Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#marsz niepodległości

Maszeruj albo giń
Konto usunięte • 2013-11-20, 20:15


Sezon marszowy ma się powoli ku końcowi. Potuptali sobie chyba wszyscy. Nacjonaliści, “antynacjonaliści” (i to dwa razy, ale nie uprzedzajmy faktów), szanowny pan (p)Rezydent, opozycja parlamentarna, a nawet ekowariaci - dziwnym trafem w większości spędzeni pociągami z Bundesrepubliki. Minął tydzień, a media wciąż żyją wydarzeniami otaczającymi Marsz Niepodległości, jak zwykle przy tym zapominając o samym pochodzie dziesiątek tysięcy Polaków, którzy przyszli uczcić narodowe święto. Ważniejsze są marginalne zadymy, których wymiar okazał się daleko mniejszy, niż miało to miejsce w latach ubiegłych.

Przyznali to zarówno Donald Tusk, jak i minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz. Zmitygowali tym samym swoje wypowiadane jeszcze na gorąco sądy, po części na pewno z powodu politycznych kalkulacji (jeśli stolica płonie, to władza czegoś nie dopilnowała, więc trzeba zbagatelizować rozmiar zajść), ale także za sprawą spływających na biurka urzędnicze kolejnych raportów służb porządkowych. Nie da się ukryć, że straty materialne, liczba zatrzymanych i skala starć były o wiele mniejsze.

Problemem jest ich spektakularność i wymiar symboliczny. Zaatakowano melinę anarchistów, spłonęła wątpliwej urody instalacja artystyczna, którą znaczna część mieszkańców Warszawy utożsamiała bądź to z symboliką ruchów homoseksualnych, bądź ze zwyczajnym marnotrawieniem pieniędzy podatnika i paskudzeniem przestrzeni miejskiej kiczem. Natomiast ogniska pod ambasadą rosyjską przyciągneły, z przyczyn oczywistych, uwagę zagranicznych mediów nadając wszystkiemu wymiar międzynarodowy. Tak oto trzy symboliczne kamyki, rzucone gdzieś poza i na obrzeżach marszu, przemieniły się medialną lawinę.

Jutro zrobimy skok na squat

Atak na ruderę nielegalnie okupowaną przez anarchistów raczej zbyt wielu osób nie zainteresował. Wszelki kapitał społeczny, jaki mogliby zbić na tym “oblężeniu” został zniwelowany przez rzucane z dachu koktajle mołotowa, kamienie i butelki. Administrator jednego z okolicznych budynków, z oczywistych względów nieszczególnie zachwycony szturmem na zrujnowaną przychodnię, sam podkreślał na wizji, że większość zniszczeń fasad i samochodów zaparkowanych wokoł pustostanu została spowodowana przez miotane wątłą anarchistyczną ręką obiekty.

Dramatyczne doniesienia o płonących wozach na ulicach stolicy jak zwykle były przesadzone, a większość zniszczeń przypisywano nie temu, komu należało (wiadomo, że spalił się samochód należący do anarchisty, ale oni nie przywiązują specjalnej uwagi do dóbr doczesnych - raczej interesuje ich co można komuś zabrać, niż to co sami mają). Publikowane tu i ówdzie wywiady z gnieżdżącymi się w “Przychodni” meliniarzami ostatecznie grzebały jakiekolwiek szanse na wzbudzenie współczucia.

Zapytani wprost o koktajle Mołotowa odpowiadali “bez komentarza”. Pełni strachu i oczywiście skryci za kominiarkami. Po sieci krążą również filmy, gdzie rozhisteryzowany anarchista, który przedstawił się Gazecie Wyborczej jako Antek, wrzeszczy na Bogu ducha winnego człowieka, że chciano go spalić, a następnie przechodzi do rękoczynów. To znaczy do tego, co u kogoś z tak giętkimi nadgarstkami uchodzi za rękoczyny (do obejrzenia TUTAJ ).

