkcji, Battlefield 4 nękają liczne błędy techniczne. Grający doświadczają problemów z połączeniem w trybie wieloosobowym, uruchomieniem płatnej zawartości dodatkowej oraz wielu innych bolączek.
Jednak bezpośrednią przyczyną decyzji o wejściu na drogę sądową bynajmniej nie była troska o graczy, którzy nie mogą w pełni czerpać satysfakcji z zabawy. Pozew powstał w imieniu wszystkich, którzy kupili akcje EA w dniach od 24 lipca do 4 grudnia 2013 – w okresie tym ich wartość spadła o 28%.
Strona pozywająca twierdzi, że czołowi przedstawiciele EA złamali postanowienia Securities Exchange Act z 1934 roku, świadomie wydając fałszywe oświadczenia publiczne co do jakości Battlefield 4, tym samym doprowadzając do sztucznego zawyżenia cen akcji firmy. Innymi słowy, zamiast zachwalać grę pod niebiosa, wydawca powinien był zawczasu ujawnić jej opłakany stan techniczny, przynajmniej przed inwestorami.
Oskarżyciele liczą na odszkodowanie finansowe od EA, mające pokryć straty spowodowane fałszywymi oświadczeniami wydawcy gry studia DICE. W odpowiedzi na zarzuty przedstawiciel EA napisał:
„Wierzymy, że te żądania są bezpodstawne. Zamierzamy zaciekle się bronić, będąc przekonani, że w stosownym czasie sąd odrzuci tę skargę.”
Trzeba przyznać otwarcie, że pod względem technicznym Battlefield 4 zawiódł na całej linii. Jak podawaliśmy niedawno, twórcy zawiesili produkcję kolejnych dodatków do gry do czasu doprowadzenia jej podstawowej wersji do stanu użytkowego. Nie wiadomo, czy sprawa faktycznie skończy się w sądzie, ale sytuacja ta pokazuje, że EA zaczyna tracić grunt pod stopami.
źródło: gry-online.pl/S013.asp?ID=82173