Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#lidl

Polacy znowu udowodnili, że w kwestiach finansowych są największymi cwaniakiami świata

Cytat:



Sklep zwraca klientom pieniądze za... opakowania produktów

Nie tak miał chyba wyglądać efekt działań marketingowych sieci Lidl Polska, która pewna jakości swoich produktów rozpoczęła pod koniec października akcję "Absolutna satysfakcja lub zwrot pieniędzy!". W sklepie można otrzymać zwrot pieniędzy, okazując paragon oraz opakowanie produktu. Jego zawartość może być częściowo zużyta lub spożyta. Klienci masowo wykorzystują ten zapis regulaminu i przynoszą do sklepu... puste opakowania produktów, za które otrzymują gotówkę.

27 października sieć Lidl w Polsce rozpoczęła akcję "Absolutna satysfakcja albo zwrot pieniędzy". Klienci, którzy uznają, że jakość produktu nie spełniła ich oczekiwań, mogą odnieść je do sklepu i otrzymać pełny zwrot poniesionych kosztów. Akcja dotyczy produktów spożywczych, chemicznych i kosmetyków.

No i stało się. Polscy kombinatorzy masowo zaczęli przynosić do sklepów opakowania częściowo lub całkowicie zużytych bądź skonsumowanych produktów. Na kasach lądują opakowania po papierze toaletowym, puste butelki po płynie do płukania ubrań, a nawet plastikowe opakowania po mięsie mielonym...

"Dantejskie" sceny zdarzają się w wielu marketach. Obsługa sklepu czasem nie nadąża z realizacją reklamacji, przez co tworzą się długie kolejki do kas. Zdarzają się także sytuacje, że nadmierna ilość zwrotów w sklepach doprowadza do tego, iż w kasach zaczyna najnormalniej brakować gotówki.

Akcja promocyjna Lidla kończy się 30 listopada, jednak już teraz na fanpage'u sieci oraz stronie internetowej ciężko znaleźć informacje o promocji.



źródło: źródło
Japończycy
Konto usunięte • 2016-04-07, 12:42

Japończycy są naprawdę poj🤬i, Oni zeżrą
dosłownie wszystko!

Raz nawet widziałem jak robili zakupy w Lidlu.
Kolejki w LIDL-u
Konto usunięte • 2016-02-25, 1:42
Jak ja się dziś wk🤬iłem na kolejki w LIDL-u!

Oni mają taki brzydki zwyczaj bottleneck'owania (pardą za obrzydliwy żargon markietingowy) klientów, żeby postali sobie dłużej przy kasach i z nudów nawrzucali towarów z koszyków obok kas. Otóż zauważyłem, że kolejki są minimum na 6-7 osób, a za mną akurat ustawiło się dwóch sąsiadów, wyjątkowych c🤬jów, takie typowe, bezwartościowe, post-robotnicze barachło. Ot, kumulacja!

Kiedy dotarłem do kasy, podeszła kyerownyczka (pisownia fonetyczna), rozejrzała się i mówi do kasjerki: "rzuć koniec kolejki". Czyli - plakietkę "zapraszamy do innych kas". Czyli - zamknąć kolejną kasę, żeby klienci stali dłużej przy koszykach.

Ponieważ z tą grubą flamazonką, która w poprzednim wcieleniu pewnie była pokrzywą albo kleszczem, odbyłem już dwie rozmowy o tych kolejkach, zapowiadając że jak to się nie zmieni, znajdę sposób, żeby zmusić firemkę LIDL do szanowania czasu klientów, postanowiłem przypomnieć jej o swoim istnieniu.

— Co to ma znaczyć? Co pani sobie wyobraża? — parsknąłem pod jej skromnym adresem tonem kaprala. — Kolejki wychodzą za kasy, a pani znowu to samo? Mam pani pokazać, jak się nie szanuje czyjegoś czasu?

Spojrzała się na mnie dziwnie - zapewne nie bez racji, bo wykłócający się klient to niechybnie wariat albo terrorysta.

— Może pan złożyć zażalenie na infolinii albo na stronie internetowej — raczyła odburknąć i zaczęła coś grzebać przy sąsiedniej kasie.

Przyszła moja kolej, więc poprosiłem kasjerkę o 10 paczek fajek. Ta na to rozejrzała się i odrzekła:

— Mam tylko 4, obok są 3, to musiałabym wziąć z innych.

— To w takim razie poproszę 60 paczek. — odparłem, stwierdziwszy, że nie zaszkodzi kupić na zapas.

Twarze klientów za moimi plecami, a przypominam - byli to moi "ulubieni" sąsiedzi, zaczęły mienić się niezdrowymi kolorami. Kyerownyczka spojrzała się krzywo, ale... klient nasz pan.