Próbą ratowania wizerunku były grzeczne konferencje prasowe, już bez kominiarek, już nie w czarnym przyodziewku, już bez radykalnych haseł na ustach. I tak gawiedź mogła dowiedzieć się, że to nie squat, a przedszkole z całą gromadką dzieci. O ile nikt chyba wątpliwości nie ma, że anarchiści kolektywnie cierpią na kompleks Piotrusia Pana i charakteryzuje ich wielka niechęć do dorosłości, to chyba nie o to tutaj chodzi. Otóż środowiska antycypujące atak “faszystowsko-kibolskiej hordy”, zabijające deskami drzwi i okna oraz przygotowujące koktajle Mołotowa podobno uznały, że doskonałym pomysłem będzie trzymanie w takich warunkach grupki dzieci. Postawa zasługująca na gromkie owacje na stojąco. Komicznie wyglądały także żale o opieszałość policji ze strony ludzi nielegalnie zajmujących budynek i obwieszający go transparentami z napisem “władza precz”.

Wspomniany wcześniej Antek, miotający się między policjantami a uzbrojonymi w kamery gapiami, krzyczący “naziści i policja, ręka rękę myje” jest w zasadzie obrazem, który każdy powinien przywoływać sobie z pamięci na myśl o polskim ruchu anarchistycznym. Płaczliwy, rozchwiany emocjonalnie, zabiedzony i wyraźnie zagubiony gówniarz chcący ochrony władzy przed częścią społeczeństwa nie zgadzającą się na jego wybryki, a jednocześnie wrzeszczący, że każda władza mu przeszkadza. Dzieciaczki drogie, nie można mieć ciastka i zjeść ciastka.

Tęcza, tęcza, cza, cza, cza. Czarodziejska wstążka ta.

Pięć. Gdyby ktoś pytał ile razy trawiły płomienie ten nieszczęsny wykwit antytalentu Julity Wójcik. Do tej pory nie wnikano zbyt dociekliwie w przyczynę tego notorycznego podkładania ognia, które stało się swego rodzaju stołecznym sportem. Zawsze mówiono o wandalizmie lub pijackich ekscesach, dopiero 11 listopada dopisano konkretny powód do tego aktu. Spłonął symbol homoseksualnej propagandy oraz napluto na sztukę współczesną i tolerancję. Podobnie jednak jak Julita Wójcik odżegnuje się od jednoznacznej interpretacji “Tęczy”, tak i w przypadku podpalenia nie można mieć pewności co do rzeczywistych intencji autora.

Wątpliwości budzi sposób finansowania, notoryczne wyrzucanie pieniędzy na jej renowację, czy nawet to, że powstała z okazji polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Zniszczona instalacja stała się najbardziej nośnym, cóż, punktem zapalnym pomarszowej debaty, który zmobilizował jakąś tam część społeczeństwa do wyrażenia protestu, a lewicowe media wprowadził w prawdziwie quasi-religijny szał. Gazeta Wyborcza w ostatnich dniach poświęciła zdecydowanie więcej miejsca sprawie tęczy, niż czemukolwiek innemu. Gazeta.pl natomiast przez kilka dni wyświetlała apel o jej odbudowę, reklamowała różnej maści happeningi i organizowane przez anarchistów zbiegowisko pod hasłem “Dość terroru Marszu Niepodległości”.

Ta ostatnia inicjatywa dobitnie pokazała, że potencjał po lewej stronie jest marginalny. Uczestników pochodu, spędzonych przez Gazetę Wyborczą, profile na Facebooku, Krytykę Polityczną, organizacje anarchistyczne i homoseksualne było niewiele więcej niż 9 listopada. Nawet piątkowy wieczór nie pomógł frekwencji. Niesiono te same wymięte i miejscami wyblakłe transparenty, kilka pstrokato ubranych małp tarzało się po ziemi, anarchiści znowu wyżalili się, że policja ich nie uratowała, a na dokładkę pozwolono się wypowiedzieć reprezentantom Krytyki Politycznej.

