Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#onr

Homo
M................i • 2014-07-10, 18:50
Często w mediach wytyka się narodowcom, że nie szanują a wręcz tępią homosi i wykrzykują do nich karygodne i nieprzyjazne hasła "c🤬j ci w dupę".
Jak to nieprzyjazne?
Przecież to dla nich bardzo dobre życzenia
Jak skutecznie zakłamano historię ONR
H................8 • 2014-03-01, 7:54
Z dr Wojciechem J. Muszyńskim, autorem wydanej przez IPN książki „Duch Młodych. Organizacja Polska i Obóz Narodowo-Radykalny w latach 1934–1944” rozmawia Mateusz Rawicz.



MATEUSZ RAWICZ: – Pałkarze z ONR – taki stereotyp utrwalił się w okresie PRL, czego przykładem był film „Zezowate szczęście”. Czy może być coś ciekawego dla historyka w historii takiej organizacji?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Cechą stereotypów jest to, że mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Propaganda PRL uczyniła wiele, aby zohydzić tę formację polityczną. ONR to był przez komunistów i lewicę szczególnie znienawidzony. O pałkarstwie jeszcze powiem, warto jednak zwrócić uwagę na sentencję „jest ONR-u spadkobiercą partia”, która wydaje się dominować nad tym tematem. Wielu ją cytuje, jednak mało kto rozumie jej sens.

Miłosz miał bowiem na myśli kilku swoich kolegów z Wilna na czele z Putramentem, którzy w latach 30. z endeków przedzierzgnęli się w komunistów. Fakt, że nie mieli nic wspólnego z ONR nie miał dla niego specjalnego znaczenia – chodziło o rzucenie na PZPR najgorszej w jego mniemaniu inwektywy.

Bo nazwę ONR lewica traktuje jako inwektywę wobec wszystkich politycznych przeciwników – rzucając ją jednym tchem z epitetami w rodzaju „faszystowski” czy „rasistowski”. Do tej pory było to łatwe, bo mało kto zdawał sobie sprawę czym był ONR i kto do niego należał. Mam nadzieję, że wydanie przez IPN mojej książki „Duch Młodych” utrudni takie pseudointelektualne harce.

MATEUSZ RAWICZ: - Jak należy się odnosić do zarzutów o „faszyzm” i „rasizm” ONR? Z czego wynikają te zarzuty?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - ONR, jak zresztą cały polskich ruch narodowy, nie głosił haseł rasistowskich. Owszem, występowano przeciwko Żydom, głoszono hasła o przymusowej emigracji tej mniejszości z Polski, ale nie można tego stawiać na jednej szali z niemieckim nazizmem czy Holokaustem.

Zresztą w czasie wojny wielu narodowych radykałów ratowało Żydów, a kilku otrzymało nawet medal „Sprawiedliwego wśród narodów Świata”.

Kolejna sprawa, to twierdzenie, że przed wojną „ONR-owcy bili Żydów”, które jest głupawym antysemickim prymitywizmem: młodzież żydowska to nie była banda herlaków z ilustracji w antysemickim pisemku. Umieli się bronić, a nawet atakować. Na uniwersytetach, czy na ulicach dochodziło niekiedy do bójek: bili się ONRowcy z Żydami, endecy z piłsudczykami, bejtarowcy z bundystami, a socjaliści z komunistami. Bito się, bo takie były polityczne temperamenty i ówczesny duch czasów. Można nad tym ubolewać. Ale nie można też popadać w przesadę, bo dojdzie się do absurdu, że lata 30. to okres ulicznej wojny domowej. Burdy miały miejsce, ale niezbyt często, a winę za nie ponosiły różne ugrupowania polityczne. W każdym razie działacze ONR nie byli bardziej winni niż BUND czy socjaliści.


ONR-owcy na pielgrzymce akademickiej w 1934 r.


MATEUSZ RAWICZ: - W swojej książce „Duch młodych” postawił pan tezę, że ONR był jedynie ekspozyturą tajnej Organizacji Polskiej.

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Ściśle to ujmując, ONR nie był samodzielnym bytem politycznym. Stanowił rodzaj parawanu, który osłaniał działalność tajnej, wewnętrznie zakonspirowanej Organizacji Polskiej. Celem mojej książki było pokazanie, kim byli ludzie tworzący OP i ONR. OP miała charakter elitarny, skupiała ludzi dojrzałych, niemal zawsze po studiach i o ugruntowanej pozycji zawodowej. Byli wśród nich liczni inżynierowie – należy pamiętać, że Politechnika Warszawska była domeną wpływów narodowych-radykałów – następnie prawnicy, ekonomiści, lekarze, ale także profesorowie, księża, ziemianie oraz przemysłowcy, którzy dodatkowo finansowali działalność. Była to po prostu elita ówczesnej polskiej inteligencji. A oenerowski kamuflaż okazał się dość skuteczny. Przedwojenna polska policja ani śledczy z gestapo nie wpadli na trop OP, choć podejrzewano, że w strukturze ONR jest jakieś „drugie dno”. Organizacja została zdemaskowana i rozpracowana dopiero przez NKWD i UB pod koniec 1945 r.

Tymczasem przedwojenny ONR – zarówno w krótkim okresie działalności legalnej, jak i później, w drugiej połowie lat 30, gdy działał w konspiracji – była to organizacja młodzieżowa. Tworzyli go studenci, którzy organizowali demonstracje, wydawali nielegalne gazetki i ulotki, a niekiedy też prowadzili akcje bojówkarskie. W porównaniu z OP nie miało to specjalnego znaczenia, choć dziś szczególnie bojówkarstwo się podkreśla. Tego rodzaju działalność była, jak to nazywam „przedszkolem do OP”: w ONR poznawano kandydatów, sprawdzano ich wartość oraz ideowość, a także czy są odporni na szykany lub pobyt w policyjnym areszcie. Ci, którzy się wykazali w ONR, byli później wprowadzani do struktur OP, czyli do elity.