Na twarzy kasjerki zobaczyłem przelotny uśmiech i wyraz zadowolenia z powodu pretekstu, żeby wstać z niewygodnego krzesła i rozprostować nogi. Przechodziła od kasy do kasy i zbierała pojedyncze paczki. Nie starczyło. Razem zebrała 33 i wróciła.

— Może być 33, czy chciałby pan, żebym poprosiła o resztę z zaplecza? - zagaiła z nadzieją w głosie.

Zapomniałem wspomnieć, że nie wziąłem wózka, nie planując żadnych zakupów, więc paczki zaczęły się piętrzyć na wąskim kawałku lady obok kasy.

— Tak, poproszę... I jeszcze do tego będzie 20 paczek (innej marki) oraz 20 paczek (jeszcze innej). Ponieważ to może być dla Pani obciążenie, może poprosiłbym panią kyerownyczkę, żeby zechciała pójść i przynieść, skoro stoi i się przygląda? — taż od paru minut przyglądała się bezczynnie rozwojowi wypadków.

Pani kyerownyczka zmierzyła mnie lodowatym wzrokiem i poszła, o dziwo. Wróciła po dłuższej chwili, przynosząc resztę paczek. W sumie całe poszukiwania papierosów trwały na pewno ponad 5 minut.

Moi ulubieni sąsiedzi przenieśli się w międzyczasie z kwaśnymi minami do sąsiedniej kasy - mission accomplished.

Podziękowałem kasjerce oraz z lekkim przekąsem pani kyerownyczce, po czym przed zapłaceniem poinformowałem ją:

— To teraz proszę, żeby sobie pani wyobraziła, że przychodzę do sklepu z dziesięcioma innymi osobami. Wszyscy stajemy w ten sposób przy kasach i wszyscy robimy właśnie takie zakupy, tylko może każdy papierosy innej marki. Jednocześnie. Niestety, okazuje się na koniec, że wszyscy zapomnieliśmy portfela. Czy nadal ma pani zamiar nie szanować czasu klientów, czy może mam jednak udowodnić pani, że takie systemowe wydłużanie kolejek jednak się sklepowi nie opłaca?

Cisza, jadowity uśmiech kasjerki, muttley'owy chichot kasjera z kasy obok. Kurtyna.

---
Osobom cierpiącym na galopujący tl;dryzm polecam Sienkiewicza na odtrutkę.
Wyprzedaż w Lidlu
Konto usunięte • 2014-12-28, 20:47
Mój kolega dzisiaj rano będąc na mieście postanowił wstąpić do Lidla. Trafił tam na wielką wyprzedaż, a jako że Polacy nie mogą wytrzymać więcej niż 2 dni bez wielkich zakupów to efekt jest jaki jest.



Tak, wiem że "ścieżka dźwiękowa" c🤬jowa do tego filmiku.
Przeciętny Polak...
Konto usunięte • 2014-12-27, 16:25
Zalazłem w internetach małe opowiadanko na temat przeciętnego Polaka z wielkiej płyty Pół żartem, pół serio.

Ja im nie zazdroszczę.
Mam 41 lat i mogę powiedziec, że powidło mi się w życiu. Mieszkam z żoną i trójką dzieci w apartamencie - 42 metry kwadratowe w bloku z wielkiej płyty i mam stałą pracę na umowę zlecenie - jestem ochroniarzem w Lidlu.

Zarabiam 1280 zł, a w dobrych miesiącach z nadgodzinami to i z 1400 zł wyciągnę. Ciężko pracowałem na mój sukces. Po studiach na wydziale filozofii, zrobiłem doktorat. Pierwotnie planowałem pracę na uczelni, ale ponieważ nie było vacatów, a pojawiła się świetna oferta z Lidla to długo się nie zastanawiałem.

Zarabiam dużo, więc żyję komfortowo. Miałem golfa 2, rocznik 88 po lifcie i na wtrysku. Trochę się zapożyczyłem i znajomy ściągnął mi z Niemiec wygodną limuzynę - Dacię Logan, rocznik 2005. Autko mam w najbogatszej wersji z obrotomierzem i trzecim światłem stopu. Na allegro kupiłem używane kołpaki, żeby odświeżyc design.

Dwa razy w miesiącu tankuję na full za 50 zł i jako zapaleni turyści podróżujemy z rodziną. Już trzy razy byliśmy w tym roku u dziadków na wsi. W lecie lubię pogrillowac z rodziną i przyjaciółmi. Ponieważ mam chody w Lidlu i wiem, kiedy są promocje, to wspaniałą, zdrową kiełbasę kupuje po 6.99 za kg, do tego markowe piwo za 1,59 zł i życ nie umierac.

Na sadolu nie znalazłem !