Chyba już nikogo nie dziwią przedziwne mariaże skrajnych lewaków - 9 listopada przemawiali przedstawiciele OPZZ, czyli pseudo-związku zawodowego powołanego przez komunistyczne władze PRL do pacyfikowania inicjatyw oddolnych, a na niedawnym marszu swoje pięć minut dostała Krytyka Polityczna. Ta ostatnia jest finansowana z zagranicy w ramach Open Society Foundations za pieniądze spekulanta finansowego George’a Sorosa. Dorzućmy do tego anarchistyczne protesty przed dawną knajpą KP, Nowym Wspaniałym Światem, w związku z zatrudnianiem na umowach śmieciowych. Doprawdy doborowe towarzystwo, pochwały godna spójność światopoglądowa i integralność moralna anarchistów.

Nietrudno również dojść do wniosku, że święte oburzenie wobec przemocy i aktów “wandalizmu” wśród lewackich aktywistów przyjmuje wyjątkowo wybiórczą formę. Palenie samochodów przez niemieckich anarchistów, zadymy na Kreuzbergu, kolorowa hołota dewastująca przedmieścia europejskich miast, opłacone dz🤬ki z Femen ścinające krzyż poświęcony ofiarom NKWD, zabójstwa polityczne działaczy prawicy - czyli wszelkie składowe lewackiego mokrego snu, wywołują na “branżowych” portalach na ogół reakcje ekstatycznego zachwytu. Jednak to płonące sztuczne kwiaty i kilka wybitych okien stały się motorem napędowym głoszenia tezy rzekomego dalszego wiktymizowania środowisk anarchistycznych przez System i “faszystów”.

Syndrom oblężonej twierdzy sprzyja przecież zacieśnianiu więzi wewnątrz grupy, a jeszcze może da się wyżebrać trochę współczucia od społeczeństwa. Szkoda, że żadnego lewackiego junaka nie naszła jeszcze refleksja, iż ta cała “inna przemoc”, którą można pozachwycać się w internecie robi się nieco mniej wesoła, gdy puka do zabitych deskami drzwi squatu.

Płonie ambasada płonie, dolejcie benzyny

Jak zwykle gruba przesada, spaliła się budka strażnicza stojąca poza terenem ambasady i śmietnik przy płocie. Myślałby kto, że ten incydent zdominuje doniesienia prasowe z 11 listopada. Tak też się stało, ale w mediach zagranicznych. Polskie wolały się skupić na nieszczęsnej tęczy.

Najciekawsze z naszego punktu widzenia były reakcje rosyjskich środowisk nacjonalistycznych, które bynajmniej nie zajęły jednolitej pozycji. Niektórzy, jak Narodowi Bolszewicy, tradycyjnie wykorzystali okazję, żeby o sobie przypomnieć. Sputnik i Pogrom w dość powściągliwych słowach pisał, że ofiarą padła ambasada Rosji, bo gdyby zaatakowano budynek, w którym mieści się jakaś unijna instytucja polskich nacjonalistów czekałyby poważne konsekwencje, a za atakowanie Rosji nic nie grozi. Jeszcze inne opinie dało się przeczytać na rosyjskim portalu społecznościowym VKontakte, gdzie można było znaleźć głosy poparcia. Różne organizacje nacjonalistyczne wymieniły także listy otwarte do braci Polaków/Rosjan.

Zamieszanie wokół ambasady, paradoksalnie, może przyczynić się do nawiązania kontaktów z rosyjskimi nacjonalistami i zacieśnienia już istniejących. Polskie władze jak zwykle zaś wolały klęknąć przed wschodnim sąsiadem i wystosować oficjalne przeprosiny.

Nawet chorągiewka polityczna, Radzio Sikorski, wdał się swoim zwyczajem w niezbyt lotną pyskówkę na Twitterze z reprezentującym Marsz Niepodległości i o wiele wyższy poziom od “pana ministra” Krzysztofem Bosakiem.