Ponadto działacze OP uważali narodowy radykalizm za dobry szyld polityczny. Byli oni polskimi nacjonalistami, co łączyli z radykalizmem, czyli z programem szybkiej modernizacji Polski pod względem gospodarczym, społecznym i politycznym. Opracowano plany reformy rolnej, industrializacji i elektryfikacji kraju, rozwoju prywatnej przedsiębiorczości. Taki był prawdziwy sens istnienia OP i ONR, a nie rzekome burdy antyżydowskie.


Oddział kobiecy ONR


MATEUSZ RAWICZ: - Historycy określają mianem Obozu Narodowo-Radykalnego zarówno ONR „ABC” jak i „Falangę”. Czy to określenie zgodne z prawdą?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Zupełnie niezgodne. „Falanga” to Bolesław Piasecki i oddani mu ludzie, którzy byli przez pewien czas w ONR. Jednak w 1935 r. wywołali rozłam i utworzyli odrębną organizację. Miała ona charakter bojówki, którą tworzyła młodzież z przedmieść, robotnicy oraz nieliczna grupa inteligencji, głównie studentów. To oni byli odpowiedzialni za większość zamieszek oraz wystąpień antyżydowskich, które przypisuje się ONR. Hasła nacjonalistyczne mieszały się tam z populizmem i uwielbieniem dla Piaseckiego, jako przyszłego wodza narodu. Nie można więc porównywać „Falangi” do ONR czy OP. „Falanga” to nie była poważna formacja polityczna, co zresztą pokazała praktyka, gdyż zakończyła swój żywot na kilka miesięcy przed wybuchem wojny.


Plakat Falangi


MATEUSZ RAWICZ: - Podobno do ONR należał m.in. Janek Bytnar „Rudy”, bohater powieści „Kamienie na szaniec”?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Tak rzeczywiście było – Jan Bytnar należał do Grup Szkolnych ONR, które skupiały młodzież szkół średnich. W liceum Batorego, gdzie chodził Bytnar, struktura ta była bardzo prężna. Podobne grupy działały w innych liceach warszawskich: Reya, Czackiego, Poniatowskiego czy Zamoyskiego. To ostatnie było w pewnym sensie matecznikiem środowisk narodowo-radykalnych, gdyż ukończyło je wielu czołowych działaczy ONR i OP, w tym Jan Mosdorf i Jan Jodzewicz. Na początku wojny Bytnar wbrew radom kolegów poszedł do Małego Sabotażu, później znalazł się w Szarych Szeregach, ale nie oznaczało to, że zerwał kontakty z ONR, czy zmienił poglądy polityczne.

W szeregach ONR było wielu wybitnych ludzi: ks. prof. Jan Salamucha, jeden z czołowych polskich filozofów, pisarz Leszek Prorok, prof. Jerzy Regulski autor reformy samorządowej III RP, prof. Bolesław Sobociński – przed wojną wykładowca UW, po wojnie w Uniwersytecie Notre Dame w USA, prof. Felicjan Loth – znany warszawski lekarz pediatra, a z wywiadem NSZ był związany inny pisarz Jan Józef Szczepański. To tylko przykłady, gdyż takich ludzi były setki.


Jan Bytnar


MATEUSZ RAWICZ: - Druga wojna światowa była kresem działalności ONR/OP?

WOJCIECH J. MUSZYŃSKI: - Wręcz przeciwnie – wybuch wojny zmobilizował działaczy OP do walki zbrojnej i działalności politycznej. To z ich inicjatywy powstał podziemny Związek Jaszczurczy, organizacja wojskowa, która w późniejszym czasie dała początek Narodowym Siłom Zbrojnym.


Symbol Związku Jaszczurczego na odznace żołnierzy NSZ


Środowisko OP pierwsze rzuciło hasło powrotu Polski nad Odrę i Nysę Łużycką. Uporczywie, początkowo samotnie, lansowali to hasło przez kolejne lata wojny, pisali o prawach Polski do Dolnego Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich.

Ostatecznie społeczeństwo polskie zaczęło się z tą ideą identyfikować. W 1945 r. komuniści z pomocą Sowietów jedynie nieudolnie ją splagiatowali chcąc uwiarygodnić się jako polscy patrioci. A także dać Stalinowi alibi na zagrabienie wschodnich województw Polski. Tymczasem środowisko OP nigdy nie dopuszczało możliwości wyrzeczenia się Kresów Wschodnich – Wileńszczyzna i Małopolska Wschodnia były dla nich integralną częścią Rzeczypospolitej.

Ważnym wkładem środowiska OP było opracowanie koncepcji powojennej odbudowy Polski w ramach Służby Cywilnej Narodu. Strukturę tę tworzyli inżynierowie i kadra naukowa różnych dziedzin. To oni byli autorami szeregu opracowań dotyczących powojennej odbudowy i rozbudowy przemysłu, reformy rolnictwa, systemu prawnego, szkolnictwa, rozwoju samorządu terytorialnego i administracji cywilnej oraz zintegrowania ziem zachodnich z resztą kraju. Część z tym opracowań przekazano Delegaturze Rządu, za pośrednictwem której niektóre rozwiązania udało się wcielić w życie. Niestety większość dorobku SCN przepadła w zniszczonej Warszawie.


