Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#komunizm

Kolejna porcja plakatów propagandowych z okresu II Wojny Światowej. Tym razem:

☭ZSRR☭


1. „Matka Rosja wzywa!”


2. „Każdy, kto przyjdzie do nas z mieczem, od miecza zginie!”


3. „Nasi ludzie i armia są niezwyciężeni!”


4. „Będziemy bronić Moskwy!”


5. „Za Ojczyznę, za Honor, za Wolność!”


6. „Na Zachód!”


7. „Bij na Śmierć!”


8. „Krew za krew, śmierć za śmierć!”


9. „Za Ojczyznę!”


10. „Zwróciłeś nam życie!”


11. „Chwała Zwycięzcom!”


12. „Königsberg zdobyty!”


13. „Łopata-przyjaciel żołnierza.”


14. „Europa będzie wolna!”


15. „Paryż Wyzwolony!”


16. „Śmierć niemieckim najeźdźcom!”


17. „Pijemy wodę z rodzimego Dniepru, będziemy pić z Prutu, Niemna i Bugu!
Oczyśćmy Sowiecką ziemię z nazistowskiego ścierwa!”


18. „Śmierć niemiecko-faszystowskim najeźdźcom!”


19. „Wróg jest podstępny - miej się na baczności!”


20. „Stalingrad”



Poprzedni temat:
Niemieckie plakaty propagandowe z II Wojny Światowej
„Polska musi być państwem polsko-ż🤬dowskim”
Konto usunięte • 2014-02-09, 8:22
„Ż🤬dzi przyjęli zasadę, że korzystne jest wszystko, co szkodliwe dla Polski”
- czyli z jaką reakcją spotkał się najazd bolszewicki.



Posłowie ż🤬dowscy do Sejmu Ustawodawczego w 1919 r.

Najazd bolszewicki przyjęli ż🤬dzi w Polsce z entuzjazmem. Tworzyli po miastach własne bojówki, strzelali do Polaków (w Wilnie ż🤬dówki wylewały kubły ukropu na przechodzące oddziały polskie). Oficerowie ż🤬dowscy szerzyli panikę w armii i przeszkadzali należytemu funkcjonowaniu swych oddziałów. Ochotnikom dokuczali i starali się budzić nienawiść przeciw nim.

Ilu w Polsce ludzi, tylu na to jest świadków, i więc się o tym nie rozpisuję: ze szczególnym naciskiem można się odwołać do ówczesnych wojskowych. Wkroczenie Letuwinów do Wilna dało ż🤬dom powód do uroczystych oświadczeń zaciekłej nieprzyjaźni przeciw Polsce. Prezes gminy Wygocki, datował wszystkie świetność dla ż🤬dów od daty oderwania Wilna od Polski; liczył na to, że to już na wieki.

Wnosząc z wypadków roku 1920, Ż🤬dzi przyjęli zasadę, że korzystne jest dla nich wszystko, co szkodliwe dla Polski. Przeprowadziwszy traktat o „mniejszościach”, uznali wnet, że to za mało, że to dopiero punkt zaczepienia do dalszych żądań. Nie kryli się zresztą z tym że będą wrogami Polski, dopóki nakreślony przez nich (a rozszerzany bez końca) program Judeopolonii nie zostanie wykonany do ostatniej kropki. Jasno postawili sprawę, jako Polska nie może być państwem polskim, lecz musi być polsko-ż🤬dowskim.

Pisałem o tym w roku 1921 w te słowa:

Przez całą wojnę stali po stronie niemieckiej. Doznaliśmy w Polsce tego ż🤬dowskiego germanizmu do sytości. Cała prasa ż🤬dowska głosiła, że ż🤬dzi stanowią nierozdzielną cząstkę niemieckiej kultury, najlepszą rękojmię germanizacji, przedłużenie ramienia niemiecczyzny daleko na wschód, ubezpieczenie najdokładniejsze niemieckiego panowania nad Polską i wierności tejże Polski względem Niemiec; zwracali uwagę, jako żargon ż🤬dowski jest właściwie niemieckim dialektem i wpraszali się na niemieckiego żandarma nad Polakami. Żądali za to, żeby im dopomóc do utworzenia Judeopolonii, który to termin techniczny spotykało się u nich dzień w dzień. Wiadomo było z góry, że ż🤬dzi staną po stronie Prus. Militaryzmowi zawdzięczali swą dojrzewającą hegemonię nad państwami Europy … Militaryzm stanowił drogę do panowania judaizmu, był zaś ruiną cywilizacji łacińskiej.”

