Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#podróż

Prawdziwy przyjaciel
diav3l • 2010-02-17, 12:53
Facet wyjeżdżając na wczasy zostawił swojemu przyjacielowi kota, żeby ten nim
się opiekował. Wczasowicz dzwoni po tygodniu z wakacji i pyta się przyjaciela
jak tam jego kot.
- No stary… Niestety przykro mi, ale Twój kot zdechł.
- Ehhh, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą
resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść.
Później zadzwoniłbym za dwa dni i Ty byś powiedział, że spadł z dachu i leży
u weterynarza połamany, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni
powiedziałbyś, że mimo największych wysiłków weterynarza mój kociak zdechł…
No ale cóż stało się, powiedz mi lepiej co tam u mojej mamy?
- No więc widzisz… Mama siedzi na dachu i nie chce zejść…
Kowalski podróżuje z teściową i żoną po krajach Bliskiego Wschodu. W jednym z państw, nie znając lokalnych obyczajów, nie zdjął nakrycia głowy przed portretem króla i cała rodzina została schwytana przez policję. Przewidzianą przez prawo karą za ten czyn było 50 batów, ale jako że Kowalscy byli gośćmi potraktowano ich ulgowo i przed wykonaniem wyroku zezwolono na wypowiedzenie jednego życzenia. Pierwsza była żona Kowalskiego, która poprosiła o przywiązanie do tyłka poduszki. Tak też zrobiono, ale że poduszka była mała, Kowalska dostała kilka batów w plecy. Teściowa była sprytniejsza i poprosiła o przywiązanie poduszki do tyłka i pleców. Jej życzenie spełniono i wyszła z opresji cała. Następny był Kowalski.
- Czy mogę mieć dwa życzenia? - zapytał.
Sąd po krótkiej naradzie odpowiedział, że tak.
- Zrozumiałem, że obraziłem waszą królową i zasługuję na karę. By w pełni odkupić moją winę proszę o 100 batów!
Szmer uznania przebiegł po sali.
- A drugie życzenie? - zapytał sędzia.
- Proszę o przywiązanie mi do pleców teściowej.

(Jeśli było, to przepraszam ;n; )
Błędny rycerz
Centurion • 2007-12-31, 12:39
Do niewielkiego miasteczka, a własciwie to wsi zamożnej, pewnego dnia zajechał rycerz. Konno, zbrojno, acz bez giermka ni herbu na tarczy- zrazu sie kmiotkowie zorientowali, żeć to błędny rycerz jest.
Zajechał do gospody, konia stajennemu zostawił, sobie kazała wierczerzę szykowac i czym prędzej gorzałkę podać. Gdy juz tak pił chwil ładnych parę, rozwiązał sie rycerzowi język i zaczął opowiadać wszem i wobec o swych przygodach. Kmiotkowie, słyszawszy o wielkiej sławie mężów błędnych, obstapili go, by wysłuchać historii, co odskocznia będzie od szarosci i trosk tego ziemskiego padołu.
-Razu pewnego...- mówił rycerz -...W pogoni za fortuną udałem się na sam skraj królestwa, za wielkie lasy. Tam wieża stała, wyzsza niźli wiezyce zamku Króla Pana. A we wieży, patrzajcie, dziewica. Piekna jakiej w tym i we wszystkich księstwach wokół nie ma. Kwiaty we włosach, w jedwabie odziana... Na wybawcę czeka. Bo pod wieżą smok straszliwy czycha.
-I cóżeś panie zrobił?
-Poderwałem ja z olstra topór i szast! prast! potworze łeb urąbałem! Boc to i chwała wielka i skarbów co nie miara!
-A co z panna cudną?- chłopkom, wiadomo, tylko jedno w głowach
-Zignorowałem ja i pojachałem dalej
Rozległy sie szepty- toć rycerz prawy i honorny, takich sie juz nie spotyka.
-...Zdarzyło sie znowóz, żem w obce ziemie, za gór siedem się dostał. I tam wieżyca z marmuru, co blankami szczytów najwyzszych sięgała. W niej- dziewica przecudna, w klejnotach- takiej nie było i więcej nie będzie w całym królestwie!... A rozpacz najej twarzy widnieje, bo smok dwugłowy, jaszczur okrutny jej strzeże.
-No i co? i co?
-Przymknałem ja przyłbice, kopię uniosłem, konia ostrogami spiąłem, i w kałdun stwora pyekielnego ubodłem. Zwierz ducha wyzionał...
-A dziewica?
-Zignorowałem ja i pojachałem dalej
Rozległy sie tedy krzyki pochwalne -Oto jest rycerz prawy, co na cześć niewiescia nie nastaje! Takich nam wiecej trzeba!
A rycerz popija i kontynuuje
-A było też raz, żem za może pociągnął, co by z Niewiernymi walczyć. I tam, pośród gorących pustyń, wieża pod samo niebo, zze złota i alabastru. Skarbów w niej co niemiara- nigdym tyle nie oglądał jeszcze. A w najwyższej z komnat dziewica urody tak przecudnej, że zdałoby się, ze to sam anioł bozy zstapił na ziemię. Piękniejszej nie ma. I tej piekności szatańska bestyja grozi, z odmetów poczęte plugastwo, smok trójgłowy, czarny, ziejacy płomieniem goracym i siarkowym oparem. Myslę- po mnie juz. Alem się nie ulakł. Dobyłem miecza i ruszyłem na poczwarę. Ha! Jedna głowa! Druga! No i w końcu ostrze miecza moich dziadów wraziłem w trzecią okrutna paszczękę i powaliłem czorta...
-A dziewica? Co z dziewicą?!
-A, zignorawałem ją... tak ze trzy razy... I pojechałem dalej