Wojciech J. Muszyński


Innym istotnym wkładem OP w walkę o niepodległość był konsekwentnie głoszony program zwalczania z bronią w ręku podziemia komunistycznego. Stanowisko Komendy Głównej AK i Polskiego Państwa Podziemnego było w tym względzie chwiejne – próbowano z komunistami negocjować, kiedy indziej zwalczano ich politycznie, lecz przypadki fizycznej likwidacji należały do rzadkości.

Działacze OP głosili, że PPR oraz GL/AL to agentury Sowietów, jednego z dwóch wrogów Polski w tej wojnie i należy je niszczyć na równi z niemieckim aparatem okupacyjnym, a komunistów traktować jak zdrajców-folksdojczów. Partyzantka NSZ zwalczała komunistów z bronią w ręku do początku lat 50.



Rozmawiał Mateusz Rawicz, wywiad ukazał się w tygodniku „Nasza Polska”, nr 1, 03.01.2012 r.
Mandat za okrzyki patriotyczne
Zolder • 2013-11-19, 21:00
Rzecz działa się 11 listopada w Toruniu. Kiedy to młodzi ludzie z brygady Kujawsko-Pomorskiej ONR pragnęli uczcić pamięć bohaterów walczących za Polskę .
Zgromadzeni patrioci pod kościołem garnizonowym w Toruniu przygotowywali się do pójścia pod pomnik Józefa Piłsudskiego na placu Rapackiego , kiedy to podszedł do nich strażnik miejski i zapytał
S- ( strażnik miejski) , O- ( ONR )
S- " Kto jest u Was przywódcą ? "
O- " U nas nie ma przywódcy "
S- " Słuchajcie k*rwa mać , mi się dzisiaj nie chcę z Wami pie*dolić "


Później straż miejska nie odstępowała na krok od patriotów, śledziła ich niczym detektywi , Oni zwalniali tempo to i straż miejska zwalniała i tak w kółko...
Późniejsza akcja jest opisana na stronie prawy . pl , a wyglądała tak:

W czasie trwania oficjalnych uroczystości miejscy strażnicy mieli zakazać rozwinięcia transparentu "Bóg, Honor i Ojczyzna", grozić karą finansową w wysokości 1000 zł za znieważanie flagi państwowej, które objawiało się zdaniem strażników przez entuzjastyczne nią machanie, wreszcie ukarać jednego z nich mandatem w wysokości 200 zł za wzniesienie hasła "Cześć i chwała bohaterom!" .

Na wystawionym mandacie straż miejska napisała: "głośnymi okrzykami zakłócił porządek publiczny w trakcie przemarszu kolumny na uroczystość państwową".

Na facebookowym profilu Brygady Kujawsko-Pomorskiej ONR można przeczytać:

- Grupa młodych osób związanych z naszą brygadą, ale również sympatyków ruchu narodowego rozwinęła przygotowany na tę okoliczność transparent ze słowami "Bóg, Honor, Ojczyzna". Straż miejska zachowywała się niezwykle napastliwie w stosunku do młodzieży, używała wulgarnych słów ogólnie uznanych za obraźliwe, odgrażała się i straszyła. Osoby całkowicie postronne obserwujące wydarzenia potwierdzają, że młodzież zachowywała się spokojnie i bez zarzutu. Nastawienie strażników można ocenić po próbie nałożenia na patriotów mandatów 1000 zł za machanie biało-czerwonymi flagami, a na koniec wystawienie mandatu 200 zł za okrzyk "cześć i chwała bohaterom".

PS: Wiem o tym od kumpla który był świadkiem tego wydarzenia i zajścia .
Swoją drogą Straż miejska ma coraz większe wpadki...


Tegoroczny Marsz Niepodległości ma chronić Straż Marszu - 500 narodowców przećwiczonych przez byłych żołnierzy GROM i Legii Cudzoziemskiej - informuje "Gazeta Wyborcza".

Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", już w zeszłym roku Straż pełniła taką funkcję, ale wtedy tworzyły ją dość przypadkowe osoby, które szybko "traciły zimną krew" wobec napierających tłumów i policji. Stąd decyzja narodowców, by ją przeszkolić.

Strażników przygotowują wolontariusze, m.in. ponoć byli żołnierze - stwierdza gazeta. Jak zapewniają organizatorzy, Straż ma wyłącznie chronić uczestników Marszu i wyłapywać z tłumu policjantów po cywilu.

Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości" zgłosiło w poniedziałek do stołecznego ratusza zgromadzenie publiczne na 11 listopada, dzień Narodowego Święta Niepodległości. We wniosku wskazano, że manifestacja zgromadzi 50 tys. osób. Organizatorzy na razie nie ujawniają trasy marszu.

- Zgłosiliśmy manifestację na 50 tysięcy osób. 11 listopada zapraszamy do Warszawy wszystkich patriotów na największy, centralny, Marsz Niepodległości - powiedział dziennikarzom prezes stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" Witold Tumanowicz.

Dopytywany o szczegóły, Tumanowicz podkreślił, że na trasie przemarszu nie ma okolic Stadionu Narodowego; będzie to główne miejsce obrad organizowanego przez ONZ szczytu klimatycznego, w którym mają uczestniczyć przedstawiciele około 190 państw, a który rozpocznie się właśnie 11 listopada.

11 listopada 2012 r. niedługo po rozpoczęciu Marszu Niepodległości doszło do burd w centrum Warszawy. W stronę zabezpieczających demonstrację funkcjonariuszy rzucano m.in. kamieniami i kostką brukową. Policja użyła broni gładkolufowej oraz gazu pieprzowego. Po zajściach na komisariaty doprowadzono 176 osób, z których 21 zatrzymano. Rannych zostało 22 policjantów, w tym trzech trafiło do szpitala.