My jesteśmy banda, agresywna banda, my jesteśmy banda, każdy z nas to wandal

Dwa fakty są niezaprzeczalne i zdecydowanie niezbyt wygodne dla wszelkich politycznych adwersarzy i kontestatorów myśli narodowej. Marsz Niepodległości co roku jest większy i, co zaskakujące, spokojniejszy. Media kreujące obraz zdewastowanej Warszawy grają jedynie na uczuciach odbiorców, próbując zniechęcić ich do nabierającego rumieńców ruchu. Bynajmniej nie chodzi tu jedynie o Ruch Narodowy, ale miriadę inicjatyw, które powstają na wzbierającej fali społecznego buntu i sprzeciwu wobec antywartości serwowanych z sejmowej mównicy, łamów prasy i święcących ekranów telewizyjnych.

Pojedyncze incydenty gdzieś na peryferiach marszu były z pewnością krótkimi i gw🤬townymi wybuchami niezadowolenia, które skierowane były na to, co utożsamia się z wartościami zagrażającymi Polsce i Polakom. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, stało się i być może w przyszłym roku znów powtórzy się podobny scenariusz spokojnego przemarszu i kilku otaczających go atrakcji.

Organizatorzy znowu zostaną zmuszeni do udowadniania, że nie są wielbłądami, gorące głowy po raz kolejny wypuszczą trochę pary w jakimś niezaplanowanym i kompletnie chaotycznym ataku na będący solą w oku symbol degeneracji, a po tygodniu czy dwóch media znajdą sobie kolejną mamę Madzi czy inny temat zastępczy do pacyfikowania biernego odbiorcy informacyjnej papki.



zermatia1920.tumblr.com/
Wielkie halo...
Konto usunięte • 2013-11-14, 18:38
Spalona budka przed ambasadą sowiecką - wielko halo... Już tyle zostało powiedziane o marszu - nawet mi się niechce rozpisywac

Policjant-bandyta skazany!
kustoszpan • 2013-05-21, 18:16
No! wiadomość z ostatniej chwili.

Skazano policjanta, który skopał uczestnika Marszu Niepodległości
Policjant, który półtora roku temu skopał podczas zatrzymania uczestnika Marszu Niepodległości, został skazany na karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata.
Ponadto sąd nałożył na niego ośmioletni zakaz wykonywania zawodu policjanta.


Na zamieszczonym w internecie nagraniu całego zajścia dokładnie widać, jak ubrany w cywilne ubranie policjant Karol C. bije niestawiającego oporu młodego uczestnika Marszu Niepodległości. Daniel Kloc był kopany przez funkcjonariusza w głowę nawet po tym, gdy został już obezwładniony.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał, że 37-letni Karol C. podczas zaskarżonej interwencji przekroczył swoje uprawnienia i naruszył nietykalność cielesną zatrzymanego. Mężczyzna został skazany na karę 1,5 roku pozbawienia wolności, której wykonanie zawieszono na okres 3 lat.
Nałożono na niego także ośmioletni zakaz wykonywania zawodów policjanta, ochroniarza i detektywa. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Karola C. przekonywał, że jego klient 11 listopada 2011 roku działał pod wpływem wzburzenia.

źródła: Niezalezna.pl

P.S. Filmiku nie wrzucam, każdy sobie znajdzie bez problemu.
Komunizm w nowym wydaniu
Konto usunięte • 2012-11-11, 14:45
Tak właśnie działa w Polsce komunizm w nowszej wersji.
Władza zaczyna się bać?



Dodam że podczas transmisji marszu z Bronkiem gdy wzniosły się brzydkie okrzyki TVN natychmiast wyłączył głos
Gdzie my k***a żyjemy?
Wolność głupcze!
Konto usunięte • 2012-11-07, 20:51
Dobry wieczór drodzy sadyści. Siedząc wczoraj przed ekranem telewizora postanowiłem rzucić okiem na wiadomości Polsatu. Intuicja mnie nie zawiodła, trafiłem na niezwykle ciekawy i warty uwagi materiał. Drogi pan prowadzący, pokazał mi prawdziwe oblicze bestialskich prawicowców, uświadomił mnie że idąc na marsz niepodległości 2012 skazuje sie na kalectwo a nawet śmierć. Miałem już przyznać mu rację i wyrobić sobie zdanie na temat ww. imprezy kojarząc ją z nazistami, agresją, niebezpieczeństwem, bezprawiem, ciemnotą, zacofaniem, kibolami kiedy w pewnym momencie przypomniałem sobie że przecież... media kłamią

Zapewne nie odkryłem nic nowego, każdy przecież wie co i jak (przynajmniej każdy tak mówi) ale poruszył mnie pewien fakt. Wiadomości oglądałem wraz z moim ojcem, razem mieliśmy wybrać się na ten marsz ale po obejrzeniu tego materiału stwierdził że musi się nad tym zastanowić.