Feliks Koneczny, „Syjonizm a sprawa polska”
Bratkowska oskarżona o propagowanie komunizmu
Konto usunięte • 2014-01-14, 16:01
Katarzyna Bratkowska, znana społeczności jako ta co trąbiła wszędzie że usunie ciąże na święta. Oszołom i intelektualna zapaść.

Większość pamięta pewnie też jej wypowiedź:
"Jestem komunistką, bo wierzę, że to najbardziej proludzki, humanitarny ustrój. Wolałabym żyć na Kubie niż w USA"

"najbardziej proludzki, humanitarny ustrój"


Otóż Młodzież Wszechpolska złożyła doniesienie o popełnieniu przez Bratkowską przestępstwa, jakim jest propagowanie komunizmu.



Nie sympatyzuję z Wszechpolakami, ale ciesze się że jest reakcja na to p🤬lenie tej feminazistki. Zdaje sobie sprawę że i tak gówno jej zrobią, ale przynajmniej wiedzą teraz że ich czyny nie pozostaną bez żadnego odzewu.

Reszta stron z zawiadomienia dostępna tutaj:
narodowcy.net/polska/8761-wszechpolacy-przeciwko-propagowaniu-komunizm...
ponieważ uznałem że nie ma sensu wrzucać wszystkich, ktoś chce to sobie przeczyta.
Bratkowska znowu błysnęła
Konto usunięte • 2014-01-03, 19:08

Śmieszne, że o pro-ludzkości mówi zwolenniczka aborcji po raz kolejny ktoś z lewej strony pokazuje, że lewica = podwójne standardy. Dodała też, że wolałaby żyć na Kubie niż w USA. Widać u lewactwa komunizm to coś dobrego. No, ale nic dziwnego. Większość takich ludzi odziedzicza teraz całkiem fajne majątki po członkach rodziny, którzy kolaborowali z tym zbrodniczym systemem. Oni nie doznali krzywd od komuny, więc dla nich jest ona czymś dobrym. Wycieczka do Korei Północnej dla takich szmat!
Rozmowa dwóch przyjaciół + Urban
Konto usunięte • 2013-12-28, 19:59
Kawały z okresu komunizmu w Polsce, enjoy

Dwóch przyjaciół opowiada sobie przy kieliszku:
- Wiesz, widziałem jak facet kochał się z babką oralnie!
- No i jaki był finał?! Połknęła, czy wypluła?
- A czy to ważne?
- Oczywiście, bo jeżeli połknęła to kanibalizm, a jeżeli wypluła - to aborcja!

------------------------

Urban do Prymasa:
- Panie Prymasie! Pomimo istotnych różnic poglądów mamy jednak pewne cechy wspólne....
- Owszem, z tym, że ja między uszami mam twarz - odpowiedział Prymas.

Jak wygląda Urban z lotu ptaka?
- Jak maluch z otartymi drzwiami!

Szukałem, nie znalazłem, może to przez moje -8.
Scena zbrodni
LordMrok • 2013-12-16, 22:27


Dokument amerykańskiego reżysera Joshui Oppenheimera skupia się na dwóch indonezyjskich masowych mordercach, dowodzących brygadami śmierci egzekwujących antykomunistyczną czystkę w latach 1965-1966. W jej wyniku zginęło ponad pół miliona osób (niektóre źródła podają, że nawet około miliona), partia komunistyczna została całkowicie zlikwidowana, a mordercy ustanowili „Nowy porządek”, do tej pory zasiadając na ważnych politycznie stołkach.
Co wyróżnia ten film od innych, to fakt, że reżyserowi… udało się namówić zbrodniarzy do odegrania swoich ulubionych morderstw przed jego kamerami, stylizując je na wybrane przez nich gatunki filmowe. Zanim stali się mordercami, Anwar Congo i Adi Zulkadry zajmowali się rozprowadzaniem na czarnym rynku biletów kinowych, więc możliwość pochwalenia się swoimi czynami na modłę produkcji gangsterskiej, westernowej czy musicalowej była dla nich wyjątkowo kusząca.
Za zbrodnie przeciwko ludzkości nigdy nie zostali ukarani i, co więcej, do momentu premiery dokumentu nie uważali, by zrobili coś złego. W trakcie kręcenia filmu Anwar, który własnoręcznie udusił około 1000 osób, zaczął odczuwać wyrzuty sumienia, ale pozwolił na kontynuowanie tego nietypowego filmowego przedsięwzięcia. Obaj mordercy nie czują się oszukani przez reżysera i nazywają „Scenę zbrodni” najbardziej prawdziwym filmem, jaki mógł powstać.