Pogotowie udzieliło pomocy 16 innym osobom, sześć z nich trafiło do szpitali. Swoje straty policja wyceniła na ok. 64 tys. zł (m.in. osiem uszkodzonych radiowozów), z kolei według stołecznego ratusza straty w mieniu komunalnym wyniosły 20 tys. zł, a kolejne 30 tys. zł kosztowało sprzątanie ulic.

Żródło: znalezione na fb, zaj🤬e w całości z wp
O postaci rotmistrza Pileckiego za sprawa popularyzacji tematyki Żołnierzy Wyklętych w ostatnich czasach, słyszało zapewne wiele osób - niestety jest to postać, która nie pojawia się na kartach podręczników do historii, bo i nie pojawia się nawet okres walk Żołnierzy Wyklętych, niezłomnych, największych antykomunistów i polskich patriotów.

Tą lukę w wychowaniu młodych pokoleń Polaków starają się wypełniać narodowcy, organizując marsze, pikiety, wieczory pamięci, czy lekcje patriotyczne. Tym razem w Białymstoku mieszkańcom miasta postać Wielkiego Polaka rotmistrza Pileckiego, MW i ONR Białystok postanowiło przedstawić na murach i na filmie.



Kanał na youtubie to MWBiałystok - nie mogę wkleić linka.

Zachęcamy do podobnych akcji w swoich miejscowościach - Pilecki jest wybitną postacią, która buduję w nas Narodową Dumę - przestańmy tylko i wyłącznie mówić i pamiętać jacy byliśmy uciskani - to wszystko prawda, ale pokażmy również, że mamy wielu najmężniejszych bohaterów i potrafimy być z nich dumni. Zostawiam Was z biogramem rotmistrza, CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!

B WITOLD PILECKI (1901 – 1948) to jedna z bardziej fascynujących postaci w najnowszej historii Polski. Swoje życie poświęcił walce ze zbrodniczymi dyktaturami XX wieku – niemieckim narodowym socjalizmem i sowieckim komunizmem. Brytyjski historyk prof. Michael Foot zaliczył go do sześciu najodważniejszych ludzi ruchu oporu II wojny światowej. Losy Pileckiego dobitnie świadczą o jedności planów niemieckich i sowieckich okupantów w stosunku do elity polskiego społeczeństwa

Witold Pilecki - typowy przedstawiciel kresowej inteligencji polskiej pochodzenia ziemiańskiego – urodził się 13 maja 1901 roku w ówczesnej północnej Rosji, gdzie jego ojciec był leśnikiem. Wychowany przez matkę w duchu żarliwego patriotyzmu, wykształcony w Wilnie, dokąd rodzina przeniosła się w 1910 roku, czynnie działa w zakazanym przez władze zaborcze harcerstwie a następnie jako ochotnik bierze udział w wyzwoleniu i samoobronie Wilna na przełomie 1918 i 1919 roku. Walczy w obronie Grodna, a później w szeregach 211 Pułku Ułanów w bitwie warszawskiej latem 1920 roku. Dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.

W czasie pokoju zdaje maturę, rozpoczyna studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie, ale przerywa je z powodu kłopotów materialnych. Osiada w podupadłym majątku Sukurcze w pobliżu Lidy, modernizuje go i rozwija. Zakłada kółko rolnicze i spółdzielnię mleczarską, udziela się w harcerstwie i ochotniczej straży pożarnej. Jako entuzjasta przysposobienia obronnego zakłada dwa szwadrony konne przysposobienia obronnego złożone z miejscowych ochotników. W 1931 roku żeni się z Marią Ostrowską, nauczycielką miejscowej szkoły. W Sukurczach rodzą się ich dzieci – Andrzej i Zofia.

We wrześniu 1939 roku Pilecki bierze udział w wojnie obronnej przeciwko niemieckim agresorom. Po inwazji Sowietów na Polskę nie może wrócić w okolice Lidy. Przedziera się do Warszawy i włącza się od razu w nurt walki podziemnej. Jest jednym z organizatorów powołanej w listopadzie 1939 roku Tajnej Armii Polskiej, która później zostanie włączona w struktury Armii Krajowej. Latem 1940 roku Pilecki prosi swoich przełożonych o zgodę na realizację misji polegającej na przedostaniu się do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz w celu założenia w nim organizacji konspiracyjnej. Po otrzymaniu zgody, pod fałszywym nazwiskiem, jako Tomasz Serafiński 19 września 1940 r. daje się pojmać Niemcom w łapance, a dwa dni później jako więzień nr 4859 trafia do Auschwitz. W obozie tworzy tajny Związek Organizacji Wojskowej, strukturę konspiracyjną, która ma pomagać w podtrzymywaniu morale więźniów, przekazywać informacje spoza obozu, wysyłać raporty o tym, co dzieje się w Auschwitz, przygotować plany powstania w obozie. Za pośrednictwem uciekinierów oraz przez zorganizowaną siatkę pracowników pralni Pilecki przesyła meldunki do swojego dowództwa. To dzięki niemu Zachód mógł dowiedzieć się o skali ludobójstwa dokonywanego w KL Auschwitz.

26 kwietnia 1943 roku wraz z Edwardem Ciesielskim i Janem Redzejem Witold Pilecki ucieka z obozu. Kilka miesięcy spędza w oddziale AK w okolicach Nowego Wiśnicza, gdzie pisze pierwszy obszerny Raport z KL Auschwitz. Przedostaje się do Warszawy, pracuje w Kedywie. Wiosną 1944 roku na rozkaz gen. Fieldorfa współorganizuje mocno zakonspirowaną „NIE”, strukturę, która ma działać na wypadek spodziewanej okupacji sowieckiej. Po raz pierwszy nie podporządkowuje się rozkazom przełożonych i walczy w Powstaniu Warszawskim – najpierw jako zwykły strzelec w kompanii „Warszawianka”, później dowodzi jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda. Jako jeniec trafia do obozu w Lamsdorf, skąd przeniesiono go do Murnau.