Że co?!

Szok osoba która ponoć doświadczona życiowo dała się wsadzić w zakłamaną karuzelę mediów. Stwierdziłem że tak być nie może dlatego postanowiłem podzielić się z wami pewnymi informacjami i przemyśleniami.

Pierwszy tekst który chciałem wam przedstawić to informacja znaleziona na pewnym "faszystowskim" blogu:

"W ostatnim czasie pojawia się sporo wiadomości o policyjnych utrudnieniach, w związku ze zorganizowanymi wyjazdami na Marsz Niepodległości do Warszawy z innych miast w Polsce. Przypominamy, że kilka dni temu pojawił się na portalu narodowcy.net artykuł, w którym przestrzegano o nowej strategii służb policyjnych. Polegać ma ona na wyjątkowo drobiazgowych kontrolach autokarów, którymi będą chcieli do Warszawy dotrzeć uczestnicy Marszu. Kontrole te mają oczywiście na celu niedopuszczenie autokarów do jazdy, pod najbardziej bzdurnymi zarzutami.

Z dniem dzisiejszym pojawiły się kolejne niepokojące doniesienia. Dostaliśmy informację od organizatorów kilku wyjazdów, że przewoźnicy odstępują od umów na przejazd do Warszawy w dniu 11 listopada. Możemy się oczywiście domyślać, na skutek czyjej interwencji.

Jednocześnie w mediach pojawiła się bulwersująca informacja. Otóż policjant, który dotkliwie pobił jednego z uczestników Marszu Niepodległości, najprawdopodobniej zostanie całkowicie oczyszczony z zarzutów! Stołeczna prokuratura stwierdziła, że policjant – bandyta działał „w napięciu i szczególnym zdenerwowaniu”. A w związku z tym, że jego wcześniejsza służba przebiegała „bez zarzutu”, prokurator wnioskuje o umorzenie sprawy."

To niesamowite jak policja dba o bezpieczeństwo na polskich drogach. Efekty każdego dnia można obserwować w mediach i w oficjalnych statystykach wypadków

Każde dziecko wie że jak człowiek głodny to zły. Policjant pewnie poszedł na akcje bez drugiego śniadania. Głód, stres, brak wsparcia psychicznego kolegów. Ja bym mu jeszcze wypłacił odszkodowanie i dorzucił rekompensatę za zniszczone obuwie. Następną osobę, która będzie słuchać muzyki w autobusie bez słuchawek zostanie przezemnie zastrzelona. W końcu tłok i hałas są tak stresujące... każdy wie że to nie zdrowo tłumić w sobie emocje.

A teraz na poważnie, koniec żarów. Czas zdemaskować faszystów:



Cholera, normalnie stan wojenny! Niesamowita relacja, i ta narracja, obiektywność. Tyle emocji, musimy zrozumieć media że z powodu natłoku wydarzeń pominęli kilka mało interesujących ujęć, np:

Drugi film w tym temacie - Klik

Było, ale kontekst wymaga wstawienia tego filmu



Groźny faszysta zatrzymany przez bohaterskie siły policji. Cześć i chałwa policjantom! Czemu żadne media nie pokazały tej wzorcowej postawy białych "karków"?