1. Link do całego artykułu o sadystycznych dokumentach kulturawplot.pl/2013/12/16/najbardziej-szokujace-dokumenty/)

2. Link do całego filmu z trailera movie4k.to/The-Act-of-Killing-watch-movie-3782574.html
Adam Danek: Korzenie PRL
whorejp • 2013-12-14, 9:20
Poniższe uwagi nasunęły mi się podczas lektury wojennych wspomnień Stanisława Zabiełły, zatytułowanych „Na posterunku we Francji”.

Najpierw kilka słów o autorze. Stanisław Zabiełło (1902-1970) był zawodowym dyplomatą. Od 1934 r. kierował referatem sowieckim w Wydziale Wschodnim polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wiosną 1939 r. awansował dodatkowo na zastępcę wicedyrektora Departamentu Politycznego MSZ. Już w pierwszej połowie feralnego września 1939 r. przewidywał wkroczenie bolszewików do Polski. 12 września rozmawiał na ten temat z wiceministrem spraw zagranicznych, hrabią Janem Szembekiem, który zanotował potem w swoim diariuszu: „Po południu wezwałem do siebie p. Zabiełłę i poprosiłem go, by mi przedstawił swoją ocenę stanowiska Sowietów. P. Zabiełło oświadczył mi, że – jego zdaniem – Sowiety niewątpliwie pchały do wojny z jednoczesnym zamiarem pozostania na uboczu i skorzystania dopiero z osłabienia państw wojujących, by przystąpić na serio do zbolszewizowania Europy. Klęska jednej ze stron może ich oczywiście pobudzić do przyłączenia się do drugiej strony. Kto wie, czy na wypadek naszych niepowodzeń nie powiedzą sobie, że jest lepiej na nas uderzyć i za jednym zamachem załatwić sobie kwestię białoruską i ukraińską. Na moją uwagę, że to wszystko wygląda nad wyraz niepokojąco, potwierdził to moje wrażenie.” Po wejściu bolszewików Zabiełło w kolumnie rządowej przekroczył granicę Rumunii, skąd udało mu się przedostać do Paryża i podjąć służbę w zreorganizowanym MSZ w rządzie Władysława Sikorskiego. Po pokonaniu Francji przez III Rzeszę pełnił funkcję zakonspirowanego przedstawiciela dyplomatycznego Rzeczypospolitej Polskiej przy władzach Państwa Francuskiego (1940-1943), dopóki nie został namierzony i aresztowany przez niemiecki kontrwywiad. W styczniu 1944 r. zesłano go do obozu w Buchenwaldzie, stamtąd do jednego z najcięższych niemieckich obozów pracy przymusowej w miejscowości Dora w górach Harz, a wreszcie do kacetu w Bergen-Belsen, skąd w kwietniu 1945 r. uwolniły go wojska amerykańskie. Po wojnie Zabiełło powrócił do Kraju i zajął się pisaniem książek o treści historycznej.

Wspomnienia Zabiełły ukazały się w 1967 r. nakładem Instytutu Wydawniczego Pax. Uderza w nich przede wszystkim brak nachalnej krytyki sanacji i oskarżeń pod jej adresem o spowodowanie klęski wojennej w 1939 r. Przez długie lata w PRL publikowano pamiętniki osób wysoko postawionych w Polsce pomajowej, na przykład wyższych dowódców wojskowych (generałowie Leon Berbecki, Juliusz Rómmel, Józef Rybak), sztabowców (płk dypl. Marian Romeyko), wysokich urzędników państwowych (Czesław Bobrowski) czy dyplomatów (Jan Gawroński) pod warunkiem takiej ich redakcji, by przedstawiała w jak najgorszym świetle rządy piłsudczyków, ukazując ich zwłaszcza jako winowajców przegranej w wojnie z Niemcami. W efekcie w krajowym obiegu wydawniczym mogły ukazywać się książki niewątpliwie wartościowe i interesujące, bo pisane przez naocznych świadków historii, ale pod tym względem sztucznie tendencyjne. W książce Zabiełły brak podobnego demonstracyjnego krytykanctwa pod odgórny strychulec ideologiczny. Autor zajął wobec rządów pomajowych stanowisko umiarkowanie apologetyczne. Dość surowo osądził za to emigracyjną politykę generała Władysława Sikorskiego, któremu zarzucił gloryfikację własnej osoby, partyjnictwo, mściwość wobec oponentów politycznych, serwilizm wobec zachodnich „sojuszników”. Stanął tym samym w jednym szeregu z konserwatystami (Stanisław Cat-Mackiewicz), nacjonalistami (Tadeusz Bielecki, Adam Doboszyński, Zygmunt Przetakiewicz) i piłsudczykami (płk Ignacy Matuszewski, mjr Henryk Floyar-Rajchman, August Zaleski), krytykującymi rządy Sikorskiego „z prawa”.