Po wyzwoleniu wstępuje do II Korpusu Polskiego we Włoszech. Na rozkaz gen. Andersa wraca do Polski, aby zbierać informacje o żołnierzach Armii Krajowej i II Korpusu więzionych przez NKWD i zsyłanych na Syberię oraz o sytuacji w kraju. 8 maja 1947 r. zostaje aresztowany i po wielomiesięcznym, brutalnym śledztwie, w sfingowanym procesie skazany na karę śmierci. Prezydent Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 25 maja 1948 roku wyrok w warszawskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej wykonał „Kat z Mokotowa” Piotr Śmietański. Do dziś nie ma pewności, gdzie rotmistrz Pilecki został pochowany.
Nacjonaliści a reżim PRL - cicha przyjaźń, jawna kolaboracja
j................x • 2013-01-27, 10:05
Od kilku lat różnej maści środowiska nacjonalistyczne wychodzą na ulice 13go grudnia i wykrzykują antykomunistyczne hasła. Celem tego biuletynu jest wykazanie hipokryzji tych środowisk, których korzenie nieraz sięgają PRL, lub w różnym stopniu współpracowały z organizacjami o charakterze komunistycznym.

Głównymi organizacjami nacjonalistycznymi w Polsce są ONR (Obóz Narodowo Radykalny), Młodzież Wszechpolska, NOP (Narodowe Odrodzenie Polski), Falanga oraz powoli rosnący w siłę Autonomiczni Nacjonaliści. Zjawiskiem o mniejszej sile są nacjonalistyczni neopoganie ze Stowarzyszenia na rzecz Tradycji i Kultury „Niklot” oraz Nacjonalistycznego Stowarzyszenia „Zadruga”. Pierwsze dwie organizacje razem utworzyły Marsz Niepodległości, a obecnie próbują powołać do życia nową formacje polityczną – Ruch Narodowy.

CZERWONE KORZENIE WSPÓŁCZESNYCH UGRUPOWAŃ NACJONALISTYCZNYCH

Roman Giertych, założyciel i były prezes powojennej Młodzieży Wszechpolskiej wywodzi się z rodziny która splamiona jest jawną współpracą z władzami komunistycznego reżimu. Maciej i Jędrzej Giertychowie (ojciec i dziadek Romana) nawet poparli Stan Wojenny. Maciej Giertych był w latach 1986-1989 członkiem proreżimowej Rady Konsultacyjnej, którą bojkotowała podziemna solidarnościowa opozycja. Część opozycji, szczególnie związaną z KOR (Komitet Obrony Robotników), Giertychowie atakowali za „służącą niepolskim interesom”. Maciej Giertych cieszył się także poparciem i zaufaniem hierarchii kościelnej, zwłaszcza jej najbardziej legalistycznego, ugodowego wobec komunistów i zachowawczego skrzydła. Po 1989 roku Maciej Giertych zdołał jeszcze z ramienia Ligi Polskich Rodzin (LPR) zdobyć mandat eurodeputowanego i wsławić się m.in. ciepłymi słowami w stosunku do mordercy i byłego dyktatora Chile, Augusto Pinocheta.

Z reżimem komunistycznym kolaborował również Bolesław Piasecki, twórca przedwojennego Obozu Narodowo Radykalnego i Falangi. Piasecki wprawdzie zmarł w 1979 roku, ale założone przez niego Stowarzyszenie PAX, grupujące spadkobierców polskiej antysemickiej tradycji nacjonalistycznej, które działało legalnie od powojnia, wspierało Jaruzelskiego i ostatecznie zaakceptowało wyprowadzenie przeciw robotnikom czołgów na ulice 13 grudnia 1981 roku. PAX było organizacją całkowicie podporządkowaną władzom PRL, skupiającą tzw. postępowych katolików, a sam Piasecki popierał stalinizm nawet po okresie odwilży, której nawiasem mówiąc był przeciwny.