Jak można było pominąć tak ważny element jak integracja Polsko-Niemiecka, na prawdę dziwie się mediom że nikt nie zwrócił na to uwagi?



ten film również się pojawił na sadolu, szkoda tylko że trafił do jakiegoś zbiorowego kolpa i zapewne nie wielu miała okazje go zobaczyć. A warto, tępy PiSior przy użyciu painta próbuje sugerować że Policja prowokowała manifestantów a pan Kalisz wcale nie walczył z hordą faszystów! Na stos z nim

Podsumowując. Telewizja demonizuje marsz niepodległości, impreze która daje poczucie więzi narodowej. Rząd, policja i media szkalują imprezę, która stanowi obecnie jeden z najważniejszych filarów rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. A to podobno PiSiory dzielą naród. 3 manifestacje w tym roku? Pewnie chodziło o integrację i niwelowanie wojny polsko-polskiej. Po co dzieci uczyć historii i zabierać je na tego typu święta, same nauczą się szacunku do ojczyzny. Nie wiem jak wy ale na przekór wszystkiemu, będzie mnie można spotkać wśród tysięcy innych WOLNYCH ludzi, maszerujących przez Warszawe. Tyle w temacie. Uprzedzam, nie jestem za pisem, zapoznałem się z wieloma dokumentami i publikacjami nt. marszu. Zanim skomentujesz, proponuje zrobić to samo
Policjant bezkarny...
Konto usunięte • 2012-11-06, 9:33
Policjant Karol C., który podczas ubiegłorocznego Marszu Niepodległości, kopał demonstranta, może pozostać bezkarny, bo prokuratura chce warunkowego umorzenia sprawy. A uzasadnienie skandalicznej decyzji to kpina…

Portal Niezalezna.pl wielokrotnie pisał o bestialskim ataku na Daniela K., który został skopany przez policjanta Karola C. Do oburzającej sytuacji doszło 11 listopada ub. roku. Policjant zachowywał się bardzo agresywnie, w ataku szału kopał swoją ofiarę nawet po głowie.

A dzisiaj wyszło na jaw, że warszawska prokuratura prowadząca śledztwo wysłała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie.

- 31 października Prokuratura Rejonowa Warszawa - Śródmieście skierowała do sądu rejonowego wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego wobec Karola C. na rok próby - poinformował Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wcześniej Karol C. usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i naruszenia nietykalności Daniela K., którego uderzał w głowę, kilka razy kopnął oraz użył gazu łzawiącego, kierując jego strumień na twarz pokrzywdzonego. Postawiono mu zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, przewidującego do trzech lat więzienia dla funkcjonariusza publicznego, który przekraczając swoje uprawnienia działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.

Prokuratura wniosła do sądu o umorzenie sprawy C. na rok oraz o zobowiązanie go do zapłaty świadczenia pieniężnego w wysokości 500 zł na wybrany cel społeczny. Pytany o uzasadnienie tego wniosku prokurator Ślepokura tłumaczy: Karol C. przyznał się do zarzutu i złożył obszerne wyjaśnienia prokuratura wzięła też pod uwagę dotychczasową postawę C. niekaralność jego ustabilizowany tryb życia i nienaganny przebieg służby w policji.

Czyli bandycki atak policjanta nie zostanie ukarany, bo jego sprawca dotychczas sprawował się poprawnie, a nawet złożył wyjaśnienia. Większość podejrzanych zachowuje się podobnie i takie tłumaczenia są co najmniej kuriozalne. Ale prokuratura brnie dalej i kompromituje się jeszcze bardziej.

- Wykonywał on (Karol C. – red.) czynności związane z zabezpieczeniem manifestacji, których przebieg cechował się bardzo dużą agresją ze strony uczestniczących w nich osób - powiedział prokurator i dodał: Przebieg zdarzeń z udziałem C. był dynamiczny, nacechowany znacznymi emocjami, a oskarżony działał w napięciu i silnym zdenerwowaniu. To wszystko spowodowało jego gw🤬towne zachowanie wobec pokrzywdzonego i naruszenie przepisów określających procedury zatrzymań.

„Oskarżony działał w napięciu i silnym zdenerwowaniu” – na to zdanie zapewne powoływać się będą teraz adwokaci wszystkich bandytów, bo ich klienci – także zabójcy – z reguły są zdenerwowani i „działają w napięciu”. Czyżby mieli pozostać bezkarni? Podobnie jak oprawca z policji, który kopie bezbronnego człowieka?

Źródło: niezalezna.pl