Jednocześnie Zabiełło nie ukrywa swego pozytywnego stosunku do powojennego państwa polskiego. Z pogardą odrzuca pomysły przywrócenia w Polsce „burżuazyjnej demokracji”. Co może przesądzić o dodatniej ocenie zarazem systemu politycznego stworzonego po zamachu majowym i systemu politycznego stworzonego po II wojnie światowej? To, co miały one ze sobą wspólnego: centralna dla nich obu idea silnej władzy państwowej. Ideę tę pod nazwą „silnego rządu” wprowadził do polskiej myśli politycznej jeden z konserwatystów krakowskich, Michał Bobrzyński (wielokrotnie wznawiany w PRL). Po stańczykach odziedziczyli ją znienawidzeni przez Bobrzyńskiego piłsudczycy. Następnie odziedziczyli ją wrodzy piłsudczykom komuniści. Szczególnie znamienny wydaje się przypadek sanacyjnego historyka i ideologa mjr. Olgierda Górki, który w swoich pracach uzasadniał potrzebę istnienia silnej władzy państwowej przed wojną pod rządami piłsudczyków, a po wojnie pod rządami komunistów.

Statokratyzm był obcy endeckiej tradycji politycznej. Endecy zamiast na państwo stawiali na społeczeństwo, naród. Ale czy PRL nie podjęła również ich testamentu ideowego? Trafnej odpowiedzi udzielił na to pytanie Stefan Kisielewski: „Endecy i komuchy dzisiejsze (narodowe w formie) wcale dobrze do siebie pasują. Dmowskiego koncepcja narodu była kolektywistyczna i wsparta na socjologii – np. antysemityzm wynikał z przekonania, że z powodu opanowania miast przez Ż🤬dów nie może się rozwinąć polskie mieszczaństwo, a więc naród jest niepełny, spaczony. Kolektywna koncepcja narodu wsparta była na konstrukcji historyczno-geograficznej i antyniemieckiej – kierowała się ku Śląskowi i Pomorzu, rezygnując z nazbyt etnicznie mieszanego Wschodu. To więc także bardzo się dziś nadaje. Polska jednolita narodowo, bez Ż🤬dów, władająca Śląskiem, Pomorzem, Prusami, oparta na Odrze i Nysie – toć przecież istny raj endecki. Dmowski wprawdzie nie uznawał walki klas i wszystkich tych teorii profetyczno-społecznych, ale skoro klas już i tak nie ma, to o cóż się kłócić?” Pokazowe wojowanie z nieistniejącą od dawna PRL, pod nazwą „antykomunizmu” uprawiane dziś w Polsce przez tzw. narodowców, to doprawdy chichot historii.

Powyższe fakty każą skorygować popularny sąd o PRL. Źródłem niechęci do Polski „Ludowej” był (i jest) narzucony jej z zewnątrz, obcy system ideologiczny. Ale ideowe oblicze PRL nigdy nie sprowadzało się do tego systemu. Obok przywiezionych ze Związku Sowieckiego elementów marksistowskich występowały idee rodzime, zaczerpnięte od obozu narodowego, ruchu ludowego (hasło zamiany państwa polskiego w „Polską Rzeczpospolitą Ludową” ukuł jeszcze przed wojną Związek Młodzieży Wiejskiej „Wici”), piłsudczyków, konserwatystów czy polskich socjalistów. Rzetelna ocena okresu PRL powinna się opierać m.in. na prześledzeniu, czy powojenny obóz rządowy podejmował działania na rzecz wzmocnienia tych drugich kosztem tych pierwszych, czyli na rzecz budowania suwerenności ideologicznej państwa w ramach bloku wschodniego. Jedno nie ulega wątpliwości: nie można uważać PRL za twór obcy, pozbawiony związków z polskimi tradycjami – także politycznymi.

Adam Danek