Spadkobiercy przedwojennego ONR uważali, że NSZZ “Solidarność” jest manipulowane przez środowiska związane z KOR-em, który uznawali za organizację żydowską. Praktycznym wyrazem tych poglądów było powołanie do życia w roku 1980 Stowarzyszenia Patriotycznego „Grunwald”, skupiającego partyjny „beton”, funkcjonariuszy komunistycznej służby bezpieczeństwa, milicji i wojska związanych ze środowiskiem “moczarowców” (choć sam Mieczysław Moczar odcinał się od działalności “Grunwaldu”), jak również weteranów przedwojennej, skrajnej prawicy, wśród nich Napoleona Siemaszko (przedwojennego działacza Młodzieży Wszechpolskiej i Stronnictwa Narodowego) i Włodzimierza Wojcika (również Wszechpolaka i członka SN). Celem istnienia ZP „Grunwald” było skompromitowanie Solidarności oraz opozycji demokratycznej, poprzez wskazanie na rzekome żydowskie pochodzenie działaczy Komitetu Obrony Robotników i NSZZ “S”. Cele te realizowane były za pomocą masówek organizowanych w zakładach pracy, m.in. w Stoczni Gdańskiej oraz poprzez drukowaną propagandę, atakującą działaczy związkowych i opozycyjnych. „Grunwald” miał przyzwolenie kierownictwa PZPR na publiczne głoszenie haseł nacjonalistycznych, ksenofobicznych i antysemickich. Stowarzyszenie, na którego czele stał znany reżyser Bohdan Poręba, próbowało w okresie karnawału „Solidarności” wykorzystać schemat nagonki antysemickiej znanej z Marca ‘68. W trzynastą rocznicę wydarzeń marcowych założyciele „Grunwaldu” zorganizowali wiec przed byłym gmachem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, podczas którego przestrzegali przed siłami „syjonistycznymi” w „Solidarności”. Komunistyczny reżim nie wahał się wykorzystywać kontrowersyjnych akcji „Grunwaldu”, a ugrupowanie to swobodnie działało do końca PRL. Było taktycznie przydatne dla ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego, która w grze politycznej z opozycją instrumentalnie posługiwała się nacjonalizmem i antysemityzmem. Stowarzyszenie zgłosiło akces do PRON i podobnie jak Podobnie jak PAX Bolesława Piaseckiego poparło stan wojenny. Po 1989 część jego działaczy pozostających aktywnymi politycznie związała się z kilkoma Stronnictwami Narodowymi, Partią X Stana Tymińskiego (Kossecki był przewodniczącym tej partii w latach 1995-99), a później z Przymierzem Samoobrona. Działali w stowarzyszeniu “Nie dla Unii Europejskiej” oraz w ruchu panslawistycznym. Tadeusz Bednarczyk współpracował z Leszkiem Bublem – czołowym antysemickim wydawcą. Kilku z nich – jak Edward Prus, Bednarczyk, Szcześniak stali się publicystami Radia Maryja. Część dawnych działaczy ZP “Grunwald” publikowała w “Tygodniku Ojczyzna“, “Myśli Polskiej“, a następnie – w “Naszym Dzienniku“.

NACJONALIZM W PRL

Skrajna prawica w okresie PRL, wierna tradycjom panslawistycznej, prorosyjskiej (i antyniemieckiej) myśli politycznej Romana Dmowskiego, po cichu (a czasem głośno)sympatyzowała sojuszowi ze Związkiem Radzieckim. Tak samo komuniści mieli wprawę w odwoływaniu się do idei narodowej, kiedy ich władza okazywała się zagrożona. Władze PRL sięgały po nacjonalizm, który w ich mniemaniu oferował utopię społecznego pojednania i zjednoczenia.

W początkowym okresie rządy komunistów opierały się na wykreowanej charyzmie Stalina i Bieruta, na rewolucyjnym etosie i wizji przy- spieszonego postępu, dzięki któremu Polska miała dogonić, a potem wyprzedzić pod względem poziomu życia kraje Zachodu. Jak pokazała historia te metody nie działały długoterminowo, a nawet jeśli to wiele z nich dało się stosować tylko w krótkim okresie. Bierut i Stalin okazali się winni “wypaczeń i błędów”, fascynacja rewolucją społeczną wygasła, a stalinowska modernizacja spowodowała wzrost produkcji czołgów i lokomotyw, ale za to spadek poziomu życia.

Przez 45 lat Polski Ludowej nacjonalizm wrósł w oficjalną ideologię i pozostał jej żywym elementem. W najczarniejszym okresie stalinizmu, w 1951 r., Bierut cytował kilkakrotnie Dmowskiego w przemówieniu na partyjnym plenum. Antysemityzm odgrywał ważną rolę w wewnątrzpartyjnych rozgrywkach zarówno w 1956 r., jak i w marcu 1968 r. W obu wypadkach “oczyszczenie partii z syjonistów i kosmopolitów” otwierało drogi kariery nowym kadrom partyjnym, które czuły się sfrustrowane i niedocenione (“Niech rosną kadry aryjskie” – mówił premier Cyrankiewicz na jednym z posiedzeń Biura Politycznego w maju 1956 r.). Władza próbowała także – czasami skutecznie – wygrywać antysemickie nastroje w społeczeństwie: na porządku dziennym było sugerowanie “niepolskiego pochodzenia” członków KOR w latach 70. czy pokazywanie antysemickich transparentów podczas marcowych wieców. Władza PRL starała się przekonać Polaków, że jest władzą “czysto polską”, a jej członkowie to patrioci i “prawdziwi Polacy”. Długa droga prowadziła od Róży Luksemburg do Moczarowskich „partyzantów” i stowarzyszenia Grunwald, ale partia przebyła ją szybko. Partia poprzez propagandę i politykę wobec mniejszości narodowych kształtowała ksenofobiczną, etniczną, a nie obywatelską wspólnotę narodową, nie tylko zamkniętą na świat, ale wobec niego wrogą.

Jak widać związki skrajnej prawicy i totalitarnej lewicy nie były wcale incydentalne. Na koniec warto dodać, że jeden z prominentnych działaczy łódzkiego Narodowego Odrodzenia Polski pod koniec lat dziewięćdziesiątych, niejaki Walczak, był za czasów PRL funkcjonariuszem komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Walczak został swego czasu aresztowany pod zarzutem przygotowania zamachu na łódzką synagogę, następnie zaś usunięty z NOP w czasie jednej z czystek.

Krótko mówiąc polscy nacjonaliści nie mają moralnego prawa do upominania się o ofiary komunizmu, bo ich ówcześni ideowi liderzy w stopniu zdumiewającym ten reżim czynnie wspierali, a wielu z nich urządziło się wygodnie w strukturach aparatu władzy PRL.

Zresztą, pomimo oficjalnego antykomunizmu, część ugrupowań nacjonalistycznych po dziś dzień mniej lub bardziej oficjalnie współpracuje ze środowiskami komunistycznymi lub wręcz post PRL – owskimi.

FLIRT NACJONALISTÓW Z KOMUNISTAMI PO UPADKU PRL

W latach 90tych popularność na tzw. Narodowej Scenie Rockowej zdobywał krakowski zespół Sztorm 68. Zespół głosił radykalne hasła nacjonalistyczne i socjalistyczne. W jego twórczości silne są wątki antysyjonistyczne i antyamerykańskie. Zespół nawet przez niektórych nacjonalistów uważany jest za kontrowersyjny, ponieważ w swoich utworach wychwalał system PRL-owski, bronił decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego czy wielbił Saddama Husajna. W wywiadach członkowie pochwalali działania Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald i uznawali za autorytet Mieczysława Moczara – działacza okresu PRL, agenta wywiadu ZSRR i inspiratora antysyjonistycznej (a w rzeczywistości antysemickiej) nagonki w marcu ’68. I tak jeden z najbardziej popularnych zespołów nacjonalistycznych śpiewał, że w noc 13 grudnia „aresztowano wszystkich wichrzycieli, cała semicka klika wpadła w sieć” i że „dziś dziękujemy za to naszym chłopcom, że wtedy bronili dzielnie nas, że przed zarazą anarchii i żydostwa bronili dzielnie nasz schorowany kraj”. W innym utworze zespół śpiewa o tym, że „Dla zdrajców nigdy nie zabraknie kul. Milicja ludowa sprawować będzie władzę, dbać o porządek i moralny ład, czuwać nad ziemią aby móc w spokoju budować narodowo-socjalistyczny kraj”. Nie jest to zaskoczeniem, gdyż po kilku letniej przerwie zespół wydał płytę w 2004 roku wspólnie z lubelskim zespołem The Gits. Ich muzyczni partnerzy z Lublina w latach dziewięćdziesiątych bardziej znani byli jako muzycy zespołu Surowa Generacja. Pod obiema nazwami występowali na tajnych koncertach organizowanych przez neo-nazistowską organizacje Blood & Honour. Jeden z takich koncertów który odbył sie w 1997 roku pod Lublinem został uwieczniony na wideo w dokumentalnym filmie „Skin Or Die” wyreżyserowanym przez Daniela Schweizera. Związek nacjonalistów ze środowiskiem neo-nazistów również nie jest zaskoczeniem. Koszulki czy naszywki czołowych zespołów neo-nazistowskich – zarówno polskich jak Honor, Konkwista 88 (gdzie cyfry stanowią akronim Heil Hitler), czy zagranicznych jak np. Skrewdriver (którego lider Ian Stuart Donaldson był współzałożycielem Blood & Honour oraz terrorystycznej frakcji Combat 18 – gdzie cyfry stanowią akronim od Adolf Hitler) po dziś dzień można zobaczyć na uczestnikach nacjonalistycznych demonstracji.

W latach 90 Bolesław Tejkowski, były członek PZPR i lider Polskiej Wspólnoty Narodowej (jednej z głównych organizacji nacjonalistycznych tamtego okresu) wysłał oficjalny list poparcia dla polityki komunistycznego rządu Chińskiej Republiki Ludowej.

Dwa lata temu Falanga – organizacja założona przez Bartosza Bekiera, byłego lidera warszawskiego ONR weszła pod pozorem walki z kapitalizmem w sojusz z maoistami z Rewolucyjnej Lewicy Komunistycznej (Obecnie pod nazwą Organizacja Czerwonej Gwardii im. Kazimierza Mijala). To środowisko najbardziej zajadłych, totalitarnych komunistów, którzy za najwyższe osiągnięcie w rozwoju komunizmu na świecie uważają wielką proletariacką rewolucję kulturalną zorganizowaną przez przywódcę Chińskiej Republiki Ludowej Mao Tse Tunga. Lider tego środowiska, Michał Nowicki, jest rzadkim przypadkiem osoby z oficjalnymi zarzutami za promowanie zbrodniczych praktyk komunizmu. Nawoływał bowiem do zaprowadzenia w Polsce bolszewizmu drogą rewolucji, namawiał do świętowania śmierci polskich żołnierzy na Bliskim Wschodzie, wzywał do wieszania polityków, wykańczania burżuazji, a nawet pochwalał autorów mordu katyńskiego. Inicjatywa porozumienia Falangi i Rewolucyjnej Lewicy Komunistycznej wyszła ze strony tych pierwszych. Do wspólnych akcji OCG i Falangi zaliczyć można między innymi demonstrację przeciwko NATO w rocznicę podpisania Traktatu Waszyngtońskiego. W środowisku nacjonalistów zawrzało, jednak przychylne głosy można było z kolei usłyszeć ze strony portalu nacjonalista.pl (główny portal NOPu). Choć nietrudno zauważyć, że określenie „maoiści” nacjonalistom przez usta nie przechodzi – w zamian korzystają oni z eufemizmu „społeczni rewolucjoniści”.

14 maja 1999 roku pod byłym pomnikiem Wdzięczności Żołnierzom Radzieckim odbyła się wspólna antynatowska manifestacja Młodzieży Wszechpolskiej i Związku Komunistów Polskich „Proletariat”. Na tej demonstracji wypłynął Daniel Pawłowiec, członek Młodzieży Wszechpolskiej, poseł Ligi Polskich Rodzin, były dziennikarz Naszego Dziennika. Jako poseł V kadencji walczył o zniesienie komunistycznego święta 1 Maja, domagał się od szefa MSWiA ścigania młodzieży eksponującej wizerunek Che Guevary. Co jest o tyle dziwne, że parę lat wcześniej jawna współpraca z komunistami mu nie przeszkadzała.

Członkowie Stowarzyszenia na rzecz Kultury i Tradycji „Niklot”( które sprzeciwia się m.in. “mieszaniu kultur, języków, narodów i ras”) – Igor Górewicz, Mateusz Piskorski i Marcin Martynowski byli członkami władz szczecińskiej Samoobrony i kandydowali do samorządu. – Jestem tradycjonalistycznym nacjonalistą – mówił o sobie w jednym z wywiadów Piskorski. Ten sam człowiek został „jedynką” na liście Polskiej Partii Pracy-Sierpień 80 w okręgu podwarszawskim. Partii, która twierdzi, że jest „jedyną prawdziwą lewicą w Polsce”. Tygodnik „Wprost” tak prezentował postać obecnego kandydata PPP-Sierpień 80: „Piskorski angażuje się politycznie i społecznie do dłuższego czasu. Na początku działał w faszystowskim piśmie dla skinów “Narodowy socjalizm”, w którym wychwalany był m. in. Hitler i faszyzm. Pismo wypuściło podziemne wydawnictwo Volk”, którego – dodajmy – Piskorski był jednym z szefów. „W latach 90. Piskorski był wydawcą nacjonalistycznego pisemka “Odala”, które propagowało walkę z obcymi naszej Rasie doktrynami, jak chrześcijaństwo, liberalizm i marksizm oraz zgłębianie tajników ezoterycznego Narodowego Socjalizmu i pierwotnego Poganizmu”. Podobnie skrajnie prawicowy charakter miało inne, wydawane przez Piskorskiego pismo, „Odala” w którym Piskorski reklamuje zespoły muzyczne Absurd i Burzum, których liderzy odsiadują w niemieckich i norweskich więzieniach wyroki za zabójstwa “wrogów” ideowych – znajomych, którzy nie akceptowali poglądów nazistowskich. Gazetka wzbogacona była licznymi, zaznaczonymi grubą czcionką cytatami z Adolfa Hitlera (np. “Wszystko, co nie wywodzi się z dobrej rasy, jest śmieciem”).” Pisemko Piskorskiego zasłynęło też negowaniem Holocaustu. Z pismem „Odala” związana była grupa młodych ludzi, którzy w połowie lat 90. XX w. w Szczecinie funkcjonowali jako Narodowi Socjaliści. Później zaczęli nawiązywać współpracę z innymi organizacjami, m.in. Unią Społeczno-Narodową. To oni właśnie zakładali szczeciński oddział neopogańskiego Stowarzyszenia na rzecz Tradycji i Kultury “Niklot”.

W tym roku łódzka Młodzież Wszechpolska na spółkę z tamtejsza brygadą ONR organizowała spotkanie z serii Narodowej Akademii Informacyjnej. Jedną z głównych twarzy wykładów był Józef Kossecki, znany jako zastępca, a potem następca Stanisława Tymińskiego na stanowisku szefa Partii X (w właściwie Partii X Patriotów Polskich). W okresie PRL współpracował z SB, a od 1983 roku odpowiadał za propagandę w Zjednoczeniu Patriotycznym „Grunwald”.

Autonomiczni Nacjonaliści również sięgają po „lewicowe” wzorce. Toruńscy Autonomiczni Nacjonaliści z Aktywu Północnego na banerze, którego używają na demonstracjach wypisane mają hasła „Wspólnota, Nacjonalizm, Socjalizm”. W tym roku środowiska Autonomicznych Nacjonalistów wykorzystały do tej pory znienawidzone przez nacjonalistów „komunistyczne” święto 1go maja i zorganizowali swój własny pochód pierwszomajowy w Warszawie. Autonomiczni Nacjonaliści próbują wylansować się na hasłach antykapitalistycznych, krytyce globalizmu – a więc hasłach do tej pory kojarzonych raczej ze znienawidzoną przez nacjonalistów lewicą lub tzw. lewakami. Co ciekawe na demonstracjach towarzyszy im były poseł PIS, obecnie prezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (chociaż żołnierzem NSZ nie był) Artur Zawisza, znany dziś najbardziej jako jeden z ojców chrzestnych Marszu Niepodległości oraz nowopowstałego Ruchu Narodowego. Środowisko Autonomicznych Nacjonalistów cec🤬je największa żywiołowość w obrębie rozwijającego się w Polsce ruchu nacjonalistycznego. Swój dynamiczny rozwój zawdzięczają m. in. licznym kontaktom międzynarodowym, umożliwiającym korzystanie z doświadczeń swoich towarzyszy z Czech, Włoch, Ukrainy i Niemiec. Sama idea Autonomicznego Nacjonalizmu to pomysł Thomasa Wulffa, obecnie jednego z czołowych polityków antypolskiej, niemieckiej partii NPD – politycznych spadkobierców NSDAP. Antypolskie korzenie tej idei samym Autonomicznym Nacjonalistom nie przeszkadzają, gdyż podobnie jak NOP współpracują oni również ze ukraińskimi nacjonalistami z partii Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Svoboda (kiedyś Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy) którzy otwarcie wychwalają UPA i postać Stiepana Bandery, a w swoim logo mają Herb 2 Dywizji Pancernej SS „Das Reich”.

Jak widać nacjonaliści wbrew temu co głośno krzyczą 13 grudnia na ulicach bardzo dobrze dogadywali się z władzą PRL, a po zmianie systemu również współpracowali z teoretycznie znienawidzonymi przez siebie komunistami, lub sami sięgali po lewicową retorykę lub hasła. Historia wiele razy już pokazała jak brunatne ciągnie do czerwonego… Ale co się dziwić? Jednych i drugich łączą totalitarne zapędy…